Pomimo cywilnego ubrania widać było, że mają do czynienia z wyższym rangą oficerem, a wagę słów podkreślała śmiertelnie poważna twarz, zwykle przypominająca oblicze zadowolonego cherubinka.
— Doskonale — ocenił, gdy siedzący skończyli potakiwać. — I pamiętajcie, że nie mamy do czynienia z ludźmi wywodzącymi się z tego samego środowiska kulturowego. Dopilnujcie, by wasze załogi także zdawały sobie z tego sprawę. Zwłaszcza kobiety muszą wykazać nadzwyczajną ostrożność w kontaktach z mieszkańcami. Proszę się nie krzywić, komandor Truman, i pomyśleć: skoro nam wydaje się to głupie, o ileż głupsze musi być dla młodszych oficerów czy reszty załogi. Zresztą niezależnie od naszej opinii, taki jest sposób życia gospodarzy i musimy go uszanować. Żebyśmy się dobrze zrozumieli: chcę, by wszyscy zachowywali się przez cały czas jak na profesjonalistów przystało, i to niezależnie od płci i od reakcji gospodarzy, dla których kobieta w mundurze, a zwłaszcza kobieta w oficerskim mundurze będzie naprawdę trudna do zaakceptowania.
Zawtórowały mu kolejne milczące potaknięcia, rozejrzał się więc ostatni raz i podsumował:
— To by było wszystko. Dopóki nie spotkam się z ich reprezentantami, nie będę miał lepszego wyczucia sytuacji ani większej znajomości faktów.
I usiadł.
— Dziękuję, sir — Honor pochyliła się nad stołem. — Chciałabym dodać tylko jedno do tego, co powiedział admirał Courvosier. Musimy zachować ostrożność, ale naszym zadaniem jest pomóc misji dyplomatycznej, nie zaś wywołać zamieszanie. Jeżeli wystąpią jakiekolwiek problemy, czy to z przedstawicielami rządu planetarnego, czy to z mieszkańcami Graysona, chcę się o nich dowiedzieć natychmiast i to nie od nich, lecz od was. Nie możemy sobie pozwolić na uprzedzenia, obojętnie jak bardzo nie wydawałyby się uzasadnione. I nie chcę o żadnych słyszeć. Czy to jasne?
Odpowiedział jej cichy, potakujący pomruk.
— Doskonale. — Potarła palcami lewej dłoni grzbiet prawej i dodała: — W takim razie przejdźmy do naszego rozkładu zajęć. Cztery frachtowce klasy Mandrake pozostają w systemie Yeltsin, ale ich ładunek może trafić na powierzchnię Graysona wyłącznie na polecenie admirała Courvosiera. Kiedy to nastąpi, zależy od wyników negocjacji. Oznacza to, że statki wraz z ładunkiem pozostają pod naszą opieką mimo dotarcia do systemu planetarnego, co powoduje, że musimy rozdzielić eskortę. W dodatku nasza obecność tutaj jest pokazem siły i ma na celu przypomnienie władzom Graysona, jak cennej pomocy może udzielić RMN w kwestii zabezpieczenia układu przed atakiem Masady czy Haven. Z drugiej strony, musimy dostarczyć bezpiecznie pięć frachtowców do układu Casca, a meldunki wywiadu donoszą o zwiększonej aktywności „piratów” w okolicy. Dlatego sądzę, że Fearless, jako robiąca największe wrażenie jednostka, powinien pozostać tutaj wraz z niszczycielem Madrigal jako jednostka wspierającą i zwiadowczą. Apollo zaś i Troubadour polecą z resztą konwoju, Mając Alistaira jako zwiadowcę, powinnaś sobie poradzić z każdą niespodzianką, Alice. Dotarcie do celu zajmie wam nieco ponad standardowy tydzień, ale w drodze powrotnej nie będziecie musieli nikogo eskortować, ta więc potrwa krócej. Chcę, żebyście wracali natychmiast i zrobili to na tyle szybko, by znaleźć się tu z powrotem po jedenastu dniach. My zaś, Jason, będziemy tymczasem działali w oparciu o założenie, że władze Graysona rzetelnie poinformowały nas o zagrożeniu, jakie stanowią fanatycy z Masady. Wątpię, prawdę mówiąc, by spróbowali nas zaatakować, ale w przeciwieństwie do pewnych członków delegacji dyplomatycznej nie zamierzam zakładać, że są ludźmi racjonalnymi i trzeźwo myślącymi… Nie ma się co śmiać, należy mu współczuć naiwności, ale nie to jest tematem naszej rozmowy. Chcę, by oba okręty utrzymywały przez cały czas zdolność manewrową, a jeśli będzie możliwość zejścia na powierzchnię, co jak sądzę nastąpi, nie powinno się tam znaleźć jednocześnie więcej niż dziesięć procent załóg.
