Выбрать главу

- Co wam przyjdzie z chodzenia na rękach? - spytał Rufus. -

Lepiej łazić po drzewach.

I Rufus zaczął wchodzić na drzewo. Muszę przyznać, że nasze drzewo wcale nie jest łatwe, bo nie ma dużo gałęzi, a te, które ma, są na samej górze.

Zaczęliśmy się śmiać, bo Rufus ściskał pień nogami i rękami, ale jakoś nie bardzo mu się udawało.

- Posuń się, ja ci pokażę - powiedział Gotfryd.

Ale Rufus nie chciał się puścić drzewa, więc Gotfryd i Kleofas próbowali wdrapać się obaj jednocześnie, a Rufus wołał:

- Patrzcie na mnie! Patrzcie na mnie! Wspinam się!

Całe szczęście, że tata tego nie widział, bo on się strasznie złości za każdym razem, jak zobaczy, że włażę na nasze drzewo.

Ponieważ na pniu nie było już miejsca Ja z Euzebiuszem fikaliśmy koziołki, a Jadwinia liczyła, który zrobi więcej. A potem pani Courteplaque zawołała ze swojego ogródka:

- Jadwiniu! Wracaj! Pora na lekcję muzyki!

Więc Jadwinia odebrała lalkę z rąk Alcesta, pomachała nam na do widzenia i poszła.

Rufus, Kleofas i Gotfryd puścili drzewo, Euzebiusz przestał

fikać koziołki, a Alcest powiedział:

- Robi się późno, idę do domu.

I wszyscy sobie poszli.

To był fajny dzień i było nam bardzo wesoło. Nie jestem tylko pewny, czy Jadwinia dobrze się bawiła.

Bo prawdę mówiąc, nie byliśmy zbyt mili. Prawie żeśmy z nią nie rozmawiali i bawiliśmy się ze sobą, jakby jej wcale nie było.

Filatelistyka

Dziś rano Rufus przyszedł do szkoły strasznie zadowolony.

Pokazał nam nowiutki zeszyt, gdzie na pierwszej stronie, w lewym rogu u góry, przyklejony był znaczek. Reszta stron była pusta.

- Od dzisiaj zbieram znaczki - oznajmił nam Rufus.

I opowiedział, że jego tata podsunął mu pomysł zbierania znaczków, że to się nazywa filatelistyka i jest strasznie pożyteczne, bo oglądając znaczki, człowiek uczy się historii i geografii. Jego tata powiedział mu też, że taka kolekcja znaczków może osiągnąć ogromną wartość. Był nawet jakiś król angielski, którego kolekcja warta była masę pieniędzy.

- Dobrze by było - powiedział Rufus - żebyście wszyscy zaczęli zbierać znaczki. Wtedy byśmy mogli się wymieniać. Tata mówił, że w ten sposób można dojść do fantastycznych kolekcji. Ale znaczki nie mogą być uszkodzone i koniecznie muszą mieć wszystkie ząbki.

Kiedy przyszedłem do domu na obiad, zaraz poprosiłem mamę, żeby mi dała jakieś znaczki.

- Cóżeś ty znowu wymyślił? - zdziwiła się mama. - Umyj ręce i nie zawracaj mi głowy swoimi zwariowanymi pomysłami.

- Po co ci znaczki, chłopie? - spytał tata. - Masz jakieś listy do napisania?

- No nie - odpowiedziałem - tylko chciałbym zostać filatelistą. Jak Rufus.

-Ależ to doskonale! - ucieszył się tata. - Filatelistyka to bardzo interesujące zajęcie! Zbierając znaczki, człowiek uczy się mnóstwa rzeczy, zwłaszcza historii i geografii. A poza tym, wiesz, dobra kolekcja może osiągnąć ogromną wartość. Był jakiś król angielski, którego kolekcja warta była majątek!

- Tak - powiedziałem. - Więc my z chłopakami będziemy się wymieniać i będziemy mieć niesamowite kolekcje znaczków z mnóstwem ząbków.

- Taaaak... - zgodził się tata. - W każdym razie wolę już, żebyś kolekcjonował znaczki niż te niepotrzebne zabawki, które rozpychają ci kieszenie i poniewierają się po całym domu. A teraz posłuchaj mamy, idź umyć ręce i siadaj do stołu. Po obiedzie dostaniesz ode mnie kilka znaczków.

Tata przeszukał swoje biurko, znalazł trzy koperty i z każdej z nich oderwał róg ze znaczkiem.

- Oto początek fantastycznej kolekcji! - powiedział, śmiejąc się, tata.

A ja go pocałowałem, bo mój lala jest najfajniejszy na świecie!

