Выбрать главу

Reck, nieporuszona, uciszyła go syknięciem, po czym zwróciła się do Patience.

— Mój głupi brat nic nie rozumie. Chociaż kamień należał kiedyś do nas, teraz nie możemy już mieć z niego pożytku.

— Nie możemy mieć pożytku?! — wykrzyknął Ruin.

— Kiedy pierwsze ludzkie istoty umieszczały go w swoich mózgach, traciły zmysły. W krysztale było zbyt wiele z geblinga. Ale teraz to my już nie możemy go użyć — kamień przesiąkł człowiekiem.

Ruin zmarszczył czoło.

— Jest zawsze jakaś szansa, że możemy go wykorzystać.

— Znacznie większa, że próbując zniszczymy samych siebie.

Ruina ogarnęła wściekłość.

— Odnajdujemy go, i to po tylu latach, a na dodatek w chwili największej potrzeby, a ty mówisz, że nie możemy go użyć! — wybuchnął. Lecz chwilę potem jego gniew przeszedł w rozpacz. — Masz rację.

Patience słuchała ich nieufnie. To mógł być trik, by uśpić jej czujność. Zwróciła się więc do kobiety-dwelfa, gdyż od niej tylko mogła spodziewać się pomocy:

— Chciałabym zadać ci pytanie. Powiedz mi, jak działa kryształ zaimplantowany do mózgu?

— Kiedy wyjdę po odpowiedź — powiedziała gospodyni — wy się pozabijacie, a wtedy nie będę już mogła zadać wam żadnego pytania.

— Jeśli nie ruszą się ze swych miejsc, nie zabiję ich — powiedziała Patience.

— Nie ruszymy się z miejsca — obiecała Reck.

— Wcale nie byłbym taki pewien, czy ona może nas zabić — dodał Ruin.

Patience uśmiechnęła się. Gospodyni wzruszyła ramionami i wyszła. Wydawało się, że straciła całą swą żywotność i radość. Wróciła, mrucząc coś do siebie.

— To jest długie — wyjaśniła.

— Słucham — powiedziała Patience. Kobieta-dwelf wyrecytowała:

— „Jeśli zostanie umieszczony powyżej ośrodka ruchu w mózgu ludzkim, organiczny kryształ, zwany kamieniem umysłu lub kamieniem władzy, urodzi mniejsze kryształy, które spenetrują każdą część mózgu. Większość z nich będzie się zachowywać biernie, zbierając wspomnienia i ważne myśli. Jednakże kilka z kryształów pozwoli istocie ludzkiej odzyskać wspomnienia wcześniejszych posiadaczy kamienia. Ponieważ wiele z nich należało do pierwszych siedmiu królów geblingów, w mózgach których ten kamień powstawał, dla ludzi mogą się one okazać dezorientujące. A skoro człowiek nie zdoła zyskać kontroli nad kryształem, obce wspomnienia zderzą się ze sobą w sposób nie kontrolowany, prowadząc do utraty samoświadomości, to znaczy do szaleństwa. Najbezpieczniejszym sposobem użycia kryształu jest zaimplantowanie go w chronione miejsce koło niezbyt ważnego nerwu. Jeden lub dwa łańcuchy kryształów znajdą swą drogę przez umysł, zbierając to, co nagromadziła pamięć, ale prawie nigdy nie wedrą się starymi wspomnieniami w nosiciela. Niezwykle nikła jest szansa, Heffiji, że kiedykolwiek przyda ci się ta informacja.”

To ostatnie stwierdzenie wszystkich rozśmieszyło.

— Ktokolwiek dawał ci tę odpowiedź, nie był tak mądry jak sądził.

— Wiem — odparła Heffiji. — Ale się jej nie pozbyłam, i możecie teraz stwierdzić, że zadałam mu dobre pytanie, choć on myślał inaczej.

— A co by się stało, gdyby kamień został umieszczony w mózgu geblinga? — zapytała Patience.

— Ale po co ktoś miałby robić coś takiego? — odpowiedziała pytaniem Heffiji. — Przecież wystarczy, aby gebling…

— Cisza! — przerwał jej Ruin.

— Nie — wtrąciła się Reck. — Niech mówi.

— Wystarczy, by gebling — dokończyła Heffiji — go połknął. Kryształ w ciele geblinga pokruszyłby się na maleńkie kawałeczki, które powędrowałyby w odpowiednie miejsca.

