– Szkoda, że nie zatrzymali się na noc w jakimś miłym, ciepłym moteliku – westchnęła Sherlock.
– Jak ci się udało ich stąd namierzyć, Savich? – spytał Dix.
– Przez MAX – a. Zaprogramowałem go tak, że gdyby Moses Grace jeszcze kiedyś zadzwonił, komputer automatycznie wysłałby wiadomość do centrum komunikacyjnego w Waszyngtonie. MAX nagrał też rozmowę przez przekaźnik, który mam w telefonie.
– Odkąd uchwalono Patriot Act' możemy nagrywać wszystkie telefony od podejrzanych, nie tylko z konkretnych numerów telefonu. Więc nic im nie pomoże, jeśli wyrzucą jeden telefon i zadzwonią z drugiego. Dokądkolwiek Moses pojedzie, z jakiegokolwiek telefonu zadzwoni, my go namierzymy. Zastrzegł numer, co nas trochę spowolniło. Gdybyśmy od razu go znali, zlokalizowalibyśmy go w jakieś piętnaście sekund.
– Myślisz, że policja i agenci go złapią? – spytał Dix.
– Wątpię abyśmy mieli tyle szczęścia – odparł Savich i westchnął.
– W czasie rozmowy prowadził samochód i pewnie potem jechał dalej. – Zwrócił się do Sherlock. – Wiesz, że opowiadał, jak to byli wczoraj razem z Claudią w Bonhomie Club, na przyjęciu ku pamięci Pinky'ego? Jedno jest pewne, niemożliwe, żeby weszli do środka. Musieli ukryć się na zewnątrz i patrzyli, kto wchodził do klubu.
Przez chwilę stali w milczeniu, aż pierwszy odezwał się Savich.
– Udało mi się skłonić go do mówienia i chyba nawet nie zdawał sobie sprawy, że dał mi pewien trop. Musimy znaleźć kobietę, która prawdopodobnie została porwana i porzucona przy drodze, najpewniej z ranami oczu. Zadzwonię do pana Maitlanda, przekażę mu nowiny. Moses wciąż charczał, nie mógł tego ukryć. Idźcie do kuchni i zachowujcie się normalnie. Przyjdę za kilka minut.
Sherlock skinęła głową.
– Kiedy wrócimy do motelu, poszukamy przez MAX – a tej kobiety. – Uniosła się na palcach i pocałowała męża w usta. – Nie zwlekaj zbyt długo, tam są dwaj nastoletni chłopcy. Trudno powiedzieć, ile pieczeni jeszcze zostało.
– Jeszcze jedna sprawa, Sherlock. Moses powiedział, że skrzywdziłem kobietę, na której mu zależało, i dlatego mnie nienawidzi.
• Patriot Act – prawo amerykańskie ustanowione 26 września 2001 r. po zamachu na WTC, wg którego wolno przetrzymywać bez sądu przez nieokreślony czas obywateli nieamerykańskich, którzy zostaną uznani za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego (przyp. tłum.).
Motel Buda Baileya
Wtorek wieczór
Savich odebrał telefon z wiadomością, że patrole blokujące drogi nie widziały nikogo podobnego do Mosesa Grace i Claudii. Komórka należała do kobiety, której ukradziono torebkę. Miał ochotę kogoś skopać.
Zamiast tego zasiadł do MAX – a. Kiedy piętnaście minut później Sherlock wyszła z łazienki, Savich powiedział:
– Nazywa się Elsa Bender, czterdzieści pięć lat, rozwiedziona od ponad roku, dorosłe dzieci. Około dwóch miesięcy temu została porwana prosto z parkingu przed lokalnym supermarketem, był tylko jeden świadek. Powiedział, że usłyszał kobiecy krzyk, i zobaczył brudną, białą furgonetkę, która wypadła z piskiem opon na ulicę. Następnego ranka Elsę znalazł jakiś rolnik jadący traktorem po wiejskiej drodze trzy mile od jej domu w. Westcott, w zachodniej Pensylwanii. Była naga, nieprzytomna z bólu i nie miała oczu. Dzięki Bogu było dosyć ciepło, bo inaczej by umarła. I tak ledwie przeżyła, w takim była szoku.
Teraz mieszka w Filadelfii z byłym mężem, który najwidoczniej stanął na wysokości zadania. Myślę, że powinniśmy ją odwiedzić, Sherlock. Dzwoniłem do szefa policji w Westcott, udało mi się go przekonać, że jestem prawdziwy, i poprosiłem, żeby przeczytał mi jej opis porywaczy. Powiedział, że nic takiego nie mają, kobieta nic nie pamięta, od chwili, w której wjechała na parking aż do momentu, gdy obudziła się w szpitalu. Nie wiedział, czy mówiła prawdę czy była przerażona, ale nie mógł już więcej jej przesłuchiwać, bo były mąż zabrał ją ze szpitala i wywiózł poza ich jurysdykcję z powrotem do Filadelfii. Policja z Filadelfii wie o tym, ale jak na razie, tak powiedział ich szef, nic nie mają. Ostatni raz rozmawiali z nią cztery tygodnie temu.
