Выбрать главу

Honor przyglądała się uważnie, jak Wolcott radzi sobie z pociskami pierwszej salwy. Saladin ostrzeliwał równocześnie oba jej okręty, co było najgłupszą rzeczą, jaką dotąd zrobił jego kapitan. Powinien był skoncentrować ogień na słabszej jednostce, ponieważ jej okręty były zwrotniejsze, ale równocześnie i delikatniejsze. Ostrzeliwując równocześnie oba, sam pozbawiał się najlepszej okazji, by kolejno je pokonać.

Simonds zaklął głośno, gdy ostatnia rakieta z pierwszej salwy została zniszczona przed dotarciem w pobliże celu. Porucznik Ash aktualizował dane zagłuszaczy drugiej strony, ale sześć z należących do niej rakiet już zostało zniszczonych… a obrona jego okrętu przechwyciła tylko dziewięć rakiet z pierwszej salwy bezbożników…

Złapał się kurczowo poręczy fotela, obserwując nadlatujące pociski: dwa eksplodowały, trafione przez sprzężone działka laserowe… potem trzeci… ale trzy ostatnie przedarły się i Thunder of God zadygotał, gdy ich impulsowe głowice wystrzeliły w osłonę burtową wiązki laserowej energii. Na planie okrętu rozbłysła czerwień i odezwały się alarmy uszkodzeniowe.

— Jedno trafienie w lewoburtową ćwiartkę rufową — zameldował Workman. — Emiter promieni ściągających numer 7 zniszczony, przedziały 892 i 93 zdehermetyzowane. Żadnych ofiar.

— Chyba go trafiłem… Tak! Gubi atmosferę, ma’am!

— Doskonale, Rafe. Teraz bądź uprzejmy to powtórzyć.

— Aye, aye, ma’am. — Cardones uśmiechnął się szeroko, odpalając szóstą salwę.

Twarz siedzącej obok Carolyn Wolcott pozbawiona była wyrazu; z taka uwagą wprowadzała zmiany w pokładowych systemach obrony radioelektronicznej, w odpowiedzi na wykryte przez sensory zmiany w ECM-ach zbliżających się rakiet.

Druga salwa wystrzelona przez Thunder of God odniosła dokładnie taki sam skutek jak pierwsza. Simonds obrócił, się by zrugać sekcję taktyczną, ale zreflektował się — Ash i jego pomocnicy tkwili skuleni przed konsoletami i gorączkowo próbowali uaktualniać systemy rakietowe. System podawał jednak zbyt wiele danych, z którymi nie wiedzieli, co zrobić. Ich ruchy były gwałtowne i nerwowe; jeżeli ich zwymyśla, jedynie pogorszy sprawę. Komputery proponowały taką ilość rozwiązań, że niedoświadczeni obserwatorzy gubili się w nadmiarze możliwości i wybierali bardziej losowo niż świadomie. Potrzebował Yu i Manninga, ale ich nie było, a nie miał nikogo o podo…

Thunder of God zatrząsł się, gdy dwa kolejne promienie rentgenowskie przebiły się przez jego osłonę i rozpruły opancerzoną burtę.

— Cholera, ale on głupio walczy! — mruknął z niejakim podziwem Venizelos, co Honor potwierdziła ruchem głowy.

Kapitan Saladina rzeczywiście reagował wolno i tępo, można by rzec mechanicznie. Poczuła przypływ nadziei — jeśli będzie dalej tak postępował, mają szansę na…

Chorąży Wolcott przepuściła rakietę, której głowica detonowała piętnaście tysięcy kilometrów od prawej ćwiartki dziobowej, posyłając tuzin promieni laserowych prosto w osłonę burtową. Dwa przeszły przez nią i przez pole siłowe, rozdzierając pancerne płyty poszycia niczym papier.

— Dwa trafienia! Zniszczone działa numer 315 oraz radar numer 5, ma’am. Poważne straty wśród załogi lasera numer 3.

Prawa strona twarzy Honor stężała, gdy słuchała listy strat i zniszczeń.

— Trafiliśmy go! Przynajmniej raz, a…

Potężna eksplozja zagłuszyła ciąg dalszy. Ash omal nie wypadł z fotela, gdy okrętem szarpnęło gwałtownie. światło zgasło, zapaliło się ponownie, a alarmy uszkodzeniowe zawyły w różnych tonacjach.

