Służący cofnęli się ku drzwiom, a sokolnik padł na kolana przed Lyrą i zaczął przemowę po tassalińsku.
— Me kia psole o ekeiptu — powiedział.
— Tak zawsze będę cię bronił — przetłumaczyła Patience. Starała się stosować tę samą intonację, co Prekeptor.
— To było piękne — powiedziała Lyra. — Śpiew ptaka i jego ocalenie.
— Iptura oeenue — tłumaczyła Patience, naśladując pełen zachwytu głos Lyry. — Oeris, marae i kio psolekte.
— Mówisz tak samo jak ja — szepnęła Lyra.
Znowu odezwał się Prekeptor i Patience przetłumaczyła:
— Przyniosłem prezent dla córki heptarchy. Skinął na służącego, który podał mu księgę.
— To kopia Testamentu Ireny, córki Kapitana Statku — powiedział i wręczył podarek Patience, której ten gest wydał się całkiem niewłaściwy. Starający powinien w ogóle nie dostrzegać tłumaczki, tylko położyć księgę wprost w ręce obdarowywanej. Ale być może zgodnie ze zwyczajem Tassali kochankowie dawali sobie prezenty za pośrednictwem służących. Obcy miewali dziwne obyczaje.
Patience przekazała księgę Lyrze, która udała, że prezent ją ucieszył. Patience po cichu zwróciła uwagę dziewczyny na fakt, że strony książki wykonane zostały z liści papierowych tak doskonałych w kształcie, iż przy składaniu książki nie trzeba było ich przycinać.
— Bardzo trudno było wyhodować takie liście — powiedziała. Nie dodała jedynie, że jej zdaniem była to też idiotyczna strata czasu, ponieważ zwykły papier lepiej nadawał się do pisania i był trwalszy.
— Och — szepnęła Lyra. Po czym zdobyła się na krótkie podziękowanie.
— Nie myśl, że jestem dumny z moich umiejętności w dziedzinie hodowli roślin — zapewnił książę. — Mówi się często, że rośliny i zwierzęta na Imaculacie starają się zrozumieć, jakie są zamiary ludzi i dostosowują się do ich oczekiwań. Choć moje możliwości są skromne, z radością zrobię wszystko, czego zażąda córka heptarchy.
Patience czuła się coraz bardziej niezręcznie, ponieważ Prekeptor kierował swe słowa bezpośrednio do niej. A przecież tłumacz jest meblem. Każdy dyplomata się tego uczy. Najwyraźniej każdy, poza księciem Tassali.
Prekeptor podał jej następny prezent. Był to szklany pręt, wydrążony w środku i wypełniony światłem, widocznym nawet w świetle dnia. Kiedy osłonił go ręką, pręt wyraźnie pojaśniał. Książę znowu uśmiechnął się skromnie i oznajmił, że jest tylko prostym inżynierem.
— Gdyby na świecie żyli jeszcze Mądrzy, mógłbym stworzyć ten przedmiot znacznie szybciej, metodą zmian struktury genetycznej, ale ponieważ nie miałem innej drogi, przekształciłem ziele zwane zjadaczem statku w coś całkiem użytecznego. — Uśmiechnął się. — Będziesz mogła czytać Testament do poduszki, nawet gdy ojciec każe ci pogasić wszystkie świece.
— Nigdy nie czytam w łóżku — odparła zdziwiona Lyra.
— To był żart — wyjaśniła Patience. — Uśmiechnij się chociaż. Lyra zaśmiała się. Za głośno, ale przynajmniej starała się sprawić gościowi przyjemność. I to z oczywistych powodów. Białe ubranie nie ukrywało gibkości i siły obleczonego weń ciała, zaś twarz młodzieńca mogła być modelem dla rzeźbiarza pragnącego przedstawić w kamieniu wizerunek Odwagi, Męskości lub Prawości. Kiedy uśmiechał się, blask jego oczu zdawał się być pieszczotą. Nic z tego nie uszło uwagi Lyry.
Tyle tylko, że Prekeptor nie odrywał oczu od Patience, która wreszcie zrozumiała, jak niebezpieczną grę prowadzi książę.
— Córka heptarchy dowie się, że przepowiednia radości zawarta w Testamencie wypełni się za jej życia — powiedział Prekeptor.
Patience posłusznie przetłumaczyła, ale teraz wiedziała już, że każde jego słowo skierowane było do niej, prawdziwej córki heptarchy. Bez wątpienia w Testamencie musiała znajdować się wzmianka o siódmej siódmej siódmej córce. Prekeptor chciał zmusić Patience, by uznała los przypisany jej przez przepowiednię.
