Przez chwilę doktor Holcombe wydawał się zmieszany.
– Oczywiście, że to mnie gryzie. Nie chciałem… Jesteście pewni, że nie chcecie nic do picia?
– Nie, dziękujemy, doktorze Holcombe – odpowiedział Savich. – Może usiądziemy tam, w kącie?
Po obu stronach sali stało sześć starodawnych przepierzeń.
Winylowe siedzenia były śliskie i zimne. Ruth wpuściła doktora Holcombe' a pierwszego i usiadła obok, odcinając mu drogę, ale on tego nie zauważył.
– Wkrótce zacznie padać śnieg – powiedział do szklanki.
– Zastanawiam się, czy jak wyjdę stąd po tej całej whisky, to będę w stanie wrócić do szkoły. Wiesz, Dix, że są tam media. Wkrótce zaczną dzwonić nasi fundatorzy, będą chcieli ze mną rozmawiać. Co ja im powiem? Że ich dyrektor jest mordercą? Nie mogę sobie nawet wyobrazić, że Helen nie ma, nie mówiąc już o tym, że została zamordowana. – Uniósł pełen bólu wzrok na Dixa. – Ona zawsze przy mnie była, mój anioł stróż. Gdy wyszedłem z Tary, miałem jechać do swojego biura, ale nie mogłem znieść tej myśli. Rozumiecie, Helen tam nie było. Musicie mi uwierzyć, ja jej nie zabiłem. – Oparł czoło o blat stołu.
Savich poszedł do baru i zamówił trzy kawy i herbatę.
– Jeśli to prawda, Gordonie, lepiej zacznij mnie przekonywać. Opowiedz nam o telefonie Helen.
– Najpierw chcę kolejnego drinka.
Gdy Savich wrócił do stolika, usłyszał, jak Dix mówi:
– Już wystarczy, Gordonie. Musisz z tym skończyć. Agent Savich przyniósł ci kawę.
Savich podał mu filiżankę, a Gordon wpatrzył się w nią i wzruszył ramionami. Uniósł szklankę i ją przechylił, ale była pusta.
– Porozmawiaj ze mną, Gordonie. I nawet nie próbuj kłamać albo sprawię Chappy'emu prawdziwą radość.
– No dobrze. Helen szeptała przez telefon, to było absurdalne, naprawdę, taka konspiracja. Powiedziała mi, że się o mnie martwi i że muszę być ostrożny. Powiedziała, że ty, agentka Warnecki, i pozostała dwójka węszyliście i wypytywaliście ją o nasz romans.
Nikt się nie odezwał. Czekali. Gordon łyknął kawy nieświadomy tego, co robi.
W końcu odezwała się Ruth:
– To miły, spokojny bar, doktorze Holcombe. Rozumiem, dlaczego uważa go pan za sanktuarium, miejsce, gdzie może być pan sobą, z dala od studentów i współpracowników. Zawsze przychodzi pan tutaj sam?
– Oczywiście, zawsze sam.
– Co jeszcze powiedziała ci Helen – spytał Dix – poza tym, żebyś był ostrożny i że węszyliśmy?
– Mówiła, że powiedzieliście jej, że wiecie o moim romansie z Erin i innymi studentkami, że już podała wam kilka nazwisk, ale wy chcieliście wszystkie. Powiedziała, że nie miała wyjścia, musiała wam pomóc. Zaczęła płakać, błagała mnie o wybaczenie.
Jedynym dźwiękiem był szelest dłoni doktora Holcombe' a na pustej szklance.
– To bardzo dobry motyw, Gordonie – powiedział Dix.
– Twoja ekskochanka puściła farbę, rozpętała skandal, przez który możesz stracić swoje prestiżowe stanowisko i przez który rodzice zaczęliby zabierać swoje dzieci ze Stanislausa. W tej chwili mógłbym cię aresztować.
Gordon niemal przewrócił szklankę, ale zdążył ją złapać.
Oddychał szybko i ciężko.
– Nie zrobiłem tego, Dix, przysięgam ci. Nie mógłbym zabić Helen, w pewien sposób ją kochałem.
– W jaki sposób, sir? – spytała Ruth.
– Była moją kotwicą. Znała ludzi, rozumiała ich w sposób, w jaki ja nigdy nie potrafiłem. Pocieszała mnie i radziła. Nigdy nie zapomnę, jak byłem zainteresowany tą studentką z klasy skrzypiec i Helen powiedziała mi, że ona jest niezrównoważona, że będzie robiła mi sceny i pewnie mnie skrzywdzi, więc trzymałem się od niej z daleka. Kilka miesięcy później oskarżyła jednego chłopaka z miasta o gwałt.
– Pamiętam to – powiedział Dix. – Kenny'ego Polarda, ale on miał niepodważalne alibi. Wydaje się, że Helen pomagała ci w uwodzeniu studentek.
Potrząsnął gwałtownie głową, wyraźnie roztrzęsiony.
