Выбрать главу

– Słuchaj, słoneczko, jak Moses może dać wam to, na co zasłużyliście, jeśli nie możemy was znaleźć? Jest tam twój facet? Moglibyśmy się spotkać, jeśli jesteście gdzieś blisko.

– Pewnie, mój facet jest tuż obok mnie.

– No to dobrze, bo Moses chce mieć go blisko. Czy Moses mówił wam, co dla was planuje?

Naprawdę mnie to nie interesuje, Claudio. A tak przy okazji, gdzie jesteście? Pod jakimś wielkim kamieniem, gdzie mogliście razem wpełznąć?

– Nic z tego, głupia suko. Jesteśmy w pięknym, wielkim Hiltonie, w apartamencie. Jest taki wielki, że można grać w nim w piłkę. Przez mnie będziesz wrzeszczeć tymi swoimi usteczkami. Powiedziałem twojemu ślicznemu mężowi, że każę ci patrzeć, jak pieprzę go do nieprzytomności. A potem on będzie mógł się przyglądać temu, co zrobię tobie, ale on nie będzie już kontaktował. Każdy mężczyzna, z którym skończę, uśmiecha się, jakby mózg mu się roztopił.

– Muszę ci powiedzieć, Claudio, że jestem zaskoczona twoim doświadczeniem z mężczyznami w tak młodym wieku. Nie powinnaś siedzieć w szkole i uczyć się czytać? Ile masz lal? Piętnaście?

– Umiem czytać, ty suko i mam osiemnaście.

– Ta, pewnie. Z tego, co słyszę, to nie masz nawet piętnastu. Założę się, że twoja mama urodziła cię, jak była bardzo młoda, i skończyłaś na ulicy, to tam Moses Grace cię znalazł. I oto jesteś, mała dziewczynka, która udaje dorosłą, przywiązana do tego okropnego starucha.

– Zamknij się! Nie będziesz taka mądra, kiedy Moses cię dopadnie!

– No dobrze, skoro nie znalazł cię na ulicy, to jak się poznaliście, Claudio? Pojechał za tobą do domu i wykończy twoją mamę?

– Nie mam piętnastu lat, a moja mama miała ponad czterdzieści, kiedy umarła, słyszysz mnie? Była mądra, była nauczycielką, ale jakieś wytatuowane sukinsyny z gangu zgwałcili ją i pobili, bo nie chciała rżnąć się z ich wodzem. Umarła.

– Naprawdę mi przykro z powodu twojej mamy, Claudio. Powiedziałaś, że była nauczycielką?

– Tak, uczyła matematyki i była bardzo mądra. Było mi przykro, kiedy umarła, naprawdę. Przecież mogła mnie spuścić w kiblu, ale nie zrobiła tego. Słyszysz mnie, suko?

– Oczywiście, że cię słyszę, przecież krzyczysz. Straciłaś kontrolę nad sobą, jak dziecko w napadzie złości. Dlaczego miałaby cię spuścić? Gdzie był twój tata?

– Mama sypiała z tym dupkiem, który ją zostawił. Nie miałam żadnego tatusia.

– Gdzie ty się nauczyłaś tak mówić? Od mamy czy od tego zaślinionego starucha, z którym teraz jesteś?

– Moja mama nie przeklinała!

– Co zrobiłaś po jej śmierci?

– Wyjechałam. Nie zamierzałam czekać, aż zabiorą mnie te szajbusy z opieki społecznej. I to ja wybrałam Mosesa, nie on mnie. Stał nad tym starym, brudnym łachem, miał krew na rękach, starych spodniach wojskowych i tych czarnych butach, które nosi, i śmiał się jak szalony. Zapytałam go, dlaczego pobił tak tego włóczęgę, a on powiedział, że gość nie chciał podzielić się swoim żarciem. Pomyślałam, że przydałaby mi się ochrona kogoś takiego, więc zaproponowałam mu trochę mojego burbona. Pamiętam tylko, że rano obudziliśmy się w pokoju motelowym.

– Co robiłaś w Atlancie, Claudio? Uciekałaś przed wyrokiem?

– Nie, to nie było w Atlancie, ale co ciebie to obchodzi? Skrzywdzę cię, damulko, naprawdę mocno za to, że obraziłaś mnie i moją mamę.

Sherlock roześmiała się.

– Na pewno, Claudio. Zachowujesz się jak te łobuzy z placu zabaw, które potrafią tylko gadać. Dlaczego mi nie powiesz, gdzie jesteście, żebyśmy mogli wszyscy się spotkać i porozmawiać, zanim Moses cię zabije albo wylądujesz w więzieniu, gdzie posiedzisz, aż osiwiejesz?

– Następnym razem jak się spotkamy, wyrwę ci język.

– To dopiero pogróżka godna dorosłego. Jesteś młoda, masz jeszcze szansę, Claudio. Zostań tam, a skończysz jako zaćpana dziwka. Przez całe to chlanie będziesz wyglądała za kilka lat tak staro jak Moses. Tego właśnie chcesz?

