Nicosar siedział na małym tronie przed olbrzymią nachyloną płaszczyzną wielobarwnych okien. Cesarskie pokoje zalewało głębokie, polichromatyczne światło. Wielkie kilimy wyszywane nićmi z drogocennych metali pobłyskiwały jak skarby w podwodnej jaskini. Za tronem i pod ścianami stali nieruchomo gwardziści. Dworzanie i oficjele pojawiali się z papierami i płaskimi ekranami. Urzędnik Dworu Cesarskiego przywiódł Gurgeha do tronu, a dronie kazał zostać w drugim końcu sali pod bacznym spojrzeniem dwóch gwardzistów.
— Proszę, usiądź. — Nicosar wskazał Gurgehowi mały taboret na podwyższeniu. Gurgeh z wdzięcznością siadł naprzeciw cesarza. — Jernau Gurgeh — zaczął cesarz głosem spokojnym, opanowanym, niemal bezbarwnym. — Przyjmij nasze szczere przeprosiny za to, co stało się wczoraj. Jesteśmy zadowoleni, widząc, że aż tak szybko wróciłeś do zdrowia, choć zdajemy sobie sprawę, że nadal cierpisz ból. Czy masz jakieś życzenia?
— Dziękuję, Wasza Wysokość. Niczego mi nie potrzeba.
— Jesteśmy zadowoleni. — Nicosar, o płaskiej twarzy i niewielkiej posturze, powoli kiwał głową. Miał na sobie jednostajnie czarne ubranie. Jego ponury strój kontrastował z bajecznymi plamami światła wpadającego przez ukośne, kolorowe okna w suficie i z okazałymi szatami dworzan. Cesarz położył małe, upierścienione dłonie na oparciu tronu. — Oczywiście, odczuwamy głęboki żal, że nieoceniony marszałek gwiazdowy Yomonul Lu Rahsp nie będzie już nam służył, zwłaszcza że zginął w tak tragicznych okolicznościach. Rozumiemy jednak, że nie miałeś innego wyboru i musiałeś się bronić. Naszą wolą jest, by nie wszczynano przeciw tobie żadnych działań.
— Dziękuję, Wasza Wysokość.
Nicosar machnął dłonią.
— W sprawie spisku przeciw tobie i przejęcia sterowania urządzeniem więziennym marszałka, sprawca został wykryty i przesłuchany. Z bólem odkryliśmy, że głównym spiskowcem był nasz długoletni mentor i doradca, rektor Kolegium Candsev.
— Ham… — zaczął Gurgeh, lecz zamilkł. Na twarzy Nicosara malowało się niezadowolenie. Imię starego apeksa uwięzło Gurgehowi w gardle. — Ja…
Nicosar powstrzymał go gestem.
— Pragniemy zakomunikować, że rektor Kolegium Candsev, Hamin Li Srilist, został skazany na śmierć za udział w spisku. Przypuszczamy, że mógł to nie być jedyny zamach na twoje życie. Jeśli tak, wszystkie okoliczności będą wyjaśnione, a złoczyńcy postawieni przed wymiarem sprawiedliwości.
— Niektóre osoby przy dworze — ciągnął Nicosar, spoglądając na swe pierścienie — chciały chronić Cesarza… niestosownymi metodami. Cesarz nie potrzebuje takiej ochrony przed przeciwnikiem w grze, nawet jeśli ten przeciwnik używa wsparcia, jakiego my sobie odmawiamy. Konieczne było zmylenie naszych podwładnych co do twoich postępów w ostatnich rozgrywkach, ale zrobiliśmy to dla ich dobra, nie dla naszego. Sami nie potrzebujemy ochrony przed nieprzyjemną prawdą. Cesarz nie zna strachu, jedynie dyskrecję. Będziemy zadowoleni, jeśli odroczy się partię między cesarzem-regentem a człowiekiem Jernau Moratem Gurgehem, aż ten wyzdrowieje, gotów do meczu.
Gurgeh czekał na dalsze słowa tej spokojnej, powolnej, niemal śpiewnej przemowy, ale Nicosar milczał, nie okazując żadnych emocji.
— Dziękuję Waszej Wysokości — powiedział Gurgeh — ale wolałbym tego nie przekładać. Już dziś czuję się na tyle dobrze, że mógłbym grać, a przecież do daty meczu pozostało jeszcze trzy dni. Jestem pewien, że nie ma potrzeby go przesuwać.
Nicosar powoli kiwał głową.
— Jesteśmy zadowoleni. Mamy jednak nadzieję, że jeśli Jernau Gurgeh zmieni zdanie przed terminem zawodów, nie omieszka poinformować Biura Cesarskiego i finał Azad zostanie przesunięty do czasu gdy Jernau Gurgeh poczuje się tak dobrze, by grać zgodnie ze swymi możliwościami.
