— Z wyjątkiem dwelfów, które nie potrafią zapamiętywać.
— Tak.
— A więc co odpowiedziałeś Heffiji? Że nie ma duszy?
— Tylko to, że jej dusza nie ma opowieści. Ponieważ jesteśmy czymś więcej.
Wiedziała, co jej powie, teraz stało się to dla niej jasne.
— Wola, oczywiście. To dziwne, Willu, że nazwano cię mianem tego, co uważasz za najważniejsze. A może uznałeś wolę za tak ważną ze względu na imię?
— Nie urodziłem się z imieniem Will. Przyjąłem je tego dnia, kiedy Reck spojrzała na mnie i zapytała: „Kim jesteś?”.
— W takim razie, jakie jest pragnienie woli? Powiedziałeś, że wszystkie trzy części duszy mają swoje pragnienia.
— Wola odpowiada za najprostszy wybór, a ten już jest za tobą. Całe twoje życie nie jest niczym więcej jak zachowaniem zgodnym z wyborem, który cię określa.
— Jaki to wybór?
— Między dobrem a złem.
Nie ukrywała swego rozczarowania.
— Cała ta rozmowa ma prowadzić tylko do tego?
— Nie mówię o wyborze między zabijaniem ludzi i ochroną ich życia ani między kradzieżą i uczciwością. Czasami zabijanie jest złem. Czasami zaś dobrem. Ty o tym wiesz.
— Dlatego już dawno temu zdecydowałam nie przejmować się dobrem i złem.
— O nie. Ty postanowiłaś nie dbać o to, czy twoje czyny są legalne, czy też nie.
— Uznałam, że nie ma absolutnego dobra, tak jak nie ma absolutnego zła. Właśnie przed chwilą powiedziałeś to samo.
— Nic takiego nie powiedziałem — rzekł Will.
— Powiedziałeś, że niekiedy zabijanie jest złem, a kiedy indziej dobrem.
— Właśnie. Zabijanie nie jest absolutem. Ale powiedz mi teraz, dlaczego uważasz za złe urodzenie dzieci Nieglizdawcowi?
— Nie chcę tego.
— Dlaczego? Wiesz, że sprawi ci to przyjemność. A twoje dzieci będą doskonale ludzkie, tylko silniejsze, mądrzejsze, szybsze i bez wątpienia między ich umysłami będzie istniała łączność. Wszystkie będą miały taką samą moc, jaką posiada Nieglizdawiec, a w dodatku również najlepsze cechy ludzkie. Będziesz matką rasy doskonałej. Najwspanialszych, inteligentnych istot, jakie zostały stworzone. Kolejny krok w ludzkiej ewolucji. Dlaczego tak zaciekle bronisz się przed tym?
— Nie wiem — odparła.
— Jeśli nie wiesz teraz, to w krytycznym momencie, kiedy będziesz z nim, pragnąc go każdym fibrem swego ciała, też nie będziesz tego wiedzieć. Może spróbujesz mu nawet odmówić, ale nie użyjesz w tym celu całej swej siły. A żeby go powstrzymać, będziesz potrzebowała wszystkich sił, to ci mogę obiecać.
— Pójdź ze mną — poprosiła. — I zabij go dla mnie.
— Jeśli będę mógł, pójdę. I jeśli będę mógł, to go zabiję. Ale nie oczekuj łatwych rozwiązań. Myślę, że jest tylko jedna osoba, którą Nieglizdawiec dopuści tak blisko siebie, by mogła go zranić i powstrzymać.
— W takim razie powiedz mi. Powiedz, co powinnam wiedzieć.
— To proste. Nic nie istnieje bez powiązania z czymś innym. Atom nie jest atomem, jeśli nie ma innych atomów. Wszystkie istnienia są takie — całkowicie samotne, dopóki nie wejdą w kontakt z innymi.
Podobnie jest z ludźmi. Nie istniejemy, jeśli nie wiąże nas świat. Wszystko, co robimy, wszystko, czym jesteśmy, zależy od naszej reakcji na wydarzenia i reakcji tych wydarzeń na nas.
— To wiem.