– Powiem ci, czego chcę, suko. Każe Mosesowi najpierw zająć się tobą, pozwolę, żeby zrobił wszystko, na co ma ochotę, specjalnie dla mnie. A ja będę się przyglądać.

Sherlock usłyszała męski głos i jakiś hałas.

– Co ty robisz, Claudio? Z kim rozmawiasz?

– Nie bij mnie, Moses!

Rozległ się trzask i Claudia się rozłączyła. Savich patrzył, jak Sherlock zamyka telefon.

– Zadzwonię do Budynku Hoovera, sprawdzę, czy zlokalizowali te kreatury.

– W tle słyszałam hałasy, czyjeś głosy. Może byli w restauracji.

Savich skinął głową. Parę sekund później rozmawiał ze specjalistą od komunikacji.

– Tym razem poszło nam dużo lepiej, Savich. Użyli karty typu pre – paid, ale udało nam się ich namierzyć jakieś dwadzieścia sekund przed końcem rozmowy. Dostaliśmy solidny, trwały sygnał z telefonu wyposażonego w GPS, więc zlokalizowaliśmy ich z dokładnością do dziesięciu metrów. Są w restauracji Denny'ego na Atherton Street w Miltown, w Maryland. Policjanci powinni tam być lada chwila.

Savich odłożył słuchawkę.

– Gliny już tam jadą. Miałaś rację, są w restauracji, u Denny'ego. Wkrótce będziemy wiedzieli, czy zdążyli. Wyglądało na to, że Moses nie wiedział, że ona dzwoni z jego telefonu. Mogę się założyć, że ruszyli prosto do wyjścia. – Savich westchnął.

Sherlock posłała mu przeciągłe spojrzenie.

– Nie powiedziałeś mi, że Claudia ma zamiar pieprzyć cię jak szalona.

– Ona jest umysłowo chora, a najgorsze, że jest taka młoda. Dlaczego miałbym ci powtarzać coś tak wstrząsającego?

– Claudia wstrząsająca? Żal mi jej, jest taka młoda. Powinieneś był mi powiedzieć.

– Żal ci jej? Ona i Moses wyłupili Elsie Blender oczy, Sherlock. Pomogła ułożyć ciało Pinky'ego na tym szkielecie na cmentarzu w Arlington. Jest psychopatką. Myśl o tym że mogłaby być blisko ciebie, śmiertelnie mnie przeraża. Nie było powodu, żebym opowiadał ci o jej chorych fantazjach. Nie powinnaś była z nią rozmawiać, Sherlock. To było nieprofesjonalne.

– Nieprofesjonalna? Ja? A to dopiero! Wytłumacz mi, co masz na myśli, Dillon.

– Przede wszystkim odebrałaś mój telefon, chociaż wiedziałaś, że to może być Moses. Ten telefon to nasz jedyny łącznik i powinnaś była najpierw mnie spytać, a przynajmniej oddać mi aparat, kiedy wyszedłem spod prysznica.

– Wyobraź sobie, że jestem agentem federalnym, który pracuje z tobą nad tą sprawą. Powinieneś traktować mnie jak partnera, jak kogoś, kogo szanujesz jako kolegę. W dobry dzień może nawet wszystko powyższe.

– Daruj sobie ten sarkazm. Oczywiście, że jesteśmy partnerami. Cóż, tak naprawdę ja jestem twoim szefem i twoim mężem.

Zawsze gdy Sherlock się złościła, jej twarz robiła się równie czerwona jak włosy. Czuła, jak ciepło rozprzestrzenia się od szyi, ta nieszczęsna czerwona plama, która rozgrzewała jej skórę, i to zdenerwowało ją jeszcze bardziej, bo wiedziała, że on to widzi.

– Och, chcesz chronić swoją bezbronną, małą żonkę? Potulne maleństwo, które powinno zasłaniać swoje słodkie uszka przed lubieżnymi groźbami, rzucanymi przez zwariowaną nastolatkę?

– Przestań, Sherlock, i posłuchaj mnie. Jesteś moją żoną i chroniłbym cię nawet za cenę własnego życia.

– A ty jesteś moim mężem, kretynie, i chroniłabym cię własnym życiem. Ale co to ma z tym wspólnego?

– Doprowadziłaś ją do furii, sprowokowałaś, obiecała, że cię dopadnie. Jak mogłaś to zrobić? Nie mogę uwierzyć, że mogłaś dopuścić do czegoś takiego, nawet nie pytając mnie o zdanie.

– Och, rozumiem. Powinnam była powiedzieć: „Przepraszam cię, Claudio, muszę spytać męża, zanim będziemy mogły porozmawiać”. To doprowadza mnie do pasji! – Uderzyła go mocno w nagą pierś, mamrocząc pod nosem: – Stara zasada odmiennych reguł. To, co mówisz, doprowadza mnie do białej gorączki, Dillon. Przestań zachowywać się jak pieprzony macho.