Выбрать главу

– Co robił przez ten rok po ukończeniu studiów? – zapytał Savich.

Oczy Flynna rozbłysły.

– Jeszcze nie wiemy. Sprawdzamy to. – Z wewnętrznej kieszeni marynarki wyciągnął małą czarną książeczkę i coś w niej zanotował. – Jednego możemy być pewni – nie będą kontynuować produkcji „Superagenta” bez naszej wiedzy – po czym uśmiechnął się do wszystkich. – Może zamówimy deser?

Flynn i Delion zamówili szarlotkę z lodami waniliowymi.

Gdy przyniesiono dwie porcje deseru, Flynn rozejrzał się po stole.

– Wy, federalni, skubiecie jedzenie jak wróble. Będziecie potrzebować nas, miejscowych. Dbamy nie tylko o nasze mózgi, ale i ciała Sherlock odwróciła się do niego, a burza rudych włosów, poskręcanych jak korkociągi, zatańczyła wokół jej głowy.

– Sugerujesz, że mamy problem? Że brakuje nam cukru? Nigdy o tym w ten sposób nie myślałam.

Wzięła widelczyk i odkroiła wielki kawał szarlotki z talerzyka Flynna.

Nick roześmiała się. Przyłączył się do nich Dane. Dobrze się bawili.

Frank Pauley i Belinda Gates rzeczywiście mieszkali w szklanym domu, pomyślał Dane, patrząc na paskudny budynek na szczycie klifu na Mulholland Drive. Był tak silnie oświetlony, że jeśli ktoś wewnątrz chodził nago, ludzie z odległości kilku kilometrów mogli podziwiać ten widok.

Grupa złożona z pięciu policjantów i jednego cywila stanęła przed gigantycznymi, podwójnymi drewnianymi drzwiami. Flynn zapukał. Odtworzyła im kobieta ubrana w strój francuskiej pokojówki, w szpilkach i siatkowych pończochach. Na głowie miała mały biały seksowny czepek. Rzecz w tym, że miała przynajmniej pięćdziesiąt lat i dobre dziesięć kilo nadwagi, a jej posiwiałe włosy były obcięte na jeża.

Z trudem opanowali się, by nie wybuchnąć śmiechem, nawet kiedy zaprosiła ich do salonu.

– Ma pan gości. Przypuszczam, że wszyscy są oficerami policji. – Po czym, nie do wiary, dygnęła w ich stronę, odwróciła się i odeszła na dziesięciocentymetrowych obcasach.

Kiedy zamknęły się za nią drzwi, Delion zwrócił się do Franka Pauleya.

– Ładny dom – powiedział.

– Dziękuję. Moja druga żona była architektem. Zaprojektowała go. Spodobał się zarówno mojej trzeciej żonie, jak i obecnej, Belindzie. – Odchrząknął. – Belinda zatrudniła służbę i nie toleruje nikogo poniżej pięćdziesiątki, więc mamy Fifi Ann, która jest bardzo milą osobą, dobrze zorganizowaną i ma lekkie skłonności do ekshibicjonizmu.

– Fifi Ann? – zdziwiła się Sherlock, unosząc wysoko brew.

– Sama chciała, żeby ją tak nazywać. Kiedyś była aktorką. Sama też wybrała swój strój pokojówki, twierdzi, że w ten sposób podkreśla swoją rolę. A teraz chciałbym wiedzieć, dlaczego przyszliście tu o dziewiątej wieczorem?

– Chcemy rozmawiać z Belindą – odpowiedziała Sherlock. – Jest w domu?

– Oczywiście. Czasy, kiedy całe noce balowała, minęły, odkąd jest ze mną. – Pauley podszedł do telefonu, wcisnął kilka guzików i powiedział: – Są tu gliny. Chodź tu i ratuj mnie.

– Urocze – mruknął Flynn.

Pięć minut później do salonu weszła Belinda, ubrana w czarne legginsy, bluzę od dresu, miała bose stopy. Jej twarz błyszczała od potu, włosy były gładko zaczesane. Wycierała twarz ręcznikiem.

– Witam, agentko Sherlock, agencie Savich. Frank, nie potrzebujesz pomocy. Ci państwo mają uroczego synka. A kim są pozostali?

Przedstawili się kolejno. Jak zwykle, Dane przedstawił Nick jako agenta federalnego.

– Przyszliście, żeby aresztować Franka? – zapytała Belinda. Flynn sięgnął do tylnej kieszeni po kajdanki, wyciągnął je i pomachał nimi przed Pauleyem.

