Выбрать главу

— Nigdy tak nie sądziłem, Katie, Jehowa zarządził, że Jerycho ma upaść. W związku z tym nie mogłaś temu zapobiec. Zrobiłaś to, co zrobiłaś, żeby uratować ojca, matkę i resztę dzieciaków.

— Tak, ale jest w tym coś więcej, Alec. Patriotyzm jest stosunkowo nowoczesnym wynalazkiem. W tamtych czasach, w kraju Kanaan jedynym znanym rodzajem wierności, poza wiernością własnej rodzinie, była osobista wierność wobec jakiegoś wodza — zwykle zwycięskiego wojownika — który kazał się tytułować „królem”. Alec, kurwa nie odczuwa — nie odczuwała — tego typu wierności.

— Tak? Katie, mimo że studiowałem w seminarium, nie potrafię wyobrazić sobie dokładnie, jak wyglądało życie w tamtych czasach. Nadal myślę o tym, jak by to było w Kansas.

— Różnice nie są wielkie. Kurwa w tamtym czasie i miejscu była albo prostytutką świątynną albo niewolnicą, albo prowadziła interes prywatny. Sama byłam wolną kobietą. No i co z tego? Kurwy nie buntują się przeciwko władzy, nie mają takich możliwości. Przychodzi oficer królewski i chce numer za darmo i jeszcze coś do picia. Tak samo straż obywatelska — gliny. Tak samo różni politycy. Alec, mówiąc prawdę, miałam więcej numerów darmowych niż za pieniądze. Często otrzymywałam też premię w postaci podbitego oka. Nie, nie czułam się związana z Jerychem. Żydzi nie byli wcale okrutniejsi, a za to znacznie czystsi!

— Katie, nie znam żadnych chrześcijan protestantów, którzy myśleliby źle o Rachab. Długo jednak zastanawiałem się nad pewnym szczegółem w jej — twojej — historii. Twój dom mieścił się na szczycie muru?

— Tak. To nie było wygodne, bo trzeba było wnosić wodę na górę po tych wszystkich stopniach, ale korzystne dla interesu. Poza tym czynsz był niski. To fakt, że mieszkałam na szczycie muru, pozwolił mi uratować ludzi generała Jozuego. Wyszli przez okno za pomocą powrozu. Nie oddali mi go zresztą.

— Jak wysoki był ten mur?

— Słucham? Wiesz, nie mam pojęcia. Był wysoki.

— Dwadzieścia łokci.

— Na pewno, Jerry?

— Byłem tam. To mnie interesowało ze wzglądów zawodowych. Pierwszy przypadek wojny psychologicznej w połączeniu z bronią dźwiękową.

— Katie, pytam cię o wysokość dlatego, że w Księdze jest napisane, że zgromadziłaś w domu całą swą rodzinę, aby przeczekać tam czas oblężenia.

— No, jasne. Siedem okropnych dni. Tego wymagała moja umowa ze szpiegami Izraelitów. To były tylko dwa małe pokoje, za ciasne dla trojga dorosłych i siedmiu dzieciaków. Zabrakło nam żarcia, zabrakło wody, dzieci płakały, a ojciec ciągle narzekał. Z radością brał ode mnie pieniądze. Potrzebował ich, bo miał siedmioro dzieci. Mimo to jednak nie podobało mu się przebywanie pod tym samym dachem, pod którym zabawiałam klientów, a już szczególnie rozgoryczony był dlatego, że musiał spać na moim łóżku, moim stanowisku pracy. Mimo to on spał na nim, a ja na podłodze.

— Więc cała twoja rodzina była w domu, gdy mury się zawaliły.

— Oczywiście. Nie odważyliśmy się wyjść, zanim nie przyszli po nas ci dwaj szpiedzy. Mój dom był oznaczony powrozem z purpurowych nici, zwisającym u okna.

— Katie, twój dom był na murze, na wysokości trzydziestu stóp. Biblia podaje, że mury runęły na ziemię. Czy nikomu nic się nie stało?

— Nie… — Wyglądała na zdziwioną.

— Czy dom się nie zawalił?

— Nie. Alec, upłynęło wiele czasu. Pamiętam dźwięk trąb i okrzyk, a potem głośny rumor, z którym runęły mury. Ale mojemu domowi nic się nie stało.

— Święty Alecu!

— Słucham, Jerry?

— Jako święty powinieneś znać odpowiedź. To był cud. Gdyby Jehowa nie szafował cudami na prawo i lewo, Izraelici nigdy nie podbiliby Kanaanu. Banda obdartych włóczęgów wtargnęła do bogatego kraju o miastach otoczonych murami — i nigdy nie przegrali ani jednej bitwy. Zapytaj Kanaanitów, jeśli jakiegoś znajdziesz! Mój Brat kazał ich wszystkich tracić z dużą regularnością, z wyjątkiem kilku przypadków, gdy młode i ładne dziewczęta zachowano jako niewolnice.

