Выбрать главу

Gdyby Hitler wiedział, że Stefan zjawił się tu z instytutu, uprzednio zjawiwszy się tam z pasem Kokoschki, wiedziałby też, że i Kokoschka, i pozostała piątka nie zdezerterowała, ale że załatwił ich Stefan. Wtedy cała kunsztowna konstrukcja rozleciałaby się, a jej autor byłby skończony.

Marszcząc brwi, dyktator zapytał:

– Użyłeś pasa nie korzystając z bramy? To jest możliwe?

Język zesztywniał mu w ustach z braku śliny, ale z całą siłą Przekonywania, na jaką było go stać, Stefan przystąpił do wyjaśnień:

– Och, mein Führer, nie ma żadnych problemów z… przystosowaniem go nie tylko do powrotu do bramy, ale do wykonywania dowolnych przeskoków w czasie, wedle życzenia. To się zresztą szczęśliwie złożyło, bo inaczej na drodze do ciebie zatrzymaliby mnie Żydzi.

– Żydzi?

– Tak jest. Tym gniazdem konspiratorów w instytucie rządzą Żydzi, którym udało się ukryć swoje pochodzenie.

Twarz szaleńca ściągnął teraz grymas nagłej wściekłości.

– Żydzi. Zawsze ten sam problem. Zawsze i wszędzie Żydzi. I teraz jeszcze w instytucie.

Usłyszawszy te słowa, Stefan wiedział, że udało mu się pchnąć historię na właściwe tory.

Przeznaczenie walczy o przywrócenie kształtu, jaki miało posiadać.

24.

Laura odezwała się:

– Chris, myślę, że lepiej byś zrobił, chowając się pod samochód.

Nie skończyła jeszcze mówić, kiedy bandyta ukryty z jej południowo-zachodniego kierunku wyskoczył z ukrycia i szybko pobiegł wzdłuż skraju arroyo, zmierzając ku niej i ku skąpej osłonie, jaką tworzyło następne płytkie zagłębienie.

Skoczyła na równe nogi, pewna, że buick osłania ją przed człowiekiem z toyoty i otworzyła ogień. Pierwszych kilkanaście pocisków podniosło tylko małe fontanny piasku i sypnęło skalnymi odłamkami po stopach biegnącego mężczyzny. Ale potem kule poderwały się do wyższego lotu, rozrywając mu mięśnie nóg. Zakrzyczał przeraźliwie i padł, zanurzając się w strumieniu pocisków, które zaniosły go ku śmierci. Przetoczył się kilkakrotnie i znikł za krawędzią arroyo, spadając trzydzieści stóp na dno.

Kiedy już znikał z jej pola widzenia, Laura usłyszała ogień z broni automatycznej. Te strzały nie dobiegały od toyoty. Źródło ognia było za nią. Zanim wykonała obrót, aby stawić czoło nowemu zagrożeniu, kilka kul wyprzedziło ją. Rozdarły jej plecy i padła, uderzając twarzą w twarde, skaliste podłoże.

25.

– Żydzi – odezwał się Hitler, wściekły. Potem spytał: – A co z tą atomową bronią, dzięki której, jak mówią, moglibyśmy wygrać wojnę?

– Następne kłamstwo, mein Führer. Chociaż w przyszłości wielokrotnie usiłowano skonstruować taką broń, nigdy się to nie udało. To mrzonki, które podsuwają konspiratorzy, aby jeszcze bardziej roztrwonić środki i zasoby Rzeszy.

Łoskot przebił się przez ściany, jakby znajdowali się nie pod ziemią, ale byli zawieszeni w niebiosach, wśród szalejącej burzy.

Ciężkie ramy obrazów zastukały o beton.

Ołówki w miedzianym pucharku zatańczyły.

Hitler wbił wzrok w oczy Stefana i przypatrywał mu się przez długi czas. Potem powiedział:

– Podejrzewam, że gdybyś nie był mi wierny, po prostu zjawiłbyś się tu z bronią i zabiłbyś mnie bez wahania.

Przychodziło mu to do głowy, gdyż tylko zabicie Adolfa Hitlera mogłoby zmyć niektóre plamy z jego własnej duszy. Ale byłby to akt egoizmu. Zabijając go odmieniłby bieg historii i naraziłby znaną mu przyszłość na ryzyko krańcowych zmian. Nie mógł zapomnieć, że jego przyszłość była również przeszłością Laury; modyfikując serie zdarzeń ustalonych przez los być może generalnie zmieniłby świat na gorszy, a świat Laury w szczególności. Co by zrobił, gdyby zabiwszy teraz Hitlera i powróciwszy do 1989 roku, znalazł się w świecie tak zupełnie odmienionym, że z takiego czy innego powodu byłby to świat, w którym Laura nie urodziłaby się nawet?

