Выбрать главу

– Przestań z tym, Throzz. I tak mam z tobą dość kłopotów. Nie musisz jeszcze głupawo żartować. O co ci chodzi?

– Chyba jestem lepszy od ciebie w rozwiązywaniu zagadek kryminalnych.

– Pewnie. Bo sam je układasz.

– Nic nie układam. Mam ważną poszlakę dotyczącą śmierci Lailli Hougassian, bk i Haigha Eislera, C.

– Zasuwaj. Włączam magnetofon.

– Znalazłem notatkę Haigha, w której wspomina o spotkaniu ze swoją starą paczką. Czytał książkę i wsuwał do niej kartki z zapiskami, a to jest ostatni zapis. Na spotkanie miał pójść z Laillą.

– W międzyczasie wyciągnąłem z kartoteki jego paczkę. Przerzedziła się. Hans Hartnung nie żyje…

– On miał się widzieć z Glichą, Petrukiem i Fasolą.

– W porządku. Przyślę kogoś po tę kartkę.

– Nic z tego. Potrzebuję jej.

– To przyjedzie ktoś z fotokopiarką i zostanie ci kopia dobrej jakości. W porządku?

Gavein nie sprzeciwił się.

126.

Stan Ra Mahleine pogarszał się szybko. Nie opuszczała łóżka. Na wychudzonej i poszarzałej twarzy tylko oczy nienaturalnie błyszczały. Już nie pomagało, jak czytał książkę. Nieznana siła domagała się teraz jej życia. Gavein wiedział o tym.

Domysły i spekulacje liczbowe Haigha zmieniły się w pewność Gaveina. Irytowało go nawet, że pomimo tylu mocnych argumentów, Haigh pozostawia większość wniosków w formie przypuszczeń, wręcz odsuwa je do późniejszej dyskusji. – Gavein, poznając zgrabną teorię, nie potrafił oprzeć się jej urokowi. Dla niego jasno wynikał z nich obsesyjny wniosek, że jego świat też został zagnieżdżony w świecie większym, obszerniejszym, może bardziej różnorodnym. Ciąg światów, zawartych w tej książce, nie kończył się na jego świecie. On sam był jej głównym bohaterem, dlatego nazwali go Śmiercią. Wydarzenia biegły ze szczególną wyrazistością w jego sąsiedztwie, a reszta była tylko bladym wspomnieniem, czyjąś wzmianką. Świat toczył się tylko wtedy, gdy był czytany. Gdy nieznany czytelnik odkładał książkę, wszystko spowalniało – przecież wtedy nie mogło wydarzyć się nic naprawdę ważnego.

Jestem tekstem. Jakoś mogę z tym żyć. Nie przeraża mnie to. Właściwie to niewiele zmienia – pomyślał.

– Weź mnie za rękę – powiedziała cicho Ra Mahleine.

Usiadł obok niej na kanapie i rozpłakał się.

Ra Mahleine też miała łzy w oczach.

– Nie chcę umierać. Tak długo czekałam na ciebie, a tak krótko byliśmy razem.

– Ja nie chcę żyć, gdy ty umrzesz.

Wtedy znalazł rozwiązanie. Nie bacząc, że zachowuje się dziwacznie, podniósł głowę do góry i zaczął:

– Mówię do ciebie. Właśnie do ciebie, który teraz masz tę książkę w dłoniach. Przestań ją czytać! Bardzo cię proszę. Odłóż ją. Ra Mahleine, którą kocham, jest śmiertelnie chora i nie ma dla niej ratunku. Gdy czytasz, losy mojego świata nieuchronnie biegną ku jej śmierci. Jeśli odłożysz Gniazdo światów, wszystko tutaj zastygnie w półistnieniu… Tak jest dla nas najlepiej. Ja chcę, żeby ona żyła. Chcę być z nią. Daj nam tę szansę!

– Gavein, do kogo ty mówisz? Ja tu nikogo nie widzę. Przecież jestem przytomna. Powiedz, że jestem przytomna.

Ra Mahleine słabo uścisnęła jego dłoń. Ciało miała rozpalone gorączką.

– Byłeś świadkiem tylu śmierci w Davabel. Czy ci nie dość?

– To Scholl? Czy to Scholl przyjechała? Powiedz jej, żeby mi zrobiła zastrzyk. Znowu czuję Czerwoną Łapę.

Przez okno wpadał blask zachodzącego słońca, lecz cień kładł się mrokiem na twarzy jego ukochanej kobiety.

– Mój świat to ostatni kryminał! – wypalił Gavein. – Czego chcesz więcej? Zagadka wyjaśniła się przecież…

Epidemia zgonów była następstwem tego, że czytałeś; gdy przerywałeś, nikt tu nie umierał. Tak z pewnością jest!

Ja nie zwariowałem jak Wilcox.

Rysy twarzy Ra Mahleine ogarniała bladość.