– Torth, jeśli maczałeś w tym swoje brudne łapska, to cię rozerwę na strzępy – wysyczała. – Czuję, że coś ukrywa – zwróciła się do męża. – Patrz mi w oczy, a nie w obrus! – warknęła do syna.
Starszy Tonescu rozpłakał się.
– To nie ja. Ja go tylko trzymałem. – Rozmazał się i posmarkał. – Potem było mi żal, bo Aladar tak okropnie krzyczał. – Torth płakał w głos.
– Aladar! – krzyknęła Gunda.
Rzuciła się na syna, ale Haifan zdołał ją powstrzymać. Potem wydarzenia potoczyły się błyskawicznie: Gunda zemdlała, Edda ją cuciła, Leo poszedł wyprowadzić wóz z garażu, bo ani Haifan, ani tym bardziej jego żona, nie byli w stanie prowadzić; potem Haifan próbował spuścić lanie synowi, ale przerwał w połowie.
Potem równie nagle zrobiło się bardzo cicho, gdy Leo, Haifan, Gunda i Torth pojechali do szpitala.
– Jak miał na Imię Aladar? – Gavein pierwszy raz w życiu odważył się spytać o czyjeś Imię Ważne.
– Flomir – odpowiedziała Edda.
Flomir oznaczało: „Od ognia”, było Imieniem Żywiołu.
– Przepadł ci film, Haigh – zauważył Gavein. – Maslynnaja i Solobina.
– Pieprzę je obie – mruknął Haigh. – I to jednocześnie…
Zapadło milczenie.
– A ty, Dave, nie masz przypadkiem na Imię Aeriel, co? – spytał nieoczekiwanie Haigh.
Gavein wzdrygnął się.
– Zgadłeś.
– A ile byłeś na sekundowej wysokości?
– Pilot powiedział, że prawie dwadzieścia siedem godzin.
– Przebadaj ty się, chłopie, na białaczkę.
Było jasne, dlaczego na dużej wysokości widział tak wiele samolotów. Po prostu zgęściły się jak fotony nadlatujące od gwiazd.
12.
Leo wrócił późnym wieczorem sam. Gundula i Haifan czuwali przy poparzonym dziecku, Tortha zaś zatrzymała policja. Blady i zmięty po nieprzespanej nocy, Haifan dotarł do domu pierwszym porannym autobusem. Aladar zmarł nad ranem, nie odzyskawszy przytomności. Załamaną nerwowo Gundę zatrzymano na oddziale kobiecym tego samego szpitala.
Zapanowała przykra atmosfera. Gavein pojawiał się, aby przełknąć swój makaron i pizzę, i zaraz znikał. Wolał leżeć na materacu lub na wykładzinie dywanowej ze wzrokiem wlepionym w okno lub sufit. Telefon milczał.
Wybrał się na film z Maslynnają i Solobiną, bo innego nie grano w okolicznych kinach. Przyznał rację Haighowi: obie aktorki były szczególnie zbudowane. Niestety, wynudził się: treścią filmu było wyłącznie pokazywanie.
Tu też tak samo. Ani trochę lepiej – pomyślał z goryczą, zauważywszy, że podobnie jak w Lavath filmy kinowe miały celowo uproszczoną fabułę. Później przekonał się, że z programami telewizyjnymi robiono to samo.
Gdy siedział w kinie, Hilgret została śmiertelnie porażona prądem podczas prasowania bielizny. Tracąc przytomność, upadła bardzo niefortunnie: sznur owinął się wokół niej, a prąd długo płynął przez jej ciało. Od żelazka zajął się dywan. Edda wróciła dość wcześnie, by ugasić wykładzinę, zbyt późno jednak, by uratować Hilgret.
Gdy Gavein wrócił, ciało już wywieziono do kostnicy. Pozostała tylko dziura wypalona w dywanie.
– To chodzi! To chodzi wokół nas. Krąży. Szuka następnej ofiary… – Edda zaczęła histeryzować. – Na pewno nie skończy się na tym.
– Masz rację, Edda – włączył się Haifan. Postarzał się przez te ostatnie dni. – Czasami przez całe lata nic się nie dzieje. Panuje pozorny spokój. Cisza, szczęście. A nagle nie wiadomo dlaczego, wszystko przewraca się z dnia na dzień. Życie toczy się raz wolno, to znów gwałtownie przyspiesza.
Jak upływ czasu – pomyślał Gavein. – Samolot się wznosi. Pilotowi wydaje się, że leci normalnie, a na Ziemi widzą, że prawie się zatrzymał.