Выбрать главу

Leisha podniosła się ze swego krzesła w części dla świadków. Wraz z nią powstały sto sześćdziesiąt dwie inne osoby — widzowie, ławnicy, dziennikarze, świadkowie i prawnicy — jak jedno ciało o stu sześćdziesięciu dwóch skłóconych ze sobą mózgach. Salę rozpraw, budynek sądu, wreszcie całe miasteczko Conewango pokryły kolejnymi warstwami pola ochronne. Przez dwie najgrubsze nie mogły się przebić żadne środki łączności. Piętnaście lat temu, w trakcie kolejnej sądowej huśtawki między nieograniczonym prawem do informacji a prawem do prywatności, stan Nowy Jork jeszcze raz zakazał wnoszenia sprzętu rejestrującego na rozprawy kryminalne. Prasę reprezentowały tu same znakomitości ze stanowymi certyfikatami i ejdetyczną pamięcią lub audioneuronowymi bioimplantami, względnie i z jednym, i z drugim na raz. Leisha zastanawiała się, ilu z nich ma przypadkiem i inne, nie zgłoszone genomodyfikacje.

Obok reporterów usadowili się holo-artyści z sieci informacyjnych; drobnymi, precyzyjnymi ruchami palców rzeźbili w CAD hologram do popołudniowych wydań dzienników. Jak dotąd, genetycy nie zdołali wykryć umiejscowienia artystycznych uzdolnień.

— Proszę o ciszę! Sąd wyższej instancji okręgu Cattaraugus w stanie Nowy Jork, któremu przewodniczy sędzia Daniel J. Deepford, rozpoczyna obrady. Przybliżcie się i wytężcie uwagę, a zostaniecie wysłuchani. Boże, chroń Stany Zjednoczone i ten sąd!

Był to pierwszy dzień przesłuchań świadków. Wyłonienie składu ławy przysięgłych wymagało dwóch tygodni nieustępliwego wypytywania: Czy jest pan w stanie, panie Wright, wydać bezstronną decyzję dotyczącą oskarżonej? Czy widział pan, panie Aratina, jakieś wzmianki tyczące tej sprawy w którejś z sieci informacyjnych? Czy jest pani, pani Moranis, członkinią Ruchu Śpi-My? Ruchu Zbudź się, Ameryko!? Ruchu Matki w Obronie Równości Biologicznej? Z takich i podobnych powodów odrzucono aż trzysta dziewięćdziesiąt osiem osób — co się jeszcze nie zdarzyło podczas zaprzysięgania ławników. W końcu udało się skompletować ławę przysięgłych — składała się z ośmiu mężczyzn i czterech kobiet. Siedmioro białych, troje czarnych, jeden Latynos i jeden Azjata. Pięcioro po college’u, siedmioro z wykształceniem średnim lub niższym. Dziewięcioro poniżej pięćdziesiątki, troje powyżej. Ośmioro rodziców naturalnych, troje bezdzietnych, jedna kobieta o statusie uprawomocnionego dawcy komórek jajowych. Sześcioro pracujących, sześcioro bezrobotnych. Ani jednego Bezsennego.

Obywatel ma prawo być sądzony przez sąd równych sobie.

— Może pan zaczynać, panie Hossack — zwrócił się sędzia do prokuratora, przysadzistego mężczyzny o gęstych siwych włosach, który posiadał przydatną w sądzie umiejętność skupiania na sobie uwagi przez swój wyciszony sposób bycia. Jak każdy, kto w Stanach Zjednoczonych posiadał dostęp do powszechnego banku danych, Leisha wiedziała o Geoffreyu Hossacku wszystko. Miał pięćdziesiąt cztery lata, stosunek spraw wygranych do przegranych wynosił 23 do 9, nigdy nie miał zatargów z urzędem podatkowym ani Amerykańskim Stowarzyszeniem Prawników. Jego żona kupowała pieczywo wyłącznie z naturalnej pszennej mąki, trzy bochenki tygodniowo. Hossack wykupił prenumeratę na trzy sieci informacyjne i jeden kanał prywatny, poświęcony miłośnikom wojny secesyjnej. Jego najstarsza córka oblewała właśnie trygonometrię.

I Hossack, i sędzia Deepford cieszyli się opinią uczciwych, rzetelnych i uzdolnionych praktyków prawa.

