Выбрать главу

«Czy wie pan, co ono znaczy?»

«Oczywiście, oczywiście, synu. – Stoiczew zdawał się przeszywać mnie wzrokiem, choć wcale na mnie nie patrzył. – Chodzi o Antima Ivireanu, naukowca i drukarza, żyjącego w Snagov pod koniec siedemnastego stulecia – długo po Vladzie Tepesie. Dużo czytałem o pracach Ivireanu. Był jednym z najwybitniejszych uczonych swego czasu i przyciągał do Snagov wiele wybitnych osobistości. Spod jego prasy wyszło kilka Ewangelii po rumuńsku i po arabsku. Wydawało się, że założył pierwszą drukarnię w Rumunii. Ale, na Boga, być może nie, jeśli książki ze smokami okażą się znacznie starsze. Mam wam do pokazania wiele rzeczy! Chodźmy do domu, szybko».

Helen i ja bacznie rozejrzeliśmy się wokół siebie.

«Ranowowi tylko Irina w głowie» – powiedziałem cicho.

«To racja – przyznał Stoiczew, wstając z fotela. – Wejdziemy tylnymi drzwiami. Pośpieszcie się».

Nie potrzebowaliśmy żadnej zachęty. Sam wyraz jego twarzy sprawił, że ruszyłem za nim bez namysłu. Powoli pokonał schody, a my weszliśmy za nim na piętro. W salonie usiadł na chwilę, by odsapnąć. Zauważyłem dużo rozłożonych na wielkim stole książek i manuskryptów, których nie było tam poprzedniego dnia".

«Nic nie wiedziałem o waszym liście ani o innych» – oświadczył Stoiczew, kiedy już odzyskał dech.

«0 innych?» – zapytała ze zdziwieniem Helen, zajmując miejsce obok niego.

«Tak. Istnieją jeszcze dwa listy brata Kiryła – z moim i waszym, stambulskim, to razem cztery. Niezwłocznie musimy udać się do Monasteru Rilskiego [15] i obejrzeć pozostałe listy. To niebywałe odkrycie, musimy je wszystkie porównać. Ale nie o to mi chodziło. Muszę wam pokazać coś innego. Nigdy tego nie łączyłem ze sobą…» – Wciąż sprawiał wrażenie kompletnie oszołomionego odkryciem.

Zniknął w jednym z sąsiednich pokoi i po chwili pojawił się z książką oprawioną w papierową okładkę, co świadczyło o tym, że jest to jakieś stare, naukowe czasopismo wydrukowane w Niemczech.

«Miałem przyjaciela… Żeby mógł tylko dożyć tego dnia! Wspominałem wam o nim – nazywał się Atanas Angełow. Tak, był wybitnym, bułgarskim historykiem i moim nauczycielem. W roku tysiąc dziewięćset dwudziestym trzecim studiował pewne dokumenty w monasterze w Rile, gdzie zgromadzone są nasze największe, narodowe, średniowieczne skarby. Natknął się na piętaastowieczny rękopis ukryty w drewnianym futerale dziewiętnastowiecznego folio. Postanowił opublikować ów manuskrypt. Była to kronika podróży z Wołoszczyzny do Bułgarii. Umarł podczas redakcji dokumentu i ja zakończyłem pracę za niego. Rękopis chyba wciąż znajduje się w zbiorach Monasteru Rilskiego. – Przeciągnął smukłymi palcami po włosach. – Tu… szybko. Napisane jest to wprawdzie po bułgarsku, ale przeczytam wam najważniejsze fragmenty».

Otworzył drżącą dłonią wypłowiałe czasopismo i równie drżącymi palcami wskazał nazwisko Angełowa. Artykuł spisany został na podstawie notatek Angełowa, a sam dokument, kiedy opublikowano go po angielsku, opatrzono niezliczonymi przypisami. Ale nawet teraz, kiedy spoglądam na pełen tekst, ciągle mam przed oczyma podstarzałą twarz Stoiczewa o rzadkich, rozwichrzonych włosach i półprzezroczystych koniuszkach uszu, jego wielkie, czarne oczy, głowę pochyloną nad stronicami, a przede wszystkim słyszę jego głos tłumaczący niepewnie tekst".

