– Jesteście jej krewnymi?
– Pracuje z nami…
– Dillon! Och, Boże, to naprawdę ty, Dil1on? Pamiętam cię! Sherlock? Och, dzięki Bogu, wyglądacie cudownie. Nazywam się Ruth Warnecki i wszystko pamiętam! Nie mogę uwierzyć, że tu jesteście!
Savich postąpił krok do przodu, a Ruth wpadła mu w ramiona. Śmiała się, całowała go po policzkach i pozwoliła mu unieść się w uścisku, po czym odchyliła się w jego ramionach, a w oczach błyszczały jej łzy.
– To było straszne. Nie pamiętałam, kim byłam, i mówiłam takie dziwne rzeczy. To jest szeryf Dixon Noble, on się mną zajął. Rob i Rafe też się mną opiekowali. Szeryf dopiero przed chwilą powiedział mi, że nazywam się Ruth Warnecki, zobaczyłam was dwoje i wszystko mi się przypomniało. To było naprawdę przerażające, Dil1on. Sherlock, pięknie wyglądasz w czerni. Tak dobrze do siebie pasujecie. Bardzo się cieszę, że was widzę. – I pocałowała Savicha w ucho i lewą brew i uścisnęła tak mocno, jakby nigdy nie miała go puścić.
Dix i chłopcy stali z tyłu, Dix wciąż trzymał szamoczącego się Brewstera, który, o dziwo, przestał szczekać, ale z całych sił pragnął przyłączyć się do uścisków.
Wielki mężczyzna, Dillon Savich, postawił Ruth na podłodze, ale wciąż tulił ja do siebie, gdy powiedział:
– Proszę nam wybaczyć, szeryfie, ale bardzo się martwiliśmy, kiedy Ruth się nie zameldowała.
– Nie zameldowała się gdzie? – spytał Dix.
– Och, Luther Hitchckok do ciebie dzwonił, tak, Dillon? domyśliła się Ruth. – On zawsze martwi się na zapas, ale tym razem jestem mu bardzo wdzięczna. – Uśmiechała się do wszystkich jak szalona. – Nie mógł pojechać ze mną, bo miał atak woreczka żółciowego i… – Przerwała, a jej twarz nagle stężała i zbladła.
– Co, Ruth? Co się stało?
– Dil1on, ktoś próbuje mnie zabić i to na pewno z powodu skarbu w Jaskini Winkela.
– W Jaskini Winkela? – zdziwił się Dix. – Jaki skarb? Kim ty jesteś, Ruth?
Sherlock uśmiechnęła się do tego twardego mężczyzny, ściskającego pod pachą małą kulkę białego futra, która bardzo chciała na nich skoczyć, z nastoletnimi chłopcami po obu stronach.
– Jesteśmy z FBI, szeryfie. Ruth wyciągnęła rękę.
– Agent specjalny Ruth Warnecki, szeryfie Noble. Miło mi pana poznać.
Dix ujął jej dłoń, a Brewster ją polizał. Była tak podekscytowana, że potrząsała jego ręką w górę i w dół.
– To dlatego używasz Siga – powiedział.
– Mam też glocka siedemnastkę.
– Naprawdę jesteś agentką FBI, Madonna? – spytał Rafe. – - To znaczy, agencie Warnecki, yyy…, agencie specjalny Warnecki? Prawdziwą agentką FBI, jak w telewizji? Kurczę, musiało ci nieźle dopiec, jak tata kazał ci się schować za tą komodą.
Roześmiała się.
– Wtedy nie tak bardzo. Jestem pewna, że teraz by mnie o to nie poprosił, nie jest podobny do tego idioty z Karoliny Północnej. Mówcie do mnie Ruth, chłopcy. – Brewster zaczął szczekać jak szalony, a Ruth wyjęła go z objęć Dixa i uściskała. – Tak dobrze znowu być sobą – powiedziała. – Dużo lepiej niż być Madonną.
Brewster polizał ją po twarzy między szczęknięciami i obsiusiał koszulkę Roba.
Rozdział 10
Ruth siedziała między Savichem a Sherlock i nie chciała puścić ich dłoni.
– Powiedz nam, co pamiętasz – poprosił Savich – a my pomożemy ci przypomnieć sobie resztę, nie martw się.
– Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam, jest to, że przecisnęłam się przez taki niski łuk do komnaty. Potem wszystko zaczęło mi się mieszać i zrobiło się… czarno. Pamiętam wszechogarniającą ciemność, dokładnie taką samą jak w moim wczorajszym śnie. Może ten sen był odbiciem tego, co mi się przydarzyło.
– W takim razie opowiedz nam o tym śnie – powiedziała Sherlock i delikatnie ścisnęła dłoń Ruth.
