Выбрать главу

W krótkich słowach zawiadomił ją o tym, czego się już sama wcześniej domyśliła.

— Mamy nadzieję, że chętnie pomożesz porozumieć się tym dzieciom. Mówisz płynnie w języku Tassalian, a biedna Lyra zna zaledwie z dziesięć słów.

— To dla mnie wielki honor — odparła Patience. — Ale jestem tylko dzieckiem i boję się użyczyć mego głosu w tak ważkiej sprawie.

Mówiła to, co zdaniem ojca powinien powiedzieć lojalny sługa, kiedy decyzja króla wydawała się ryzykowna. Ostrzegała przed samą sobą.

— Wytrzymasz wagę tego honoru — odparł chłodno. — Ty i Lyra bawiłyście się razem od małego. Będzie się czuła znacznie swobodniej, książę zresztą również, jeśli tłumaczem okaże się inne dziecko. Może będą wobec siebie bardziej szczerzy.

— Zrobię, co w mojej mocy — powiedziała Patience. — I zapamiętam każde słowo, tak bym mogła uczyć się na błędach, jeśli wskażesz mi je później, panie.

Nie znała go na tyle, by odczytywać myśli skryte pod nieruchomą twarzą. Czy naprawdę oczekiwał, że spełni dla niego rolę szpiega Lyry i księcia Tassali? A jeśli tak, czy zrozumiał jej odpowiedź jako obietnicę złożenia raportu? Ucieszyła go czy obraziła? Zrozumiała zbyt wiele czy za mało?

Odprawił ją ruchem dłoni. W tej samej chwili uświadomiła sobie, że jeszcze nie może odejść.

— Panie — powiedziała.

Jego brwi powędrowały do góry. Przedłużanie pierwszego spotkania z królem było zwykłą arogancją, jeśli jednak powód okaże się wystarczający, powinna znaleźć wybaczenie w jego oczach.

— Widziałam głowę lady Letheko. Czy mogłabym zadać jej kilka pytań?

Król Oruc skrzywił się.

— Twój ojciec oświadczył mi, że jesteś dostatecznie przygotowana do pełnienia służby dyplomatycznej.

— Dobrze wyszkolony dyplomata wie — odpowiedziała cicho — że należy zdobyć więcej odpowiedzi, niż się to wydaje początkowo potrzebne, aby później nie zadawać zbędnych pytań.

— Pozwolimy ci rozmawiać z głową Letheko — powiedział Oruc. — Ale nie tutaj. Jak na jeden poranek nasłuchałem się już dość jej paplaniny.

Patience nie dostarczono stołu, więc pojemnik lady Letheko stanął na podłodze w holu. W geście grzeczności Patience usiadła po turecku, tak by Letheko nie musiała patrzeć na nią do góry.

— Czy ja cię znam? — zapytała głowa.

— Jestem tylko dzieckiem — odparła Patience. — Mogłaś mnie nie zauważyć.

— Zauważyłam cię. Twoim ojcem jest Peace.

Patience skinęła głową.

— A więc to tak. Król Oruc musi mnie ważyć lekce, jeśli oddaje mnie w ręce dziecka i to w tym zakurzonym korytarzu. Równie dobrze mógłby mnie wysłać do izby gminnej na skraju moczarów i pozwolić żebrakom zadawać mi pytania dotyczące protokołu obowiązującego w rynsztokach.

Patience uśmiechnęła się nieśmiało. Zdarzało jej się już w przeszłości wysłuchiwać tyrad Letheko, kiedy ta znajdowała się w podobnym nastroju, i wiedziała, że ojciec traktował to zawsze z przymrużeniem oka. Uśmiech dziewczynki podziałał tak samo, jak ironia lorda Peace.

— Ależ z ciebie diablątko — oświadczyła głowa.

— To samo twierdzi mój ojciec. Ale dręczą mnie pytania, na które tylko ty możesz odpowiedzieć.

— Co oznacza, że twój ojciec został gdzieś wysłany, bo w innym wypadku zapytałabyś jego.

— Mam być tłumaczką pomiędzy Lyrą i Prekeptorem podczas ich pierwszego spotkania.

— Znasz język Tassalian? No oczywiście, córka Peace’a musi umieć wszystko. — Letheko westchnęła przeciągle i teatralnie, a Patience zapewniła jej więcej powietrza, które umożliwiło głowie naprawdę głębokie westchnienie. — Kochałam twojego ojca. Dwa razy owdowiał, ale mimo to nie zaproponował mi wspólnego łoża za posągiem Kapitana Statku Kosmicznego na Drodze Kości. A nie zawsze wyglądałam tak, jak teraz — zachichotała. — Był czas, kiedy miałam fantastyczne ciało.