Pragnął rozdeptać tego węża w ludzkiej skórze, ale nie mógł wziąć na siebie odpowiedzialności za, przyszły świat. Zdrowy rozsądek podpowiadał, że mógłby to być lepszy świat, ale wiedział, że zdrowy rozsądek i los to pojęcia, które wykluczają się nawzajem.

– Tak – powiedział – gdybym był zdrajcą, mein Führer, zrobiłbym to. I obawiam się, że prawdziwi zdrajcy z instytutu wcześniej czy później mogą pomyśleć o tym również.

Hitler pobladł.

– Jutro wstrzymam prace w instytucie. Brama pozostanie zamknięta, póki nie dowiem się, że zespół został oczyszczony ze zdrajców.

Bombowce Churchilla mogą cię ubiec, pomyślał Stefan.

– Zwyciężymy, Stefanie, i osiągniemy nasz cel utrzymując wiarę w nasze wielkie przeznaczenie, bez bawienia się w odgadywanie przyszłości. Zwyciężymy, ponieważ zwycięstwo jest nam sądzone.

– Tak – powiedział Stefan. – Racja jest po naszej stronie.

W końcu szaleniec uśmiechnął się. Ogarnięty sentymentalnym wzruszeniem, w dziwaczny sposób zmieniając zupełnie nastrój, Hitler zaczął mówić o ojcu Stefana, Franzu, i dawnych dniach w Monachium, tajnych spotkaniach w mieszkaniu Antona Drexlera i publicznych zebraniach w piwiarniach „Hofbrauhaus” i „Eberlbrau”.

Stefan słuchał, udając wielkie zainteresowanie, ale kiedy Hitler wyraził swoją stałą i niezachwianą wiarę w syna Franza Kriegera, Stefan wykorzystał to jako okazję do zniknięcia.

– A ja, mein Führer, zachowam do końca życia wiarę w ciebie i zawsze będę twym wiernym poddanym.

Wstał, zasalutował dyktatorowi, wsunął jedną rękę pod koszulę, dotknął przycisku pasa i powiedział:

– Obecnie muszę wrócić do przyszłości, aby nadal pracować tam dla ciebie.

– Odchodzisz? – zdziwił się Hitler, wstając z fotela. – A sądziłem, że pozostaniesz teraz w swym własnym czasie. Po co odchodzisz, kiedy odzyskałeś już swoje dobre imię?

– Może uda mi się dowiedzieć, gdzie skrył się zdrajca Kokoschka, w jakim zakątku czasu? Muszę go znaleźć i doprowadzić tutaj, bo tylko on zna imiona zdrajców w instytucie i można go zmusić, aby je wyjawił.

Szybko zasalutował, nacisnął przycisk na pasie i zanim Hitler zdążył odpowiedzieć, zniknął z bunkra.

Powrócił do instytutu w nocy 16 marca, tej nocy, kiedy Kokoschka udał się za nim w góry San Bernardino, aby nigdy z nich nie wrócić. Na ile tylko mógł, przygotował zniszczenie instytutu i wzbudził nieufność Hitlera wobec prawie każdej płynącej stamtąd informacji. Czułby się lepiej, gdyby nie nękała go myśl o oddziale SS, który prawdopodobnie tropił Laurę w 1989 roku.

Przy tablicy programującej wrzucił dostarczone przez komputer dane ostatniej wycieczki, jaką miał kiedykolwiek odbyć – na pustynię koło Palm Springs, gdzie Laura i Chris oczekiwali go rano 25 stycznia 1989 roku.

26.

Jej ciało nie dotknęło jeszcze ziemi, a Laura już wiedziała, że jej kręgosłup został zraniony lub strzaskany przez jedną z kul, nie czuła bowiem żadnego bólu od szyi w dół straciła czucie we wszystkich członkach.

Przeznaczenie walczy o przywrócenie kształtu, jaki miało posiadać.

Ogień maszynowy zamilkł.

Mogła tylko poruszać głową i to jedynie na tyle, żeby obróciwszy ją zobaczyć Chrisa, jak stoi przed buickiem, sparaliżowany przerażeniem, tak jak ona była sparaliżowana pociskiem, który rozbił jej kręgosłup. Za chłopcem, w odległości piętnastu jardów, widziała nadbiegającego z północnego kierunku mężczyznę w okularach słonecznych, białej koszuli i czarnych spodniach. W ręku miał automat.

– Chris – wymamrotała ochryple – uciekaj! Uciekaj!

Twarzyczkę wykrzywił mu straszliwy ból, jakby wiedział, że zostawia ją na śmierć. Potem pobiegł w kierunku wschodnim, najszybciej jak mogły go unieść jego krótkie nóżki. Był na tyle sprytny, aby biec zygzakami, utrudniając celowanie.