— Ponownie dziękuję Waszej Wysokości.
— Jesteśmy zadowoleni, że Jernau Gurgeh nie został poważnie ranny i mógł uczestniczyć w tej audiencji — powiedział Nicosar. Skinął szybko Gurgehowi i spojrzał na dworzanina, czekającego niecierpliwie z boku.
Gurgeh wstał, skłonił się i wycofał.
— Powinieneś zrobić cztery kroki tyłem, nim się do niego odwróciłeś plecami — poinformował go Flere-Imsaho, gdy przeszli do pokoju Gurgeha. — Reszta wypadła dobrze.
— Zapamiętam i następnym razem się zastosuję.
— Wygląda na to, że jesteś poza podejrzeniem. Gdy miałeś audiencję u Cesarza, ja zająłem się trochę podsłuchiwaniem. Dworzanie zwykle wiedzą, co się dzieje. Znaleziono apeksa, który usiłował uciec do lasu od masera i sterowników egzoszkieletu. Porzucił pistolet, który mu dali, by się bronił, ale to i tak dla niego dobrze, bo to była bomba, a nie pistolet, więc dostali go żywcem. Załamał się podczas tortur i wsypał jednego z kumpli Hamina, który usiłował coś wytargować w zamian za pełne wyznanie. W ten sposób dotarli do Hamina.
— Mówisz, że go torturowali?
— Trochę. Jest stary i musieli go zachować przy życiu, żeby odbył karę, jaką wymyśli dla niego Cesarz. Tego, co sterował egzoszkieletem i kilku innych pachołków wsadzono na pale, fagasa, który próbował się targować, zamknęli w klatce w lesie, ma tam czekać na pożogę, a Hamina pozbawiono lekarstw antygeriatrycznych. Umrze za jakieś czterdzieści — pięćdziesiąt dni.
Gurgeh pokręcił głową.
— Nie przypuszczałem, że Hamin tak się mnie bał.
— Cóż, to starzec. Oni miewają czasami dziwaczne pomysły.
— Czy sądzisz, że teraz jestem bezpieczny?
— Tak. Cesarz nie chce twojej śmierci, zamierza cię zniszczyć na planszy Azad. Nikt inny nie ośmieli się zrobić ci krzywdy. Możesz się skoncentrować na grze. Zresztą ja się będę tobą opiekował.
Gurgeh z niedowierzaniem spojrzał na brzęczącego dronę. W jego głosie nie odkrył jednak ani śladu ironii.
Trzy dni później Gurgeh i Nicosar przystąpili do pierwszej pomniejszej rozgrywki. W zamku Klaff panowała dziwna atmosfera wokół finałowego meczu — brak żywego zainteresowania. Zwykle ostatnie zmagania stanowiły kulminację sześcioletniej pracy i przygotowań, ukoronowaniem tego, co reprezentował Azad. Tym razem następstwo tronu zostało wcześniej ustalone. Nicosar, zwyciężając Vechestedera i Jhilno, zapewnił sobie panowanie przez następny Wielki Rok. Poddani byli jednak poinformowani, że musi jeszcze rozegrać mecz z Tenyosem, by rozstrzygnąć, który z nich włoży cesarską koronę. Nawet gdyby Gurgeh zwyciężył, nic by się nie zmieniło, ucierpiałaby najwyżej cesarska duma. Dwór i Urząd Cesarski uważałyby, że to kwestia doświadczenia, i zagwarantowały w przyszłości, by do świętej gry nie zapraszać dekadenckich, lecz przebiegłych kosmitów.
Gurgeh podejrzewał, że wielu ludzi z fortecy chętnie opuści Echronedal i wróci na Ea, jednak wszystkich czekało uczestnictwo w ceremonii koronacji i religijnym zatwierdzeniu. Nikt nie otrzyma pozwolenia na opuszczenie Echronedal, póki nie przejdzie fala ognia i Cesarz nie powstanie z popiołów.
Prawdopodobnie tylko Gurgeh i Nicosar z niecierpliwością oczekiwali na mecz. Nawet śledzący Mistrzostwa gracze i analitycy czuli się zawiedzeni, że muszą obserwować rozgrywkę, o której z góry wiadomo, że nie można jej będzie omawiać, nawet we własnym gronie. Wszystkie partie Gurgeha, poczynając od tej, w której rzekomo został zdruzgotany, były tematem zakazanym. Nie istniały. Cesarskie Biuro Mistrzostw musiało włożyć sporo wysiłku, preparując oficjalny finał między Nicosarem a Tenyosem. Gurgeh widział poprzednie dokonania w tej dziedzinie i był pewien, że również obecna mistyfikacja wypadnie przekonująco. Może najwyżej zabraknie jej iskry geniuszu.