Выбрать главу

– Chodź tutaj, maleńki – powiedziała.

Niles przeciągnął się, aż zatrzeszczały mu żebra; wiedział, jak bardzo to lubiła. Za każdym razem skutkowało. Niles nie był głupi. Odwrócił się i spokojnie zaczął wylizywać tylną łapkę. Kiedy ponownie spojrzał na swoją panią, oczy miał słodkobłękitne, lekko zmrużone. Ludziom bardzo się to podoba i jego właścicielce też, co z łatwością mógł przewidzieć. Przywołała go do siebie i zaczęła głaskać. Niles był szczęśliwy.

Ale nie Virginia. Następnego dnia, gdy tylko pojawiła się w pracy, Judy Hammer już czekała na nią w swoim gabinecie i wyglądało na to, że ów fakt dostrzegł cały personel. Virginia rzuciła swoje śniadaniowe tosty, nie otwierając nawet torebki. Zostawiła też resztę rzeczy i od razu poszła do szefowej. Niemal wbiegła do sekretariatu i miała wielką ochotę pokazać Horgessowi figę. Był taki zadowolony, widząc jej wściekłość, gdy została wezwana do komendantki w natychmiastowym trybie.

– Pozwól, że do niej zadzwonię – zaproponował kapitan.

– Pozwalam.

Virginia nie ukrywała, że czuła się bardzo pewnie.

Horgess był młody i golił głowę. Dlaczego? Już wkrótce zatęskni zapewne za włosami. Będzie o nich marzył. Będzie oglądał filmy, gdzie grają aktorzy z włosami.

– Chce cię widzieć natychmiast – zwrócił się do Virginii, odkładając słuchawkę.

– Byłam tego pewna. – Uśmiechnęła się do niego sarkastycznie.

– Na litość boską, Virginio – odezwała się na powitanie Judy Hammer, gdy jej podwładna pojawiła się w drzwiach.

Komendantka trzymała w dłoni poranną gazetę i chodziła po gabinecie, potrząsając nią ze złością. Judy rzadko nosiła spodnie. Tego dnia jednak miała na sobie granatowy spodnium, bluzkę w czerwonobiałe paski, a na nogach czarne pantofle z miękkiej skóry. West przyznała w duchu, że jej szefowa wyglądała oszałamiająco. Judy Hammer mogła pokazywać lub zasłaniać nogi i nie było wątpliwości co do jej płci.

– Wiesz, co tu jest napisane? – mówiła dalej komendantka. – Czterech biznesmenów w cztery tygodnie. Kradzieże samochodów, podczas których zabójca zmienia zdanie i zostawia auta? Napady rabunkowe? Tajemniczy symbol klepsydry malowany sprayem na przyrodzeniu ofiar? Nazwiska, zawody. Wszystko tu jest, brakuje tylko cholernych fotografii z miejsca zbrodni, aby cały świat mógł to zobaczyć!

Nagłówek był olbrzymi: „Morderca Czarna Wdowa ma już czwartą ofiarę”.

– Co z tym zrobić? – zapytała Virginia.

– Pilnuj, aby nie narobił sobie i nam kłopotów.

– Nie jestem niańką.

– Biznesmen z Orlando, handlowiec z Atlanty, bankier z Karoliny Południowej, pastor baptystów z Tennessee. Witamy w naszym pięknym mieście! – Judy rzuciła gazetę na fotel. – Co mamy robić?

– To nie ja wymyśliłam, żeby z nami jeździł – przypomniała jej podwładna.

– Co się stało, to się nie odstanie. – Komendantka usiadła za biurkiem. Podniosła słuchawkę i wybrała jakiś numer. – Nie możemy się go pozbyć. Masz jakiś pomyśl, jak to zorganizować? Biorąc pod uwagę to, co zaszło? – Jej oczy zaszkliły się, gdy usłyszała w słuchawce głos sekretarki burmistrza. – Posłuchaj, Ruth, muszę z nim natychmiast rozmawiać. Nie interesuje mnie, co teraz robi. – Zaczęła stukać paznokciami po blacie biurka.

Gdy Virginia West opuszczała gabinet szefowej, miała jeszcze gorszy humor niż rano. To niesprawiedliwe. Życie jest wystarczająco ciężkie. West pomyślała o swej przełożonej. Co właściwie o niej wiedziała, poza tym, że przyjechała do Charlotte z Chicago, wielkiego miasta, gdzie ludziom przez pół roku marzną tyłki, a mafia ma konszachty z lokalną władzą. Judy Hammer przyjechała tutaj, ciągnąc ze sobą męża, który był gospodynią domową.