59

«KRONIKA " ZACHARIASZA ZZOGRAPHOU

Spisali i opracowali Atanas Angełow i Anton Stoiczew

WSTĘP «Kronika " Zachariasza jako dokument historyczny

Mimo iż jest słynna ze swej niekompletności, Kronika Zachariasza wraz z dołączoną do niej Opowieścią Stefana Wędrowca stanowi niebywale ważne źródło do poznania szlaków, którymi chrześcijańscy pielgrzymi przemierzali w piętnastym wieku Bałkany, jak też dostarcza informacji o losie ciała Vlada IV Tepesa z Wołoszczyzny. Długo sądzono, że jego pozbawiony głowy korpus pochowany został w monasterze w Snagov (obecnie w Rumunii), gdzie zamurowano go przed głównym ołtarzem pod posadzką. Stanowi też unikatowy dokument dotyczący nowych męczenników z Wołoszczyzny (jakkolwiek nic nie wiemy o narodowości mnichów z wyspy na jeziorze Snagov, z wyjątkiem Stefana, który stanowi główną postać Kroniki). Znamy jedynie narodowość innych siedmiu nowych męczenników wołoskich, ale żadne źródło nie wspomina, by śmierć męczeńską ponieśli w Bułgarii.

Niezatytułowane dzieło noszące potoczną nazwę Kromka napisał w języku starocerkiewnym, w roku tysiąc czterysta siedemdziesiątym dziewiątym lub osiemdziesiątym mnich o imieniu Zachariasz w Zographou, bułgarskim monasterze na górze Athos. Zographou, «monaster malarza", ufundowany w dziesiątym wieku i nabyty przez kościół bułgarski w latach dwudziestych dwunastego stulecia, znajduje się prawie pośrodku półwyspu Athos. Podobnie jak serbski monaster Chilandari i rosyjski Rossikon, przyjmował w swe mury mnichów wszystkich narodowości, tak więc niemożliwe jest ustalenie kraju, z którego pochodził Zachariasz. Mógł być Bułgarem, Serbem, Rosjaninem, a nawet Grekiem, choć fakt, że posługiwał się starocerkiewnym, wskazuje na to, iż był Słowianinem. Kronika mówi nam tylko, że urodził się gdzieś w piętnastym wieku, a jego ogromne zdolności tak wysoko cenił opat Zographou, iż wybrał go do wysłuchania wyznań Stefana Wędrowca i spisania ich w ważnym celu, zapewne archiwalnym lub teologicznym.

Szlaki podróżne, o których wspomina Stefan, pokrywają się z kilkunastoma świetnie znanymi trasami. Ostatecznym celem pielgrzymów z Wołoszczyzny, jak też wszystkich innych chrześcijan ze wschodniego świata, był Konstantynopol. Wołoszczyzna, a zwłaszcza monaster w Snagov, również stanowiły cel pielgrzymek. Pielgrzymi docierali nawet na sam Athos. To, że mnisi w drodze do Baczkowa mijali Chaskowo, świadczy, iż z Konstantynopola wędrowali drogą lądową przez Adrianopol (dzisiejsze tureckie Edirne). Porty czarnomorskie leżały zbyt daleko na północ od Chaskowa.

Opis tych pielgrzymich szlaków w opowieści Stefana rodzi pytanie, czy nie jest to dokument z pielgrzymki, jaką odbył. Wszak dwa domniemane powody wędrówek Stefana – ucieczka ze zburzonego w tysiąc czterysta pięćdziesiątym trzecim roku Konstantynopola oraz transport relikwii i poszukiwanie «skarbu" w Bułgarii już po tysiąc czterysta siedemdziesiątym szóstym roku – sprawiają, że relacja ta stanowi klasyczną kronikę pielgrzymki. Co więcej, wydaje się, iż pierwotnie motywem wyjazdu młodego mnicha Stefana z Konstantynopola była chęć odwiedzenia innych świętych miejsc za granicą.

Drugim zagadnieniem, na które Kronika rzuca światło, są ostatnie dni Vlada IV z Wołoszczyzny (14287-1476), znanego powszechnie jako Vlad Tepes-Palownik lub Dracula. Aczkolwiek kilkunastu współczesnych mu historyków opisało dokładnie prowadzone przez niego kampanie przeciw Turkom oraz walkę o przejęcie i utrzymanie tronu wołoskiego, nie zostawili najmniejszej wzmianki na temat okoliczności jego śmierci i pogrzebu. Jak utrzymuje w swej opowieści Stefan, Vlad IV poczynił hojne nadania monasterowi w Snagov, odbudowując tę świątynię. Jest bardzo prawdopodobne, że chciał zostać w niej pochowany, zgodnie z obyczajem wszystkich fundatorów i głównych donatorów w ortodoksyjnym świecie.