— Rozumiem, ma’am — potwierdził komandor Alvarez.
— Dobrze. Czy ktoś z was ma cos do dodania?
— Chciałbym zapytać, skipper — odezwał się McKeon i Honor przekrzywiła głowę, uśmiechając się lekko. — Czy ktokolwiek był uprzejmy poinformować władze Graysona, że eskadrą dowodzi kobieta?
— Nie wiem — przyznała zaskoczona Honor, bo jej samej nie przyszło to do głowy. — Panie admirale?
— Nie byliśmy uprzejmi — odparł Courvosier, marszcząc brwi. — Postąpiono tak za radą ambasadora Langtry’ego przebywającego od trzech lat na Graysonie. Mieszkańcy planety są dumni i łatwo ich urazić, na co, jak sądzę, spory wpływ ma strach spowodowany zagrożeniem ze strony Masady. Wiedzą, że kobiety służą w Królewskiej Marynarce i w Marines, i zdają sobie sprawę, jak naprawdę wygląda stosunek sił między nimi a Królestwem Manticore i nie podoba im się, że są tak słabi. Nie chcą nas prosić o pomoc i z tego, co wiem, nie zdobędą się na oficjalne przyznanie, że jej potrzebują. Sir Anthony jest przekonany, że niepotrzebnie urazilibyśmy ich, informując specjalnie o płci dowódcy eskadry, gdyż uznaliby to za przytyk, iż uważamy ich za niecywilizowanych. Przekazaliśmy im jednak pełną listę okrętów wraz z nazwiskami i imionami dowódców, a ponieważ ich przodkowie prawie w całości pochodzili z zachodniej półkuli Ziemi, podobnie jak nasi, powinni bez trudu rozpoznać żeńskie imiona.
— Rozumiem… — powiedział wolno McKeon.
Znająca go dobrze Honor wiedziała, że coś w tym, co właśnie usłyszał, nie spodobało mu się, ale nie naciskała. Rozejrzała się ponownie po obecnych i spytała:
— Cos jeszcze?
Odpowiedziały jej przeczące gesty.
— Doskonale. W takim razie, panie i panowie, proszę wrócić na okręty.
Wszyscy wstali i ruszyli ku wyjściu — dowódcy do swoich pinas, Honor i Courvosier, by ich odprowadzić, zgodnie z tradycją i dobrymi manierami.
ROZDZIAŁ IV
Miecz Wiernych, Matthew Simonds, maszerował gniewnie korytarzem swego nowego okrętu flagowego, przypominając sam sobie, że nie powinien rozmawiać z kapitanem Yu jak z pogańskim psem, którym zresztą był. Nie miał wątpliwości, że Yu nie będzie zadowolony z tego, co usłyszy, a choć kapitan był zawsze nienagannie uprzejmy, nie do końca potrafił ukryć poczucie wyższości. Było to wysoce denerwujące u każdego poganina, a szczególnie u kogoś pochodzącego z tak heretyckiej kultury, ale Kościół potrzebował Yu, przynajmniej na razie. Simonds utrzymywał panowanie nad sobą jedynie dzięki ciągłemu powtarzaniu, że sytuacja ta niedługo ulegnie zmianie, bowiem zbliżała się chwila, w której Bóg wyda wreszcie w jego ręce prawdziwych wrogów Wiary. Od tego dnia bezbożni obcy przestaną być potrzebni… A jeśli te niedowiarki zdołają stworzyć warunki, by powiodła się operacja Machabeus, to dzień ten może nadejść szybciej, niż się spodziewali. Drzwi prowadzące na mostek otworzyły się przed nim, przywołał więc na twarz uśmiech i zmusił się do spokojnego, dostojnego przekroczenia progu. Kapitan Alfredo Yu wstał z fotela stojącego na podwyższeniu w centrum półkoliście rozmieszczonych stanowisk kontrolnych. był wysoki i smukły — wyższy od Simondsa o co najmniej piętnaście centymetrów. I wyglądał elegancko w szkarłatno-złotym uniformie Marynarki Masady. Mimo iż widać było, że czuje się w nim swobodnie, nie całkiem właściwie oddał honory. Zrobił to nie bez szacunku czy niedbale, tylko troszkę inaczej, jakby ceremoniału wojskowego uczył się gdzie indziej i według innych zasad. Bo tak właśnie było.