Выбрать главу

Jeden z zielonych symboli przedstawiających okręty RMN zaczął pulsować pomarańczowo, gdy pół tuzina promieni laserowych trafiło w niego równocześnie. Ekran HMS King Michael zniknął, potem pojawił się na nowo i przez sekundę White Haven myślał, że najgorsze za nimi — w następnej sekundzie superdreadnaught zmienił się w miniaturową supernową. Mający ponad osiem milionów ton i liczącą sześć tysięcy ludzi załogę okręt przestał istnieć. Ktoś zaklął cicho, ktoś inny westchnął, admirał Hamish Alexander polecił zaś lodowato opanowanym głosem:

— Kapitanie Goldstein, proszę zmienić kurs o piętnaście stopni na prawą burtę.

W ten sposób oddalał się od przeciwnika, zwiększając tym samym czas trwania pojedynku rakietowego. Przy takiej różnicy sił jego okręty nie miały szans w starciu na małą odległość, a pojedynek rakietowy z każdą chwilą zmniejszał tę dysproporcję. Z ponurą satysfakcją obserwował, jak formacja wroga także zmienia kurs i to gwałtowniej — okręty Ludowej Marynarki wykonały ostrzejszy zwrot, chcąc szybciej zmniejszyć dystans, choć w ten sposób niebezpiecznie wystawiały nie osłonięte dzioby na trafienia. Dało się to natychmiast zauważyć — w kilka sekund po zmianie kursu eksplodował pierwszy superdreadnaught, a nim odległość zmniejszyła się do czterech milionów kilometrów, dwa kolejne przestały istnieć. Liczne trafienia i uszkodzenia pozostałych powoli, lecz stale wyrównywały siły obu stron, o czym na bieżąco informowała wyświetlająca się na dole ekranu analiza taktyczna.

— Kapitanie Goldstein, proszę zmienić kurs o dziesięć stopni na lewą burtę — polecił White Haven, gdy uznał stosunek sił za zadowalający. — Skoro tak chcą się do nas zbliżyć, pomożemy im.

— Aye, aye, milordzie. Jest dziesięć stopni na lewą burtę!

Ostrzał przybrał na sile, gdy odległość między obiema flotami zaczęła się zmniejszać, ale coraz bardziej uwidaczniała się przewaga okrętów Królewskiej Marynarki — coraz więcej wyrzutni wroga milkło, kolejny okręt wypadł z szyku, ustawiając się ekranem do przeciwnika. Przy tym stosunku strat — pięć okrętów wroga wyłączonych z walki za jeden własny — jego eskadra będzie miała przewagę, gdy znajdą się w zasięgu broni energetycznej…

White Haven zmarszczył brwi: ten, kto dowodził siłami Ludowej Marynarki, także miał tego świadomość, więc dlaczego parł do samobójstwa?! Nightingale stanowił istotny element zewnętrznej strefy obronnej Trevor Star, ale nie na tyle istotny, by był wart utraty trzydziestu dwóch okrętów liniowych. Musiał istnieć inny powód tego szaleństwa…

— Nowy kontakt! Nieprzyjacielskie okręty liniowe w namiarze 046 na 039! Odległość osiemnaście milionów kilometrów i zmniejsza się! — rozległ się nagle głos jednego z operatorów. — Oznaczenie sił: Bogey 2!

White Haven odwrócił się ku głównej holoprojekcji taktycznej — za prawoburtową ćwiartką rufową jego okrętu flagowego zaczęły się pojawiać nowe symbole, w miarę jak superdreadnoughty przeciwnika uruchamiały napędy i stawały się widoczne dla sensorów. Dwadzieścia cztery nowe okręty liniowe stanowiące drugie ugrupowanie wroga wyjaśniały sytuację i dziwne zachowanie pierwszego, którego zadaniem było wciągnąć go w zasadzkę. Niechętnie, ale musiał przyznać, że Ludowa Marynarka naprawdę wracała do formy — gdyby dowódca drugiego zespołu poczekał jeszcze z kwadrans, cała eskadra Królewskiej Marynarki znalazłaby się w potrzasku, zmuszona walczyć na bliską odległość z niedobitkami pierwszej grupy, a wystawiona na ogień z boku i z góry drugiej, o której istnieniu nic nie wiedziała. Niewiele okrętów RMN zdołałoby ujść z tej zasadzki.

