Выбрать главу

– Mama prosiła, żebym pomogła babci w kuchni – powiedziała spokojnie Crystal; zupełnie innym tonem niż ton Olivii i Becky. Miała melodyjny, lekko ochrypły głos. Niewinne piosenki, które śpiewała, wykonywała z jakąś wewnętrzną pasją. Becky rzuciła wilgotny ręcznik na łóżko, na którym razem spały. Było wciąż nie zasłane, bo Crystal skoro świt pobiegła na łąkę, by obserwować wschód słońca.

– Jak mam się szykować w takim bałaganie? – rzuciła z pretensją Becky.

– Crystal, pościel łóżko – poleciła Olivia ostrym tonem i podeszła do Becky, by pomóc jej rozczesać włosy. Własnoręcznie uszyła dla niej welon – do stroika z białego atłasu, ozdobionego drobnymi perełkami, doczepiła metry sztywnego, białego tiulu, kupionego w Santa Rosa.

Crystal wygładziła prześcieradło i wyrównała ciężką kołdrę, którą babka zrobiła dla nich ładnych kilka lat temu. Olivia uszyła dla Becky w prezencie ślubnym nową kołdrę. Została już zaniesiona do małego domku na ranczo, który miał służyć nowożeńcom za tymczasowe lokum. Ojciec pozwolił Becky i Tomowi mieszkać tam, póki nie zbudują własnego domu. Olivii podobało się to, że będzie miała Becky tak blisko, a Tom odetchnął z ulgą, że nie musi wynajmować domu, na co w obecnej sytuacji nie bardzo mogli sobie pozwolić. Crystal wcale nie odczuwała, że Becky się od nich wyprowadza. Zamieszka niespełna kilometr dalej, w domku obok polnej drogi, którą Crystal często jeździła z ojcem traktorem.

Olivia dokładnie szczotkowała włosy Becky, rozmawiając z córką o Cliffie Johnsonie i jego żonie Francuzce, którą przywiózł do domu po wojnie. Becky długo zastanawiała się, czy zaprosić ich na swój ślub.

– Właściwie nie jest taka zła – przyznała Olivia po raz pierwszy odkąd ją poznała. Crystal obserwowała siostrę i matkę bez słowa. Zawsze czuła się przy nich jak intruz. Nigdy nie wciągały jej w swoje dyskusje. Ciekawa była, czy po wyprowadzeniu się Becky matka poświęci jej więcej uwagi, czy kiedyś posłucha tego, co Crystal ma do powiedzenia, czy też Olivia każdą wolną chwilkę postara się spędzać u Becky.

– Podarowała ci kupon prześlicznej koronki, mówiła, że dostała ją od swojej babki. Można z niej uszyć coś ładnego.

Były to pierwsze miłe słowa o Mireille, wypowiedziane w tych stronach. Mireille nie grzeszyła urodą, ale wydawała się bardzo sympatyczna. Mimo niechęci, jaką okazywali jej wszyscy przyjaciele i sąsiedzi Cliffa od roku nie ustawała w wysiłkach, by zaakceptowano ją w nowej ojczyźnie. W kraju czekało mnóstwo panien na wydaniu i mężczyźni nie musieli sprowadzać do domu obcych dziewcząt. Ale ona przynajmniej była biała w przeciwieństwie do żony, którą przywiózł sobie z Japonii Boyd Webster. Takiej hańby rodzina nigdy mu nie wybaczy. Nigdy. Becky stoczyła prawdziwą walkę z Tomem, by nie zapraszał Boyda z żoną na ich ślub. Płakała, dąsała się, złościła, a nawet go błagała. Ale Tom twardo utrzymywał, że Boyd jest jego najlepszym przyjacielem, że wspólnie przeżyli cztery lata wojny i nawet jeśli Boyd popełnił cholerne głupstwo poślubiając tę dziewczynę, Tom jest zdecydowany zaprosić go na swój ślub. Co więcej, poprosił Boyda, by został jego drużbą, co doprowadziło Becky do ostatecznej furii. Ale w końcu musiała ustąpić. Tom Parker był jeszcze bardziej uparty niż ona. Obecność Hiroko postawi ich w niezręcznej sytuacji tym bardziej że jej skośne oczy i lśniące, czarne włosy nie dają zapomnieć skąd jest, toteż myśli wszystkich skierują się ku tym, którzy polegli na Pacyfiku. Po prostu wstyd ją zapraszać. Tornowi też się to niezbyt podobało, ale Boyd był jego kumplem, przyjacielem i chciał pozostać wobec niego lojalny. Boyd już i tak odcierpiał za to, że poślubił Hiroko. Kiedy ją przywiózł ze sobą do kraju, nie mógł znaleźć pracy i wszystkie drzwi w mieście zatrzaskiwały się przed nim. W końcu staremu panu Petersenowi zrobiło się żal Boyda i zatrudnił go na stacji benzynowej. To niezbyt odpowiednie zajęcie dla takiego zdolnego chłopaka jak Boyd – przed wojną planował nawet, że pójdzie na studia, ale teraz nie było o tym nawet mowy. Musiał pracować na utrzymanie swoje i Hiroko. Wszyscy liczyli na to, że w końcu poddadzą się i wyjadą stąd. Przynajmniej mieli taką nadzieję. Boyd jednak na swój sposób kochał tę dolinę, podobnie jak Tad Wyatt i Crystal.