Książę miał jeszcze trzeci prezent. Była to plastikowa osłona dla szklanego prętu. Na jej powierzchni pojawiały się kolorowe, przezroczyste zwierzęta. Oświetlone od wewnątrz zdawały poruszać się z gracją. Prekeptor i tym razem wręczył prezent Patience.
— Córka heptarchy zobaczy, że może to nosić jak koronę, by cały świat ją podziwiał — powiedział. — To jest tak jak z przyszłością — można wybrać kolor i podążyć za nim. Jeśli córka heptarchy wybierze mądrze, odzyska wszystko, co straciła.
W końcu tej wyrafinowanej przemowy słowa straciły podwójne znaczenie. Teraz wyraźnie książę zwracał się tylko do Patience i proponował jej odzyskanie tronu.
Dziewczyna w żaden sposób nie mogła przetłumaczyć ostatniego zdania Prekeptora. Lyra domagałaby się wyjaśnień. Z drugiej jednak strony nie wolno jej było pozostawić wypowiedzi nie przetłumaczonej ani zmienić jej znaczenia, ponieważ to zostałoby zrozumiane przez podsłuchujących szpiegów Oruca jako przyjęcie propozycji zdrady.
Wobec tego milczała.
— Co on powiedział? — zapytała Lyra.
— Nie wiem — odparła Patience. Po czym zwróciła się do Prekeptora. — Przepraszam, ale moja znajomość tassalińskiego jest tak słaba, że nie byłam w stanie zrozumieć tego, co książę mówił. Błagam, aby książę rozmawiał o sprawach, które biedna tłumaczka może pojąć.
— Rozumiem — powiedział z uśmiechem. Ręce mu drżały. — Ja także czuję lęk, tutaj, w samym sercu dworu heptarchy. Ty jednak nie wiesz, że ludzie, którzy cię popierają, to wyszkoleni żołnierze i zamachowcy. Są gotowi wniknąć do najtajniejszych zakamarków siedziby wroga i zniszczyć go.
Każda odpowiedź Patience byłaby równoznaczna z podpisaniem na siebie wyroku śmierci. Po pierwsze, ją również wyszkolono na zamachowca i wiedziała, że plan Prekeptora został zniweczony w tym samym momencie, kiedy o nim wspomniał na głos w ogrodzie. Natychmiast bowiem wszyscy Tassalianie przebywający na dworze heptarchy zostaną aresztowani, skoro ich zbrodnicze plany wyjawił sam książę. Jeśli wierzył, że nie jest podsłuchiwany tutaj, na otwartej przestrzeni ogrodu, musiał być, zdaniem Patience, głupcem, któremu nie warto powierzać życia.
Ale nie mogła powiedzieć nic, co by go powstrzymało, a ją oczyściło z ewentualnych zarzutów współuczestnictwa w spisku. Gdyby stwierdziła, że ona nie ma wrogów na heptarszym dworze, przyznałaby, że książę ma prawo nazywać ją córką heptarchy. Nie pozostało jej nic innego, jak nadal udawać, że nie rozumie, iż cała ta przemowa jest skierowana właśnie do niej. Czyli że nie rozumie najprostszych zwrotów w tassalińskim. Najprawdopodobniej nikt jej nie uwierzy, ale na tym jej nie zależało. Wystarczyło tylko stworzyć Orucowi możliwość udawania, że jej wierzy. Tak długo, jak oboje będą mogli udawać, że ona nie wie, kim naprawdę jest, ma szansę przeżycia.
Przywołała na twarz wyraz zmieszania.
— Przykro mi, ale chyba się pogubiłam — powiedziała. — Myślałam, że opanowałam język Tassalian wystarczająco biegle, ale najwyraźniej byłam w będzie.
— Co on mówi? — zapytała Lyra. W jej głosie brzmiało teraz prawdziwe zaciekawienie. A sytuacja była rzeczywiście interesująca, ponieważ Prekeptor nie przybył wcale z zamiarem poślubienia Lyry, tylko w celu zabicia jej ojca, a bez wątpienia przy okazji także i jej.
— Przykro mi — powiedziała Patience — ale prawie nic nie zrozumiałam.
— Myślałam, że znakomicie władasz tym językiem.
— Ja też tak myślałam.
— Matko Kristosa — wyszeptał Prekeptor. — Matko Boska, dlaczego nie widzisz w moim zjawieniu się ręki przeznaczenia? Jestem aniołem, który stanął u drzwi i puka. Zwiastuję ci: Bóg narodzi się z twego łona.