Выбрать главу

— Próbowałam przestać cię kochać, ale jak widzisz, nie udało mi się.

— A zatem wybaczasz mi?

— Dlaczego? Dlatego, że cię rozumiem? Nie! Gdyby chodziło tylko o zrozumienie, o ocenę motywów twojego postępowania, nie wybaczyłabym ci do końca życia. Gdyby chodziło tylko o to! Ale ja ci wybaczam, Bironie, bo nie potrafię inaczej. Inaczej, jak mogłabym prosić cię, abyś do mnie wrócił?

I nagle znalazła się w jego ramionach, a jej lodowate wargi spoczęły na ustach Birona. Dzieliła ich jedynie podwójna warstwa grubych ubrań. Odziane w rękawice dłonie nie czuły pod sobą ciała, które pieściły, tylko usta mogły zetknąć się ze sobą bez przeszkód.

Wreszcie jednak Biron opamiętał się.

— Niedługo zachód słońca. Jest coraz zimniej.

— To dziwne — odparła łagodnie Artemizja — bo mnie jest jakby cieplej.

Ruszyli w kierunku statku.

Biron stanął przed nimi, udając pewność siebie, której w rzeczywistości bynajmniej nie odczuwał. Linganejski statek był wielki, jego załoga liczyła pięćdziesiąt osób. Teraz siedzieli naprzeciw niego. Pięćdziesiąt twarzy! Twarze Linganejczyków od urodzenia wychowanych w posłuchu dla swego autarchy.

Niektórych przekonał Rizzett, inni stanęli po jego stronie wysłuchawszy ostatniej rozmowy autarchy z Bironem. Ilu jednak nadal się waha, czy wręcz czuje do niego wrogość?

Jak na razie, słowa Birona zdziałały niewiele. Teraz właśnie pochylił się i nadając głosowi ciepły ton spytał:

— O co właściwie walczycie? Po co narażacie życie i zdrowie? Myślę, że chodzi wam o wolną Galaktykę. Taką, w której każdy będzie mógł decydować o sobie, własną pracą dochodzić do dobrobytu. Gdzie nie będzie już panów ani niewolników. Mam rację?

Odpowiedział mu cichy pomruk. Nawet jeśli miał on wyrażać zgodę, brakło mu entuzjazmu. Biron kontynuował:

— O co zaś walczył autarcha? O władzę. Na razie jest autarchą Lingane. Gdyby wygrał, zostałby autarchą Królestw Mgławicy. Zamienilibyście chana na autarchę. Jaki z tego zysk? Czy warto umierać za coś takiego?

Jeden ze słuchaczy krzyknął:

— Byłby jednym z nas, nie tyrannejskim śmierdzielem!

— Autarcha szukał planety rebeliantów, aby zaoferować im swoją pomoc — zawtórował drugi głos. — Czy to nazywasz ambicją?

— Uważacie, że ambicja winna sięgać dalej? — odparł ironicznie Biron. — Ale przecież przybyłby na tę planetę z własną organizacją. Mógł im ofiarować całą Lingane oraz — jak sądził — prestiżowy sojusz z Hinriadami. W rezultacie powstanie znakomicie posłużyłoby jego celom. Tak, to jest ambicja.

A kiedy jego własne plany stanęły w sprzeczności z bezpieczeństwem całego ruchu, czy zawahał się zaryzykować wasze życie dla swoich ambicji? Mój ojciec stanowił dla niego zagrożenie. Był szczerym, uczciwym człowiekiem, prawdziwym przyjacielem wolności. Ale zyskał zbyt wielką popularność, toteż dosięgła go zdrada. Zdrada ta mogła zrujnować całą waszą sprawę i sprowadzić na was wszystkich śmierć. Któż jest bezpieczny pod rządami człowieka, który spiskuje z Tyrannejczykami, gdy tylko odpowiada to jego celom? Kto chciałby służyć tchórzliwemu zdrajcy?

— Tak już lepiej — szepnął Rizzett. — Trzymaj się tego. Masz ich w garści.

Z dalszych rzędów znów odezwał się ten sam głos:

— Autarcha wie, gdzie znajduje się planeta rebelii. A ty, czy znasz jej położenie?

— Pomówimy o tym później. Na razie zastanówcie się nad czymś innym. Pod wodzą autarchy wszyscy zdążaliśmy ku nieubłaganej zgubie. Jest jeszcze czas, by ocalić honor, zwracając się ku bardziej szlachetnej sprawie. Nadal jest jeszcze możliwe, iż po klęsce przyjdzie…

— …kolejna klęska, mój drogi młodzieńcze — dokończył miękki głos, i Biron odwrócił się, przerażony.

