Выбрать главу

— W takim razie nikt nie jest silniejszy od ciebie.

— Nieprawda. Postanowiłem być posłuszny Bogu i staram się kierować rozsądkiem, by wypełniać jego cele, kiedy udaje mi się je zrozumieć. Ci, którzy wybrali poddanie się własnym namiętnościom lub wspomnieniom namiętności, czynią to z wolnej woli. Żarłok z własnej woli przepełnia swój brzuch, pederasta żeruje na niewinności — z wolnej woli.

— Kiedy się ciebie słucha, można by pomyśleć, że nasze pragnienia nie są częścią nas samych.

— Bo nie są. Jeśli tego nie wiesz, to możesz stać się niewolnicą Nieglizdawca.

— Znam trochę doktrynę Czuwających.

— Nie mówię o doktrynie. Mówię o odpowiedzi, której udzieliłem Heffiji. O tym, co sprawiło, że Nieglizdawiec mnie wezwał.

Teraz mogła go zapytać wprost.

— Jakie pytanie zadała ci Heffiji?

— Spytała, czy dwelfy mają duszę.

— To jest teologia.

— Ale o to właśnie spytała. Chciała wiedzieć, jaka jej część jest naprawdę nią. Podobne pytanie i ty powinnaś sobie postawić i odpowiedzieć na nie, zanim staniesz twarzą w twarz z Nieglizdawcem.

Patience przyglądała się spokojnej twarzy Willa. Skąd mógł wiedzieć, że od dawna dręczy ją ten problem?

— Mój ojciec uczył mnie, że powinnam słuchać wszystkiego i w nic nie wierzyć.

— Tyle potrafią nawet umarli — odparł Will.

— Umarli nie słuchają.

— Jeśli w nic nie wierzysz, to masz z tego słuchania nie więcej pożytku niż umarli.

— Ja żyję — wyszeptała Patience.

Will uśmiechnął się.

— Wiem — powiedział. Wyciągnął rękę, jakby znowu chciał dotknąć jej policzka. Cofnęła się i potrząsnęła głową. Odsunął się, nie próbując ukryć zawodu, i rozpoczął naukę.

— Każda część duszy czegoś pożąda. Namiętność dąży do przeżycia przyjemności i uniknięcia bólu. Niewolnicy namiętności to hedoniści, tchórze lub nałogowcy, wszyscy ci, nad którymi litujemy się albo którymi pogardzamy. Oni myślą, że ich namiętności są nieodłączną częścią ich samych. Chcę się napić. Muszę oddychać. Identyfikują się ze swymi potrzebami. Jak łatwo jest nad nimi panować! Wystarczy kontrolować ich przyjemności lub zadawać im ból.

Uśmiechnęła się.

— Tego nauczyłam się już w kołysce. Jednak ludzie, którzy dają się tak łatwo kontrolować, nie są warci, by nimi sterować.

— To prawda — powiedział. — Są najsłabsi. Czy jesteś jedną z nich?

— Kiedy mnie wezwał, nie potrafiłam myśleć o niczym innym, jak tylko o tym, że go potrzebuję. Nawet kiedy przypomniałam sobie, jak on wygląda, wyciągając jego obraz z pamięci geblingów, nawet kiedy uświadomiłam sobie, że powinnam go nienawidzić, nadal potrafił sprawić, bym go pragnęła, jego i jego dzieci.

— Przeszłaś przez Las Druciarza, chociaż tego nie chciał.

— Gdyby naprawdę chciał mnie powstrzymać, udałoby mu się.

— A ja uważam, że nie. Ponieważ już dawno temu oddzieliłaś siebie od swych namiętności.

Przypomniała sobie chłodny powiew płynący od okna bez szyby. Skinęła głową.

