— Dziękuję, wielebny, ale ten jegomość chyba ma sprawę do mnie — odpowiedziała Hanksowi na tyle głośno, że mikrofon to wychwycił, a reszta systemu dźwiękowego nagłośniła tak, jak tego chciała.
Jej sopran stanowił elegancki kontrast dla wycia sprzężenia i wrzasków Marchanta, toteż uaktywniła powiększenie w protezie lewego oka i przyjrzała się twarzy adwersarza, nim spytała uprzejmie:
— Chce mi pan coś powiedzieć?
— Jesteś obca w Bogu, Honor Harrington! — oznajmił zapytany, wywijając książką.
Użycie imienia i pominięcie tytułu przez kogoś, kto nigdy nie został jej przedstawiony, było świadomą obelgą, i gładząc Nimitza, czuła wyraźnie rosnącą wściekłość LaFolleta. I spokojnie czekała na ciąg dalszy.
— Jesteś heretyczką i poganką, do czego sama się przyznałaś przed Konklawe, gdy odmówiłaś nawrócenia się na prawdziwą wiarę. Nikt nie należący do Kościoła niezdolen jest przewodzić bożemu ludowi!
— Nie wiem jak pan, ale ja uważałam, że uczciwiej jest przypomnieć wszystkim, że nie zostałam wychowana w wierze głoszonej przez Kościół Ludzkości Uwolnionej i nie należę do niego. Pan postąpiłby inaczej?
— Nigdy nie powinnaś była sprofanować tej planety, szukając tu ziemskiej władzy! — wrzasnął rozjątrzony Marchant. — Zaprawdę marnieje Grayson, skoro heretyk i na dodatek kobieta może nosić klucz sługi bożego, jakim jest patron! Przez tysiące lat ten świat należał do Boga, a teraz profanują go ci, którzy zapomnieli Jego praw, szukając obcych sposobów i zaprzedając Jego lud bezbożnym poganom, by ginął w obcej wojnie. A to wszystko twoja wina, boś ty przywiodła całe obce zło! Sama twa obecność to obraza boska! Korumpujesz Wiarę, boś przykładem zepsucia i bluźnierstwa, które zabija jako zaraza! Strzeżcie się bowiem bracia tych, którzy uwieść was będą chcieli, i nie słuchajcie ich, bowiem zachwaszczą świątynię duszy waszej obietnicami rzeczy materialnych. Wyrzeknijcie się zatem władzy i utrzymujcie w wierze, albowiem jedynie tak wolnymi zostać możecie!
Honor usłyszała jak Hanks zgrzyta zębami — Marchant cytował fragmenty Księgi Nowej Drogi, drugiego z najświętszych źródeł pisanych planety, przekręcając cytat stosownie do swych potrzeb. Miał jednak pecha — nie wiedział, że spędziła nad nią sporo czasu, próbując lepiej zrozumieć ludzi, którymi przyszło jej rządzić. A pamięć zawsze miała dobrą…
— Może tak dokończyłby pan ten cytat — zaproponowała uprzejmie i ciągnęła spokojnie, nim miał czas otrząsnąć się z zaskoczenia. — Święty Austin zakończył go słowami: „I nie zamykajcie umysłów swych na to co nowe, bowiem łańcuchy przeszłości krępują najciaśniej, a powiadam wam, że ci, co najzacieklej trzymają się starego, zawrócić was będą chcieli z Nowej Drogi i powtórnie zawieść na ścieżkę złego”.
— Bluźnierstwo! — zawył Marchant. — Jak śmiesz plugawić słowa Księgi, heretyckie nasienie?!
— Przecież każdy może ją przeczytać i cytować — zauważyła z nieodpartą logiką i spokojem. — Święty Austin napisał ją nie tylko dla wyznawców swego Kościoła, ale także dla wszystkich, których miał nadzieję do niego przyciągnąć. Nazywa mnie pan heretykiem, co jest zupełnie niezgodne z prawdą, bo heretykiem może być jedynie ktoś, kto przyjął pańską wiarę, a potem zaczął postępować niezgodnie z nią albo też przeinaczać ją dla własnych potrzeb. Nie odnosi się to do mnie, bowiem nigdy nie przyjęłam pańskiej wiary ani też nie zostałam w niej wychowana. Wychowano mnie w innej wierze, ale czy to ma być powód uniemożliwiający mi zapoznanie się z naukami i zasadami pańskiej wiary? Przecież to niedorzeczność!
