Alexander wrócił już następnego dnia. Cecylia widziała, jak zsiada z konia i jak idzie po schodach. Nad okolicą wiał porywisty wiosenny wiatr.
Mąż podszedł do niej, starając się z jej twarzy odczytać, w jakim jest nastroju.
– Witaj w domu – powiedziała ze ściśniętym gardłem.
– Dziękuję. Dostałaś mój list?
– Wczoraj.
– Wczoraj? – wykrzyknął, a ręka, którą zamierzał otworzyć drzwi przed żoną, zatrzymała się w pół drogi.
– To znaczy, że ty… że nic nie wiedziałaś?
– Nie – odparła tak spokojnie, jak tylko mogła, lecz płacz dławił ją w gardle, a lęk przed jego decyzją palił w piersi.
– O, Cecylio, moja kochana – szepnął zmartwiony. – Czy ty… szukałaś mnie?
– Zamierzałam właśnie wyruszyć w podróż, kiedy przyszedł twój list. Bardzo się niepokoiłam, jak zapewne rozumiesz. I o ciebie, i o twoje… reakcje.
Zobaczył, jak Cecylia pobladła, i wpuścił ją do środka.
– Dzień dobry, Wilhelmsen, znowu jestem w domu. Jak dżin z butelki. Proszę nam przynieść karafkę czegoś dobrego i mocnego! Proszę nakryć w małym pokoiku i zadbać, żeby nam nie przeszkadzano, dobrze?
Gdy Alexander nalał wina do kieliszków i nakłonił Cecylię, żeby trochę wypiła, usiadł wygodnie w swoim ulubionym fotelu, któremu teraz znowu odjęto kółka. Cecylia siedziała w drugim fotelu, który od dawna już wszyscy nazywali „fotelem jej wysokości”. To tutaj zwykli z Alexandrem spędzać długie zimowe wieczory, grając w szachy lub inne gry.
– Cecylio, jest mi strasznie przykro, że dręczyłem cię tak przez dwa tygodnie. Gdybym był wiedział, że nie masz o niczym pojęcia… No, ale teraz musisz się dowiedzieć wszystkiego.
Cecylia zebrała wszystkie siły.
Alexander sprawiał wrażenie, że robi to samo. Odetchnął głęboko i zaczął:
– Najpierw pojechałem do Germunda, jak ci pisałem, i spędziłem w jego i jego małżonki pięknym domu cztery dni, żeby zdobyć całkowitą pewność. Ale nie czułem nic, umarło. A jak wiesz, to było najsilniejsze uczucie w moim życiu. – Uśmiechnął się. – Wszystko, co czułem, patrząc na ich rodzinne szczęście, to była dojmująca tęsknota, żeby wrócić do domu, do ciebie.
Cecylia zdobyła się na niepewny, trochę krzywy uśmiech. Ale przecież czekało ją jeszcze tyle wyznań.
Alexander znowu wstał.
– Nie, zbyt jestem wzburzony, by siedzieć spokojnie! Mimo wszystko trwałem przy swoim postanowieniu odbycia całej planowanej podróży. Odwiedziłem trzech dawnych przyjaciół, Cecylio, i miałem wyraźne propozycje, nawet daleko posunięte. Jakaś dłoń delikatnie położona na moim ramieniu, jakieś serdeczne pogłaskanie po plecach…
Zamilkł.
– No i…? – zapytała Cecylia po chwili.
Alexander podszedł do niej, podniósł ją z fotela i objął. Był prawie o głowę od niej wyższy i nieprawdopodobnie pociągający.
– Najdroższa, czy mogę zostać z tobą? Mimo wszystko, co musiałaś z mojego powodu wycierpieć? Należę do ciebie. Tylko pamiętaj, Cecylio, że nie wiem niczego o przyszłości. Nie wierzę, żeby coś takiego było możliwe, ale przecież może się pojawić jakiś mężczyzna, który znowu wzbudzi we mnie inne uczucia.
Cecylia odpowiadała powoli:
– Ani jeden żonaty mężczyzna, zresztą kobieta także nie, niezależnie od tego, jak zostali ukształtowani, nie mogą zagwarantować, że nie zakochają się w kimś innym.
– To prawda, lecz w moim przypadku sprawy wyglądają gorzej. Byłoby to dużo trudniejsze dla ciebie, raniło głębiej.
Ona skinęła głową.
– A gdyby coś takiego się stało, to co wówczas?
– Nic. Stłumię w sobie te uczucia i zostanę z tobą, rzecz jasna.
– Tego bym nie chciała za nic. Czy myślisz, że to możliwe?
– Nie. Jestem w stu procentach pewien, że to się nie może zdarzyć.
