Выбрать главу

Wyjętą ze skrzynki korespondencję, położyła na małym stoliku przy wejściu, podeszła do lodówki i wyjęła butelkę dietetycznego toniku, a z apteczki wzięła trzy aspiryny.

Gdy nareszcie przejrzała swoją pocztę, znalazła jeden list bez adresu zwrotnego. Jej nazwisko było napisane na kopercie grubym, pochylonym drukiem. Charakter pisma wydawał jej się jakby znajomy. Nicola sięgnęła po swój dwustuletni chiński nóż do papieru w kształcie smoka, który dostała od Johna na Gwiazdkę, i rozcięła nim kopertę. Wyjęła trzy zapisane drobnym maczkiem kartki.

Nicola

Na pewno jesteś zaskoczona tym, że się odzywam.

Kto to napisał? Zerknęła na ostatnią stronę listu i zobaczyła schludny, czytelny podpis: Cleo Rothman. Nie, to nie działo się naprawdę. Dlaczego Cleo napisała do niej po trzech latach milczenia?

Nie jest mi łatwo, Nicola, ale zawsze bardzo cię lubiłam, i dlatego postanowiłam ci pomóc. Jeśli wyjdziesz za mąż za Johna, będziesz żałować. Nie jest tym, kim się wydaje. Uwierzyłaś, jak wszyscy inni, że uciekłam z Todem Gambolem, prawda? Tak nie było. Nawet nie wiem, gdzie jest teraz Tod, ale nie zdziwiłabym się, gdyby nie żył. Ja uciekłam, Nicola, po prostu uciekłam. John chciał mnie zabić. Chcesz wiedzieć dlaczego? Bo był przekonany, że sypiałam z Elliottem Bensonem, długoletnim kumplem burmistrza i przyjacielem Johna. Czy naprawdę się przyjaźnili? Nie wiem.

Właściwie, doszły mnie słuchy, że też sypiasz z Elliottem. Czy John też słyszał te plotki? Raczej tak. Może już zrozumiałaś, że każdą kobietę, z którą zwiąże się John, odbiera mu Elliott. Słyszałam, że jest bardzo dobry w łóżku. Sypiasz z nim, Nicola? Tak naprawdę to bez znaczenia, bo John niewątpliwie uważa, że tak.

Pewnie myślisz, że zwariowałam, ale posłuchaj, co stało się trzy lata temu: John był akurat w Waszyngtonie, a ja potrzebowałam czegoś z jego biblioteki. Zobaczyłam, że jego sejf jest otwarty. Tylko on znał do niego szyfr, a ja byłam bardzo ciekawa, więc zajrzałam do środka. Znalazłam tam dziennik Johna i wzięłam go. Skopiowałam dla ciebie kilka stron, żebyś mogła zobaczyć, jaki on jest naprawdę. Nie wiem, czy zabił swoją matkę, ale wiem, że zabił Melissę, tę dziewczynę, którą chciał poślubić na studiach. Dowiedział się, że sypiała z jego najlepszym przyjacielem. I wiesz, co? Jego najlepszym przyjacielem był Elliott Benson. Ile jeszcze kobiet zabił? Przesyłam ci strony z jego dziennika, Nicola. Możesz sama przeczytać, nie musisz mi wierzyć na słowo. Czy już zaczęły cię spotykać dziwne rzeczy? Uciekaj, póki możesz, Nicola. John to wariat. Ratuj się.

Cleo Rothman

Nicola powoli podniosła dwie pozostałe strony listu. Dziennik Johna. Przeczytała.

Dość tego, pomyślała, kiedy skończyła czytać. Pospiesznie włożyła płaszcz i wyszła, kierując się do mieszkania Johna. Zamierzała dowiedzieć się prawdy, i to jeszcze dziś.

LOS ANGELES

Joe Kleypas, gwiazda „Superagenta”, mieszkał na Glenview Drive w niewielkim drewnianym domu z wielkimi oknami, położonym na wzgórzach Hollywood. Otaczały go uschnięte krzaki i wybujałe sosny. Kiedy zapukali po raz trzeci, drzwi otworzył Kleypas ubrany jedynie w bardzo stare, wyblakłe niebieskie spodnie od dresu. Były luźno ściągnięte i zwisały poniżej brzucha, pokazując jego słynny „kaloryfer”, który wyglądał jakby był wypolerowany na wysoki połysk. Jego włosy ułożone były w sterczące kolce, a on sam nie był w zbyt dobrym humorze. Był też pijany. Stanął w drzwiach, pomachał do nich szklanką w połowie wypełnioną przezroczystym płynem.

– Proszę, proszę, kogo diabli niosą? Sherlock podsunęła mu pod nos swoją odznakę. Pociągnął łyk ze szklanki, uśmiechając się szyderczo.

– Oho, akademia policyjna.