— Ale to była Ziemia Obiecana, Jerry, a oni byli Jego Narodem Wybranym.

— W istocie byli Narodem Wybranym. Rzecz jasna być wybranym przez Jahwe to żaden interes. Czy znasz swoją Księgę na tyle dobrze, aby wiedzieć, ile razy ich wykołował? Mój Brat to niezły numerant.

Wypiłem już za dużo Jacka Daniels’a i przeżyłem nadmiar wstrząsów, lecz bluźnierstwa wypowiadane od niechcenia przez Jerry’ego rozgniewały mnie.

— Pan Bóg Jehowa jest sprawiedliwym Bogiem!

— Nigdy nie grałeś z nim w kulki. Alec, „sprawiedliwość” nie jest pojęciem używanym przez Bogów. To tylko złudzenie, któremu podlegają ludzie. U samej podstawy kodeksu judeochrześcijańskiego leży niesprawiedliwość — system kozła ofiarnego. Poświęcanie kozłów ofiarnych obserwujemy w całym Starym Testamencie, a w Nowym Testamencie osiąga ono swój szczyt wraz z ideą Umęczonego Odkupiciela. W jaki sposób można osiągnąć sprawiedliwość przez zwalanie swych grzechów na kogoś innego? Niezależnie, czy jest to baranek, któremu rytualnie podrzyna się gardło, czy Mesjasz przybity do krzyża, aby „umrzeć za twe grzechy”. Ktoś powinien wyjaśnić wszystkim wyznawcom Jahwe, Żydom i chrześcijanom, że nie ma darmowych obiadów. Może zresztą i są. Znalezienie się w tym katatonicznym stanie zwanym „łaską” dokładnie w momencie śmierci — lub gdy zabrzmiała trąba — gwarantuje dostanie się do nieba. Prawda? Ty dostałeś się tam w ten właśnie sposób.

— Tak jest. To był fuks. Zdążyłem wcześniej zaliczyć długą listę grzechów.

— Długie i grzeszne życie, po którym następuje pięć minut doskonałej łaski, zaprowadzi cię prosto do nieba. Równie długie, porządne życie pełne dobrych uczynków, po którym nastąpi jeden przypadek wezwania imienia Bożego nadaremnie — a potem nagły atak serca i jesteś potępiony na wieczność. Czy na tym polega system?

— W istocie, jeśli odczytywać słowa Biblii dosłownie — odpowiedziałem sztywno. — Jednak ścieżki Pana są tajemnicze…

— Nie dla Mnie, koleś! Znam Go zbyt długo. To Jego świat, Jego zasady i Jego robota. On przestrzega Swych zasad ściśle i każdy może się do nich stosować i zgarnąć nagrodę. Nie są one jednak „sprawiedliwe”. Co sądzisz o tym, co zrobił z tobą i twoją Margą? Czy to ma być sprawiedliwość?

Odetchnąłem głęboko.

— Próbuję to zrozumieć już od dnia sądu… i Jack Daniel’s mi w tym nie pomaga. Nie, nie sądzę, żebym wyraził na to zgodę.

— Ależ tak było!

— W jaki sposób?

— Mój Brat Jahwe, występując w przebraniu Jezusa, powiedział: „Kiedy się modlicie, mówcie…” No, proszę, powiedz to.

— Ojcze nasz, któryś jest w niebie. Święć się imię Twoje. Przyjdź królestwo Twoje. Bądź wola Twoja…

— Stój! Właśnie w tym miejscu. „Bądź wola Twoja”. Żaden muzułmanin twierdzący, że jest „niewolnikiem Boga” nigdy nie udzielił bardziej jednoznacznej zgody. W tej modlitwie pozwalasz Mu, żeby uczynił wszystko, co najgorsze. Doskonały masochista. To właśnie jest próba Hioba, chłopcze. Hiob był traktowany niesprawiedliwie pod każdym względem dzień za dniem przez lata — wiem, wiem. Byłem przy tym i robiłem to sam, a Mój drogi Brat stał obok i pozwalał mi na to. Pozwalał? Zachęcał Mnie. Był wspólnikiem, który uknuł to razem ze Mną, a teraz przyszła kolej na ciebie. Twój Bóg ci to uczynił. Czy Go przeklniesz? Czy też przypełzniesz do Niego na brzuchu jak zbity pies?

XXVIII

Proście, a będzie wam dane. Szukajcie, a znajdziecie.