— Nie wiesz. Najwyraźniej nikt tego nie wie. Gdyby nic z tego, co robisz, nie wywołało zmiany w świecie zewnętrznym, i nic, co się dzieje w świecie zewnętrznym, nie wywołało zmiany w tobie, nie wiedziałabyś nawet, że ten świat zewnętrzny istnieje, a w takim razie nie warto byłoby w ogóle mówić o twoim istnieniu. A twoje istnienie, istnienie nas wszystkich zależy od wszechświata, który zachowuje się zgodnie z ustalonymi wzorami. System. Porządek, któremu podlega wszystko. Prawa, które wiążą atomy i cząsteczki, są niezmienne. Nie mogą się zmieniać, ponieważ wtedy natychmiast przestałyby istnieć. Ale życie — o, tutaj zaczyna się wolność. I my, którzy myślimy o sobie jako o stworzeniach inteligentnych, mamy tej wolności najwięcej. Ustalamy nasze własne wzory i zmieniamy je zgodnie z naszą wolą. Budujemy systemy i porządki, a potem je obalamy. Ale zauważ, że żaden z naszych wyborów nie ma żadnego wpływu na zachowanie się atomów i cząsteczek. Nie potrafimy zmienić ich porządku. Możemy je wykorzystać, ale nie możemy złamać ich systemu, ani wyrzucić ich poza nawias naszego życia.
— Przypuszczam, że to prawda. W naszej mocy jest spalić las, ale atomy, które wchodziły w skład poszczególnych cząsteczek, połączą się znowu.
— Właśnie. Tak więc to, co robimy, nie jest ani dobre ani złe dla większości wszechświata. Tylko dla innych żywych istot. Głównie dla nas samych, ponieważ potrafimy kontrolować systemy ludzi. Są równie rzeczywiste, jak sam wszechświat, i to dzięki nim istniejemy. Ale potrafimy nimi manipulować. Możemy zmienić system, który stworzył nam warunki do życia. I zmieniamy go zgodnie z prostymi wyborami naszej woli.
— Jakie to wybory?
— Te, które wynikają z pragnień woli. A pragnienie woli jest bardzo proste. Rosnąć.
— Ja nie chcę rosnąć.
— Każde żywe stworzenie ma to samo pragnienie, Patience. Angel dotknął tego problemu w dość dziecinny sposób, kiedy mówił o ludziach, którzy posiadają rzeczy. To najbardziej żałosny sposób wzrastania. Sken uczyniła łódź częścią swojej osoby. Dzięki temu czuje się większa. Jedzenie także daje jej podobne złudzenie.
— To śmieszne, co mówisz. — Patience uśmiechnęła się.
— Wcale nie. Królowie również stają się bardzo potężni, ponieważ ich królestwa są ich częścią. Rodzice czują się więksi dzięki dzieciom. Są jednak i tacy ludzie, których głód jest tak potężny, że nie może zostać zaspokojony, aż pochłoną wszystko.
— Cały świat jest królewskim dworem — wyszeptała Patience.
— Co powiedziałaś?
— Coś, czego nauczył mnie ojciec.
— On to rozumiał.
— W takim razie to źle czy dobrze pragnąć potęgi?
— Ani źle, ani dobrze. Problem w tym, jaką się do tego wybierze drogę. System żyje dzięki poświęceniom. Nie istnieje taki porządek, w którym każdy nieprzerwanie otrzymywałby wszystko, czego zapragnie. System, który zapewnia nam egzystencję, opiera się na tym, że ludzie się poświęcają. Rezygnują z czegoś, by inni mogli otrzymać to, czego pragną. Ci inni również z czegoś rezygnują i tak dalej. Każde ludzkie społeczeństwo zbudowane jest na tej zasadzie.
Jak zwykle jej umysł wybiegł już myślą naprzód, próbując rozwiązać problem, zanim został wyłuszczony do końca.
— Chcesz powiedzieć, że dobrzy ludzie poświęcają wszystko, a źli — nic?
— Ależ skąd. Mówię tylko, że dobrzy ludzie poświęcają to, co trzeba poświęcić, czasem nawet własne życie, by przetrwał system, który pozwala istnieć innym. Natomiast źli ludzie manipulują innymi, zmuszając ich do poświęceń po to tylko, by zaspokoić swój głód. Czy widzisz różnicę?
— To teologia. Kristos był dobry, ponieważ złożył w ofierze własne życie.
— Nie mów mi takich głupstw, Patience. Każdy umiera, a niektórzy są męczennikami niesłusznych spraw. Kristos jest Kristosem, ponieważ wierzymy, że poświęcił się dla całego świata. Dla największego porządku. Nie umarłby dla jakiejś mniejszej sprawy. Ponieważ rozumiał wszystkich ludzi i chciał ich chronić.
— Teraz wiem, dlaczego się stałeś heretykiem.
— Oczywiście, że wiesz. Tylko głupcy myślą, że ich Kristos przyjdzie, by zjednoczyć ludzkość w doskonałym pokoju, odrzucając miliony geblingów, gauntów i dwelfów. Ale to nie przyniosłoby dobra, gdyż taki Kristos musiałby zmusić do poświęcenia się połowę mieszkańców tego świata. Więc jeśli Kristos ma być naprawdę Kristosem, z radością poświęci wszystko dla zachowania porządku; który zapewnia życie wszystkim.