Po południu, kiedy wróciłem do szkoły, okazało się, że kilku z nas już założyło sobie kolekcje. Kleofas miał jeden znaczek. Gotfryd i Alcest też mieli po jednym, tylko że znaczek Alcesta był cały poszarpany, wstrętny, umazany masłem i brakowało mu masę ząbków. Ja ze swoimi trzema znaczkami miałem najfajniejszy zbiór. Euzebiusz nie miał znaczków i wołał, że wszyscy jesteśmy głupi i że to do niczego. On woli piłkę nożną.

- Sam jesteś głupi - powiedział Rufus. - Gdyby król Anglii grał w piłkę nożną, zamiast zbierać znaczki, nie byłby bogaty. A może nawet nie byłby królem.

Rufus miał rację, ale zadzwonił dzwonek na lekcję i musieliśmy dać spokój filatelistyce.

Na przerwie zaczęliśmy się wymieniać.

- Kto chce mój znaczek? - zapytał Alcest.

- Masz znaczek, którego mi brakuje - powiedział Rufus do Kleofasa. - Chcesz, to się z tobą zamienię.

- Dobra - zgodził się Kleofas. - Dam ci mój znaczek, jak ty mi dasz dwa.

- A dlaczego, jeśli można wiedzieć, miałbym ci dawać dwa znaczki za jeden? - zapytał Rufus. - Daję jeden za jeden.

- Zgoda, jeden za jeden -powiedział Alcest.

Wtedy podszedł do nas Rosół. Rosół to nasz opiekun. On zawsze ma się na baczności, jak widzi nas razem, a ponieważ stale jesteśmy razem, bo fajna z nas paczka, więc Rosół przez cały czas musi mieć się na baczności.

- Spójrzcie mi w oczy - powiedział Rosół. - Co wy tam znowu knujecie, nicponie?

- Nic, psze pana - odpowiedział Kleofas. - Zajmujemy się filatelistyką i wymieniamy znaczki. Jeden znaczek za dwa i takie tam rzeczy, żeby mieć fajne kolekcje.

-Filatelistyką? - powiedział Rosół. - Ależ to doskonale! Bardzo dobrze! To bardzo pouczające, zwłaszcza jeśli chodzi o historię i geografię! A poza tym, dobra kolekcja może osiągnąć dużą wartość... Był jakiś król, nie wiem dokładnie jakiego kraju i nie pamiętam, jak się nazywał, którego kolekcja warta była majątek!...Więc róbcie sobie te wymiany, ale bądźcie grzeczni.

Rosół odszedł, a Kleofas wyciągnął rękę ze znaczkiem do Rufusa.

- To jak, zgoda? - zapytał Kleofas.

- Nie - odpowiedział Rufus.

- Zgoda - ucieszył się Alcest.

A potem Euzebiusz podbiegł do Kleofasa i cap! - zabrał mu znaczek.

-Ja też zakładam kolekcję! - zawołał, śmiejąc się, Euzebiusz.

I zaczął uciekać. Kleofasowi za to wcale nie było do śmiechu i latał za Euzebiuszem, wołając, żeby ten wstrętny złodziej oddał

mu znaczek. Wtedy Euzebiusz, nie zatrzymując się, polizał

znaczek i przykleił go sobie na czole.

- Chłopaki! - wołał. - Patrzcie na mnie! Jestem list! Jestem list lotniczy!

I biegał z rozpostartymi rękami, wołając: ..Brrrum, brrum", ale Kleofasowi udało się podstawić mu nogę i Euzebiusz wywalił się.

Zaczęli się okropnie bić. no i przyleciał Rosół.

- Ooo! Wiedziałem, że nie powinienem wam ufać! - krzyknął

Rosół. - Nie stać was na żadną inteligentną rozrywkę! Wy dwaj, marsz do kąta... A ty, Euzebiuszu, bądź tak uprzejmy i odklej ten idiotyczny znaczek, który masz na czole!

- Tak, ale niech pan mu powie, żeby uważał i nie podarł ząbków -

powiedział Rufus. - Właśnie takiego mi brakuje.

I Rosół posłał go do kąta razem z Kleofasem i Euzebiuszem. Z

kolekcjonerów został już tylko Gotfryd, Alcest i ja.

- E, chłopaki! Nie chcecie mojego znaczka? - zapytał Alcest.

- Zamienię twoje trzy znaczki na mój jeden - powiedział do mnie Gotfryd.

- Co ty, chory? - zapytałem. - Jak chcesz moje trzy znaczki, to sam daj mi trzy, cwaniaku! Daję jeden za jeden.

- Ja chętnie wymienię jeden na jeden - powiedział Alcest.

- I co mi z tego przyjdzie? - wzruszył ramionami Gotfryd. - To są takie same znaczki!

- To jak, nie chcecie mojego znaczka? - zapytał Alcest.

- Dam ci moje trzy - powiedziałem do Gotfryda - jak ty dasz mi za nie coś fajnego.