Kilka tygodni wcześniej Leisha siedziała przy terminalu, przy którym przed chwilą skończyła przeczesywać akta procesów Deepforda, i rozmyślała nad dossier Hossacka i Deepforda. Nie sądziła, aby Azyl był w stanie dokonać jakichkolwiek manipulacji przy wyborze sędziego lub prokuratora. Jego potęga leżała głównie w sferze ekonomii, nie polityki. Bezsennych było zbyt niewielu, żeby utworzyć liczący się blok głosów, i zbyt wielką darzono ich niechęcią, by mogli liczyć na jakąkolwiek obieralną funkcję. Azyl mógł z pewnością przekupić kilku pojedynczych sędziów, prawników albo kongresmenów i pewnie tak właśnie robił, ale nic nie wskazywało na to, żeby Hossack i Deepford byli do kupienia.

A co najważniejsze, Deepford nie należał do osób, które preferowałyby Śpiących. Bez względu na to, jakie były jego osobiste odczucia, przewodniczył dziewięciu sprawom cywilnym, w których stroną w sporze byli Bezsenni (sprawy o charakterze kryminalnym zdarzały się Bezsennym niezmiernie rzadko) i za każdym razem postępował rzetelnie i z rozwagą. Wykazywał tendencję do bardzo wąskiej, sztywnej interpretacji przepisów i nagromadzonych dowodów, lecz był to jedyny punkt, który Leisha mogłaby zakwestionować.

W swej mowie wstępnej Hossack przedstawił sprawę przysięgłym w sposób zwięzły i przejrzysty.

— Istnieją dowody na to, że deflektor osłonowy na energię Y w skuterze doktora Timothy’ego Herlingera został celowo uszkodzony. Dalsze dowody pozwolą nam powiązać to uszkodzenie z osobą Jennifer Sharifi. Skuter ten wyposażony był w analizator siatkówkowy, na którym zanotowano trzy odbitki: pierwsza z nich pochodzi od mieszkającego w pobliżu dziecka, które bawiło się tam tego ranka, druga od samego doktora Herlingera, a trzecia od dorosłej Bezsennej kobiety. Zamierzamy następnie wykazać, że owa kobieta to ktoś spomiędzy najwyższych władz Azylu, ktoś, kto włada najbardziej zaawansowaną techniką na świecie. — Tu Hossack przerwał. Po chwili ciągnął jednak dalej: — Zamierzamy włączyć do dowodów wisiorek znaleziony na parkingu należącym do Samplice, niedaleko miejsca, w którym stał zaparkowany skuter pana Herlingera. Wisiorek ten ma wbudowany mikroczip o tak zaawansowanej i niespotykanej konstrukcji, że eksperci nie mogą sobie z nim poradzić. Nadal nie wiemy, jak został zbudowany, wiemy jednak, jaka jest jego funkcja. Sprawdziliśmy to. Wisiorek służy do otwierania bramy prowadzącej na terytorium Azylu. Podsumowując: oskarżenie ma zamiar dowieść, że uszkodzenie skutera stanowiło część skomplikowanego i nielegalnego spisku, zaplanowanego i wcielonego w życie przez mieszkańców Azylu. Udowodnimy następnie, że jedyną osobą, która plan ten opracowała w najdrobniejszych szczegółach, jest Jennifer Sharifi, twórczyni bezprawnie działających, potężnych sieci komputerowych, które infiltrują narodowy system bankowy, a nawet rządowe systemy zabezpieczania danych — sprawa jest tak wielkiej wagi, że dla jej zbadania powołano grupę specjalną departamentu sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych…

— Sprzeciw! — przerwał mu Will Sandaleros.

— Panie Hossack — odezwał się sędzia — wyraźnie wykracza pan poza granice oświadczenia wstępnego. Ława przysięgłych w toczącej się tu sprawie o morderstwo nie powinna brać pod uwagę żadnych równolegle prowadzonych śledztw ani też tego, przez kogo są one prowadzone.

Członkowie ławy przysięgłych wpatrywali się teraz w Jennifer, siedzącą prosto jak struna w swej białej abaji za szybą z kuloodpornego szkła. W powietrzu zawisło słowo „władza” jak najcięższe z oskarżeń. Jennifer nie rozglądała się na boki.

— Motywem pani Sharifi — kontynuował Hossack — było utrzymanie w tajemnicy istnienia pewnych patentów, które, jeśliby zostały wdrożone i udostępnione konsumentom, mogłyby umożliwić Śpiącym zamianę w Bezsennych wraz ze wszystkimi biologicznymi korzyściami, jakie z tego wynikają. Azyl nie chce, abyśmy — i ja, i wy — korzyści takie posiedli. Azyl wraz ze swoją przywódczynią Jennifer Sharifi, żeby temu zapobiec, posunął się aż do morderstwa.

Leisha śledziła uważnie twarze ławników. Słuchali z najwyższą uwagą, lecz nic poza tym nie dało się wyczytać z ich surowych twarzy.

W przeciwieństwie do Hossacka, Will Sandaleros zaczął swoją mowę wstępną w dość niskiej tonacji.