Выбрать главу

Murchison objęła dłonią jego przedramię.

— Co się dzieje? — spytała z niepokojem.

— Conway? — spytał O’Mara. — Jest pan jeszcze z nami?

— Przepraszam, myśli mi się rozbiegły — powiedział i odchrząknął. — Naprawdę czuję się dobrze.

— Rozumiem — mruknął psycholog. — Ale o przyczynach tego rozbiegnięcia się myśli porozmawiamy jeszcze innym razem. Proszę kontynuować.

Podobnie jak u większości inteligentnych gatunków, starsi Hudlarianie mają szczególnie dobry kontakt z dziećmi, na czym w tym konkretnym przypadku obie strony mogą wiele skorzystać. Tych pierwszych można niekiedy nazwać wręcz dużymi dziećmi. Wracają pasjami do wspomnień z najmłodszych lat i nie mają nic szczególnego do roboty. Dzieci znajdą w nich pełnych zrozumienia towarzyszy zabaw, którzy również dobrze będą się z nimi czuli, a w odróżnieniu od rodziców i pozostałych dorosłych, nie uciekną po paru chwilach do innych obowiązków związanych z pracą czy wymogami codzienności. Jeśli zaakceptują więc leczenie przez amputacje, staną się zapewne pierwszymi kandydatami do ukończenia kursów pielęgniarskich. Nieco młodsi i tym samym zdradzający nadal sporo cech dorosłych przydadzą się jako nauczyciele starszych dzieci i młodzieży. Mogą też nadzorować produkcję w zautomatyzowanych zakładach przemysłowych albo pełnić dyżury w stacjach meteorologicznych czy też…

— Wystarczy! — powiedział O’Mara, unosząc dłoń. — Proszę zostawić też trochę pracy dla mnie. Nie chciałbym się poczuć całkiem niepotrzebny. Niemniej rozumiem już, co się działo z panem przed chwilą. Wiem z akt, jak wyglądało pańskie dzieciństwo, więc żywa reakcja na starszych Hudlarian wcale mnie nie dziwi. A wracając do zasadniczego pytania: nie odpowiem panu na poczekaniu, ale zaraz sięgnę do moich materiałów na temat Hudlara i zajmę się sprawą. Dał mi pan zbyt wiele do myślenia, abym mógł ponownie zasnąć.

— Przepraszam… — zaczął Conway, ale twarz naczelnego psychologa zniknęła już z ekranu. — Przepraszam, że to tyle trwało — zwrócił się więc do Thornnastora. — Ale teraz wreszcie będziemy mogli spokojnie porozmawiać o Obrońcy…

Urwał, gdyż na ich stoliku zaczęło migotać niebieskie światło. Oznaczało, że zajmują go o wiele dłużej, niż potrzeba na zjedzenie posiłku, zatem powinni jak najprędzej wstać i zrobić miejsce następnym, licznie czekającym konsumentom.

— Idziemy do ciebie czy do mnie? — spytał Thornnastor.

ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY

Pierwszy kontakt z Obrońcami Nie Narodzonych nastąpił, kiedy Rhabwar odpowiedział na sygnał alarmowy ze statku przewożącego dwóch przedstawicieli tego gatunku. Wyrwali się z przeznaczonych dla nich cel i zabili całą załogę, przy czym jeden z nich zginął.

Wkrótce potem ocalały Obrońca urodził potomka i też zmarł. Potomek ów zmienił się z biegiem czasu w dorosłego osobnika i teraz przyszła kolej na niego. Patologia przebadała dokładnie rodzica i zaproponowała taki sposób przeprowadzenia porodu, aby nowa istota mogła się pojawić na świecie bez całkowitego zaniku wyższych funkcji psychicznych.

