Выбрать главу

– Mamy mercedesa – wyjaśnił Chris. – Jest w porządku, ale wolę dżipa.

– Samochody – mówił Stefan – różnie ubrani ludzie, zadziwiający postęp we wszystkim; zegarki kwarcowe, komputery osobiste, wideo do oglądania filmów we własnym salonie! Nawet kiedy minęło już pięć dni mojej wizyty, byłem dalej w stanie cudownego olśnienia i z niecierpliwością czekałem każdego ranka na nowe cuda. Szóstego dnia, kiedy przechodziłem obok księgarni w Westwood, zobaczyłem kolejkę ludzi czekających na autograf autora na egzemplarzu. Wszedłem do środka, żeby pogrzebać na półkach i zobaczyć, jakie książki są teraz popularne, a przez to trochę lepiej zrozumieć amerykańskie społeczeństwo. I ty byłaś tam, Lauro – przy stole, na którym leżał stos egzemplarzy twojej trzeciej powieści i zarazem twojego pierwszego wielkiego sukcesu. To były Złoża.

Laura pochyliła się do przodu, jakby zdziwienie miało siłę zdolną ściągnąć ją z krzesła.

– Złoża? Ale ja nigdy nie napisałam takiej książki.

Chris wiedział, o co chodzi.

– To książka, którą napisałabyś w tym życiu, w którym pan Krieger by nie namieszał.

– Miałaś dwadzieścia dziewięć lat, kiedy zobaczyłem cię po raz pierwszy na tym spotkaniu, podczas którego podpisywałaś książki w Westwood – powiedział Stefan. – Siedziałaś na wózku inwalidzkim, ponieważ twoje nogi były powykręcane i niesprawne. Twoje lewe ramię było również częściowo sparaliżowane.

– Kaleka? – spytał Chris. – Mama była kaleką?

Laura dosłownie siedziała teraz na krawędzi krzesła. Chociaż to, co mówił jej obrońca, wydawało się jej zbyt fantastyczne, aby mogła w to uwierzyć, czuła, że jest w tym prawda. W głębi duszy, dużo głębiej nawet niż na tym poziomie, z którego odzywa się instynkt, słyszała głos mówiący, że to był właściwy obraz jej samej: na wózku inwalidzkim, z nogami bezużytecznymi i obumarłymi. Być może to, co teraz czuła, było dalekim echem zmienionego przeznaczenia.

– Byłaś w takim stanie od urodzenia – powiedział Stefan.

– Dlaczego?

– Dowiedziałem się tego dopiero dużo później, po dokładnym zbadaniu twojej biografii. Lekarz, który przyjmował cię w Denver w Colorado w 1955 roku – nazywał się Markwell – był alkoholikiem. Zresztą i tak przyszłaś na świat z kłopotami…

– Mama umarła podczas porodu.

– Tak, w tamtej realności również umarła. I w tamtej realności Markwell spaprał poród, i doznałaś uszkodzenia kręgosłupa, które uczyniło cię kaleką na całe życie.

Poczuła, jak drży na całym ciele. Chcąc udowodnić sobie samej, że umknęła przed życiem, jakie los jej zgotował, wstała i podeszła do okna, korzystając ze swych nóg – swych sprawnych i szczęśliwie użytecznych nóg.

Stefan odezwał się do Chrisa:

– W dniu, w którym ją zobaczyłem na tym wózku, twoja matka była taka piękna. Och, tak bardzo piękna. Ale nie była to tylko uroda oblicza. Unosiła się wokół niej aura takiej odwagi; mimo ułomności była w tak cudownym nastroju. Każda osoba, która podchodziła do niej ze Złożami, odchodziła nie tylko z autografem, ale i z uśmiechem. Mimo życia przypisanego do wózka na kółkach twoja matka była pełna radości i pogody. Patrzyłem na nią z daleka i byłem urzeczony i tak głęboko poruszony, jak nigdy dotąd.

– Ona jest wspaniała – powiedział Chris. – Nic nie może przerazić mojej mamy.

– Wszystko może przerazić twoją mamę – powiedziała Laura. – Ta cała zwariowana rozmowa przeraża twoją mamę do szpiku kości.

– Nie, nigdy przed niczym nie uciekasz ani się nie kryjesz – powiedział Chris, zwracając na nią spojrzenie.

Zarumienił się. Chłopcy w jego wieku zwykli utrzymywać większy dystans, gdy zaczynało się w nich budzić przekonanie, że są o niebo mądrzejsi od własnych matek. Normalnie takie uwielbienie dla matki nie objawia się wprost w żadnych okolicznościach, zanim dziecko nie skończy czterdziestki lub matka nie umrze.

– Może bałaś się, ale nigdy się tak nie zachowywałaś.

Wcześnie się nauczyła, że ci, którzy ujawniają strach, stają się łatwym celem.