Patience również się roześmiała.

— Więc, o co ci chodzi?

— Chciałabym dowiedzić się czegoś więcej o Tassalianach. Wiem, że są Wyznawcami, ale co to oznacza w praktyce? Czym można urazić Prekeptora?

— Cóż, nie należy żartować z figli-migli za posągiem Kapitana.

— Oni nie wierzą, że był Kristosem, prawda?

— Tassalianie są Oczekującymi, nie Pamiętającymi. Zgodnie z ich przekonaniami Kristos nigdy nie dotarł do Imaculaty, ale wypatrują dnia, gdy nadejdzie.

— Tak jak Czuwający?

— Boże, chroń nas przed Czuwającymi. Ale tak, prawie. Oczywiście są lepiej zorganizowani. Wierzą w wojnę, to podstawowa sprawa. Jako w sakrament. Ja znam się na protokole, pamiętaj, nie na teologii.

— Ostrzeż mnie przed tym, czego naprawdę powinnam się wystrzegać.

— W takim razie przestań pompować powietrze.

Patience posłuchała, po czym położyła się na brzuchu przed głową, by czytać z ruchu warg i pochwycić te skrawki dźwięków, jakie mogą się wydobyć z nie oddychających ust.

— Jesteś w poważnym niebezpieczeństwie. Oni wierzą, że siódma siódma siódma córka urodzi Kristosa.

Patience nie była pewna, czy usłyszała prawidłowo. To zdanie było dla niej całkowicie niezrozumiałe. Pozwoliła sobie na wyraz zdziwienia.

— Nikt ci nie powiedział? — zapytała Letheko. — Niech Bóg cię ma w swojej opiece, biedne dziecko. Starożytna przepowiednia — niektórzy twierdzą, że jeszcze z czasów przylotu statku — głosi, że siódma siódma siódma córka uratuje świat. Lub zniszczy go. Przepowiednia jest niejasna.

Siódma siódma siódma córka. Cóż to, na litość Boską, miałoby znaczyć?

— Siedem razy siedem razy siedem pokoleń od czasu przylotu statku. Pierwsza była Irena. Ty jesteś trzysta czterdziesta trzecia.

Patience przykryła usta Letheko palcami, chroniąc ją przed popełnieniem straszliwej zdrady.

Letheko uśmiechnęła się szczerze rozbawiona.

— I cóż mi teraz mogą zrobić, może uciąć głowę?

Ale Patience nie była głupia. Wiedziała, że głowom można zadawać bardziej wyrafinowane tortury w prostszy sposób, niż było to możliwe w przypadku żywych istot ludzkich. Właściwie powinna była w tym momencie przerwać rozmowę z Letheko. Ale nigdy wcześniej nie słyszała o takiej przepowiedni. To było coś więcej niż świadomość, że jest możliwą pretendentką do tronu. Teraz dowiedziała się bowiem, że każdy wyznawca prawdziwej religii we wszystkich krajach tego świata uważa ją za tę, na którą wskazuje przepowiednia. Jak ojciec mógł przez te wszystkie lata nie powiedzieć jej, kim była w oczach otaczających ją ludzi?

Letheko mówiła dalej:

— Kiedy się urodziłaś, setki tysięcy Tassalian poszło na ochotnika do wojska z zamiarem dokonania najazdu na Korfu i wyniesienia cię na tron. Oni nie zapomnieli. Jeśli dasz im najmniejszą nadzieję, że do nich dołączysz, Tassalianie wypowiedzą Korfu świętą wojnę i zaleją ten kraj taką hordą i z taką siłą, że dałoby się to jedynie porównać z inwazją geblingów. Król Oruc musiał postradać zmysły, jeśli pozwala ci wejść do pokoju, w którym znajduje się młody książę Tassali nade wszystko pragnący udowodnić, że jest już mężczyzną.

Patience znowu przykryła usta Letheko palcami. Potem uniosła się na dłoniach, pochyliła i ucałowała pomarszczoną głowę w usta. Wprawdzie płyny w słoju wydawały nieprzyjemny zapach, ale Letheko podjęła wielkie ryzyko i przekazała jej coś znacznie ważniejszego niż wskazówki o obowiązującej etykiecie w towarzystwie księcia Tassalian. W oku starej kobiety pojawiła się łza.