Virginia podeszła do Brazila. Delikatnie wyjęła mu z rąk pistolet i włożyła broń do plastikowej torby razem z łuskami od wystrzelonych naboi.
– Wszystko w porządku – uspokoiła go.
Zamrugał oczami, jakby coś go oślepiło, zadrżał i spojrzał na nią półprzytomnie.
– Andy – powiedziała cicho. – Jesteś w szoku. Sama przez to przechodziłam, więc wiem, jak się czujesz, i będę przy tobie cały czas. Jestem tu po to, aby ci pomóc. Rozumiesz? – Przytuliła go mocno do siebie.
Andy Brazil zatopił palce we włosach Virginii, zamknął oczy i objął ją mocno.
Patricia Cornwell
***