– Czy mam go powalić na podłogę, proszę pani? My, policjanci, lubimy być uczynni.

Belinda roześmiała się, nie przestając wycierać z siebie potu. Nagle ściągnęła bluzę. Została jedynie w sportowym staniku.

Mężczyźni zaniemówili z wrażenia. Nick uśmiechnęła się.

– To było naprawdę niezłe, prawda? Założę się, że detektyw Flynn już zapomniał o kajdankach – powiedziała.

Belinda tylko się uśmiechnęła.

– Frank, może zorganizujesz nam coś do picia? Wszyscy zasiedli na krzesłach z białej skóry i ogromnej długiej sofie naprzeciw kominka. Nick nie mogła zrozumieć, po co w Los Angeles potrzebny jest kominek.

– Belindo, proszę nam powiedzieć, po co dwa i pół tygodnia temu spotkała się pani z Weldonem DeLoachem w kręgielni centrum rozrywki. Dlaczego była pani ubrana jak mężczyzna i dokąd pojechaliście? – zapytała Sherlock.

Frank Pauley zerwał się na równe nogi i szybkim krokiem podszedł do okna zajmującego całą ścianę.

Belinda dopiła swoją wodę mineralną, a po chwili powiedziała:

– Czy to nie dziwne, jak łatwo można dać się nakryć?

– Tak, w ten sposób zarabiamy na życie – powiedział Delion. – Po co spotkała się pani z Weldonem DeLoachem? Dlaczego ubrała się pani dokładnie tak, jak nasz morderca?

Frank kręcił się w kółko.

– Wiedziałem, po prostu wiedziałem. Weldon szaleje za tobą, chce zrobić z ciebie gwiazdę i…

Cztery żony, pomyślała Nick, przebłysk rzeczywistości w tym pałacu ze szkła.

Belinda uśmiechała się do męża, który krążył nerwowo. Ona wcale nie wydawała się zaniepokojona.

– Tak naprawdę, cukiereczku, wcale nie masz racji. Weldon zupełnie nie jest w moim typie, za to ty tak. Weldon i ja postanowiliśmy się spotkać tego wieczoru w kręgielni, i ja miałam go zabrać. Pojechaliśmy do La Pomne w dzielnicy Westwood, siedzieliśmy razem i wymienialiśmy pomysły na scenariusz. On chciał, żeby moja rola w „Superagencie” była większa. – Wzruszyła ramionami. – Przyznaję, byłam ubrana jak mężczyzna. Weldon poprosił mnie, żebym właśnie tak się ubrała, powiedział mi dokładnie, jak mam wyglądać. Teraz, kiedy Weldon jest nie wiadomo gdzie i nie można go znaleźć, a program został zdjęty, to nie ma znaczenia.

– Weldon chciał zmienić pani rolę na męską? To bez sensu, Belindo – powiedziała Sherlock.

– Miał inny pomysł, miałam zagrać kobietę – szpiega, o której wszyscy myślą, że jest mężczyzną. Chciał zobaczyć, czy jestem wystarczająco dobrą aktorką, by nabrać ludzi i przekonać ich, że jestem mężczyzną. Tylko tyle. Myślę, że dobrze wypadłam. Nikt mi się nie przyglądał. Weldon śmiał się i śmiał, był taki rozbawiony. Wiesz, Frank, jak on się zachowuje, gdy jest podekscytowany.

– Jak sobie pani z tym poradziła? – zapytała Sherlock. – Jest pani piękna i ma długie włosy.

– No cóż, kiedyś za dawnych, gorszych czasów, zajmowałam się charakteryzacją i jestem w tym niezła. To przebranie nie było dla mnie zbyt wielkim wyzwaniem.

Nick poczuła, jakby jej serce rozprysło się na kawałki. Te słowa wypowiedziane przez Belindę, aktorkę, brzmiały tak bardzo wiarygodnie, nawet to nieszczęsne przebranie. Nick jej uwierzyła.

– Jest piekielnie dobrą aktorką – zwrócił się Flynn do pozostałych, kiedy zmierzali do swoich samochodów, zaparkowanych na wielkim okrągłym podjeździe. – Nie zapominajmy o tym. Boże! Czyż ona nie jest boska?

Rozdział 22

CHICAGO

Nicola wróciła do domu z potwornym bólem głowy, po męczącej, trwającej dwie godziny burzliwej dyskusji na uniwersytecie. Przynajmniej nie czuła się już sponiewierana i zagłodzona. Minęły trzy dni od jej zatrucia pokarmowego. A tydzień, odkąd zaczęła widzieć wszystko w zupełnie innym świetle.