Выбрать главу

– Richardzie, do czego zmierzasz? – zapytała Judy, która z natury szybko i prosto szła do celu.

Milczał przez chwilę.

– Wydaje mi się, że ludzie tacy jak my potrzebują przyjaciół – powiedział w końcu.

Virginia West także potrzebowała przyjaciół, choć nigdy nie przyznałaby się do tego Brazilowi, który tej nocy znowu się uparł, aby zapobiegać wszystkim przestępstwom w mieście. Paliła papierosa, a Andy jadł batonik Snickers, gdy otrzymali wiadomość, że wszystkie jednostki w okolicy Dundeen i Redbud mają szukać ciała ofiary na pobliskiej łące. Reflektory rozświetlały ciemności, wokół słychać było kroki ludzi przeszukujących zarośla, Virginia i Andy zaś krążyli w mroku. Brazil był zapaleńcem, udało mu się wysforować przed nią i oświetlał pole latarką. Virginia schwyciła go za koszulę i cofnęła za siebie jak niegrzecznego szczeniaka.

– Może pozwolisz, że pójdę pierwsza? – zapytała.

Panesa zatrzymał wóz na Fourth Ward, przed domem Judy Hammer. Było dwadzieścia po pierwszej w nocy.

– No więc, gratuluję ci – powtórzył jeszcze raz.

– Ja tobie też – odpowiedziała, chwytając za klamkę.

– Dzięki, Judy. Spotkajmy się jeszcze któregoś dnia.

– Oczywiście. Z okazji nagród lub bez.

Judy widziała przez zaciągnięte zasłony migający ekran telewizora. Seth jeszcze nie spał i prawdopodobnie jadł pizzę.

– Naprawdę doceniam to, że pozwoliłaś Brazilowi jeździć ze swoimi ludźmi. To nam się bardzo przyda – powiedział wydawca.

– Nam też.

– A więc niech tak będzie. Zawsze jestem za nowymi pomysłami – dodał. – Nie zdarzają się często.

– Są tak rzadkie jak zęby u kury – zgodziła się Judy Hammer.

– To prawda.

– Absolutna.

Opanował chęć dotknięcia jej ręki.

– Muszę już wracać – powiedział.

– Jest bardzo późno. – Kiwnęła głową. Otworzyła drzwi i wysiadła.

Panesa odjechał w stronę swojego pustego domu, czując narastający smutek. Judy weszła do swojego domu, w którym Seth mieszkał i jadł, także czując się bardzo samotna.

Virginia i Brazil ciężko pracowali, nie czując upływu czasu. Właśnie zaparkowali radiowóz na osiedlu Earle Village, subsydiowanym przez miasto, i weszli do mieszkania numer sto dwadzieścia jeden, gdzie widać było spore pieniądze. Na stoliku stał komputer, obok leżały gotówka, kalkulator i pager. Na kanapie siedziała starsza kobieta, przed nią skakał podstarzały przyjaciel z wyciągniętym w jej kierunku palcem.

– Wycelowała we mnie pistolet kaliber dwadzieścia dwa! – zawołał na widok wchodzących policjantów.

– Proszę pani – odezwała się Virginia. – Ma pani broń?

– Groził mi – powiedziała kobieta Brazilowi.

Nazywała się Rosa Tinsley, nie była pijana ani wściekła. Tylko raz w tygodniu, gdy przychodziła policja, ktoś poświęcał jej nieco uwagi. Świetnie się wtedy bawiła. Billy mógł sobie wówczas pofolgować i odgrażać się, jak zwykle gdy się upijał i przegrywał w pokera.

– Przychodzi tu robić te swoje interesy z dragami – mówiła dalej Rosa do Brazila. – Upił się i chciał mi poderżnąć gardło.

– Czy są tu narkotyki? – zapytała porucznik West.

Rosa kiwnęła głową i wskazała Brazilowi tylną część mieszkania.

– Pudełko po butach w szafie – powiedziała.

14

W szafie było wiele pudełek po butach, a przybyli przeszukali wszystkie. Nie znaleźli żadnych narkotyków, narzeczony został usunięty z domu, Rosa zaś otrzymała natychmiastową satysfakcję. Virginia i Andy wrócili do samochodu. Brazil miał poczucie, że wykonali kawał dobrej roboty. Wyrzucili tego zepsutego, śmierdzącego, zamroczonego alkoholem starego capa, a ta biedna kobieta będzie miała odrobinę spokoju. Jest bezpieczna.

– Sądzę, że mamy z nimi spokój – powiedział z dumą.

