Przypuśćmy, że to prawda, pomyślała Cecylia cierpko. Co ty znowu knujesz, mały lisie, pochodzący chyba od samego Szatana? Czy może odkryłeś, że bardziej ci się opłaci nosić maskę grzecznego chłopczyka?
U Irji i Taralda wszystko dobrze. Irja co prawda bardzo skaleczyła się w rękę o różany krzew, gdy zbierała poziomki, ale już się zagoiło. Jedna z kuchennych dziewczyn rozcięła sobie rękę nożem i balwierz smarował to jakimś paskudztwem. Ojciec ani Tarjei nigdy by czegoś takiego nie zrobili, ale dziewczyna mimo wszystko czuje się lepiej.
Meta strasznie przeżyła to, że dwaj jej młodsi synowie zostali zabrani na wojnę. Are też zrobił się taki ponury i zamyślony, chociaż on nigdy za bardzo swoich uczuć nie okazywał. Najgorsze jest jednak to, że Tarjei nie daje znaku życia! Wysłali nawet list do uniwersytetu w Tybindze, ale przyszła odpowiedź, że on po świętach wcale tam nie wrócił. Wszyscy jesteśmy bardzo niespokojni. Może Ty coś słyszałaś?
Biedny Klaus codziennie wychodzi na drogę, by zobaczyć, czy wóz, który zabrał jego ukochanego syna Jespera, przypadkiem nie wraca. To prawdziwa tragedia, z bólem patrzę na tego człowieka.
Twój ojciec ma się dobrze, chociaż mnie nie bardzo podoba się to, że tak ciężko pracuje. Przynosi pracę ze sobą do domu, leży do późna w noc nie śpiąc i zastanawia się nad trudnymi sprawami, które musi rozstrzygać. Ale jest nadzwyczaj sprawiedliwym asesorem, wszyscy to mówią. To pewnie dlatego, że tak poważnie traktuje swój urząd.
No, i jeszcze muszę Ci napisać, że straciliśmy naszego drogiego pastora, młodego pana Martiniusa, którego z pewnością spotkałaś. Wiesz o tym, że w małżeństwie mu się nie układało, ale teraz wygląda to jakoś lepiej, a on otrzymał miejsce proboszcza przy katedrze czy pomocnika biskupa, nie wiem dokładnie, w Tonsberg, zdaje mi się. Nie jestem pewna. W każdym razie jego żona stała się dużo łagodniejsza, i to bardzo dobrze, bo on jest przecież wspaniałym człowiekiem i naprawdę zasługuje na miłość kobiety. Bardzo go nam brak.
To by było wszystko tym razem. Kwiaty, które posadziłaś na klombie, kwitną teraz wszystkie, tylko kilka nie wyrosło. Posadziłam co innego na to miejsce, pojęcia nie mam, co to za kwiaty, ale wyglądają ładnie. Czerwonoliliowe. Nie myśl już więcej o tym, co się stało, kochana Cecylio. Wiesz przecież, że my, kobiety, często musimy patrzeć na śmierć naszych maleńkich dzieci. Znałam w Oslo jedną taką matkę, która straciła dziewięcioro dzieci jedno po drugim, a żadne nie skończyło nawet roku. Ty masz jeszcze całe życie przed sobą, a dzieci Ludzi Lodu na ogół bywają silne. Ojciec pozdrawia Cię serdecznie. Nasze myśli są przy Tobie. I nie zapominaj wkładać lawendy do szaf z bielizną! To pachnie tak ładnie i odpędza mole.
Dużo, dużo serdecznych pozdrowień,
Twoja matka. „
Drugi list potrzebował więcej czasu, by dotrzeć do adresata. Był to list do Alexandra Paladina, a przewoził go kurier jadący z Kopenhagi do Jego Królewskiej Mości. Ursula zdołała jakoś spotkać się z kurierem i dać mu list, a on obiecał przekazać go margrabiemu.
Alexander siedział w prywatnym domu, który oficerowie zarekwirowali dla siebie w Nienburg. Ze zdumieniem stwierdził, że list został napisany ręką Ursuli. Nie pisała do niego od wielu lat. Zdjęty niepokojem otwierał przesyłkę.
Drogi Bracie!
Będziesz zapewne zaskoczony wiadomością ode mnie, bo od dawna nie mieliśmy ze sobą normalnego kontaktu. Ale nadszedł chyba czas, żeby to zmienić.
Przechodź do rzeczy, myślał Alexander, coraz bardziej niespokojny. Okropne przeczucia wywoływały skurcze w dołku.
