Выбрать главу

Dix potrząsnął głową.

– Niewiarygodne, że ten świr naprawdę ją zabalsamował. Jej rodzice nigdy nie mogą się o tym dowiedzieć.

– Powinieneś sam porozmawiać z technikami, Dix – powiedziała Sherlock. – To powinno uciszyć ich na dłużej, zwłaszcza jeśli zaznaczysz, jak ta wiadomość podziałałaby na jej rodziców. Dillon, poszukamy w MAX – ie wiadomości o balsamowaniu i sprawdzimy, czy już gdzieś pojawił się taki modus operandi.

Dix wyprostował plecy i skrzyżował nogi w kostkach.

– Kiedy wyjeżdżałem z Nowego Jorku, myślałem, że zostawiłem cały ten obłęd za sobą. Chyba się myliłem. Gdyby Ruth nie poszła do Jaskini Winkela akurat tamtego dnia, Erin Bushnell po prostu zniknęłaby na zawsze. Nikt nie miałby pojęcia, co się z nią stało: czy wyjechała, nie mówiąc nikomu ani słowa, a może uciekła z jakimś facetem, którego nikt nigdy nie widział czy… czy ktoś ją porwał? – Zamilkł, wbił wzrok w podłogę, a dłonie zacisnął w pięści. Ruth zobaczyła, że był bardzo blady. Coś tu było nie tak. I nagle wiedziała.

– Dix, co się stało z twoją żoną, Christie?

Dix nie odpowiadał przez bardzo długi czas, nie poruszył się ani nie podniósł wzroku.

– Moja żona… Christie… zniknęła prawie trzy lata temu.

– I nie wiesz, co się z nią stało?

Potrząsnął głową.

. – Po prostu pewnego dnia zniknęła, jak Erin Bushnell, gdybyś ty się nie pojawiła. Przeprowadziliśmy drobiazgowe śledztwo, zrobiliśmy wszystko, co w ludzkiej mocy, ja nawet wynająłem prywatnego detektywa z Chicago, ale nikt nigdy nie odkrył żadnego śladu, żadnej poszlaki, nic. Przez prawie trzy lata.

Popatrzył na Savicha i Sherlock.

– Od chwili, w której Ruth znalazła Erin Bushnell, zadaję sobie pytanie, czy to właśnie spotkało Christie.

Savich odchrząknął i zerknął na żonę.

– Nie potrafię sobie wyobrazić życia w takiej niepewności, z bólem niewiedzy. Tobie i chłopcom musiało być naprawdę ciężko. Ale świetnie sobie z nimi poradziłeś. I powiem ci prawdę: myślałbym tak sarno jak ty, gdyby chodziło o Sherlock. Ale tak naprawdę myślę, że to wielce nieprawdopodobne, żeby zniknięcie Christie miało cokolwiek wspólnego z morderstwem Erin Bushnell.

Ruth poczuła palące ją w gardło łzy, przełknęła i uśmiechnęła się do szeryfa.

– Dix, czy już ci mówiłam, jak bardzo się cieszę, że porzucili mnie w twoim lesie? Inaczej nigdy nie poznałabym twoich chłopców i nie miałabym okazji, żeby wybielić wasze bokserki.

Roześmiał się cicho i Ruth pomyślała, że dobrze to słyszeć.

Pomagając Sherlock włożyć kurtkę, Savich powiedział:

– Mamy do czynienia z bardzo niezrównoważonym indywiduum, ale jednocześnie na tyle normalnym, żeby posłać za tobą tych dwóch mężczyzn. Wszyscy musimy być bardzo ostrożni, a zwłaszcza ty, Ruth. Już raz usiłował cię zabić i może spróbować jeszcze raz.

– Ale jaki miałby mieć teraz powód? – spytała Ruth. – Znaleźliśmy jaskinię, w niej Erin, a ja powiedziałam wam wszystko, co wiem. Dlaczego miałby zadzierać z agentką FBI?

Savich ma rację – przyznał Dix – a ty, Ruth, myślisz logicznie. Obawiam się, że nie możemy powiedzieć tego samego o kimś, kto wpompował w ciało Erin płyn do balsamowania. Tak naprawdę w ogóle nie możemy być pewni jego następnego kroku.

– To pocieszające – uznała Ruth.

– Savich, jakie są szanse, że specjaliści od profili FBI się tym zajmą? – spytał Dix.

– Rano zadzwonię do Steve'a.

Po wyjściu Savich i Sherlock Dix odprowadził Ruth do sypialni Roba. Zatrzymał się przed zamkniętymi drzwiami pokoju Rafe'a i nasłuchiwał.

– Jest za cicho – mruknął. – Zwykle słyszę chrapanie przynajmniej jednego.

Ruth położyła mu lekko dłoń na ramieniu.

– Jest mi bardzo, bardzo przykro z powodu Christine. Uważasz, że nie żyje, prawda?