Brazil także nie był zadowolony ze swojej sytuacji. Tego ranka zadał sobie pokutę, ciężko wbiegając po stopniach stadionu, gdzie drużyna Wildcats z Davidson przegrywała każdy mecz w football, a nawet, jak się wydawało, te, w których nie brała udziału. Andy z determinacją wspinał się pod górę, nie dbając o to, czy dostanie ataku serca i czy jutro będzie go coś bolało. Zastępczyni komendantki okazała się żałosnym kowbojem i osobą pozbawioną wszelkiej wrażliwości, a Judy Hammer też wcale nie jest taka, jaką ją sobie wyobrażał. Tej nocy mogła przecież się do niego uśmiechnąć lub przynajmniej przychylnie na niego spojrzeć, aby poczuł się kimś mile widzianym. Andy zawrócił i zaczął zbiegać po schodach, zostawiając na betonie krople potu.

Pani Hammer miała ochotę odłożyć słuchawkę. Irytowało ją, gdy do rozwiązywania istotnych problemów zabierali się ludzie bez wyobraźni.

– O ile rozumiem, lekarz sądowy uważa, że te morderstwa mają podłoże homoseksualne – mówił burmistrz.

– To tylko jedna z opinii – odparła komendantka. – Chodzi o to, że nie wiemy nic na pewno. Wszyscy zamordowani mieli żony i dzieci.

– Właśnie – zauważył burmistrz znaczącym tonem.

– Na Boga, Chuck, nie denerwuj mnie z samego rana. – Wyjrzała przez okno. Z miejsca, gdzie siedziała, niemal widziała biuro tego palanta.

– Chodzi o to, że taka teoria może być pomocna – kontynuował burmistrz. Mówił z akcentem z Karoliny Południowej.

Burmistrz Charles Search pochodził z Charlestonu. Był w wieku Judy Hammer i często się zastanawiał, jaka jest w łóżku. Może właśnie to przypomniałoby jej o rzeczach, o których zdawała się nie pamiętać. Na przykład o tym, gdzie jej miejsce. Gdyby nie to, że miała męża, mógłby przysiąc, że jest lesbijką. Siedział w swoim skórzanym fotelu ze słuchawkami na uszach i rysował coś na kartce z notesu.

– Wtedy Charlotte i biznesmeni spoza miasta nie będą się tym tak przejmować… – zaczął.

– Gdzie jesteś, bo mam ochotę skręcić ci kark – przerwała mu. – Kiedy przechodziłeś lobotomię? Może powinnam ci wysłać kwiaty?

– Judy! – Rysunki były naprawdę interesujące. Włożył okulary i zaczął im się lepiej przyglądać. – Uspokój się, dobrze wiem, co robię.

– Z pewnością nie wiesz.

Może i była lesbijką lub miała skłonności biseksuałne, a z pewnością przykry akcent ze Środkowego Zachodu. Zafascynowany własną twórczością, sięgnął po czerwony długopis. To był atom z orbitami składającymi się z maleńkich molekuł, które dziwnie przypominały jaja. Narodziny. Nasienie.

Aby jeszcze bardziej pognębić się tego ranka, Virginia pojechała do prosektorium. Jej zdaniem w Karolinie Północnej źle rozwiązano kwestie dotyczące medycyny sądowej. Niektórymi przypadkami zajmowano się na miejscu, zlecając badania doktorowi Odomowi i policyjnym laboratoriom sądowym. Czasami zaś przesyłano ciała do głównego lekarza sądowego w Chapel Hilł. Nikt nie wiedział, jaka jest zasada selekcji. Pewnie znowu chodziło o sport. Fani drużyny Hornets zostawali w Charlotte, ci, którzy kibicowali Tarheels, otrzymywali wspaniałe cięcie w kształcie litery Y w dużym mieście uniwersyteckim.

Biuro lekarza sądowego hrabstwa Mecklenburg znajdowało się przy North College Street, na wprost nowej biblioteki publicznej. Strażnik zatrzymał „Wirginię przy oszklonych drzwiach wejściowych. Musiała pokazać przepustkę. Budynek, w którym kiedyś mieściło się centrum ogrodnicze Searsa, był jaśniejszy i bardziej nowoczesny niż większość kostnic. Kiedy niedawno w pobliżu rozbił się samolot amerykańskich linii lotniczych, zorganizowano w kostnicy nową chłodnię. To wstyd, że władze Karoliny Północnej nie zabiegały o zatrudnienie jeszcze kilku lekarzy sądowych dla „wspaniałego hrabstwa Mecklenburgii”, jak niektórzy zgorzkniali senatorowie zwykli byli czasami nazywać ten najszybciej rozwijający się i aktywny region stanu.

Pracowało tu tylko dwóch anatomopatologów, którzy rocznie musieli się zajmować ponad setką zabójstw. Kiedy przyjechała Virginia, obaj byli w sali do przeprowadzania sekcji zwłok. Martwy biznesmen nie wyglądał lepiej niż wtedy, gdy doktor Odom badał go po raz pierwszy. Brewster stał przy stole, ubrany w jednorazowy plastikowy fartuch i rękawiczki. Kiwnął do niej głową na przywitanie, Virginia także włożyła fartuch, nie chcąc ryzykować. Ubrudzony krwią doktor Odom trzymał w ręku skalpel niczym ołówek i badał tkankę na plecach ofiary. Ciało pacjenta było dość tłuste i wyglądało znacznie gorzej po wywróceniu na drugą stronę.