Выбрать главу

– Cóż, skoro jestem pieprzonym macho, to będziesz musiała się do tego przyzwyczaić. – Posłał jej wściekłe spojrzenie i poszedł do łazienki.

– Tylko dlatego, że jestem dobrym gliną – wrzasnęła przez drzwi – udało mi się wyciągnąć z niej coś o jej matce i jak spotkała się z Mosesem. Sam słyszałeś, szefie. I rozmawiałabym z nią dłużej, gdyby Moses nie zabrał jej telefonu.

Savich wyszedł z łazienki owinięty w pasie ręcznikiem, stanął przed Sherlock i skrzyżował ramiona na piersi. Zrobił to, bo wiedział, że w tej pozie wygląda na twardego i groźnego.

– Nigdy nie powiedziałem, że nie jesteś dobrym gliną, ale teraz przesadziłaś. To był fatalny pomysł. Mówię ci to jako szef, więc przyjmij moje słowa do wiadomości. Ubierzmy się i weźmy do pracy.

Machnęła dłońmi.

– Kurczę, myślisz, że potrafię to znieść i nie zemdleć? Może powinnam najpierw napić się wody, włożyć głowę między kolana albo zadzwonić do Dixa, żebyście wy dwaj, muskularni twardziele, mogli pójść na dwór i porąbać trochę drewna, zanim zdecydujecie, co robić.

Savich przeczesał palcami mokre włosy.

– To niedorzeczne, Sherlock, przestań albo spiorę ci tyłek. Stanęła w bojowej pozycji i machnęła w jego stronę pięściami. – Lepiej ze mną nie zadzieraj, twardzielu. Spróbuj, a rozłożę cię na łopatki.

Miała na sobie gruby, za duży szlafrok, którym owinęła się prawie podwójnie, bose stopy, a jej włosy wiły się dziko wokół głowy. Twarz miała czerwoną z gniewu i była gotowa do walki..lak do tego doszło? Savich roześmiał się, otoczył ją w talii ramionami, zarzucił sobie na ramię i cisnął na łóżko. Opadł na nią, złączył jej ręce nad głową i przytrzymał.

– Przestań na mnie krzyczeć – powiedział z ustami tuż przy jej nosie. – Wiem, że groźby na ciebie nie działają, więc nie będę sobie strzępił języka. Może mi powiesz, gdzie według ciebie powinniśmy zacząć z tymi wszystkimi informacjami, które zdobyłaś?

To było okropne, że nie mogła pofolgować złości, ale potrafiła rozpoznać gałązkę oliwną – właściwie tylko patyczek – i w końcu praca to praca. Postanowiła zachować złość na później.

– Zejdź ze mnie, ty pawianie, nie mogę oddychać.

Savich przeturlał się na bok, ale wciąż trzymał na mej jedną nogę.

– No dobrze. Domyślam się, że to wszystko, o czym opowiadała mi Claudia, musiało się wydarzyć w ciągu ostatnich dwóch lat. Mamy parę szczegółów dotyczących jej matki, które powinny pomóc nam w śledztwie. Może Claudia to jej prawdziwe imię. Musisz usiąść do MAX – a. A teraz pozwól mi wstać, zanim naprawdę się wkurzę i zrobię ci krzywdę.

Pochylił się i pocałował ją, wciąż złą i sfrustrowaną, i podniósł z łóżka. Zamyślony patrzył na nią przez dłuższą chwilę, po czym poszedł do łazienki i zamknął drzwi.

Usłyszał, jak Sherlock śmieje się i woła;

– Dillon, może powinieneś zadzwonić do dyrektora Muellera, powiedzieć mu o tym, czego dowiedziałam się od Claudii.

Savich stanął przed lustrem z maszynką do golenia w dłoni.

Wyraźnie słyszał każde jej słowo, głos Sherlock potrafił być bardzo ostry, jeśli tego chciała. Ale mimo śmiechu wciąż była na niego wściekła, pewnie tak zła jak on na nią. Westchnął i namydlił twarz.

Nie był w najlepszej formie, dwa razy się zaciął.

Dziesięć minut później odebrał telefon z wiadomością, że Moses i Claudia opuścili restaurację.

Zadzwonił do Jimmy'ego Maitlanda, żeby zdać mu raport, a potem do Dixa z przeprosinami, że nie zdążą na kolację, bo mają mnóstwo pracy.

