Na przykład: przypuśćmy, że Rdzeń Chiarka zdradziłby naszemu bohaterowi dokładny kształt kawerny w osłonie, będącej kiedyś Mawhrin-Skelem; albo Gurgeh otworzyłby martwą obudowę i sam zobaczył. Czy owal tego małego otworu uznałby za czysty przypadek?
Czy też zacząłby coś podejrzewać?
Nie wiemy. Gdy Wy to czytacie, on już od dawna nie żyje. Był umówiony z droną przemieszczającą i został błyskawicznie przeniesiony do czerwonego serca systemu, jego ciało gwałtownie zamieniło się w plazmę w przepastnym, wybuchającym jądrze słońca Chiarka, oddzielne atomy unosiły się i opadały we wściekłych prądach termalnych potężnej gwiazdy, rozpylone cząsteczki wędrowały tysiące lat ku połykającej planety powierzchni oślepiającego, targanego wichrami ognia; tam zużywały się i dodawały swe własne maciupeńkie porcje do pozbawionej znaczenia iluminacji wszechogarniającej nocy…
No, tak, trochę kwieciście to sformułowałem.
Ale przecież stary drona może sobie chyba od czasu do czasu pofolgować, prawda?
Podsumujmy: to prawdziwa opowieść, byłem przy tym. A gdy byłem nieobecny i niezbyt dokładnie wiedziałem, co się dzieje — na przykład w głowie Gurgeha — przyznaję, że bez wahania zmyślałem.
Mimo to historia jest prawdziwa.
Czy ośmieliłbym się tu kłamać?
Wasz jak zwykle,
Sprant Flere-Imsaho Wu-Handrahen Xato Trabiti
(„Mawhrin-Skel”)