White Haven uśmiechnął się złośliwie — gdyby przeciwnik poczekał… ale tego nie zrobił i ujawnił się o kwadrans za wcześnie, co zmieniało sytuację diametralnie. Był to bez wątpienia skutek braku doświadczenia dowodzącego zespołem Bogey 2, a to z kolei było skutkiem czystek, które nowe władze Ludowej Republiki przeprowadziły we flocie. Wyrżnęli praktycznie wszystkich wyższych dowódców, a więc i większość doświadczonych, co się właśnie zemściło. Bardziej doświadczony oficer zignorowałby straty ponoszone przez pierwszy zespól i czekał, aż przeciwnik znajdzie się w potrzasku. Przy tak niewielkiej odległości i przy ostrzale z broni energetycznej z obu burt przewaga techniczna uzbrojenia dalekodystansowego nie liczyłaby się, a okręty Królewskiej Marynarki zostałyby dosłownie zmasakrowane. I Ludowa Marynarka odniosłaby pierwsze zwycięstwo w tej wojnie.

Kwestia była prosta — nie mógł wdać się w walkę z takimi siłami, bo oznaczałoby to zagładę jego sił, a więc musiał dotrzeć do granicy wejścia w nadprzestrzeń i uciec, zanim pułapka się zamknie. By tego dokonać, nie mógł jedynie zmienić kursu, bowiem zgodnie z wyliczeniem komputera taktycznego oba zgrupowania przeciwnika połączą się wcześniej, jeśli to zrobi, a jego okręty będą i tak miały zbyt dużą prędkość, by z marszu wejść w nadprzestrzeń. Jedyne, co mu pozostało, to ostry zwrot na lewą burtę prosto ku lecącej formacji. Dzięki temu Bogey 2 nie zdąży wziąć udziału w walce. Minusem było to, że musiał wejść w zasięg broni energetycznej pierwszego zgrupowania szybciej niż planował, co oznaczało, że poniesie znacznie większe straty niż zakładał przed bitwą.

White Haven pogodził się z tym, wiedząc, że nie ma innego wyjścia, a w ten sposób nie dość, że uratuje większość okrętów, to jeszcze zada przeciwnikowi duże straty. Wprowadził nowy kurs do podręcznego komputera nawigacyjnego i gdy na ekranie pojawiła się nowa projekcja, uśmiechnął się z mściwą satysfakcją — tak jak podejrzewał, jego eskadra znajdowała się w pozycji umożliwiającej przecięcie kursu przeciwnika bez wystawiania dziobów prosto na jego salwy burtowe. A okręty Ludowej Marynarki będą musiały zmienić kurs albo wystawią swoje nie osłonięte dzioby na jego salwy burtowe. Jeśli się zdecydują na to drugie, zadadzą mu większe straty, bowiem pojedynek potrwa dłużej, ale same zostaną zmasakrowane. — Kapitanie Goldstein, proszę wziąć kurs 270 na 000! — polecił. — Pełna szybkość i proszę przekazać na wszystkie okręty: odwrócić się ekranami do Bogey 2 i kontynuować walkę z Bogey 1!

Nie czekając na potwierdzenie, ponownie skupił uwagę na ekranie taktycznym. Jego okręty zwróciły się ekranami ku nowemu przeciwnikowi, nie przerywając ostrzału starego. Co prawda Bogey 2 znajdował się poza zasięgiem ostrzału rakiet dysponujących jeszcze napędem, ale jego dowódca mógł zaryzykować parę salw w nadziei, że pociski po wyczerpaniu paliwa nadal będą lecieć tym samym kursem, a staną się niewykrywalne dla pokładowych sensorów. W ten sposób zabezpieczył się przed taką niespodzianką i mógł skoncentrować się na pierwotnym przeciwniku.

I na dalszej ucieczce. Bo uciekał — i wiedzieli o tym wszyscy, tak jego podwładni, jak i przeciwnik. Po raz pierwszy w tej wojnie Ludowej Marynarce udało się powstrzymać całkowicie ofensywę Royal Manticoran Navy, i to zadając jej przy okazji poważne straty. Obserwował zmieniające się prognozy w miarę rozwoju sytuacji, świadom, że do samego końca bitwy nie będzie wiedział, jak wielkie one będą. Jedno nie ulegało kwestii: na pewno będą poważne…

A gdyby nie niecierpliwość dowódcy Bogey 2, byłyby olbrzymie. Przestrzeń była wystarczająco obszerna, by ukryć w niej całe floty, jak długo okręty nie emitowały zdradzającego ich obecność promieniowania, ale by zasadzka taka jak ta spełniła swoje zadanie, konieczne było doskonałe zgranie czasowe obu zespołów ją organizujących, nawet jeśli ofiara była uprzejma współpracować tak dalece jak on… Dalsze rozmyślania przerwał mu widok kolejnego zielonego symbolu zmieniającego barwę na pomarańczowy. HMS Thunderer przełamał się na dwie połowy, rozsiewając wokół kapsuły ratunkowe. White Haven przygryzł wargę — nie mógł nic zrobić dla rozbitków, bo jeśli zwolni, Bogey 2 zdoła dogonić jego formację. Jeśli zaś zostawiłby jakiekolwiek lekkie okręty, by odszukały ich i wzięły na pokłady, skazałby je na zagładę. A ich załogi na śmierć lub niewolę.