Skinął głową.

– Wiem, że nie żyje. Christie nigdy nie zostawiłaby mnie i chłopców. Nie z własnej woli. Ktoś ją porwał i zabił. Tyle że ja nie wiem kto.

Ruth nie miała nic do powiedzenia, więc po prostu przytuliła się do niego i długo trzymała w objęciach. W końcu się odsunęła, z dłonią wciąż na jego ramieniu.

– Myślisz, że to niebezpieczne, żebym dzisiaj tutaj spała? Usłyszał w jej głosie nutkę lęku i potrząsnął głową.

– Myślę, że wyszłabyś cało z największej bójki w barze, agencie specjalny. Ale nie zamierzam więcej ryzykować bezpieczeństwa twojego i chłopców. Moi ludzie będą nas pilnować i sprawdzać dom co godzinę, więc niczym się nie martw.

Skinęła głową.

– Jutro muszę zabrać trochę ubrań, Dix. Rob potrzebuje swoich rzeczy.

– Nie ma sprawy – powiedział i odwrócił się. Stanął jednak na chwilę i popatrzył na nią.

– Wszystko w porządku, Ruth?

– Pewnie, nic mi nie jest. Wszystko w porządku, Dix?

Nic nie powiedział, tylko skinął głową.

Kiedy leżał już w łóżku i słuchał znajomych odgłosów nocy, zastanawiał się, co się stało z tym małym spokojnym miasteczkiem. I myślał o Christie. Nigdy wcześniej nie mówił o niej tak jak dziś wieczorem, ale w jakiś sposób poczuł się lepiej, bardziej otwarty na życie, ból nieco osłabł. Wciąż na biurku w pracy miał zdjęcie Christie, ona z chłopcami, zrobione na miesiąc przed jej zniknięciem. Patrzył na nie każdego dnia i każdego dnia zastanawiał się, co się z nią stało.

Rozdział 16

Maestro, Wirginia

Wtorek rano

Była dziesiąta trzydzieści we wtorek rano, kiedy wszyscy czworo spotkali się na późne śniadanie w restauracji Maurie na Main Street. Savich napił się herbaty i odstawił filiżankę.

– MAX wyszukał przypadki pchnięcia nożem i użycia gazu, nawet balsamowania, przez gromadę psychopatów, o której nie chcielibyście słuchać, tyle tylko że nigdy wszystko naraz.

– Nie wydajesz się zaskoczony – powiedział Dix, smarując tost masłem.

Savich potrząsnął głową.

– Przekonałem się, że mordercy mają nieograniczoną wyobraźnię•

Ruth odłożyła widelec i oparła brodę na splecionych dłoniach.

– I o to chodzi. Własny sposób, by być wyjątkowym, niepowtarzalnym.

– Zgadzam się z tobą, Ruth – powiedział Savich. – Zwykle morderca, żeby uznać mord za sukces, musi postępować dokładnie według określonego scenariusza. Nie pragnie, żeby jego dzieło zostało odkryte, nie o to mu chodzi. Sam proces to jest dla niego ważne.

– Jeszcze herbaty, agencie specjalny?

Savich uśmiechnął się do kelnerki Glenny.

– Tak, poproszę.

Kiedy odeszła, rzucając mu spojrzenia przez ramię, Savich spytał Dixa:

– Spotkałeś się dzisiaj rano z technikami w kostnicy?

– Tak. Zagroziłem im wszystkimi konsekwencjami, jakie przyszły mi do głowy. – Wzruszył ramionami. – Zgodzili się, ale kto wie? Żaden z moich ludzi nic o tym nie wie. Tylko nas czworo, doktor Himple i trzech techników. Skontaktowałem się też z doktorem Crockerem ze szpitala Louden. – Zadzwoniła komórka Dixa. Wyjął ją z kieszeni i powiedział: – Słucham, szeryf Noble.

Gdy słuchał, twarz najpierw mu pojaśniała, a potem zachmurzyła się, dłoń leżącą na stole zacisnął w pięść. Wyglądał na wściekłego.

– Czy to twój pomysł na przekazywanie dobrej i złej wiadomości, Emory? – Słuchał przez dłuższą chwilę, trójka agentów wyczuła, że policjant po drugiej stronie linii usiłuje uspokoić swojego szefa. Kiedy skończył rozmowę, wyglądał, jakby był gotowy dać komuś w twarz.

– l? – spytała Ruth.

– Moi ludzie znaleźli twój samochód w szopie za domem Walta McGuffey. Pamiętacie ten dom, który mijaliśmy po drodze do Lone Tree Hill? Kiedy zauważyłem, że śnieg wygląda tak, jakby od dawna nikt stamtąd nie wychodził i zadzwoniłem do moich ludzi, żeby to sprawdzili? – Przerwał, a na jego twarzy odmalował się wyraz tak bezsilnej złości, że Ruth położyła mu rękę na ramieniu.