– Kiedy zdałeś sobie sprawę, że powiedziała nam o tobie, zabiłeś ją z zemsty, prawda? Nie mogłeś znieść, żeby świat dowiedział się, jakim jesteś lubieżnym starym głupcem. – Głos Savicha był tak ostry, tak brutalny, że Gordon zamarł jak jeleń w świetle reflektorów. Savich pochylił się do przodu, schwycił Gordona za nadgarstki i ścisnął. – Powiesz mi prawdę, ty perwersyjny staruchu. Dlaczego zabiłeś Erin Bushnell? Czy tylko ona cię przejrzała? Zagroziła, że powie światu, kim jesteś, że chce zobaczyć, jak upokorzony uciekasz z kampusu, odarty z władzy i prestiżu?
Nagle mężczyzna, który jeszcze przed chwilą chwiał się nad drinkiem, załamany i błagający, zniknął. Na jego miejscu siedział doktor Holcombe, dyrektor Stanislausa, z całą swą godnością, z patrycjuszowską twarzą ułożoną w arogancki grymas.
– Powiem wam prawdę o Erin. Pierwszy raz byłem z nią w Halloween, kiedy zjawiła się w moim domu przebrana za Titanię ze „Snu nocy letniej”. Później tej samej nocy nazwała mnie Oberonem.
Twarz Ruth się nie zmieniła, ale Dix był przekonany, że widział, jak drgnęła.
– Erin była najbardziej utalentowaną młodą skrzypaczką, jaką słyszałem. Gloria Stanford była przekonana, że pewnego dnia podbije świat. Miała fenomenalną technikę, jej gra mogła doprowadzić cię do łez. Te trzy sonaty, które Brahms skomponował dla Josepha Joachima – była nieprześcigniona. Jej towarzystwo było dla mnie jak błogosławieństwo, rozkoszowałem się nim. Ale nie zabiłem jej, nie miałem powodu. Tak, jak nie zabiłem Helen Rafferty. Kochałem je obydwie, każdą na inny sposób.
Cokolwiek myślicie o mojej etyce i zachowaniu, to nie jest wasza sprawa, dopóki nie popełnię przestępstwa, a nie popełniłem. Dix, ty jesteś szeryfem Maestro. Wszyscy mówią, jakie to dla nas szczęście. Udowodnij to. Dla nas wszystkich znajdź tego, kto zamordował dwie mieszkanki naszego miasta w ciągu tygodnia.
– Zapomniałeś o Walcie McGuffey'u, uroczym staruszku, który nigdy nie skrzywdził żywej duszy.
– Słyszałem o nim. Śmierć tego staruszka też chcecie zrzucić na moje barki? Prawie wcale go nie znałem, nic dla mnie nie znaczył. Po co miałbym go zabijać?
– Mieszkał przy drodze do wzgórza Lone Tree, niedaleko drugiego wejścia do Jaskini Winkela. W jego szopie ktoś ukrył samochód Ruth i dlatego go zamordował.
– Nie wiem nic o żadnym samochodzie! Nie widziałem Walta od miesięcy.
– Kiedy ostatni raz widziałeś Erin żywą? – spytał Dix.
– We czwartek wieczorem, w szkole. Bez przerwy ćwiczyła przed zbliżającym się koncertem i ustaliliśmy, że nie spotkamy się w weekend.
– Ale widziałeś ją także w piątek, prawda, Gordon? Zabrałeś ją do Jaskini Winkela i zamordowałeś.
Gordon wyglądał tak, jakby miał zaraz zemdleć. Zbladł, a źrenice zaczęły mu uciekać pod powieki. Ruth podstawiła mil pod nos filiżankę kawy.
– Proszę się napić.
Gordon zaczął bełkotać, machał rękami jak pijany dyrygent.
– Nie zrobiłem tego, naprawdę, Nigdy nie mógłbym zrobić niczego takiego. Nie zrobiłem…
Dix oparł dłonie o siedzenie i pochylił się w stronę wuja.
– Powiem ci, co dla nas zrobisz, Gordonie. Dasz nam pisemne zezwolenie na przeszukanie domu, biura i domku za miastem. Jeśli będziesz współpracował, zrobimy to dyskretnie, jako część śledztwa. Jeśli nie, zdobędziemy nakaz rewizji, rozwiesi my na wszystkich drzewach w kampusie plakaty z listą kobiet, z którymi sypiałeś, i wezwiemy każdą z nich do Stanislausa nil rozmowę z nami i zarządem.
Zdajesz już sobie sprawę, że twojego romansu z Erin nie da się zachować w tajemnicy, ale jeśli sam się przyznasz, to może pozwolą ci zachować stanowisko albo pomogą znaleźć inne. Pomyśl o tym.
I opowiesz nam wszystko o pozostałych romansach: nazwiska studentek i jak możemy je znaleźć. Jeśli będziemy musieli, wywrócimy kartoteki Stanislausa do góry nogami, żeby ją znaleźć. Nie zmuszaj nas do tego, Gordonie.