Выбрать главу

Była jeszcze Hilgret, P, niepozorna, szara jak myszka i równie małomówna. Wynajmowała jeden pokój.

W kuchni jadła rodzina białych. W zamian za wyżywienie pomagali Eddzie w prowadzeniu gospodarstwa. Zajmowali suterenę pod apartamentem Haifana i Goduli. Gavein zauważył ich, odnosząc talerz do kuchni. Rodzice mieli włosy niemal szare, właściwie mogliby uzyskać kategorię społeczną. Arbitralna decyzja jakiegoś urzędnika przesądziła o ich losie na trzydzieści pięć lat.

Obie córki były natomiast jasne, o białych rzęsach i różowej cerze.

W Lavath ten dom należałby do nich – pomyślał, patrząc na postarzałą przedwcześnie, zgarbioną kobietę, jej bezzębnego męża i zabiedzone dziewczyny.

Na jego widok powstali i przedstawili się.

– Czeka je dobra przyszłość – powiedział cicho do rodziców, wskazując podbródkiem na córki. Czarni nie rozmawiali z białymi. Fakt, że się odezwał, był grzecznością.

– Oby dożyły – powiedział mężczyzna. – Tu nie jest źle. Jesteśmy u dobrych państwa – pospiesznie dodał.

Przy stole Edda relacjonowała ostatnią sensację:

– Nawet u nas lampa się zakołysała i szklanki zadzwoniły…

– Przesadzasz – zgasił ją mąż. – Lampy się kołyszą, jak ciężarówki przejeżdżają ulicą. A szklanki zawsze dzwonią, kiedy idzie lodówka. Jej wibracje przenoszą się na blat kuchenny.

– Myśmy nic nie zauważyli. To wydarzyło się zbyt daleko, żeby wstrząs dotarł aż tutaj… Niemożliwe. – Spór został autorytatywnie rozstrzygnięty przez Haifana, który jako nauczyciel fizyki, czarny, był bez wątpienia bystrzejszym obserwatorem od egzaltowanej czerwonej Eddy.

Chodziło o wstrząs sejsmiczny, o którym doniosła prasa. Epicentrum zlokalizowano na obszarze południowo-wschodniego Davabel, płytko pod wybrzeżem lub już pod dnem oceanu. Davabel leżało na płycie kontynentalnej i nawet w kronikach historycznych nie wspominano o podobnych wstrząsach; jedynie pod dnem oceanu mógł być obszar sejsmiczny, ale przecież nikt nie prowadził badań oceanu.

W rejonie epicentrum znajdował się Urząd Naukowy, ośrodek badawczy Davabel. Niektórzy twierdzili, że to ziemia rozstępuje się pod nim, aby poziom pomieszczeń odpowiadał poziomowi prowadzonych badań.

Nie rozwikłano zagadki wstrząsu, a rozmowa szybko zeszła na inne tematy. Edda opowiedziała o tragicznym wypadku, w którym zginął piekarz.

– Wjechał na rowerze pod rozpędzoną ciężarówkę – relacjonowała.

W Davabel rowery jeździły po chodnikach, a piekarz chciał przeciąć ulicę na przejściu dla pieszych.

– Nie wiadomo, czy światło było już zielone i czyja była wina.

– A jak miał na imię? – zapytał Leo.

– Bryce.

– Nie to, to Ważne.

– Plosib. Powiedział mi kiedyś – wtrąciła się Gundula. – Może pani sprawdzić w gazecie.

Edda z nadzieją zajrzała do gazety. Niestety, zgadzało się – nie mogła przytrzeć nosa pewnej siebie lokatorce.

– Plosib… To nic nie powie policji – rozważał wszechwiedzący Haifan. – Gdyby tak nazywał się Murhred, to kierowca miałby kłopoty.

– Ale gdyby Sulled albo Myzzt, to mógłby spać spokojnie – dorzuciła oczywistą uwagę Gunda. Potwierdzając sprawy oczywiste, umacnia się własne przekonanie o mądrości osobistej.

Gavein zauważył, że na dźwięk Imienia Murhred Edda zadrżała. Czyżby Leo miał tak na Imię? A może ona sama, Murhredda? Stąd mógłby być skrót: „Edda”. Nigdy o czymś takim nie słyszał, ale może tutaj jest to we zwyczaju?

Plosib znaczyło: „Od człowieka, ale przypadkowo”, Murhred zaś: „Od człowieka, ale celowo”. Gavein upewnił się, że w Davabel Imiona Ważne znaczą to samo, co w Lavath. Sulled znaczyło: „Od siebie”, natomiast Myzzt: „Przez mózg” i było Imieniem Człowieka. Tamte poprzednie były z grupy Imion Walki.