— Dobrze więc. — Nie nauczał jak jej ojciec, nie triumfował, gdy ugięła się przed jego argumentem. Po prostu mówił dalej. — Druga część przenajświętszej duszy to pamięć — i nad nią znacznie trudniej zapanować. Pragnie czego innego. To pragnienie tkwi w nas równie silnie jak potrzeba oddychania, ale ponieważ nigdy nie jest zaspokojone, nie wiemy nawet, że istnieje. W chwili pomiędzy oddechami nie musimy oddychać, dlatego też rozpoznajemy potrzebę oddychania, dopiero wtedy, kiedy ją znowu odczuwamy. Ale ta potrzeba nigdy nie znika, więc nawet jej nie zauważamy. Widzisz, nasza pamięć nie jest w stanie wszystkiego zatrzymać. Nie potrafimy zapamiętać każdego obrazu, jaki się pokazał naszym oczom, każdego wydarzenia, jakie się nam przytrafiło, wszystkiego, co przeczytaliśmy, wszystkiego, o czym słyszeliśmy. Za wiele wokół nas się dzieje. Gdybyśmy potrafili zapamiętywać to wszystko, stracilibyśmy zmysły jeszcze w dzieciństwie. A więc wybieramy rzeczy, które są ważne. Zapamiętujemy tylko to, co ma znaczenie. I pamiętamy to w odpowiednim porządku, we wzorach, które pasują do siebie. Kiedy słońce jest na niebie, wszystkie jasne godziny następujące po sobie to dzień, a wszystkie ciemne, które przychodzą po dniu, to noc. Nie musimy tego pamiętać, pamiętamy tylko, dlaczego tak się dzieje. Jest dzień, ponieważ wzeszło słońce. Albo słońce jest na niebie, ponieważ jest dzień. Rozumiesz. Nie zapamiętujemy bez ładu i składu. Wszystko jest powiązane przyczynami i skutkami.

— Nie jestem jedną z Mądrych — powiedziała Patience. — Może oni rozumieją przyczyny wszystkiego, ale ja nie.

— Ale właśnie o to chodzi, to powoduje głód. Każdy odprysk doświadczenia, który zapamiętujemy, przychodzi do nas jako opowiadanie wydarzeń, które powiązane są przyczynami i skutkami. Jeśli wszystko jest logicznie połączone, to historia staje się dla nas wiarygodna, nie kwestionujemy jej. Zrobiłem coś, PONIEWAŻ albo zrobiłem coś W CELU. W takim świecie żyjemy, we wzorze zjawisk wywołujących się wzajemnie. Stają się one osnową, dzięki której zapamiętujemy inne wydarzenia. Ale niekiedy zdarza się coś, co nie pasuje.

— To nie jest żadne coś.

— Ludzie o słabym umyśle nigdy tego nie zauważają, lady Patience. Im wszystko pasuje do wszystkiego, ponieważ po prostu nie pamiętają rzeczy, które są inne. Pamięć o nich przepadła, a im się wydaje, że nigdy się nie wydarzyły. Ale dla tych, którzy żyją umysłem, miejsca, które nie pasują, nie znikają. Stają się głodem. Dlaczego!? — krzyczą. Dlaczego, dlaczego, dlaczego? I nie zaznasz spokoju, zanim nie zrozumiesz. Nawet jeśli miałoby to oznaczać zerwanie całej osnowy, którą utkałaś z wcześniejszej wiedzy. Był taki czas, kiedy cała ludzkość zamieszkiwała jedną tylko planetę. Myślano wtedy, że planetę tę okrąża gwiazda. Myślano tak dlatego, ponieważ takie świadectwo dawały oczy. Alę znaleźli się tacy, którzy spojrzeli bystrzej i zobaczyli, że coś się nie zgadza, l tak długo dręczyło ich pytanie — dlaczego, aż znaleźli odpowiedź. A kiedy wszystko już pasowało, mogli wysłać statki na takie światy jak ten.

— Każde dziecko pyta — dlaczego? — powiedziała Patience.

— Ale większość dzieci przestaje pytać — odpowiedział jej Will. — Znajdują wreszcie system, który im wystarcza. Znają wystarczająco wiele opowieści, które pasują do wszystkiego, co ich naprawdę obchodzi, a jeśli nie wyjaśniają wszystkiego — zaraz przestają o tym myśleć.

— Księża mówią, że prawdziwe ja tkwi w pamięci — że jesteśmy tym, co zrobiliśmy.

— Tak mówią.

— Ale ja pamiętam, co robiłam we wcieleniach setek heptarchów i jeszcze kilku geblingów. Czy oni są częścią mnie?

— Widzisz ten problem w sposób, w jaki niewielu może go zobaczyć — powiedział Will. — Jaźń nie jest pamięcią, w której tkwi tylko to, w co wierzymy na swój temat. A to się może zmienić. Cały czas się zmienia. Widzimy, co zrobiliśmy, i wymyślamy historię, która — jak uważamy — opisuje nasze działanie, a potem, kiedy już uwierzymy w tę historię, myślimy, że zrozumieliśmy siebie.