– Wydawałoby się, że powinnam go już zapomnieć, ale pamiętam z najdrobniejszymi szczegółami. W tym śnie stałam sama w ciemności tak gęstej, że nie widziałam własnej dłoni, ale nie byłam przestraszona. Czekałam na człowieka, który miał mi przynieść milion dolarów w złocie. Teraz wiem, że śniłam o skarbie, którego szukałam w Jaskini Winkela. Słyszałam, jak nadchodzi, ale potem zdałam sobie sprawę, że to nie są jego kroki, i się obudziłam. I to wszystko.
Dix potrząsnął głową.
– Wciąż nie mogę uwierzyć, że w Jaskini Winkela jest ukryty skarb. Nigdy o nim nie słyszałem. – Podniósł wzrok na Roba i Rafe' a stojących w drzwiach salonu, ciepło ubranych i gotowych do wyjścia na Breaker' s Hill, ze wzrokiem wbitym w Ruth.
– Wiesz coś o skarbie w Jaskini Winkela, Ruth? – spytał Rob. – Czy to złoto piratów? Monety?
Uśmiechnęła się do chłopców i potrząsnęła głową.
– Nie, to coś lepszego… złoto ukradzione z ładunku przeznaczonego dla generała Lee w Richmond.
– Rany! – zawołał Rafe, wchodząc do salonu. – Skarb, tu, u nas, pod samym bokiem, a my nic o tym nie wiedzieliśmy. – Ale dlaczego w Jaskini Winkela? – dopytywał się Rob i też wszedł do salonu.
– Wiecie, że głównym składnikiem czarnego prochu armatniego jest azotan potasu? A azotan potasu pochodzi z saletry, która występuje w złożach skalnych. Podczas wojny secesyjnej wysadzili mnóstwo jaskiń w zachodniej Wirginii w poszukiwaniu saletry. Założę się, że to właśnie stąd żołnierze, którzy ukradli złoto, wiedzieli o Jaskini Winkela. Może nawet to oni ją wysadzili, znaleźli pieczarę i uznali za doskonałą kryjówkę. I tam właśnie schowali złoto.
– Milion dolarów w złocie? – upewnił się Rob, stając obok brata. – Ile to jest sztabek?
– Musiało być ich mnóstwo, skoro zadali sobie tyle trudu. Obaj chłopy już niemal siedzieli Ruth na kolanach, zapominając kompletnie o sankach. Brewster wskoczył na oparcie kanapy i szczekał, dopóki Rob nie wziął go na ręce.
– Hej, chłopcy – powiedziała Ruth – obiecuję, że będę was informować na bieżąco.
– No dobrze, urwisy – wtrącił się Dix. – Teraz musimy porozmawiać z Ruth, więc znikajcie. Uważajcie na siebie, nie chcę żadnych więcej szwów.
Chłopcy niechętnie wyszli z salonu.
– Byłem ciekawy czy wyjdą bez walki – powiedział Dix, patrząc, jak znikają w holu. – Naprawdę rozbudziłaś ich wyobraźnię, Ruth.
Kiedy usłyszeli trzask zamykanych drzwi frontowych, Savich odezwał się:
– No dobrze, Ruth, opowiedz nam o tej mapie. Gdzie ją znalazłaś?
– W zeszłym miesiącu kupiłam na wyprzedaży w Manassas komplet bardzo starych książek. Miały ponad sto lat i dotyczyły przeróżnych dziedzin, jak to w domowej bibliotece. W małym śpiewniku z popularnymi piosenkami z tamtych lat znalazłam mapę Jaskini Winkela, na której zaznaczono miejsce, gdzie rebelianci ukryli sztabki złota, które mieli przewieźć ze stacji kolejowej Manassas Junction do generała Lee w Richmond. Dwudziestego pierwszego lipca 1861 roku zrobiło się spore zamieszanie, gdy McDowell zaatakował Buli Run – albo Manassas, jak je nazywają na Południu – i żołnierze musieli to wykorzystać, ukraść złoto i schować je w jaskini.
Kiedy kurz opadł, okazało się, że z Harpers Ferry zniknęło ponad sto funtów złota. Ludzie myśleli, że zdobyli je żołnierze Unii. Rebelianci, którzy ukryli złoto w jaskini, narysowali mapę, żeby mogli wrócić po nie po wojnie, ale chyba żaden z nich nie przeżył, skoro mapa wciąż była w książce. Miałam wrażenie, że to jedyny egzemplarz, ukryty na wszelki wypadek w tym śpiewniku, może kiedy jeden z żołnierzy odwiedził rodzinę. Najwyraźniej nie powiedział o tym nikomu z bliskich. W każdym razie mapa wyglądała na prawdziwą, papier wydawał się odpowiednio stary, a pismo też pasowało do tamtych czasów.