– Tak – powiedział Savich. – A nawet akademia federalna. Chcielibyśmy z panem porozmawiać, panie Kleypas.

– Akademia federalna. To zabawne.

– Dla pana to panowie i panie z akademii federalnej – burknął Dane.

– Bardzo zabawni i zdolni. – Joe Kleypas oparł się o framugę drzwi i skrzyżował ręce na nagiej i bardzo ładnie umięśnionej klatce piersiowej. Nick zastanawiała się, jak wyglądałby Dane, gdyby wysmarował sobie brzuch czymś tak błyszczącym. Była ciekawa, czy po prostu idzie się do apteki i kupuje środek do nabłyszczania brzucha.

– Rozmawiałem już z detektywem Flynnem – powiedział Kleypas. – Nie chcę gadać z żadnymi gliniarzami, nawet z federalnymi. Wypieprzajcie stąd wszyscy, ale już! A ty jesteś cholernie ładna, jesteś aktorką? Jeśli chcesz, możemy wyskoczyć gdzieś na drinka. Z mojej sypialni jest naprawdę świetny widok na kanion, łóżko też mam wygodne.

Ani Sherlock ani Nick nie wiedziały, którą z nich próbował poderwać.

– To bardzo miłe, ale raczej nie skorzystam, dziękuję – powiedziała Nick.

Joe Kleypas wzruszył ramionami, a „kaloryfer” na jego brzuchu zmarszczył się lekko.

– W takim razie żegnam. Zejdźcie mi z oczu.

Dopił drinka, głośno beknął i lekko się wzdrygnął. Oho, pomyślała Sherlock, to nie wróży nic dobrego. Facet wygląda, jakby za chwilę miał eksplodować.

Ostrzegano ich, że ma wybuchowy temperament. Agresywny pijaczyna – najgorszy typ faceta, pomyślała Sherlock i ostrożnie odsunęła się o kilka kroków do tyłu, w razie gdyby coś głupiego przyszło mu do głowy, na przykład rzucenie się na Dane'a czy Dillona.

– Chodźmy do samochodu – szepnęła do Nick i lekko pociągnęła ją za ramię. – Przeszkadzamy w akcji. Chłopaki sobie z nim poradzą.

Wtedy Savich spokojnie wepchnął Kleypasa do jego mieszkania i wszedł za nim. Dane też wszedł, zamykając za sobą drzwi.

Kiedy piętnaście minut później Dane i Savich wyszli, obaj wyglądali na zdegustowanych.

– Błagam cię, Dillon, powiedz, co wam powiedział. Naprawdę mnie tym uszczęśliwisz – prosiła Sherlock.

– Przyznał się nam – powiedział Dane – że w ciągu ostatniego miesiąca spał z tuzinem kobiet, większość z nich to mężatki. Ze cztery razy powtórzył, że woli mężatki. Myślę, że z chęcią dodałby was dwie do swojej listy. Uroczy facet. I pije czystą wódkę.

– Dillon, co ci się stało w kostkę? – zapytała Sherlock, chwytając go za rękę. – Jesteś ranny. To nie wygląda dobrze.

– Nie spodobały mi się jego usta – wyjaśnił Savich, wzruszając ramionami i wyciągając ręce. – Napadł na mnie, w końcu musiałem go uciszyć. – Nick patrzyła, jak pociera kostki, uśmiechając się łagodnie. – W kółko tylko przeklinał.

– Pewnie teraz liże rany – powiedziała zadowolona Sherlock i poklepała męża po ramieniu.

Wiedziała, że Dane nigdy nie pisnąłby słowa, że jego szef powalił jakiegoś idiotę z Hollywood z wytrenowanym brzuchem. Musiała tylko kupić jodynę, w torebce zawsze miała plaster, na wypadek gdyby potrzebowała go dla Seana. Facet musiał naprawdę rozzłościć Dillona, skoro ten przyłożył mu pięścią.

Kiedy Sherlock skończyła opatrywanie otarć Dillona, ten, uśmiechając się na widok swoich rąk oklejonych plastrami z Flinstonami, zjechał z wąskiego podjazdu osadzonego na palach jakieś dziesięć metrów nad dnem kanionu i powiedział:

– Kleypas to nieszczęsny chłopiec, budzący bardziej współczucie niż strach. Jest zbyt pochłonięty piciem, by mieć czas na cokolwiek innego.

– W studiu można usłyszeć – przypomniał Dane – że Kleypas często zawala pracę, bo ma problem z piciem. „Superagent” to była jego ostatnia deska ratunku. Załamie się, że program został zdjęty. Teraz całkiem pójdzie na dno.

Następnego ranka Nick suszyła włosy suszarką – to był kolejny prezent od Dane'a – i jednym okiem oglądała lokalne wiadomości w telewizji. Upuściła suszarkę i jęknęła: