— Komandorze DuMorne, proszę obliczyć kurs na spotkanie Saladina. Nie będziemy go jednak prowokowali do pojedynku artyleryjskiego, więc proszę uwzględnić przyspieszenie… nie większe niż sześć kilometrów na sekundę kwadrat — poleciła cicho.
— Aye, aye, ma’am.
Następnie nacisnęła klawisz interkomu, wybierając stosowne połączenie.
— Kabina kapitańska, steward MacGuiness — rozległo się w głośniczku.
— Mac, możesz mi zrobić parę kanapek i kubek kakao?
— Naturalnie, ma’am.
— Dziękuję — wyłączyła interkom i spojrzała wymownie na Venizelosa.
Jedną z uświęconych tradycji Royal Manticoran Navy było, iż jeśli tylko okazywało się to możliwe, załogi rozpoczynały bitwy najedzone i wypoczęte, a jej ludzie pozostawali w stanie alarmu bojowego od prawie pięciu godzin.
— Andy, ogłoś drugi stopień gotowości i powiedz kucharzom, by przygotowali ciepły posiłek dla wszystkich — poleciła, uśmiechając się półgębkiem. — Biorąc pod uwagę to jak ten osioł manewruje, zdążymy spokojnie się najeść. Chorąży Carolyn Wolcott uśmiechnęła się pochylona nad klawiaturą i zupełnie uspokojona pewnością siebie bijącą z głosu kapitan Harrington.
Fotel kapitański wydawał się jakiś większy niż wówczas, gdy siedział na nim Yu. Simonds potarł piekące oczy, wpatrując się w ekran taktyczny. Wszetecznica nie uciekała — utrzymywała pozycję między nim a Yeltsinem i czekała. Gdy zmniejszył prędkość, zrobiła to samo, zupełnie jakby miała nadzieję, że dojdzie do pojedynku rakietowego.
I to właśnie go martwiło — Thunder of God był krążownikiem liniowym, miał więc cięższe rakiety, o silniejszych głowicach i lepszych systemach samonaprowadzających. A Wierni przekonali się już na własnej skórze, że technika, jaką dysponowało Gwiezdne Królestwo Manticore, przewyższała wszystko, czego używała Republika Haven. Czy różnica ta była tak wielka, by mogła wyrównać dysproporcję w uzbrojeniu obu okrętów? Sądząc z zachowania służebnicy szatana, była o tym przekonana. A to rodziło jeszcze bardziej przerażającą myśl — znała możliwości swoich jednostek, mogła więc mieć rację…
Zmusił się do spokojnego siedzenia i obserwowania ekranów, czując coraz silniejsze zmęczenie. Do osiągnięcia granicy skutecznego ostrzału rakietowego pozostało dwanaście minut.
— No dobrze, Andy: wracamy do alarmu bojowego — zdecydowała Honor i na całym okręcie rozległ się dźwięk klaksonów.
Wsunęła dłonie w rękawice skafandra i uszczelniła połączenia, a potem sprawdziła, czy hełm znajduje się na prowadnicach fotela i zatrzasnęła uprząż antyurazową. Teoretycznie powinna nałożyć hełm, ponieważ mostek, choć solidnie opancerzony i usytuowany głęboko wewnątrz kadłuba, mógł zostać trafiony i zdehermetyzowany. Zawsze jednak uważała, że kapitanowie nakładający hełmy przed rozpoczęciem bitwy poważnie zwiększają nerwowość załóg.
Większość ludzi zdążyła się przespać — sama zdrzemnęła się ponad dwie godziny, więc samopoczucie obsady mostka było dobre, no i wszyscy byli na tyle wypoczęci, na ile było to w tych warunkach możliwe.
— Jak pani sądzi, co on teraz zrobi, ma’am? — Ciche pytanie padło z lewej strony, zmuszając ją do odwrócenia głowy.
— Trudno powiedzieć, Mark — odparta. — Powinien zaatakować w chwili, w której nas spostrzegł, ponieważ nie zdoła się prześliznąć obok nie zauważony. Sposób, w jaki go przechwyciliśmy, powinien być wystarczającym tego dowodem. Zamiast tego stracił sześć godzin, próbując nas zgubić. Trudno przewidzieć, jak postąpi.
— Wiem, ma’am. Ale teraz leci prosto na nas.
— Owszem, ale wątpię, by miał zamiar walczyć na poważnie. Zwróć uwagę, w jaki sposób wytraca prędkość. Zajmie pozycję równoległą do naszej, w odległości około sześciu koma pięć miliona kilometrów, czyli w maksymalnym zasięgu wolno lecących rakiet. Nie jest to zachowanie typowe dla agresywnego kapitana. Nadal jest niepewny, sprawdza, na co nas stać, i przyznaję, że tego nie rozumiem.