W Kronice Stefan zapewnia, że Vlad odwiedził klasztor w roku tysiąc czterysta siedemdziesiątym szóstym, zapewne na kilka miesięcy przed swoją śmiercią. W roku tym wyruszyła przeciw niemu wielka wyprawa Osmanów dowodzona przez sułtana Mehmeda II, z którym Vlad toczył prawie nieustanną wojnę od około tysiąc czterysta sześćdziesiątego roku. W tym czasie jego wołoski tron był zagrożony ze strony własnych bojarów, którzy opowiadali się za Mehmedem.

Jeśli Kronika Zachariasza jest dokładna, Vlad IV rzeczywiście odwiedził Snagov, choć inne dokumenty nie odnotowały tego faktu. Poza tym taka wizyta musiała być dla wołoskiego hospodara bardzo niebezpieczna. Kronika donosi, iż Vlad przywiózł do monasteru wielkie skarby, a ryzyko, na jakie się przy tym narażał, świadczy o jego wielkim przywiązaniu do tej świątyni. Zresztą książę doskonale sobie zdawał sprawę z niebezpieczeństwa zagrażającego jego życiu zarówno ze strony Turków, jak i głównego wołoskiego wroga, Laioty Basaraba, który po śmierci Vlada przejął na krótko tron Wołoszczyzny. Niewielkie korzyści polityczne, jakie hospodar mógł wyciągnąć z tej wizyty, pozwalają domniemywać, że monaster w Snagov był dla niego ważny ze względów osobistych i duchowych. Zapewne planował uczynić ze świątyni miejsce swego ostatecznego spoczynku. W każdym razie Kronika Zachariasza potwierdza, że pod koniec życia Vlad przykładał do Snagov wyjątkową wagę.

Okoliczności śmierci Vlada IV są bardzo niejasne, a co więcej, jeszcze większą zasłonę tajemnicy rzucają na nie sprzeczne legendy ludowe oraz teorie tandetnych naukowców. Pod koniec grudnia tysiąc czterysta siedemdziesiątego szóstego lub na początku stycznia następnego roku Vlad wpadł w pułapkę zastawioną przez Turków, którzy najechali Wołoszczyznę. Poległ w potyczce. Według jednej z wersji zabił go własny człowiek, biorąc za Turka, kiedy Vlad wspiął się na wzgórze, chcąc lepiej przyjrzeć się bitwie. Wedle innej legendy zabito go w zemście za niebywałe okrucieństwa, jakich się dopuścił. Większość źródeł zgadza się co do jednego: Vlad został po śmierci zdekapitowany, a jego głowę przesłano cesarzowi Mehmedowi do Konstantynopola na dowód, iż jego wróg został powalony.

W obu przypadkach, zgodnie z Opowieścią Stefana, część ludzi Vlada IV musiała pozostać wierna swemu władcy, skoro odważyła się zabrać zwłoki do Snagov. Od dawna wierzono, że bezgłowe zwłoki pogrzebane zostały w monasterze przed ołtarzem.

Jeśli ufać relacji Stefana, ciało Vlada IV zostało w tajemnicy wywiezione do Konstantynopola, a stamtąd do monasteru zwanego Sveti Georgi w Bułgarii. Owa deportacja zwłok oraz «skarb", którego mnisi poszukiwali, najpierw w Konstantynopolu, a następnie w Bułgarii, stanowią sprawę nader niejasną. W swojej opowieści Stefan utrzymuje, że skarb miał «przyśpieszyć zbawienie duszy księcia", co wskazuje, iż opat uważał wyprawę za konieczną ze względów teologicznych. Możliwe, że mnisi poszukiwali w Konstantynopolu jakiejś relikwii, którą przeoczyli zarówno łacińscy, jak i osmańscy zdobywcy. Opat mógł też nie chcieć ponosić odpowiedzialności za zniszczenie zwłok lub ich okaleczanie w Snagov – w myśl wierzeń, jak najlepiej uchronić się przed wampirem oraz obawiał się, że okoliczna ludność szybko rozniesie tę wieść. Mogło to też wynikać z jego naturalnej niechęci, biorąc pod uwagę, kim za życia był Vlad oraz to, że duchowni ortodoksyjni wzdrygali się przez profanacją ludzkich zwłok.

вернуться

[15] Słynny klasztor w Bułgarii w górach Riła. Założony w dziesiątym wieku przez pustelnika Iwana z Riły, w okresie tureckiej niewoli był ostoją bułgarskiej kultury, historii i świadomości narodowej.