– Tego dnia kupiłem egzemplarz Złóż – powiedział Stefan – i zabrałem go do hotelu, w którym się zatrzymałem. Przeczytałem książkę przez noc i miejscami była tak piękna, że płakałem… a tak zabawna w innych, że śmiałem się na głos. Następnego dnia kupiłem dwie inne twoje powieści: Srebrny warkocz i Pola nocy i okazały się równie doskonałe i wzruszające jak Złoża, które przyniosły ci sławę.

Dziwnie było słuchać pochwalnych recenzji książek, których w tym życiu nigdy się nie napisało. Ale mniej interesowała się fabułą tych powieści niż odpowiedzią na mrożące krew w żyłach pytanie, które właśnie przyszło jej do głowy:

– W tamtym życiu, w którym dane mi było istnieć, w tamtym innym roku 1984… czy byłam zamężna?

– Nie.

– Ale poznałam Danny’ego i…

– Nie. Nigdy nie poznałaś Danny’ego. Nigdy nie wyszłaś za mąż.

– Nigdy się nie urodziłem! – krzyknął Chris.

Stefan mówił dalej:

– Wszystko to nastąpiło, ponieważ cofnąłem się do Denver w Colorado do 1955 roku i zapobiegłem temu, aby Markwell towarzyszył twoim narodzinom. Lekarz, który zajął miejsce Markwella, nie był w stanie uratować twojej matki, ale sprowadził cię na świat całą i zdrową. I od tego momentu całe twoje życie uległo przekształceniu. Zmieniłem twoją przeszłość, zgoda, ale to była moja przyszłość, dlatego też była plastyczna. Dzięki Bogu za niezwykłe właściwości podróży w czasie, bo inaczej nie zdołałbym cię uchronić przed losem kaleki.

Powiał wiatr i kolejna nawała deszczu zatrzęsła oknem, przy którym stała Laura.

Znowu ogarnęło ją uczucie, że pokój, w którym stoi, Ziemia, na której go zbudowano, i wszechświat, w którym się ona obraca, są tak niematerialne jak dym, niewolnik każdego powiewu.

– Od tej pory śledziłem twoje życie – powiedział Stefan. – Pomiędzy połową stycznia a połową marca 1944 roku zrobiłem w sekrecie trzydzieści wycieczek, aby dowiedzieć się, jak ci się powodzi. Podczas czwartej z nich, kiedy dotarłem do roku 1964, odkryłem, że od roku nie żyjesz, zamordowana wraz z ojcem przez ćpuna, który napadł na sklep. Więc udałem się do 1963 roku i zabiłem go, zanim on zdołał zabić was.

– Ćpuna? – zdumiał się Chris.

– Opowiem ci o nim później, kochanie.

Stefan mówił dalej:

– Aż do tej nocy, kiedy Kokoschka pojawił się na tamtej górskiej drodze, wszystko szło mi znakomicie. Czyniłem twoje życie łatwiejszym i lepszym. Jednak moje ingerencje nie pozbawiły cię talentu ani książek, w których dawałaś mu wyraz. One są nie mniej piękne od tych napisanych w tamtym życiu. Są inne, ale nie gorsze; mówią w gruncie rzeczy tym samym głosem, jakim przemawiałaś wtedy.

Czując, jak kolana uginają się pod nią, Laura wróciła na swoje krzesło.

– Ale dlaczego? Dlaczego dokonałeś tak ogromnego wysiłku, aby polepszyć moje życie?

Stefan Krieger spojrzał na Chrisa, potem na nią, a potem zamknął oczy, żeby w końcu powiedzieć:

– Po tym, jak zobaczyłem cię na tym wózku, inwalidzkim podpisującą egzemplarze Złóż i po przeczytaniu twoich książek, pokochałem cię… bardzo cię pokochałem.

Chris poruszył się niespokojnie na krześle, w oczywisty sposób zażenowany wysłuchiwaniem takiej deklaracji, skierowanej do własnej matki.

– Twój umysł był jeszcze piękniejszy niż twoja twarz – powiedział cicho Stefan. Oczy trzymał nadal zamknięte. – Pokochałem twoją wielką odwagę być może dlatego, że w moim własnym świecie żaden z tych stąpających wyniośle fanatyków w mundurach nie miał prawdziwej odwagi. Popełniali okropności w imię narodu i nazywali to odwagą, byli gotowi umrzeć dla zakłamanych ideałów totalitaryzmu i to nazywali odwagą, podczas kiedy naprawdę była to głupota i szaleństwo. I pokochałem twoją godność, gdyż ja nie miałem żadnej, żadnego szacunku do samego siebie, jakim ty promieniowałaś. Pokochałem twoją zdolność do współczucia, gdyż w moim świecie dostrzegałem bardzo mało współczucia. Pokochałem cię, Lauro, i zrozumiałem, że mogę uczynić dla ciebie to, co każdy mężczyzna zrobiłby dla tych, których kocha, gdyby posiadł moc bogów: jeżeli dołożę wszelkich starań, najgorsza część twego losu będzie ci oszczędzona.