– Nick?
– Nie wiem, po prostu nie wiem. – Odwróciła się, by spojrzeć na Dane'a. – Może sylwetka wygląda podobnie. – Wzruszyła ramionami. – To przerażające.
– Wiem. Nick, teraz chcę, żebyś zapomniała o włosach, opaleniźnie, oczach, to mogła być kosmetyka. Przyjrzyj się jego twarzy, jak się porusza, jak gestykuluje, mówiąc.
– Może to on, nie wiem. Nie jestem pewna. Wygląda zupełnie inaczej – powiedziała po jakimś czasie.
– A Milton McGuffey? Czy zwróciłabyś na niego uwagę, gdyby cię nie postrzelił? – zapytał Delion.
– Odpowiedź brzmi – nie jestem pewna. Możliwe. Ale prawdopodobnie tak.
Flynn powiedział:
– Z tego, co tu usłyszałem, można wysnuć następujący wniosek: nasz podejrzany wybrał McGuffeya dlatego, że jest do niego bardzo podobny – zauważył Flynn. – Panie Franken, wciąż nie wiadomo, gdzie może przebywać Weldon DeLoach?
Franken potrząsnął głową.
– Przykro mi, ale, jak już wcześniej mówiłem, pojawi się, kiedy zechce. Jeśli jest w Los Angeles, niedługo da znać. Tego jestem pewien.
– Panie Franken – powiedziała Nick – czy pan DeLoach zawsze wyglądał tak, jak teraz? Mocno opalony, bardzo jasne włosy?
– Właściwie tak – odparł Franken. – Odkąd go znam, czyli od prawie ośmiu lat. Dlaczego pani pyta?
– Jeśli rzeczywiście naszym zabójcą jest DeLoach, to kiedy go zobaczyłaś, najpewniej nosił perukę. Co do zamaskowania opalenizny, nie jestem pewien, jak to było zrobione, prawdopodobnie miał nałożony makijaż – tłumaczył Dane Nick.
– Ale po co by to robił? – zastanawiała się Nick. – Na pewno nie spodziewał się, że będę siedziała w kościele.
– Tak, ale podczas pobytu w San Francisco spotkałby wielu ludzi. Może przebranie było na wszelki wypadek.
Franken pocierał podbródek długimi, eleganckimi palcami.
– Nie wierzę, że Weldon DeLoach jest mordercą. To nie jest typ, który zabiłby kogokolwiek. Jak wcześniej panom mówiłem, to po prostu do niego nie pasuje.
Dane pamiętał, że Wolfinger nazwał DeLoacha mięczakiem.
– Czy to znaczy, że myśli pan, że on jest tchórzem?
– Nie, nic z tych rzeczy. To po prostu nie on, nie Weldon.
– Zabójca chciał, żeby McGuffey wyglądał jak on, dlatego go wynajął, by mnie zabił. Więc musiał mieć ciemne włosy i bladą skórę – powiedziała Nick.
– Pewnie masz rację, Nick. – Dane poprosił, żeby Franken zrobił powiększenie ujęcia z bliska Weldona DeLoacha. Wolfinger twierdził, że DeLoach ma około trzydziestki. Nie wyglądał na trzydzieści lat, ale na czterdzieści, może więcej. Wyglądał, jakby ciężko pracował i żył w ogromnym stresie. Z tego, co mówili jego współpracownicy, inni scenarzyści, w przeszłości nie stronił od kokainy.
Ciemna opalenizna DeLoacha kontrastowała z białą koszulą i białymi spodniami. Miał jasnoniebieskie oczy. Jego cienkie włosy był niemal białe.
– Czy macie fragment, na którym Weldon DeLoach mówi? – zapytał Dane.
– Po co? – zapytał Delion. – Nick nigdy nie słyszała jego głosu.
– Może rozpozna któryś z gestów, które wykonuje, gdy jest ożywiony i mówi. Poza tym, też chcę usłyszeć jego głos.
Franken przewinął do przodu film, zatrzymując na DeLoachu wznoszącym toast na przyjęciu urodzinowym. Miał najłagodniejszy głos, jaki Nick kiedykolwiek słyszała, miękki i kojący, bez wyraźnego akcentu. Przyglądała mu się uważnie, analizowała sposób, w jaki poruszał rękami, zaciskał i rozluźniał dłonie wokół kieliszka, wznosząc toast, sposób, w jaki trzymał głowę.
Gdy film się skończył, potrząsnęła głową.
– Przykro mi, nie jestem pewna. Jeśli policja z San Francisco złapie Stuckeya, to może on rozpozna głos DeLoacha.
