— Hmm — potarła w zamyśleniu czubek nosa: McKeon miał rację, ale gdyby to jej okręt odbierał dziwne impulsy grawitacyjne, których nie powinno w ogóle być, na pewno nie zignorowałaby ich.
— Cóż, nic na to nie poradzimy — oceniła, nie dodając, że cała nadzieja w tym, że przeciwnicy nie będą specjalnie ciekawscy.
McKeon przytaknął z miną świadczącą, że też doszedł do tego wniosku.
Honor zaś sprawdziła kurs — byli dwie i pół godziny drogi od orbity Graysona, a w zasięg sensorów Saladina powinni wejść za około czterdzieści minut.
— Sir! — Simonds odwrócił się, słysząc podniecony i podniesiony głos Asha. — Mamy dwa źródła napędu! Właśnie pojawiły się na ekranach!
Simonds dopadł jego stanowiska w trzech długich susach — na ekranie widać było dwa czerwone punkty oznaczające wrogie okręty znajdujące się ledwie dwadzieścia cztery minuty świetlne od lewej ćwiartki rufowej jego okrętu.
— Prędkość pięćdziesiąt sześć tysięcy sześćset siedemdziesiąt dwa kilometry na sekundę — zameldował spokojniej Ash.
— Nasza prędkość?
— Sześćdziesiąt cztery tysiące pięćset dwadzieścia osiem kilometrów na sekundę, ale idą po ciaśniejszym skręcie i doganiają nas dzięki temu, że mają mniejszą odległość do pokonania.
Simonds zacisnął zęby i potarł przekrwione oczy, zastanawiając się, jak ta nierządnica tego dokonała. Jej kurs nie był dziełem przypadku — nie mógł nim być. Wiedziała dokładnie, gdzie jest i co robi Thunder of God, a nie miała prawa tego wiedzieć! Opuścił ręce i wbił wściekle wzrok w ekran, zastanawiając się, co ma zrobić. To, jak to osiągnęła, nie miało w tej chwili znaczenia, choć przesądna część jego świadomości uporczywie twierdziła, że miało. Teraz najważniejsze było, że znajdowała się tu, blokując mu drogę i utrzymując na kursie zbliżeniowym. Oba okręty zbliżały się z prędkością dwunastu tysięcy kilometrów na sekundę i prędkość ta powoli, ale stale wzrastała, co oznaczało, że za około trzy godziny znajdą się w zasięgu skutecznej wymiany ognia, na długo przedtem, nim będzie w stanie ostrzelać Graysona. Mógł co prawda zwiększyć prędkość, ale niczego by w ten sposób nie osiągnął — wystarczyło, by ladacznica i pomiot szatana zmniejszyli promień skrętu i sytuacja pozostanie bez zmian. Nadal nie będzie mógł jej ominąć i dotrzeć na odległość umożliwiającą ostrzelanie Graysona bez walki. A Thunder of God był ostatnią nadzieją Wiernych…
— Kurs osiemdziesiąt stopni na prawą burtę, prędkość czterysta osiemdziesiąt g! — warknął.
— Tak jest, sir — potwierdził sternik. — Jest osiemdziesiąt stopni prawo na burt i czterysta osiemdziesiąt g.
Ash przyglądał mu się zaskoczony i Simonds z trudem powstrzymał się, by go nie skląć. Odwrócił się plecami do porucznika, podszedł do fotela kapitańskiego i usiadł w nim z westchnieniem ulgi. Poczekał, aż rozłożą się ekrany i klawiatura otaczająca fotel, i przymknął oczy, oczekując reakcji przeciwnika.
— Nie wierzę! Ten głupi kuta… — Andreas Venizelos ugryzł się w język w ostatnim momencie. — Chciałem powiedzieć, że on ucieka, ma’am.
— Nie ucieka. A przynajmniej jeszcze nie. — Honor złączyła palce dłoni w piramidkę i oparła na nich podbródek. — To odruchowa reakcja, Andy. Zaskoczyliśmy go, więc chce się znaleźć w bezpiecznej odległości, żeby przemyśleć nową sytuację.
— Oddala się kursem prostopadłym z przyspieszeniem cztery koma siedem kilometra na sekundę kwadrat, ma’am — zameldował Cardones.
Honor przytaknęła lekko — nie sądziła, by to długo potrwało, ale póki co Saladin leciał w najwłaściwszym z jej punktu widzenia kierunku.
