Выбрать главу

Sznury wreszcie puściły.

— Angel.

— Tak mi się wydawało. — W chwili, gdy przecięła główny węzeł, uwolnił dłonie i stopy. Poderwał się zaraz na równe nogi — był dość krótko związany, więc mięśnie nie zdążyły mu jeszcze zesztywnieć.

Kiedy dochodził do drzwi, koło loży przebiegał właśnie kierownik sali. Wymachiwał pałką i prowadził grupę wysoce nieregularnej armii. Na pewno nie byli to strażnicy z prawdziwego zdarzenia, tylko zebrany ad hoc tłum gotów służyć życzeniu Nieglizdawca. Ale prawdziwi żołnierze na pewno zjawią się wkrótce za nimi. Will zdecydował, że nie ma sensu iść za nimi. Na tyle dobrze znał Patience i geblingi, że na razie jeszcze nie drżał o ich bezpieczeństwo. A miał co innego do załatwienia;

— Lady Sken, czy wystarczy ci sznura na związanie człowieka, zanim oprzytomnieje?

Sken podeszła do Willa, pochylonego nad ciałem Angela.

— Zostawili go?

— Nieglizdawiec ich ponaglał.

Sken szturchnęła Angela nogą.

— Wiesz na pewno, że jest nieprzytomny? On zna różne sztuczki.

— Jak jeszcze bardziej go będziesz szarpać, to wreszcie się otrząśnie. A wtedy nie chciałbym się znaleźć w jego rękach.

Sken związała Angela — Will wiedział z doświadczenia, że wspaniale to robi — i razem zanieśli starego człowieka do loży. Dopiero wtedy Will zwrócił uwagę na Kristiano i Stringa. Stary gaunt oprzytomniał.

— Co mi się stało? — dopytywał się.

— Angel uznał, że twoja opowieść staje się nazbyt osobista.

— Opowieść? O, tak. Tak… moja opowieść. Próbowałem kłamać. Czułem, jak bardzo pragnie, żebym skłamał.

— A jednak powiedziałeś prawdę?

— To przez dziewczynę. Pragnęła prawdy bardziej niż on pragnął kłamstwa. Nie było mi łatwo. Chyba zemdlałem.

— Ktoś ci dopomógł.

— Znałem go — powiedział Strings. — Znałem ich wszystkich. Ale Angel? On był dobry. Kiedy prowadziłem go na górę, nie było w nim nawet śladu zła.

— Nie mam pojęcia, co według kryteriów gaunta jest złem — wtrąciła się Sken.

— Nasze kryteria są takie same jak innych — wyjaśnił gaunt. — I tak jak w wypadku innych, nasze postępowanie nie ma związku z tym, co uważamy za dobre czy złe. Nieprzypadkowo zostałem wybrany na przewodnika Mądrych. Jestem bardzo sprytny.

— Twój taniec był niezwykle piękny.

— Sprytny. Tylko sprytny. To najwięcej, na co może liczyć gaunt. Prawda, Kristiano? — zmierzwił włosy pięknego gaunta. — Reprezentuję szczyt ambicji naszej rasy. Ale nie żałujcie nas, do końca pozostaniemy niewinni. Nasze czyny nie zależą od nas samych. To pozwala nam dożyć późnego wieku bez poczucia winy.

Willowi wydało się, że słyszy gorzką ironię w głosie gaunta.

— Czy wiedziałeś, gdzie ich prowadzisz?

Wzruszenie ramion wystarczyło za odpowiedź.

— Oni wszyscy chcieli tam pójść.

— Ja też chcę — powiedział Will. — Zaprowadzisz mnie?

— On nie chce, żebym cię tam zabrał — powiedział Strings. — A jego życzenia są najsilniejsze. Zawsze go słucham.

— Teraz nie zwraca na nas uwagi.

Strings zastanawiał się przez chwilę.

— Masz rację, jednak przypuszczam, że to nic nie znaczy. Zostawił mnie w spokoju na dziesięć lat. Ale trzy dni temu odezwał się znowu. Nigdy w życiu nikt mnie tak nie poganiał. Przebywałem po drugiej stronie Spękanej Skały, grałem w przyzwoitym miejscu, gdzie przychodzili dobrze urodzeni, mądrzy ludzie. A on zmusił mnie do porzucenia tego wszystkiego. Kazał mi przybyć tu, do tej spelunki. Nie lubię pracować w takich miejscach. Tłum ma żałosny gust. Dlaczego chcesz, bym mówił dalej?

— Lubię dźwięk twego głosu.

— O nie, ty chcesz ode mnie znacznie więcej. Ty chcesz wiedzieć… Tak. No cóż, czy ktokolwiek może zrozumieć, kim naprawdę jest gaunt? Czy jestem dobry czy zły? Możesz mi zaufać czy nie? Czy ty potrafisz to powiedzieć, Kristiano?