Drogi Alexandrze, Cecylia uległa nieszczęśliwemu wypadkowi…
Alexander jęknął boleśnie, krew z trudem torowała sobie drogę do serca.
Spadła z konia i straciła wasze dziecko. Tak mi strasznie przykro z waszego powodu.
Nie miałam odwagi powiedzieć tego Cecylii, ale to byłby chłopczyk, gdyby żył, Alexandrze. Miał przekazać dalej nazwisko Paladinów. Winę za to co się stało ponosi ochmistrzyni Kirsten Munk, która zmusiła Cecylię, by konno wróciła do domu, ponieważ nie chciała, w tym stanie, w którym była, jechać do Dalum Kloster. Cecylia została z miejsca odprawiona i dano jej najbardziej narowistego konia. Wniosłam, naturalnie, skargę, powiedziałam, że Twój dziedzic został zamordowany, ale Najjaśniejszego Pana nie ma przecież w stolicy. Mam nadzieję, że ochmistrzyni mimo wszystko dostanie odpowiednią reprymendę. Chociaż kto by się teraz odważył zwrócić jej uwagę?
Cecylia stała się bardzo cicha. Nie mówi wiele, leży przeważnie i wygląda przez okno. Dzisiaj trochę wstała. Nie wiem, o czym myśli ani co czuje, ale po tym, jak straciła dziecko, bardzo się do siebie zbliżyłyśmy. To wspaniała kobieta, Alexandrze, tak się cieszę, że właśnie ją wybrałeś. Próbuję jakoś jej pomagać i pocieszam jak umiem, ale co można powiedzieć w takiej sytuacji? Człowiek czuje się tak rozpaczliwie bezradny.
Ona nauczyła mnie też rozumieć Twoje trudności. A ja opowiedziałam jej o tym strasznym służącym, który wykorzystywał Ciebie przez tyle lat. I o tym, że byłeś okropnie bity, najpierw za to, że zaglądałeś do pokoju ojca z tymi wstrętnymi malowidłami, a potem za tę potworną scenę ze służącym, kiedy matka wpadła m histerię. Teraz uważam, że żadnej Twojej winy w tym nie było. Czy możesz mi wybaczyć, Alexandrze?
Uświadomił sobie nagle, że zaciska kurczowo palce na liście. Na wpół przytomny wygładził cienki papier.
Wszyscy w Gabrielshus naprawdę kochają Twoją drogą małżonkę, troszczą się o nią i chodzą na palcach, by jej nie przeszkadzać. Ale nie rozpaczaj po dziecku, które straciliście! Możecie mieć jeszcze wiele dzieci.
Myślimy o Tobie obie z Cecylią i martwimy się o Ciebie każdego dnia. Dbaj o siebie i nie narażaj się bez potrzeby! Potrzebujemy Cię i Ty o tym wiesz. Twoja oddana siostra Ursula.
Alexander wypuścił list z ręki i patrzył gdzieś daleko, na Nienburg.
Mieć wiele dzieci…
Ordynans zapukał i wszedł do pokoju.
– Jego Wysokość wzywa na naradę, panie pułkowniku. Trzeba przygotować oddziały do walki.
ROZDZIAŁ VIII
Dla króla Christiana nadeszły niewesołe chwile.
Leżał bezwładny w swoim pięknym polowym łożu, z pluszowymi zasłonami i różnymi ozdóbkami, które w surowych polowych warunkach wyglądały dosyć śmiesznie.
– Muszę wstać – powtarzał zniecierpliwiony. – Wstać i pobić Tilly'ego tak, żeby buty pogubił uciekając!
– Jeszcze tydzień, Wasza Wysokość – perswadował królewski lekarz. – Wasza Wysokość nie jest jeszcze dość silny.
– To tylko tobie się tak wydaje. Zaraz wstanę!
Lekarz nie ustępował.
– Mogę wezwać lekarza polowego, to Wasza Królewska Mość zapyta także jego.
– Lekarza polowego? Tego rzeźnika sobie nie życzę.
– Mamy teraz nad podziw dobrego lekarza. To młody Norweg. Wykształcony. Sam z nim rozmawiałem i muszę przyznać, że posiada zaskakująco rozległą wiedzę.
– Norweg, powiadasz? – zapytał król, który zawsze żywił ciepłe uczucia do swego drugiego kraju. – W Norwegii mieszkał też najlepszy lekarz, jakiego kiedykolwiek mieliśmy. Ale, niestety, już nie żyje. Nazywał się Tengel.
– To jego wnuk, Wasza Wysokość.
Król poruszył się gwałtownie, lecz ostry jak cięcie noża ból w głowie zmusił go do pozostania na miejscu.