Выбрать главу

W czwarty czwartek po niefortunnym spotkaniu, gdy on już szykuje się do wyjścia, Soraya wygłasza spodziewany komunikat, na myśl o którym od dawna zbroił się w odwagę:

– Moja matka zachorowała. Biorę urlop, żeby się nią zająć. Nie będzie mnie tu w przyszłym tygodniu.

– A w następnym?

– Nie wiadomo. Zależy od jej stanu. Lepiej najpierw zadzwoń.

– Nie znam numeru.

– Zadzwoń do agencji. Będą wiedzieli.

Odczekuje kilka dni, a potem dzwoni do agencji. Soraya? Soraya od nas odeszła, odpowiada męski głos. Nie, nie możemy pana z nią skontaktować, to by było wbrew zasadom firmy. Chciałby pan poznać jakąś inną naszą hostessę? Mamy do wyboru mnóstwo egzotycznych typów – Malezyjki, Tajki, Chinki: co tylko pan chce.

Spędza wieczór z inną Soraya – widocznie jest akurat moda na to nom de commerce – w pokoju hotelowym na Long Street. Ta nowa ma najwyżej osiemnaście lat, jest niewprawna i w jego pojęciu prostacka.

– No więc co pan robi w życiu? – pyta dziewczyna, rozbierając się.

– Eksport-import – wyjaśnia on.

– Co pan powie.

Na swoim wydziale zauważył nową sekretarkę. Zaprasza ją na lunch do restauracji położonej w dyskretnej odległości od uczelni. Przy sałatce z krewetek słucha, jak kobieta narzeka na szkolę, do której chodzi jej syn. Handlarze narkotyków szwendają się po boisku, a policja nic. Już trzy lata temu ona i jej mąż zgłosili w konsulacie Nowej Zelandii, że chcą emigrować.