Выбрать главу

Kiedy korzystając z bramy opuści po raz ostatni instytut, nie będzie miał pewności, czy w wyniku eksplozji zginą Penlowski, Janowski i niektórzy inni uczeni. Wybuch zdemoluje budynek i bez wątpienia zniszczy mechanizm i dokumentację, ale co będzie, jeżeli chociaż jeden z głównych konstruktorów przeżyje? Wiedza niezbędna do odbudowania bramy była zawarta w głowach Penlowskiego i Janowskiego, więc Stefan zamierzał zabić ich obu, a także innego człowieka nazwiskiem Wołków, zanim nastawi mechanizm zegarowy i wejdzie do bramy, by powrócić do Laury.

Z wkręconym tłumikiem colt commander był zbyt długi, aby zmieścił się cały w kieszeni kitla, więc musiał wywrócić jedną z nich i wyrwać dno. Z palcem na cynglu włożył broń do tak spreparowanej kieszeni, po czym otworzył drzwi swego biura i wyszedł na korytarz.

Serce waliło mu jak szalone. Zabijanie było najbardziej niebezpieczną częścią planu, ponieważ istniało zbyt wiele okoliczności, które mogły spowodować klęskę całego przedsięwzięcia, nim broń nie będzie mu już potrzebna, zanim nie powróci do swego biura, aby ustawić mechanizm odmierzający czas do wybuchu.

Laura była daleko stąd, a on być może już nigdy więcej jej nie zobaczy.

5.

W poniedziałek po południu Laura i Chris włożyli szare stroje do ćwiczeń. Następnie, kiedy Thelma pomogła im rozwinąć grube gimnastyczne maty na tyłach domu, usiedli obok siebie i rozpoczęli serię ćwiczeń oddechowych.

– Kiedy zjawi się Bruce Lee? – spytała Thelma.

– O drugiej – wyjaśniła Laura.

– To nie jest Bruce Lee, ciociu Thelmo – powiedział z irytacją Chris. – Tak go nazywasz, a przecież Bruce Lee nie żyje.

Pan Takahami zjawił się punktualnie o drugiej. Nosił granatowy dres, na którego plecach umieszczona była nazwa jego szkoły sztuki walki: „SPOKOJNA SIŁA”. Kiedy przedstawiono mu Thelmę, powiedział:

– Jest pani damą o wielkim poczuciu humoru. Pani album płytowy wprawił mnie w istny zachwyt.

Rozpromieniona z powodu pochwały, Thelma zrewanżowała się:

– A ja szczerze i serdecznie panu życzę, żeby Japonia wygrała II wojnę światową.

Henry uśmiechnął się:

– Sądzę, że się nam to udało.

Siedząc na leżaku i popijając mrożoną herbatę, Thelma obserwowała, jak Henry uczył Laurę i Chrisa samoobrony.

Miał czterdzieści lat, doskonale rozwinięty tors i stalowe nogi. Był zarówno mistrzem dżudo i karate, jak i ekspertem od kickboxingu. Nauczał odmiany samoobrony opartej na różnych szkołach walki – systemu przez siebie opracowanego. Dwa razy w tygodniu opuszczał Riverside i spędzał trzy godziny z Laurą i Chrisem.

Kopnięcia, uderzenia pięścią i głową, specjalne oddychanie, wykręcanie członków, pchnięcia, przerzucanie przez biodro – wszystkie te elementy ćwiczył z nimi na tyle ostrożnie, by nie spowodować kontuzji, ale zarazem stawiał im takie wymagania, że musieli je sobie przyswoić. Ćwiczenia Chrisa były nie tak obciążające i mniej zaawansowane niż Laury, a Henry dawał chłopcu wiele czasu na odpoczynek i zebranie sił. Przy końcu zajęć Laura, jak zwykle, pływała w pocie i była wykończona.

Kiedy Henry odjechał, Laura kazała Chrisowi pójść na górę pod prysznic i sama z Thelma zwinęła maty.

– Miły – osądziła Thelma.

– Henry? Chyba tak.

– Może ja wezmę się za dżudo albo karate.

– Czy twoja publiczność ostatnio była aż tak niezadowolona?

– To cios poniżej pasa, Shane.

– Wszystko jest dozwolone, kiedy wróg jest bezlitosny i wymagający.

* * *

Następnego popołudnia, kiedy przed powrotem do Beverly Hills wkładała walizkę do bagażnika swojego camaro, Thelma spytała:

– Hej, Shane, pamiętasz tę pierwszą rodzinę opiekuńczą, do której wysłano cię z McIlroya?

– Teaglowie – powiedziała Laura. – Flora, Hazel i Mike.