– Po prostu się go przestraszyła, co pewnie zdarza się mniej więcej raz w tygodniu – odrzekła jego towarzyszka. – Zanim stąd odjedziemy, znów będą razem.

Zapaliła silnik, obserwując w tylnym lusterku podstarzałego amanta. Stał na chodniku, trzymając pod pachą swoje rzeczy. Wpatrywał się w granatową crown victorię i czekał, aż sobie pojedzie.

– Pewnego dnia pewnie ją zabije – dodała Virginia.

Nienawidziła awantur domowych. To tego typu sprawy, jak również pogryzienia przez psy należały do najbardziej nieprzewidywalnych i groźnych dla policji. Obywatele wzywali gliny, a potem natychmiast żałowali, że prosili o interwencję. To wszystko było dość irracjonalne. Ale najgorszą cechą charakteru takich ludzi jak Rosa i jej narzeczony było uzależnienie, niemożność funkcjonowania bez tej drugiej osoby, niezależnie od tego, ile razy partner groził im nożami i pistoletami, bił ich i okradł. Virginia z trudem znosiła pracę z ludźmi nieprzystosowanymi, miotającymi się od jednego wyniszczającego związku do drugiego, którzy w dodatku nigdy się nad tym nie zastanawiali, podobnie jak nad całym swoim nieszczęsnym życiem. Jej zdaniem Brazil nie powinien mieszkać z matką.

– Czemu nie wynajmiesz sobie mieszkania, aby wreszcie być na swoim? – zapytała.

– Nie stać mnie na to – odrzekł Andy, pisząc na klawiaturze terminalu danych.

– Ależ oczywiście, że cię stać.

– Nie, nie stać. – Pisał dalej. – Jednopokojowe mieszkanie w kiepskiej dzielnicy to prawie pięćset dolarów miesięcznie.

– No i co? – Popatrzyła na niego. – A na samochód cię stać? Jesteś winien jakieś pieniądze w Davidson?

To nie była jej sprawa.

– Na pewno stać cię na to – upierała się dalej. – Żyjesz w chorym układzie. Jeśli od niej nie odejdziesz, zestarzejecie się razem.

– Naprawdę? – Spojrzał na nią, najwyraźniej nie doceniając wagi owych spostrzeżeń. – Ty coś o tym wiesz, prawda?

– Obawiam się, że masz rację – odparła. – Gdybyś jeszcze na to nie wpadł, Andy, powiem ci, że nie jesteś pierwszą osobą na świecie, która uwikłała się w uzależniający, chory związek ze swoim partnerem lub współmałżonkiem. Autodestrukcyjna, okaleczająca choroba twojej matki to jej wybór. I ma służyć tylko jednemu ważnemu celowi. Kontrolowaniu jej syna. Nie chce, żebyś ją opuścił, i zgadnij, co się dzieje? Jak na razie jej taktyka się sprawdza.

Judy Hammer również zmagała się z podobnym problemem, chociaż jeszcze nie do końca zdawała sobie z tego sprawę. Seth także był kaleką. Kiedy jego władcza, przystojna żona wróciła nad ranem do domu z kolejnym trofeum, siedział przed telewizorem i skakał po setkach kanałów na kablówce, co było możliwe dzięki antenie satelitarnej ustawionej na tylnym ganku. Seth lubił muzykę country & western i szukał odpowiedniego programu. Wcale nie jadł pizzy Tombstone. Spałaszował ją wcześniej, przed północą, kiedy żony wciąż nie było w domu. Później pochłaniał popcorn oblany prawdziwym masłem, które stopił w kuchence mikrofalowej.

Seth Bridges nigdy nie uchodził za przystojnego mężczyznę. Ale to nie jego uroda fizyczna pociągała Judy Hammer dawno temu w Little Rock. Pokochała Setha za jego inteligencję i subtelną cierpliwość. Ich znajomość zaczęła się od przyjaźni, co powinno być naturalną koleją rzeczy, gdyby świat kierował się zdrowym rozsądkiem. Problemem stały się możliwości Setha. Przez pierwsze dziesięć lat szedł łeb w łeb ze swoją żoną, potem jego potencjał się wyczerpał. Nie był już w stanie nic więcej osiągnąć w dziedzinie duchowej, intelektualnej i umysłowej. Pozostał mu tylko jeden sposób, aby dalej się rozwijać, czyli powiększać swoją objętość fizyczną. Istotnie, jedzenie było tym, co obecnie wychodziło mu najlepiej.