— Podstawowym celem planowanej operacji jest uratowanie świadomości Nie Narodzonego — powtórzył Conway, rozglądając się po galerii. W dole Obrońca prowadził nieustanną wojnę z systemem podtrzymywania życia i dwoma Hudlarianami. — Mamy do czynienia z problemami natury technicznej, chirurgicznej i endokrynologicznej. W ostatnich dwóch dniach przedyskutowałem jeszcze sprawę z Diagnostykiem Thornnastorem i przedstawię teraz pokrótce na użytek wszystkich, którzy będą nam towarzyszyć w operacji i późniejszej opiece nad pacjentem, co dokładnie wiemy o tym przypadku. Dorosły Obrońca jest pozbawiony inteligencji, fizjologicznie należy do klasy FSOJ. jak sami widzicie, to wielka i bardzo silna istota osłonięta ciężkim, poznaczonym rowkami pancerzem, spod którego wystają cztery grube kończyny, mocny ząbkowany ogon oraz głowa. Kończyny zwieńczone są ostrymi kostnymi szpikulcami. Głowa wyposażona jest w cofnięte i dobrze przez to chronione oczy, górne i dolne wyrostki kostne oraz zęby, którym oprzeć się mogą tylko najtwardsze metale. — Odwróćcie go, proszę! — powiedział do Hudlarian zajmujących się pacjentem za pomocą stalowych prętów. — I mocniej! Nie zrobicie mu krzywdy. Wręcz odwrotnie, pomożecie mu dojść do optymalnej kondycji wskazanej przed porodem — dodał i spojrzał z powrotem na obserwatorów. — Cztery grube i krótkie nogi też mają kostne wyrostki, które mogą posłużyć jako broń. Dolna część ciała nie jest chroniona pancerzem, ale też rzadko narażona bywa na ataki, więc pokrywająca ją gruba skóra całkowicie w tym przypadku wystarcza. Jak widzicie, pośrodku podbrzusza znajduje się podłużna szczelina będąca ujściem kanału rodnego. Obecnie jest on zamknięty, otworzy się dopiero na kilka minut przed rozwiązaniem. Na razie cofnijmy się jednak do ewolucyjnej historii tej istoty i jej środowiska…

Obrońcy zrodzili się na planecie płytkich, parujących mórz i podmokłych dżungli, gdzie trudno o wyraźny podział między życiem roślinnym a zwierzęcym, gdyż mobilność i agresja są tam cechami właściwymi najrozmaitszym organizmom. Aby przetrwać, trzeba nieustannie walczyć, a dominująca forma życia zawdzięczała swą pozycję szczególnie wysokiemu poziomowi agresji połączonemu ze specyficznym sposobem rozrodu.

Na wczesnym etapie ewolucji dzikość środowiska zmusiła Obrońców do wykształcenia postaci chroniącej jak najlepiej żywotne organy. Mózg, serce, płuca i macica ukryte są w głębi bardzo silnie umięśnionego i okrytego pancerzem ciała, przy czym wszystkie ściśnięte zostały na stosunkowo małej przestrzeni. Podczas ciąży dochodzi przez to znacznego przemieszczenia organów, jako że potomek rodzi się w postaci niemal dorosłej. Rzadko zdarza się, aby jeden osobnik przetrwał więcej niż trzy porody, gdyż w starszym wieku nie ma już zwykle dość siły, żeby obronić się przed atakiem głodnego dziecka.

Jednak podstawowym czynnikiem, dzięki któremu Obrońcy Nie Narodzonych zdobyli dominującą pozycję, był fakt, że ich dzieci zyskiwały wiedzę na temat metod przetrwania jeszcze przed narodzinami.

Proces ten zaczynał się od prostego przekazania instynktów, czyli na poziomie genetycznym, jednak bliskość mózgów rodzica i płodu wywoływała też efekt analogiczny do indukcji. Elektrochemiczna aktywność jednego mózgu była przenoszona na drugi.

Płód stawał się krótkodystansowym telepatą odbierającym te same bodźce wzrokowe, czuciowe i wszystkie inne co rodzic.

Zanim jeszcze dochodziło do porodu, w płodzie pojawiał się zarodek kolejnego pokolenia, który też zaczynał zyskiwać świadomość i zbierać wiedzę o świecie otaczającym samozapładniającego się prarodzica. Stopniowo zdolności telepatyczne wzmocniły się do tego stopnia, że możliwy stał się kontakt także między płodami różnych, ale niezbyt oddalonych od siebie Obrońców.

Dla zmniejszenia ryzyka uszkodzenia organów wewnętrznych płód był w macicy paraliżowany, co jednak nie upośledzało późniejszej sprawności mięśni.

Niemniej poprzedzający narodziny proces ustępowania paraliżu, a może i sam poród, powodowały całkowitą utratę cech istoty inteligentnej oraz zdolności telepatycznych. Żaden Obrońca nie przetrwałby długo w skrajnie wrogim środowisku, gdyby jego instynktowne reakcje obronne były zaburzane procesem myślenia.

— Nie mając nic do roboty poza odbieraniem informacji o zewnętrznym świecie, wymianą myśli z pozostałymi Nie Narodzonymi oraz badaniem innych, podatnych na kontakt telepatyczny form życia, płody rozwinęły w końcu bardzo wysoki poziom inteligencji. Nie mogły jednak niczego budować, angażować się w jakąkolwiek aktywność fizyczną, dokumentować swoich myśli. Nie miały nawet jak wpływać na zachowania swoich rodziców, którzy musieli nieustannie walczyć, zabijać i pożerać zdobycz, aby utrzymać przy życiu swoje nie znające snu ciała z Nie Narodzonym w środku.