Thelma oparła się o nagrzany słońcem bok samochodu.

– Pamiętasz, jak opowiadałaś nam, że Mike fascynował się takimi piśmidłami, jak National Enquirer?

– Pamiętam Teaglów, jakbym mieszkała z nimi do wczoraj.

– Otóż – kontynuowała Thelma – dużo myślałam o tym, z czym się zetknęłaś – o twoim obrońcy, o tym, że on w ogóle się nie starzeje, że znika w rozrzedzającym się powietrzu – i pomyślałam o Teaglach. W tym wszystkim jest dla mnie jakaś ironia losu. Przez tyle tamtych wieczorów u McIlroya wyśmiewałyśmy się z durnowatego, starego Mike’a Teagla… a teraz znalazłaś się w samym środku czegoś, co wygląda na hit z rubryki niesamowitych wiadomości.

Laura zaśmiała się cicho.

– Może lepiej bym zrobiła, zastanawiając się raz jeszcze nad tymi wszystkimi opowieściami o obcych istotach żyjących potajemnie w Cleveland, co?

– Wiesz, chodzi chyba o to, że… życie jest pełne cudów i niespodzianek. Niektóre z nich są przykre, zgoda, i niektóre dni są tak ciemne jak zawartość łba przeciętnego polityka. Ale równocześnie zdarzają się chwile, w których uświadamiam sobie, że znaleźliśmy się tu dla jakiejś przyczyny, jakkolwiek zagadkowa by ona była. To nie jest bez znaczenia. Gdyby nie miało znaczenia, to nie istniałaby tajemnica. Byłoby to tak nudne, oczywiste i pozbawione tajemniczości, jak zasada działania automatu do kawy.

Laura skinęła głową.

– Boże, słyszysz mnie?! Torturuję język angielski tylko po to, aby dojść do ćwierćfilozoficznego stwierdzenia, które nie ma żadnego innego sensu, jak tylko „Głowa do góry, mała”.

– Nie jesteś ćwierćfilozofką.

– Tajemnica – powiedziała Thelma. – Cud. Uczestniczysz w tym, Shane. I takie jest życie. Jeśli teraz wokoło jest ciemność… no cóż, kiedyś się rozwieje.

Stały przy samochodzie, obejmując się, bez zbędnych słów, dopóki Chris nie wypadł z domu z obrazkiem, który narysował kredkami dla Thelmy, aby wzięła go do Los Angeles. Był to trochę nieudany, ale uroczy rysunek, przedstawiający Tommy’ego Żabę stojącego przed kinem i wpatrującego się w neon, na którym ogromnymi literami było wypisane imię Thelmy.

Miał w oczach łzy:

– Ale czy naprawdę musisz jechać, ciociu Thelmo? Nie możesz zostać jeszcze jeden dzień?

Thelma uściskała go, a potem ostrożnie zwinęła rysunek, jakby weszła właśnie w posiadanie bezcennego dzieła sztuki.

– Bardzo chciałabym zostać, Christopherze Robinie, ale nie mogę. Rozkochani we mnie wielbiciele utopiliby mnie we łzach, gdybym kazała im dłużej czekać na ten film. Poza tym mam dużą hipotekę.

– Co to jest hipoteka?

– Najsilniejszy w świecie kopniak do pracy – wyjaśniła Thelma, całując go po raz ostatni.

Wsiadła do samochodu, zapaliła silnik, opuściła boczną szybę i mrugnęła do Laury.

– Niesamowitych wiadomości.

– Tajemnicy.

– Cudu.

Laura pozdrowiła ją czterema palcami, jak w Gwiezdnej wędrówce.

Thelma wybuchnęła śmiechem.

– Dasz sobie radę, Shane. Mimo tej broni i wszystkiego, czego się dowiedziałam w piątek, teraz obawiam się o ciebie mniej niż poprzednio.

Chris stał przy boku Laury i razem patrzyli, jak samochód Thelmy dojechał do końca długiego podjazdu i zniknął na drodze stanowej.

6.

Duże biuro doktora Włodzimierza Penlowskiego znajdowało się na trzecim piętrze instytutu. W sekretariacie Stefan nie znalazł nikogo, ale dosłyszał głosy z sąsiedniego pokoju. Podszedł do wewnętrznych, lekko uchylonych drzwi i pchnął je do końca. Ujrzał Penlowskiego, dyktującego coś Annie Kaspar, swojej sekretarce.

Penlowski podniósł wzrok, nieco zaskoczony widokiem Stefana. Musiał dostrzec napięcie na jego twarzy, gdyż zmarszczył brwi i zapytał?