— Wyrzutnia 21 i graser 1 zniszczone całkowicie! Ciężkie uszkodzenia pokładu hangarowego. Zniszczony przedział 75…

Simonds zbladł, słuchając tej litanii. To było szóste trafienie. Szóste! A oni zdołali trafić ten cholerny krążownik tylko raz. Mimo iż potężny i solidnie zbudowany, Thunder of God nie mógł długo wytrzymać takiej wymiany ciosów i…

Kolejne trafienie szarpnęło okrętem, rozbłysły następne czerwone światełka uszkodzeń. Simonds podjął decyzję:

— Zwrot na prawą burtę o dziewięćdziesiąt stopni i cała naprzód!

— Saladin zmienia kurs, ma’am! — zameldował Cardones i dodał po sekundzie z niedowierzaniem: — Przerywa walkę i ucieka!

Honor także z osłupieniem spoglądała na ekran ukazujący przeciwnika kończącego zwrot o dziewięćdziesiąt stopni. Niestety, był zbyt daleko, by rakiety HMS Fearless mogły trafić w jego nie osłoniętą rufę i żaden nie odlatywałby pełną mocą. Jakkolwiek nieprawdopodobne by to nie było, nie ulegało wątpliwości, że Saladin rzeczywiście uciekał z pełną prędkością.

— Gonimy, ma’am? — Ton Cardonesa nie pozostawiał wątpliwości, że traktował pytanie jako zwykłą formalność, i nie można było mieć doń o to pretensji: okręt miał w pełni sprawne wszystkie wyrzutnie, a właśnie trafił przeciwnika sześć razy, samemu zostając trafionym tylko raz.

Honor jednak nie dała się ponieść entuzjazmowi.

— Nie, Rafe. Zostajemy na pozycji — zdecydowała.

Cardones przez moment wyglądał tak, jakby miał zamiar się zbuntować, nim skinął głową, usiadł głębiej w fotelu i zajął się przenoszeniem rakiet między magazynami artyleryjskimi, żeby wyrównać stany.

— Przepraszam, że ją puściłam, ma’am. — Głos Carolyn Wolcott był przybity, podobnie jak wyraz jej twarzy, gdy spojrzała na Honor. — Wyskoczyła nagle, omijając przeciwrakietę, i nie zdążyłam już…

— Dobrze się spisałaś, Carolyn — przerwała jej łagodnie, lecz stanowczo Honor.

Cardones potwierdził to, unosząc głowę znad ekranu.

Chorąży Wolcott przez chwilę spoglądała to na jedno, to na drugie, nim uśmiechnęła się słabo i wróciła do swego ekranu. Honor zaś dała znak Venizelosowi, który rozpiął uprząż antyurazową fotela, wstał i podszedł do niej.

— Tak, ma’am,?

— Miałeś rację co do jego stylu walki. To było żałosne.

— Zgadza się, ma’am — podrapał się po brodzie. — Przypominało aż za bardzo symulację… jak byśmy walczyli tylko z ich komputerami.

— Sądzę, że tak właśnie było — powiedziała cicho, rozpinając uprząż fotela.

Oboje podeszli do stanowiska taktycznego i odtworzyli na ekranie zapis krótkiego starcia. Trwało ono mniej niż dziesięć minut. Po obejrzeniu go Honor potrząsnęła głową i stwierdziła:

— Wątpię, żebyśmy mieli do czynienia z załogą rekrutującą się z szeregów Ludowej Marynarki.

— Co?! — Venizelos prawie ryknął, czym prędzej więc spacyfikował obsadę mostka wzrokiem i dodał już znacznie ciszej: — Nie sądzi pani chyba, że Haven dało takiej bandzie lunatyków nowy krążownik liniowy?!

— Przyznaję, że brzmi to nieprawdopodobnie — zgodziła się, drapiąc czubek nosa i przyglądając się ekranowi taktycznemu. — Zwłaszcza że utrzymali swego dowódcę na Breslau, ale żaden ich oficer nie walczyłby w ten sposób. On walczył z własnym okrętem, Andy, zupełnie jakby go nie znał i nie miał pojęcia, do czego jest zdolny…

Przerwała i wzruszyła wymownie ramionami.

— Może Ludowa Republika zorientowała się, w co tym razem wdepnęła, ma’am — zasugerował po namyśle Venizelos. — Może się wycofali, zostawiając tylko zabawki?

— Nie wiem… — Powoli podeszła do swojego fotela. — Jeżeli się wycofali, dlaczego nie zabrali Saladina? Chyba że… chyba że z jakichś powodów nie zdołali go zabrać… No cóż, tak czy siak, w żaden sposób nie zmienia to naszego zadania.

— Ale może ułatwić wykonanie go i to poważnie, skipper.