Sherlock była podekscytowana.
– Cudownie, że ten stary wariat opowiedział ci o niej. Jutro możemy tam jechać.
Skinął głową, wstał i przeciągnął się.
– Hej, marynarzu, zatańczysz?
Roześmiał się, przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
– Możemy wrócić do Maestro jutro wieczorem – wyszeptał jej do ucha. – I może zatańczymy jeszcze raz.
– A jeśli Moses i Claudia…
– Nie martw się, jeśli coś zrobią, poradzimy sobie z tym. Byłbym zaskoczony, gdyby nic nie zrobili. Stary Moses zadzwonił do mnie, żeby pogadać i musi mieć o czym. Z nim nie jest dobrze, Sherlock. Myślę, że to mogą być jego ostatnie podrygi.
Rozdział 18
Mestro, Wirginia
Środa rano
– Poczekaj chwilkę, Ruth – powiedział Dix, gdy stali oboje przy range rowerze czekając, aż Tony Holcombe przejdzie przez Main Street. Szedł wpatrzony w Dixa, nie zwracając uwagi na błoto pod stopami. Stary ford rairlane niemal wjechał na parkometr, próbując ominąć Tony' ego.
Ruth patrzyła na pięknie ubranego mężczyznę. Był wysoki i wysportowany, mógł mieć czterdzieści kilka lat. Wyglądał jak model, a jego gęste, jasnobrązowe włosy lśniły w porannym słońcu.
– Hej, Tony! – zawołał Dix. – Co słychać?
Tony Holcombe zatrzymał się kilka centymetrów przed Dixem. – Słyszałem o Erin, tata powiedział mi, co się stało. Nie mogę wprost w to uwierzyć, Dix. Erin była taka słodka, nigdy nikogo nie skrzywdziła, chciała jedynie grać na skrzypcach, nic na świecie nie liczyło się dla niej poza muzyką.
Ruth obeszła range rovera i skinęła głową mężczyźnie w wartym tysiąc dolarów czarnym skórzanym płaszczu i miękkich, skórzanych rękawiczkach.
Tony Holcombe zwrócił na nią wielkie, ciemne oczy.
– Ty jesteś tą kobietą, którą Brewster znalazł w szopie Dixa, prawda? Wciąż u niego mieszkasz? Zastanawiałem się, jakby to wyglądało, gdyby moja siostra…
– Wystarczy, Tony.
– Przepraszam. Dix, domyślasz się, kto zabił Erin?
– Wejdź na chwilę do mojego biura, zagrzejemy się trochę.
Tony miał ciało Holcombe' ów: długie kości, żadnego zbędnego tłuszczu, silnie zarysowaną szczękę. Ciemne oczy stanowiły ostry kontrast z jasnymi włosami. Wyglądał zupełnie jak Chappy, jego ojciec, ale nie miał takiej gracji, starszy mężczyzna mimo swego wieku był gibki jak tancerz. Tony chodził niezgrabnie, poruszał rękami w innym rytmie niż nogami, co było wyjątkowo urocze.
Dix wymienił uwagi z szóstką ludzi, zanim otworzył drzwi swojego biura i wprowadził gości do środka.
– Pora na część oficjalną. Ruth, to mój szwagier Tony Holcombe, syn Chappy'ego. Prowadzi lokalny bank Holcombe'ów. Tony, poznaj Ruth Warnecki z FBI.
Uścisnęli sobie dłonie. Tony miał przyjemny mocny uścisk i zadbane paznokcie, piękne oczy spojrzały prosto w twarz Ruth. Zastanawiała się, czy oczy jego siostry też miały taką barwę, na fotografii na biurku Dixa nie było tego widać.
– Proszę, mów mi Tony. Co cię jeszcze trzyma w Maestro?
– Muszę się dowiedzieć, kto próbował mnie zabić. Wydaje się, że to ta sama osoba, która zamordowała Erin Bushnell.
Twarz mu się zachmurzyła.
– Nie mogę uwierzyć, że ona nie żyje. Tata mi o tym powiedział i moja żona, Cynthia. Jest bardzo zmartwiona, bo ona i Erin były dla siebie jak siostry.
To dziwne, pomyślał Dix. Z tego, co wiedział, Cynthia Holcombe nigdy nie lubiła przedstawicielek własnej płci, zaczynając od matki i dwóch sióstr, których nazywała starą suką i dwoma wyjącymi szczeniakami. Nie lubiła też Christie, uważając ją za wojującą prawicową wieśniaczkę. Christie wieśniaczką! – wciąż to pamiętał. Nie zamierzał nawet zastanawiać się, co Cynthia myślała o nim. Były z Erin Bushnell jak siostry?