— Dlaczego tak miałoby się stać? — dociekała Patience. — Dlaczego geblingom tak łatwo byłoby użyć kamienia, a ludziom tak trudno…

— Ponieważ my rodzimy się z kamieniem w mózgu — odpowiedział Ruin pogardliwie. — Każdy z nas go ma. A kiedy umierają nasi rodzice, zjadamy ich kamienie, gdyż w ten sposób zachowujemy wspomnienia wydarzeń, które były dla nich najważniejsze za życia. — Spojrzał na Reck z gorzkim triumfem, jakby chciał powiedzieć: widzisz, sama chciałaś, żeby jej powiedzieć, to teraz masz.

Patience spoglądała na geblingi z rosnącym zrozumieniem.

— A więc te wszystkie historie, że geblingi zjadają swoich zmarłych…

Reck skinęła głową.

— Jeśli ktoś z ludzi widział nasze obrządki, chociaż trudno mi sobie wyobrazić, by geblingi kiedykolwiek im na to zezwoliły…

— To są także obrządki dwelfów — wtrąciła Heffiji. — I gauntów.

— Takie kamienie, choć znacmie mniejsze, mają wszystkie zwierzęta tego świata — powiedział Ruin. — Wszyscy poza ludźmi. Kalecy ludzie, których dusze umierają wraz z ciałami.

Umierają dusze wszystkich ludzi, pomyślała Patience, poza tymi, którym odjęto głowy na przechowanie. Ta sprawa zawsze bardzo ją zastanawiała. Jak doszło do tego, że odcinano głowy? Dlaczego w ogóle nasi naukowcy starali się utrzymać głowy ludzi przy życiu? Ponieważ już setki pokoleń temu dowiedzieli się, że pochodzące z tej planety gatunki mają coś w rodzaju życia wiecznego, gdyż część ich umysłu żyje nadal po śmierci. Ludzie im zazdrościli. Przedłużanie egzystencji głów było ludzkim substytutem kamieni mózgowych geblingów, dwelfów i gauntów. Zamiast kryształu nam dostawały się szyjki, czerwie główne i strzępy szczurów wrzucane przez sokoła do słoja.

— Spośród wszystkich ludzi tylko heptarchowie potrafili wzbogacić się o doznania swoich przodków — powiedziała Reck. — I to dlatego, że ukradli nasze dziedzictwo. Zabiliście siódmego króla geblingów i ukradliście jego kamień. Nasi władcy stracili wtedy wiedzę o początkach swego królestwa. Ruin w swej naiwności wierzy, że teraz moglibyśmy wykorzystać choć trochę tej wiedzy. Jednak kamień mógłby być dla nas przydatny tylko wtedy, gdybyśmy posiadali go nieprzerwanie przez cały czas.

— Muszę koniecznie go zdobyć — powiedział Ruin. — Jeśli mam się dowiedzieć, co…

— To Nieglizdawiec chce, żebyś go pożądał, Ruinie. — Reck z wyraźnym zadowoleniem zmuszała brata, by ugiął się przed jej mądrością. — Ucieszyłby się, gdyby udało mu się pozbawić zmysłów parę królów. Głupcze. Jeśli ludzie wariowali pod wpływem chybionego związku z kamieniem, jak może on podziałać na ciebie, skoro żył w ponad trzech setkach umysłów ludzkich. Żaden gebling nie ma dość siły, by wytrzymać wpływ kamienia.

Patience patrzyła na Ruina i wiedziała, że teraz nie udaje. Najwyraźniej siostra go przekonała. Dyskusja mogłaby się na tym zakończyć, a kamień pozostałby w posiadaniu Patience, a może nawet zostałby zaimplantowany do jej mózgu. Wystarczyło tylko nie odzywać się. Ale jeśli był tak groźny, że Ruin nie mógł go użyć, musiała dowiedzieć się, jaki wpływ wywarłby na nią.

— Czy umysł człowieka różni się tak bardzo od umysłu geblinga? — zapytała. — Potrafimy nauczyć się swoich języków, umiemy…

— Nie rozumiesz istoty umysłu geblinga — zaczął Ruin.

— On jest naszą siłą — dodała Reck — i jednocześnie naszą słabością. Od chwili narodzin nigdy nie jesteśmy sami. Osamotnienie to dla nas puste słowo. Na jawie i we śnie, zawsze na skraju świadomości czujemy inne geblingi. Kiedy połkniemy mózgowy kamień innego geblinga, stajemy się nim na całe dni, niekiedy tygodnie i miesiące. Do czasu, aż poukładamy jego wspomnienia. Gdyby Ruin stał się w taki sposób człowiekiem, i to po trzystakroć, nie potrafiłby znieść ogromu samotności, byłaby ona czymś na kształt śmierci. Jednak ty jesteś do samotności przyzwyczajona, ponieważ niczego innego nie zaznałaś w całym swym życiu. Poza tym kamień nie złączy się z tobą tak całkowicie. Silna istota ludzka, taka jak ty…