— Może boi się naszej przewagi technicznej? Prychnęła, uśmiechając się gorzko.
— Chciałabym, aby tak było, ale to niemożliwe. Theisman był dobry, a ktoś, kogo wybrano na dowódcę Saladina, powinien być lepszy od niego. — Widząc zaskoczenie Brenthwortha, dodała: — Nasza obrona artyleryjska jest lepsza, elektronika również, zwłaszcza ECM-y, tak w rakietach, jak i pokładowe, ale on dowodzi krążownikiem liniowym. Ma o pięćdziesiąt procent wytrzymalsze niż Fearless osłony, nie wspominając o Troubadourze, i znacznie silniejsze uzbrojenie energetyczne. Owszem, możemy go poważnie uszkodzić, zwłaszcza w pojedynku rakietowym, ale na bliższą odległość on nas zmasakruje, a sama wytrzymałość pasywnej obrony antyrakietowej powinna dodać mu pewności siebie… Można to ująć w ten sposób: w pojedynku rakietowym my mamy ostrzejszy miecz, ale on ma grubszy pancerz, powinien więc dążyć do zwarcia, bo zamiast miecza ma topór. Powinien iść pełną szybkością ku nam, odpalając rakiety tak szybko, jak zdoła, dotrzeć na odległość strzału z działa i obrócić nasz okręt w pył. Oberwie przy tym, ale musi wygrać.
Brenthworth przytaknął bez słowa, a Honor wzruszyła ramionami i dodała:
— Żebyś mnie dobrze zrozumiał: nie narzekam, że tego nie robi, tylko chciałabym wiedzieć, dlaczego, bo wówczas byłabym w stanie przewidzieć jego zachowanie.
— Jesteśmy w zasięgu skutecznego strzału! — oznajmił Ash.
Simonds wyprostował się w fotelu.
— Otworzyć ogień zgodnie z wcześniejszymi rozkazami! — polecił.
— Saladin wystrzelił rakiety! Lecą z przyspieszeniem czterystu siedemnastu kilometrów na sekundę kwadrat. Dotrą do nas za sto siedemdziesiąt sekund!
— Plan ogniowy „Able” — rozkazała Honor spokojnie. — Sternik, proszę rozpocząć manewry według planu Foxtrot Dwa.
— Aye, aye, ma’am. Plan ogniowy „Able” — potwierdził Cardones.
Bosmanmat Killian potwierdził plan manewrowy, gdy tylko porucznik umilkł.
Troubadour obrócił się, ustawiając się lewą, nie uszkodzoną burtą do przeciwnika, i oba okręty rozpoczęły skomplikowane zygzakowanie, nie schodząc jednak z bazowego kursu, i odpowiedziały ogniem. Boje ECM i zagłuszacze rozmieszczone wcześniej wzdłuż burt i utrzymywane na pozycjach przez promienie ściągające obudziły się do elektronicznego życia.
— Nieprzyjaciel odpowiedział ogniem — zameldował porucznik Ash pełnym napięcia głosem. — Szesnaście rakiet, czas dolotu sto siedemdziesiąt dziewięć sekund, sir.
Simonds skinął głową. Thunder of God miał o dwie wyrzutnie więcej, co przy silniejszych rakietach powinno wystarczyć. A przynajmniej taką żywił nadzieję.
— Przeciwnik zagłusza system namierzania — oznajmił Ash, spoglądając na telemetryczne informacje napływające z rakiet. — Przełączam samonaprowadzanie na nowy algorytm.
Rafe Cardones oddał drugą salwę trzydzieści sekund po pierwszej, podobnie jak Troubadour, którego uzbrojenie zostało sprzężone z centralą kierowania ogniem krążownika. Trzecia salwa została odpalona po kolejnych trzydziestu sekundach, a w ślad za nią czwarta. Gdy Saladin wystrzelił czwartą salwę, Rafe polecił Carolyn:
— Odpalaj przeciwrakiety!
Simonds obserwował ekran taktyczny i klął cicho, acz zawzięcie, widząc, jak ponad połowa rakiet z pierwszej salwy traci namiar i leci w różnych kierunkach. Reszta co prawda nadal zmierzała do celu z prędkością przekraczającą pięćdziesiąt tysięcy kilometrów na sekundę, ale na ich spotkanie gnały już przeciwrakiety z przyspieszeniem większym niż dziewięćset kilometrów na sekundę kwadrat.