— Co ty wiesz o Wierze?! — Marchant wypluł te słowa z nienawiścią i słychać było, jak z każdym wypowiedzianym zdaniem rośnie w nim wściekłość i nienawiść. — Powtarzasz jak papuga słowa, nie mając pojęcia o ich znaczeniu, a najlepszym dowodem tego jest klucz na twojej szyi, bowiem kobieta nigdy nie została stworzona do rządzenia! Zbierzcie synów swoich, by zbudować świat, jak Bóg polecił, i strzeżcie żon swych i córek. Chrońcie je i nauczajcie je, by mogły poznać wolę Bożą przez was! Przez was! Słyszysz kobieto?! Sam Bóg nam mówi, że kobieta ma być rządzona przez mężczyznę jak dzieci przez ojca. Łamanie boskich praw to sprzeciw wobec Jego woli! Ty i twoje przeklęte Gwiezdne Królestwo przynosicie do nas zarazę, zgniliznę i wszelkie zepsucie! Wiedziecie naszych chłopców na bezbożną wojnę, a dziewczęta w objęcia pychy i rozpusty! Zwracacie żonę przeciw mężowi i córkę przeciw ojcu!
— Nie sądzę, aby tak było! — odparła chłodno i zacytowała inny fragment z Księgi Nowej Drogi: — „Ojcowie, nie zamykajcie umysłów swych na słowa dzieci waszych, albowiem są one mniej przywykłe do tego co minione. Żaden człowiek także nie powinien dopuścić do rozdźwięku między nim a żonami jego: niechaj kocha je i słucha rady ich. Wszyscyśmy bowiem dziećmi Boga, tako synowie, jak i córki Jego. Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, by wzajem sobie pomagali i dobro czynili, a przyjdzie dzień taki, że mężczyzna potrzebował będzie prócz siły swej własnej takoż i siły kobiety”.
Marchant spurpurowiał, słysząc potakujące pomruki, coraz głośniejsze wśród słuchaczy. A wielebny Hanks przestał zgrzytać zębami, również zaskoczony, choć dla odmiany przyjemnie, znajomością nauk teologicznych wykazaną przez Honor. Ona jednak nie dała się unieść chwilowemu sukcesowi, doskonale wiedząc, że zaraz nastąpi nowy atak.
Nie musiała czekać długo.
— Jak śmiesz mówić o mężu i żonach jego?! Święty związek małżeński jest sakramentem błogosławionym przez Boga, a ty całym swoim postępowaniem plujesz nań i plugawisz go, gżąc się jedynie dla cielesnej przyjemności!
Wściekły ryk Nimitza przeszedł w ryk wzmocniony przez głośniki, ale i tak pomruk tłumu był głośniejszy. LaFollet zaklął i złapał za komunikator. A oczy Honor błysnęły lodowato.
— Nie oplułam ani nie splugawiłam jak dotąd żadnego sakramentu, nie tylko małżeńskiego — oznajmiła zimno. — a księga, którą tak chętnie, choć pobieżnie pan cytuje, mówi wyraźnie: „Bez miłości nie ma prawdziwego małżeństwa, a gdy jest miłość, to związek niczym innym być nie może”. Święty Austin napisał zresztą jeszcze następujące słowa: „I powiadam wam, nie spieszcie do małżeństwa, bo to rzecz głęboka a doskonała. Przódy sprawdźcie, czy wzywa was do niego miłość prawdziwa czy jeno cielesne przyjemności, które gdy przeminą pozostawią popiół ino i zgryzotę”. Kochałam Paula Tankersleya całym sercem i gdyby żył, wyszłabym za niego. Poza tym nie należę do pańskiego kościoła i choć szanuję głoszone przez niego zasady, nie wolno mnie według nich oceniać, nie chcąc być tendencyjnym, bowiem postępowałam według norm przyjętych tam, gdzie się wychowałam. Spodziewam się, że pan także będzie przestrzegał tych, w których go wychowano.
— A! Odkryłaś więc swą plugawą naturę! — ucieszył się klecha. — Ty i wszyscy twoi tarzający się w grzechu rodacy wielbiący rozpustę nie macie miejsca między wybrańcami Boga!
— Zdaje się, że niewiele pan zrozumiał. Udowodniłam jedynie, że kochałam mężczyznę tak, jak chciał tego Bóg, choć dzieliłam jego miłość w sposób odmienny od pańskiego — w głosie Honor pojawiły się nutki pogardy, a na policzkach łzy: wspomnienie śmierci Paula nadal było bolesne, zwłaszcza gdy mówiła o tym publicznie, czego prawie nigdy nie robiła.