Pięćdziesięciu członków załogi zerwało się na równe nogi i przez chwilę wydawało się, że skoczą naprzód. Na naradę przybyli jednak bez broni. Rizzett osobiście o to zadbał. Teraz zaś do środka wlewał się oddział tyrannejskiej straży, uzbrojonej po zęby.

Za plecami Birona i Rizzetta zaś stał sam Simok Aratap. W obu dłoniach dzierżył odbezpieczone blastery.

20. Gdzie?

Simok Aratap ostrożnie rozważał charakter każdej z czterech osób, które miał przed sobą, i czuł pewne podniecenie. To powinna być wielka rozgrywka. Wątki wzoru zbiegają się u celu. Był rad, że major Andros już mu nie towarzyszy i że tyrannejskie krążowniki odleciały.

Zostawił swój statek flagowy wraz z załogą. Powinno wystarczyć. Nienawidził braku możliwości manewru.

— Pozwólcie, że zapoznam was z sytuacją, panie i panowie — powiedział łagodnie. — Statek autarchy, z doborową załogą, eskortowany przez majora Androsa, właśnie zdąża na Tyrann. Ludzie autarchy zostaną osądzeni zgodnie z prawem i jeśli zostaną uznani za winnych, poniosą zasłużoną karę. Działali w zwyczajnej konspiracji i zostaną zwyczajnie potraktowani. Ale co poczniemy z wami?

Obok siedział Hinrik, na jego twarzy malowała się rozpacz.

— Proszę, panie, weź pod uwagę, że moja córka jest jeszcze młodą dziewczyną. Została w to wciągnięta nieświadomie. Artemizjo, powiedz, że zostałaś…

— Twoja córka — przerwał Aratap — prawdopodobnie zostanie zwolniona. O ile wiem, jeden z wysokich tyrannejskich notabli ma w stosunku do niej plany matrymonialne. Oczywiście zostanie to jej zapamiętane.

— Poślubię go, jeśli uwolnicie pozostałych — odezwała się Artemizja.

Biron zaczął się podnosić, ale Aratap pchnął go z powrotem na miejsce. Uśmiechnął się i powiedział:

— Proszę, moja pani! Zgoda, potrafię ubić interes. Jakkolwiek nie jestem chanem, lecz tylko jednym z jego sług. W związku z tym wszelkie nasze układy muszą być potem potwierdzone. Cóż więc pani oferuje?

— Moją zgodę na małżeństwo.

— To nie zależy od pani. Twój ojciec już się zgodził i to zamyka sprawę. Czy ma pani coś jeszcze do zaoferowania?

Aratap czekał na powolną erozję jej woli oporu. Nie przyjął tego zadania z radością, co nie zwalniało go z obowiązku skutecznego jego wykonania. Dziewczyna, na przykład, może za chwilę wybuchnąć łzami, co jak piorun podziała na młodzieńca. Wyraźnie widać, że się kochają. Zastanawiał się, czy stary Pohang zechce ją mimo to, i doszedł do wniosku, że tak. Interes wciąż może być ubity na starych zasadach. Przez chwilę pomyślał, że Artemizja jest bardzo atrakcyjna.

Dziewczyna wciąż się trzymała, nie widać było po niej śladu załamania. Bardzo dobrze, pomyślał Aratap. Ma bardzo silną wolę. Pohang nie będzie miał z niej zbyt wiele radości.

Powiedział do Hinrika:

— Czy chcesz wstawić się także za swoim kuzynem? Usta Hinrika poruszyły się bezgłośnie.

— Nikt nie będzie się za mną wstawiał! — krzyknął Gillbret. — Nie chcę niczego od żadnego Tyrannejczyka. Odejdź. Każ mnie rozstrzelać.

— Zachowujesz się jak histeryk — oświadczył Aratap. — Wiesz doskonale, że nie mogę kazać cię rozstrzelać bez procesu.

— On jest moim kuzynem — szepnął Hinrik.

— To także zostanie wzięte pod uwagę. Wy, dostojnicy, kiedyś przekonacie się, że nie możecie posuwać się za daleko. Obawiam się, że twój kuzyn odbierze swoją lekcję właśnie teraz.

Był usatysfakcjonowany reakcją Gillbreta. Ten facet z pewnością pragnął śmierci. Życie niosło mu zbyt wiele frustracji. Jeśli się go oszczędzi, samo to może go złamać.

Zatrzymał się zamyślony przed Rizzettem. To był jeden z ludzi autarchy. Poczuł lekkie zakłopotanie. Na początku pościgu wykluczył autarchę z całej sprawy, na podstawie żelaznej, jak wtedy sądził, logiki. No cóż, mała pomyłka czasem wychodzi na zdrowie. Pozwala utrzymać samozadowolenie na takim poziomie, by nie przerodziło się w zarozumialstwo.