Wybuchnęła śmiechem, nie mogąc się opanować, a on roześmiał się wraz z nią.
— Nie zasłużyłam na takie zaszczyty, ale dziękuję. Naprawdę — powiedziała z uczuciem, gdy się uspokoiła.
— Nie ma za co: należą się pani… Naprawdę. Teraz została nam ostatnia sprawa. — Niespodzianie wstał i spoważniał. — Proszę wstać, kapitan Harrington.
Wykonała polecenie, a Protektor wyciągnął rękę ku admirałowi Matthewsowi. Ten wyjął z niewielkiego pudełka krwistoczerwoną wstęgę, na której zawieszona była niezwykle starannie wykonana, wieloramienna złota gwiazda. Mayhew wziął ją od niego z niezwykłym, prawie nabożnym szacunkiem.
— Kapitan Honor Harrington, z większą niż potrafię wyrazić przyjemnością nadaję pani w imieniu mieszkańców planety Grayson nasze najwyższe odznaczenie za bohaterstwo w służbie naszego świata: Gwiazdę Graysona — przemówił niezwykle uroczyście.
Honor wyprężyła się na baczność prawie automatycznie, a Mayhew musiał stanąć na palcach, by nałożyć jej wstążkę orderu na szyję. Wyprostował ją delikatnie i poprawił odznaczenie, aż gwiazda zalśniła pełnym blaskiem na tle czarnego jak przestrzeń munduru.
— Gwiazda Graysona to nasze najwyższe odznaczenie za odwagę wykazaną w walce — powiedział cicho. — Przez lata naszej historii nosili ją naprawdę nadzwyczajni mężczyźni, ale jestem pewien, że nigdy nie nosiła go bardziej nadzwyczajna kobieta niż pani.
Kabinę wypełniła podniosła cisza.
Przerwało ją dopiero dyplomatyczne chrząknięcie ambasadora Langtry’ego.
— Teraz ostatnia formalność, kapitan Harrington — przemówił także dziwnie oficjalnie. — Zanim poleci pani z Protektorem i ze mną na Graysona, by podpisać traktat i przyjąć tytuł Protektora.
Honor po prostu przyglądała mu się nieco tępawo, zbyt oszołomiona wszystkim, co już się wydarzyło, by zdobyć się na jakąkolwiek inteligentniejszą reakcję. Sir Anthony uśmiechnął się i podszedł do drzwi prowadzących do admiralskiej jadalni. Otworzył je i do kabiny wmaszerowali Alistair McKeon i Alice Truman z tak szerokimi uśmiechami, że prawie im zęby błyskały.
Osłupienie Honor sięgnęło zenitu — była przekonana, że McKeon nadal przebywa na pokładzie Fearless wraz ze Scottym Tremaine’em. I resztą rozbitków z Troubadoura, gdyż razem mieli wracać do domu. W dodatku był w galowym mundurze, który wziął nie wiadomo skąd, bo wszystkie sorty mundurowe, jakie miał, przepadły wraz z niszczycielem. Co gorsza, dzierżył w dłoniach paradną szpadę w ozdobnej pochwie, a ubrana także w galowy mundur Alice trzymała oburącz niewielką jedwabną poduszkę. Przeszła przez kabinę i położyła poduszkę na podłodze, po czym wyciągnęła ręce i ku zaskoczeniu Honor Nimitz przeskoczył w jej objęcia. Alice cofnęła się i stanęła w postawie zasadniczej, Alistair zaś podszedł do sir Anthony’ego i znieruchomiał o krok z boku i z tyłu.
— Proszę przyklęknąć, kapitan Harrington. — Langtry wskazał gestem poduszkę i Honor wykonała polecenie, czując się jak we śnie.
Syknęła dobywana stal i McKeon cofnął się, trzymając w obu dłoniach pochwę. I także zamarł w postawie zasadniczej.
— Jako ambasador Jej Królewskiej Mości, działając z upoważnienia i w imieniu Jej Wysokości oraz jako Rycerz Wielkiego Krzyża Zakonu króla Rogera — oznajmił uroczyście Langtry — nadaję ci rangę, tytuł, prerogatywy i obowiązki Rycerza Towarzysza Zakonu króla Rogera.
Lśniące ostrze opadło na prawe ramię Honor, potem na lewe, a na koniec jeszcze raz na prawe. A potem Langtry uśmiechnął się i delikatnie opuścił klingę raz jeszcze.
— Proszę wstać, damo Honor — powiedział miękko. — Oby pani przyszłe działania równie wiernie strzegły honoru królowej jak dotychczasowe.