Kristiano uśmiechnął się. Na jego twarzy malował się słodki spokój świętego. Albo idioty.

— Jak silne są twe namiętności, człowieku? Jesteś wielkości konia i masz jego siłę, ale dla mnie to nic nie znaczy. Dla mnie ważne jest twe pożądanie, żarłoczność i ambicja. Możesz mi zaufać, jeśli twe namiętności są wystarczająco silne i stałe.

— Z twojej listy namiętności wymieniasz tylko złe.

— Z mojego doświadczenia wynika, że jedynie one mają prawdziwą moc. Chyba że chodzi o fanatyka. Spotkałem kiedyś Czuwającego. Byłem wtedy jeszcze dzieckiem. Zmuszał mnie, bym go biczował, aż spływał krwią. A pewnego dnia opanował go taki religijny zapał, że od tego umarł. Wolę już pragnienia grzeszników niż czystość świętych.

— A co z twoimi własnymi pragnieniami? — zapytał Will. — Powiedziałeś, że również je czujesz.

— O, ja jestem namiętną istotą, samą namiętnością, która nigdy nie zostaje spełniona. Prowadziłem mych braci do żołądka Nieglizdawca. On nie jest łaskaw dla swych sług. Nigdy nie ukoił w nas wyrzutów sumienia.

— Budzisz się ze smakiem żalu w ustach i zasypiasz, gdy bolesny jęk wypełnia ci uszy.

Will i Sken spojrzeli na Angela, który się właśnie ocknął.

— Wiem, co znaczy być gauntem — dodał Angel. — Nieglizdawiec z nas wszystkich uczynił gaunty.

— Zaniknij się — rozkazała mu Sken. — Dziewczyna tak wierzyła w ciebie.

Will zmierzył ją takim wzrokiem, że zamilkła.

— Ze wszystkich poza tobą — dodał Angel. — Poza Willem. Strings, czy potrafisz w to uwierzyć? Will jest jednym z Mądrych. Tyle tylko, że on nigdy nie przyszedł do Nieglizdawca. Chociaż był w Spękanej Skale, nigdy nie był u Niego.

Will potrząsnął głową.

— Byłem w Spękanej Skale, ale wtedy nie czułem jeszcze wołania. To stało się potem. Kiedy nauczyłem się wystarczająco wiele, by stać się wartym wzywania.

— Nie mogę cię rozwiązać — westchnął z żalem Strings w odpowiedzi na pragnienie Angela. — On jest za silny.

Angel westchnął.

— Tak, bardzo silny. Ja próbowałem, wiesz przecież. Przez całą drogę ze Spękanej Skały do lorda Peace starałem się nie być mu posłusznym, próbowałem nawet się zabić. A potem wiele razy chciałem ostrzec lorda Peace, opowiedzieć mu o wężu, którego hoduje na własnym łonie. Ale przeważyło pragnienie pozostania z Patience. Chciałem się nią opiekować i przyprowadzić ją bezpiecznie do Niego. Gdybyś próbował się z nią przespać, zabiłbym cię.

— A teraz? Kiedy on już cię nie przyciąga?

— Czy naprawdę odszedł? Nic dziwnego, że czuję się taki pusty. Moja głowa jest jak wypełniony powietrzem balon. Nie mam już nic do powiedzenia. Z trudem pamiętam, kim byłem kiedyś. Czy naprawdę poszedł sobie? Ale ja ją nadal kocham.

Angel uśmiechnął się.

— Jestem wspaniałym łgarzem. Nie możesz mi wierzyć, kiedy wydaję się najbardziej wiarygodny. Ostrzegam cię. Zabijcie mnie teraz. To jedyny sposób, by mieć pewność, że nie będę wam zagrażał.

— Jest inny sposób — powiedział Will. — Będę cię trzymał przez cały czas przed sobą.

— Odszedł — powiedział Angel. — A ja wciąż kocham Patience. Tak bardzo się bałem, że gdyby go nie… ona była moim całym życiem. Wszystkim, na czym mi zależało. Ona jest moim dzieckiem tak samo, jak była dzieckiem swego ojca i swojej matki, ponieważ żyła również dzięki mnie. Nieglizdawiec nie potrafi przenieść wiedzy do ludzkiego umysłu — musiałem się sam tego nauczyć i to zrozumieć. Mądrzy przede mną powiedzieli, że tego się nie da zrobić, a ja to zrobiłem. Gdybym odkrył teraz, że ona mnie nigdy nie obchodziła, że zrobiłem to tylko dla Nieglizdawca, moje życie nie miałoby sensu. Kim w ogóle byłbym wtedy? — Nagle, ku zdziwieniu Willa, Angel zapłakał. — A przecież przez cały czas miałem nadzieję, że jej nienawidzę, że kiedy on ją zabierze ode mnie i wreszcie opuści mój umysł, odkryję, iż była godna nienawiści i zasługiwała na moją zdradę.