– Dobry pomysł – powiedział Dane i zanotował to w swoim małym notesie.
– Czy może nam pan dać kopię tej taśmy?
– Nie ma problemu. – odpowiedział Franken. – Naprawdę myślicie, że Weldon DeLoach jest szaleńcem, który morduje według scenariusza „Superagenta”?
– Na razie pewne jest – powiedział Delion, pochylając się do przodu – że kiedy go znajdziemy, chcemy z nim usiąść i odbyć miłą pogawędkę. Zobaczymy.
– To nie Weldon – upierał się Jon Franken.
– Panie Franken – zwrócił się do niego Flynn – mówił pan, że pierwsze dwa odcinki „Superagenta” były napisane prawie wyłącznie przez pan DeLoacha, prawda? – Dane zauważył, że gdy Flynn się koncentruje, jego lewa ręka zawsze porusza się tam i z powrotem, jakby kozłował piłką do koszykówki.
– Tak – odpowiedział Franken. – DeLoach był naprawdę podekscytowany tą serią. – Jego telefon komórkowy zadzwonił, przeprosił i wyszedł. Gdy wrócił, powiedział: – To była moja asystentka. Powiedziała mi, że od jednego z przyjaciół Weldona właśnie się dowiedziała, że Weldon wyjechał nad jezioro Niedźwiedzie spędzić trochę czasu ze swoim ojcem. Powiedział, że chce tam zostać przynajmniej przez trzy tygodnie i łowić ryby. Jego ojciec mieszka w Lakeview, domu dla emerytowanych policjantów.
– Ojciec jest emerytowanym policjantem? – zainteresował się Delion.
– Na to wygląda – przyznał Franken. – Wiem, że jest tam od dawna. Kiedyś Weldon powiedział mi, że jego ojciec żyje w swoim świecie.
– Wiemy już, że Weldon nie prosił nikogo tutaj w studiu o pomoc w rezerwacji biletu lotniczego. Jeśliby gdzieś poleciał, znaleźlibyśmy ślad, nagrywamy rozmowy ze względów bezpieczeństwa – powiedział Flynn.
– Jezioro Niedźwiedzie – zamyślił się Delion. – To jest w Parku Narodowym Los Padres? W Hrabstwie Ventura?
– Tak – odparł Flynn. – To tylko godzina jazdy na północ, obok Tejon Pass. No może więcej, biorąc pod uwagę nasze potworne korki.
– A to znaczy, że DeLoach, kiedy tylko chciał, łatwo mógł dojechać do San Francisco i Pasadeny – dodała Nick.
– Tak, to prawda – potwierdził Flynn.
– Dziękujemy, panie Franken – powiedział Delion, wstając. – Ludzie detektywa Flynna przesłuchali już wszystkich pozostałych scenarzystów i pracowników zatrudnionych przy produkcji „Superagenta”. Panie Franken, gdzie pan był przez ostatni tydzień?
Jon Franken delikatnie machał stopą we włoskich mokasynach z frędzlami, pozwalając im opadać raz na jedną raz na drugą stronę. Zmarszczył brew, ale odpowiedział ochoczo i z uśmiechem:
– Byłem tutaj, inspektorze Delion. Całymi dniami pracuję teraz przy serialu „Buffy, postrach wampirów”.
Delion mruknął coś pod nosem, odwrócił się i spytał jeszcze przez ramię:
– A jak się nazywa żona Franka Pauleya? Ta, która gra jego dziewczynę w „Superagencie”?
– Belinda Gates.
– Będziemy chcieli z nią rozmawiać. I z gwiazdą programu, Joe Kleypasem.
– Oczywiście. Proszę na niego uważać, inspektorze. Joe nie zawsze jest spokojny, szczególnie, kiedy pije. Ma temperament. Jeśli oskarży go pan o morderstwo, raczej nie będzie miał zadowolonej miny. – Zmierzył wzrokiem Savicha i Dane'a, uśmiechnął się i dodał: – Chętnie przyjrzałbym się waszemu spotkaniu.
Jon Franken zabrał Savicha i Sherlock na obiad do bufetu.
– W tym tygodniu Belinda gra w serialu – powiedział, przeżuwając powoli frytkę. – Taki gościnny epizod. Były jakieś problemy, dlatego wiem, że dzisiaj miała zdjęcia. Może ją tam zastaniecie. Jeśli nie, zabiorę was do niej. Większe gwiazdy rzadko tu przychodzą. Większość czasu spędzają w swoich przyczepach. Prawdopodobnie zauważyliście je ustawione na parkingu. – Potrząsnął głową. – Co ma się z życia, siedząc w przyczepie?