Crystal była oczarowana śliczną japońską żoną Boyda. Łagodność i subtelność Hiroko, jej niezdecydowany sposób mówienia, jej nadzwyczajna uprzejmość i ostrożne dobieranie angielskich słów przyciągały Crystal jak magnes. Ale Olivia nie pozwalała córce rozmawiać z Hiroko, nawet ojciec uważał, że najlepiej, jeśli będzie się od nich trzymała z daleka. Czasami lepiej niektórych osób nie zauważać i Websterów należało tak właśnie traktować.

– A co ty tak sterczysz i się gapisz na swoją siostrę? – Olivia spostrzegła, że Crystal przygląda im się, i nagle przypomniała sobie o jej obecności. – Już pół godziny temu powiedziałam ci, żebyś poszła pomóc babci w kuchni.

Crystal bez słowa opuściła pokój, zostawiając Becky, rozprawiającą podnieconym głosem o ślubie. Kiedy weszła do kuchni, zastała tam już trzy kobiety z sąsiednich farm, które przyszły, by pomóc w ostatnich przygotowaniach. Ślub Becky zapowiadał się na wydarzenie roku. Była to pierwsza taka uroczystość tego lata. Zjadą się znajomi i sąsiedzi z bliższej i dalszej okolicy. Spodziewano się dwustu gości, którym po ceremonii planowano podać lunch, i kobiety krzątały się gorączkowo, by dopiąć wszystko na ostatni guzik.

– Gdzieżeś ty się podziewała? – warknęła na nią babka i wskazała olbrzymią szynkę. Mięso pochodziło z własnego uboju, sami je też uwędzili. Wszystko co podadzą, było własnej roboty lub hodowli, nawet wino.

Crystal bez słowa przystąpiła do pracy. W pewnej chwili poczuła, że ktoś klepnął ją mocno w pośladek.

– Ładna sukienka, siostrzyczko. Czy tatuś przywiózł ci ją z San Francisco? – Oczywiście był to Jared. Spoglądał na nią z wysoka. Miał szesnaście lat i bardzo lubił drażnić się z dziewczętami i dokuczać im. Włożył nowe spodnie, od razu przykrótkie, i białą koszulę, wykrochmaloną i wyprasowaną przez babkę. Była tak sztywna, że można ją było postawić. Stał na bosaka, trzymając buty w ręku, marynarkę i krawat przerzucił niedbale przez ramię. Przez całe lata żył z Becky jak pies z kotem, ale od roku głównym obiektem jego żartów stała się Crystal. Złapał plasterek soczystej szynki, za co oberwał od Crystal po łapach.

– Utnę ci je, jeśli zrobisz to jeszcze raz. – Pogroziła mu nożem, wcale nie żartobliwie. Bez przerwy się z nią drażnił. Lubił siostrze dokuczać, przekomarzać się z nią i grać na nerwach. Czasem tak długo prowokował Crystal, aż wyprowadzona z równowagi zamierzała się na niego. Z łatwością unikał ciosu, a potem tarmosił ją za uszy za to, że próbowała go uderzyć. – Zostaw mnie… idź przeszkadzaj komu innemu, Jar. – Często go przezywała. – A może byś nam pomógł?

– Mam co innego do roboty. Muszę pomóc ojcu utoczyć wina.

– No pewnie… – mruknęła. Widziała go kilka razy pijanego, ale prędzej by umarła, niż doniosła o tym ojcu. Nawet kiedy się kłócili, istniała między nimi jakaś nić tajemnego porozumienia. – Uważaj, żeby zostało coś dla gości.

– A ty nie zapomnij włożyć butów. – Znów klepnął ją w pośladek. Upuściła nóż i chwyciła go za ramię, ale wyrwał się jej i pogwizdując pobiegł do swojego pokoju. Na chwilę zatrzymał się przed drzwiami do sypialni dziewcząt i zajrzał do środka, akurat kiedy Becky stała w samym staniku i majtkach, poprawiając pas do podwiązek. – Cześć, mała… O, rany! – Gwizdnął przeciągle, a Becky wydarła się na cały głos.