— Steve, oblicz kurs pościgowy — poleciła. — Chcę, żeby leciał szybciej od nas jedynie o dwa koma pięć g.
— Aye, aye, ma’am — potwierdził DuMorne. Odchyliła się na oparcie fotela, obserwując, jak punkt oznaczający Saladina porusza się nowym kursem.
Simonds zmusił swoje dłonie do bezruchu. Thunder of God utrzymywał nowy kurs i prędkość przez ponad siedemnaście minut, a ta służebnica szatana leciała w ślad za nim, nie próbując zmniejszyć dzielących ich odległości. Pozwalała mu zwiększyć prędkość, mimo że jej okręty mogły osiągać większe przyspieszenie maksymalne. I to właśnie było bardziej niż niepokojące.
Odległość między okrętami zwiększyła się do ponad dwudziestu czterech i pół minuty świetlnej, a mimo to ten czarci pomiot Harrington wiedziała dokładnie, gdzie znajduje się Thunder of God, podczas gdy on widział jej okręty tylko dzięki sondom pozostawianym przez Asha za rufą. A wokół nie było śladu jakichkolwiek innych sond, boi czy sztucznych obiektów. Wyglądało na to, że Królewska Marynarka miała sensory znacznie lepsze, niż Yu sądził — inaczej lecące za nim okręty nie byłyby w stanie go dostrzec, nie mówiąc już o powtarzaniu każdego manewru czy poprawki kursu. Oznaczało to przerażającą i równocześnie doprowadzającą do szału przewagę techniczną i co ważniejsze, znaczyło, że nie jest w stanie ani ich zgubić, ani też zbliżyć się nie zauważony do Graysona innym kursem. Na dodatek już znalazł się poza pasem asteroidów, a z każdą chwilą zwiększał odległość od orbity Graysona.
Nic dziwnego, że pozwalała mu odlecieć, nie spiesząc się do walki. Tracił cenny czas, próbując uników wobec przeciwnika widzącego każdy jego ruch, a nim wytraci prędkość i z powrotem znajdzie się w zasięgu skutecznego ognia, minie ponad sześć godzin od chwili, gdy odkrył okręty tej suki. Zakładając naturalnie, że nierządnica będzie bezczynnie czekać i nie wymyśli jakiejś nowej diabelskiej sztuczki, by utrudnić mu wypełnienie Woli Bożej.
Zgrzytnął zębami, ale fakt pozostawał faktem. Prawdą też było, że to, co okręty Królewskiej Marynarki dotąd zrobiły z jego jednostkami, spowodował, że obawiał się kolejnego starcia, zwłaszcza że Yu i Manning wbili mu do głowy, że są niezastąpieni, manewrując tak, by młodsi oficerowie pochodzący z Masady nie mieli odpowiedniego doświadczenia. Ash był tego najlepszym przykładem — on i jego podkomendni, mimo że pełni zapału, nie byli w stanie w pełni wykorzystać możliwości sprzętu, którym dysponowali. Napięcie wywołane świadomością, iż nadal są obserwowani mimo tak wielkiej odległości dzielącej obie strony, nie pomagało im w wykonywaniu obowiązków.
Z drugiej jednak strony, nic też nie było w stanie zmienić faktu, że Thunder of God był ponad dwukrotnie potężniejszy od obu przeciwników razem wziętych i jeżeli będzie musiał się przez nich przebić, by dotrzeć do Graysona, zrobi to. Tylko czy potem będzie w stanie wykonać resztę zadania…
— Obliczcie mi nowy kurs — polecił chrapliwie. — Chcę zbliżyć się do nich na granicę skutecznego ostrzału i utrzymywać ten dystans.
— Saladin zmienia kurs! — zameldował Cardones. — Wraca z maksymalnym przyspieszeniem, ma’am.
Honor skinęła głową — wiedziała, że prędzej czy później to właśnie nastąpi, tylko prawdę mówiąc spodziewała się, że prędzej, i nadal nie mogła zrozumieć kapitana Saladina. Wszystkie odmiany krążowników budowane były z myślą o zdecydowanym ataku i zniszczeniu wroga, a nie o ostrożnym macaniu się z nim na odległość czy też innych wyrafinowanych manewrach taktycznych.
W końcu się jednak zdecydował, a więc powinien zaatakować zdecydowanie, by zrównoważyć swe poprzednie zachowanie.