– Jak możesz być taki pewny?
– Ponieważ przydarzyło mi się coś całkiem nowego.
– Masz na myśli to, co się stało ostatnio?
– Nie. Coś dużo silniejszego, wszechogarniającego.
– Co takiego, Alexandrze?
On długo patrzył jej w oczy, a potem przyciągnął ją czule do siebie i pocałował. Długi, namiętny pocałunek powiedział więcej niż wszelkie wyjaśnienia.
Mimo to, gdy ich usta w końcu się rozdzieliły, przygarnął ją jeszcze mocniej do siebie i szepnął, głęboko poruszony:
– Ja cię kocham, Cecylio. Właściwie kocham cię już od dawna i brakowało nam tylko fizycznej więzi. Miłości zmysłowej. I ta miłość, którą żywię dla ciebie, jest znacznie silniejsza i prawdziwsza niż wszystko, co czułem przedtem.
Cecylia uśmiechała się, a z oczu płynęły jej łzy.
– Ja chyba nie muszę mówić, co czuję do ciebie?
– Owszem, powiedz!
– Był taki krótki moment, kiedy moja miłość do ciebie prawie zgasła. Zanim zdołałam zaakceptować twoją postawę. Ale tak naprawdę kochałam cię, oczywiście, zawsze, od czasu gdy… No, w każdym razie prawie od początku.
– Najdroższa, najdroższa Cecylio! Ile zła ci wyrządziłem!
– Zawsze było mi z tobą dobrze, wiesz przecież. Wchodziłam w to małżeństwo z otwartymi oczyma. A że czasami wymagało ono ode mnie wiele siły i odwagi, to ani twoja, ani moja wina. Jest tylko jedna rzecz, której nie pojmuję – powiedziała, przytulając się do niego jeszcze bardziej.
– Co takiego?
– Nie, to zbyt trudne, żeby pytać.
– Chyba się mnie nie boisz?
– Nie, ale mnie to krępuje.
– No, proszę cię. Powinniśmy być wobec siebie szczerzy i otwarci. Myślę, że to konieczne, jeśli mamy do końca zasypać przepaść, która nas dzieliła.
– Ale to zbyt trudne! Zbyt osobiste!
– Chcę wiedzieć, Cecylio! Będę niewypowiedzianie szczęśliwy, jeśli okażesz mi zaufanie.
Ona ukryła twarz na jego ramieniu i zebrała się na odwagę.
– No dobrze. Jak ci się udało tak nagle… przyjść do mnie?
– To nie było nagle, Cecylio. Już kiedy po raz drugi byliśmy ze sobą, czułem, zdawało mi się, że byłbym w stanie to zrobić. Tylko nie mogłem w to uwierzyć. Twoje pożądanie, twoja uroda i twoje ciało doprowadziły mnie w końcu do takiego podniecenia, że przekroczyło wszelkie granice. Najdroższa, to wszystko dokonało się samo z siebie. To mnie całkowicie zaskoczyło.
Cecylia stała w milczeniu, zarumieniona.
Alexander powiedział łagodnie:
– To wszystko sprawiło, że się cofnąłem, znalazłem się znowu tam gdzie byłem, zanim nie zostałem wypaczony przez innych.
– Tak – przyznała cicho. – Zawsze wierzyłam, że jesteś właśnie taki. Wierzyłam, że od początku byłeś, że tak powiem, normalny. Myślę jednak, Alexandrze, że te trudne lata były dla mnie pożyteczne. Nauczyły mnie tolerancji. Zrozumienia dla odmienności. Zobaczyłam świat waszymi oczyma, poznałam nienawiść, głupotę i niechęć otoczenia i zrozumiałam waszą bezsilność.
– Masz rację, Cecylio. Ja jestem wyjątkiem. Niewielu jest takich, którzy mogą się zmienić. Nie wolno nam zapominać, że większość z nich na zawsze z tym pozostanie, że muszą żyć ze swoimi uczuciami. Jedynym ratunkiem dla nich jest zaakceptować siebie. W przeciwnym razie życie ich przemieni się w piekło wstydu i poczucia winy.
Cecylia skinęła głową na znak, że rozumie.
– Czy przeprowadzisz się teraz do mnie, najdroższa? Moje łóżko jest takie wielkie.
– Przeprowadzę się – przytaknęła. – Ale bardzo bym chciała zachować tę małą sypialnię jako mój pokój, bo jest taki ładny i mam tam wszystkie swoje rzeczy.
– Naturalnie! No, ale Wilhelmsen zrobi wielkie oczy!
– On? Chciałabym zobaczyć coś, co sprawi, że Wilhelmsen się zdziwi! Ale wiesz, co myślę?
– Nie.