Rozdział 26

Dom szeryfa Noble Maestro, Wirginia

Czwartek wieczór

Rafe przegryzał się przez kolbę kukurydzy bez chwili wytchnienia. Rob, który nie chciał okazać się gorszy, otworzył usta jeszcze szerzej, aż udało mu się ugryźć cztery rzędy ziaren naraz. Przez chwilę Ruth myślała, że chłopak się zadławi. Poklepała go po plecach i podała szklankę wody, po czym podniosła kciuk w wyrazie uznania, gdy oparł się na krześle i uśmiechnął z triumfem do brata.

– Żaden z was nawet nie zaczerpnął powietrza – powiedziała. – To niesamowite. Następnym razem znajdę naprawdę wielkie kolby i sprawdzimy wasze możliwości.

Dix przeniósł wzrok z synów na Ruth. Chłopcy zachowywali się przy niej normalnie, nie marudzili tak jak zwykle, gdy sądzili, że jakaś kobieta usiłuje zająć miejsce ich matki.

Znała ich dopiero od piątku, to niewiary godne, jak dobrze czuli się w jej towarzystwie.

– Wiecie, chyba nigdy nie ogryzłem kolby kukurydzy w mniej niż sześć sekund – powiedział, odchylając się na krześle.

– My zrobiliśmy to szybciej, prawda, Ruth? Ruth roześmiała się.

– Nie liczyłam wam czasu, ale założę się, że tak. Mój starszy brat i ja zawsze ścigaliśmy się, kto będzie najszybszy i najbardziej obrzydliwy. Doprowadzaliśmy rodziców do szału.

– Dziadek Chappy zawsze się śmieje, kiedy robimy obrzydliwe rzeczy, jak na przykład wkładamy przeżutą zieloną fasolko między przednie zęby i odciągamy wargę. Wujek Tony robi się cały sztywny, a ciocia Cynthia wygląda tak, jakby chciała zamknąć nas w szafie.

– A wujek Gordon? – Ruth usłyszała pytanie, zanim sarna sobie zdała sprawę, że je zadała.

– Wujek Gordon? Hm… – Rob popatrzył na Rafe' a, po czym powiedział:

– Tak naprawdę nigdy nie zachowujemy się obrzydliwie przy wujku Gordonie. Wiesz, on zawsze wygląda tak idealnie. – Wasz dziadek Chappy też.

– To nie to samo – powiedział Rafe, potrząsając głową.

– A jak są razem, to są tak zajęci kłóceniem się ze sobą, że równie dobrze nas mogłoby tam nie być.

– Co wy nie powiecie – wymamrotała Ruth.

– A ty, Ruth? Co naprawdę obrzydliwego robiliście z bratem?

– Moim ulubionym numerem było wypijanie naraz całej coli podczas jazdy na łyżwach. Potem zatrzymujesz się nagle przed którymś ze swoich przyjaciół i bekasz mu prosto w twarz, naprawdę głośno.

Chłopcy roześmieli się. Dix wiedział, że jego synowie cały czas starają się być dzielni, próbują zachowywać się naturalnie, podczas gdy wokół nich rozpętało się piekło: troje ludzi zamordowanych w ciągu niecałego tygodnia, a ich ojciec jest odpowiedzialny za znalezienie mordercy.

Rob pierwszy przestał się śmiać i popatrzył na fasolkę na swoim talerzu.

Cóż, nie możemy ignorować rzeczywistości w nieskończoność, pomyślał Dix.

– Dzięki za wyczerpujący opis, Ruth – powiedział wesoło.

– Jak pójdziemy na łyżwy, napoje będą surowo wzbronione.

– Ale chłopcy wyglądali na zamyślonych.

– Kiedyś widziałem, jak wuj Tony drapie się w pachę – zaczął Rafe – a kiedy graliśmy w baseball, stanął na środku boiska i podrapał się w…

– Nie przy Ruth – przerwał bratu Rob.

– Masz rację, Rob, zbyt wiele informacji naraz – powiedziała i wzniosła w jego kierunku toast szklanką z mrożoną herbatą.

Dix nałożył synom kolejną porcję zielonej fasolki. – Jedzcie i nie rozgniatajcie jej o zęby.

Rafe posłał ojcu nerwowe spojrzenie i wyrzucił z siebie szybciej, niż Brewster machał ogonem:

– Byłem u pana Fultona, żeby zobaczyć, co będzie z moją pracą, no wiesz, jak już wystawią oceny.

– W sklepie żelaznym, tak? – upewniła się Ruth. Rafe skinął głową.

– Pan Fulton powiedział, że minęło dopiero sześć dni i w jego sklepie nic się nie zmieniło i spytał, kiedy będę znał swoje stopnie z angielskiego i biologii.