Выбрать главу
* * *

— Siedem minut do przecięcia kursu przeciwnika, ma’am — zameldował Warner Caslet.

Honor potwierdziła ruchem głowy.

Znajdowali się milion trzysta tysięcy kilometrów od tego niewidocznego miejsca w przestrzeni, które nazwała „punktem Trafalgar”, i nadal nic nie świadczyło o tym, by wróg ich zauważył. Możliwości systemów radioelektrycznych Ludowej Marynarki były mniejsze niż tych używanych przez RMN, ale ponieważ tym razem obie strony korzystały z tego samego oprzyrządowania i oprogramowania, Honor i jej kapitanowie dokładnie wiedzieli, co może wykryć przeciwnik i kiedy. Różnicę stanowili operatorzy, ale nie była ona aż tak wielka, by w znaczący sposób rzutować na ogólny obraz. Jak dotąd okręty przeciwnika omiatały wokół siebie sferę standardowymi impulsami radarowymi i jeśli nie zajdzie nic nieprzewidzianego, to powinno tak zostać, przynajmniej dopóki nie zbliżą się na odległość ośmiuset tysięcy kilometrów od sił głównych.

Okazało się także, że wręcz idealnie przewidziała kurs wrogich jednostek, dzięki czemu przy jedynie dwóch drobnych korektach trajektorii jej okręty przetną go prawie w równej odległości od obu grup. Od sił głównych będzie je dzieliło siedemset siedemdziesiąt tysięcy kilometrów, a od transportowców siedemset trzydzieści tysięcy kilometrów. Była to sprawiająca dużą satysfakcję świadomość, ale tego nie było widać po Honor Harrington, gdy kolejny raz rozejrzała się po mostku.

Do tej pory plan sprawdzał się w praktyce prawie idealnie, co automatycznie powodowało podejrzliwość Honor. Wynikała ona z irracjonalnego przekonania o prawdziwości praw Murphy’ego. A poza tym nawet jeśli los się nie wtrąci, przeciwnik i tak dysponował olbrzymią przewagą ogniową, a jej załogi do dobrze wyszkolonych z całą pewnością nie należały.

No i pozostawała jeszcze jedna kwestia — zaledwie jedna trzecia z jej ludzi miała skafandry próżniowe. Ona zresztą do nich nie należała, co zaczynało wpadać jej w nałóg. W świadomości braku skafandra nie było oczywiście niczego zabawnego, ale ponieważ absolutnie nic nie mogła na to poradzić, rozpaczanie było równie bezsensowne, a mniej przyjemne od czarnego humoru. Nimitz, którego skafander przepadł razem z Tepesem, także tak uważał.

Problem ze skafandrami próżniowymi polegał na tym, że były robione praktycznie na miarę, gdyż powinny dobrze pasować, by dawać skuteczną ochronę. Dlatego były stałym elementem wyposażenia każdego członka załogi i przypisane do osoby, nie do okrętu. Modyfikacje były niezwykle trudne i pracochłonne nawet dla fachowców w wyposażonym w pełni warsztacie. Na planecie Hades takiego warsztatu brakowało, gdyż nie był on nikomu do niczego potrzebny. Dlatego mimo dołożonych starań nie więcej niż trzydzieści pięć procent członków załóg dysponowało w miarę pasującymi skafandrami, bo tylko tylu było w stanie dopasować się do zdobytych. Pozostali mieli jedynie mundury, co w praktyce oznaczało, że jeśli jakieś pomieszczenie zostanie trafione i rozhermetyzowane, większość przebywających w nim ludzi zginie.

A ona znajdzie się wśród nich, jeśli trafiony będzie mostek, gdyż mimo gorączkowych poszukiwań przeprowadzonych przez Alistaira, Scotty’ego i Harknessa nie udało im się znaleźć skafandra wykonanego dla jednorękiej kobiety mającej sto osiemdziesiąt osiem centymetrów wzrostu.

Co, prawdę mówiąc, sprawiło Honor ulgę, gdyż raz, że czułaby się winna, mając skafander, podczas gdy większość jej podkomendnych ich nie posiadała, a dwa — nie dało się zbudować modułu ratunkowego dla Nimitza, a ona wolała nie myśleć o ewentualności, w której treecat by zginął, a ona przeżyła. Była to perspektywa zbyt straszna, by odważyła się ją na poważnie rozważyć choćby raz…

Nimitz zamruczał cicho, wyczuwając jej emocje. Nie była pewna, czy rozumiał, co je spowodowało, ale jak zawsze wiedział, kiedy mroczna fala zaczęła wzbierać w jej duszy, i zrobił, co mógł, by ją zatrzymać.

* * *

— Za pięć minut znajdziemy się na pozycji i będziemy mogli otworzyć ogień, towarzyszu generale — zameldował kontradmirał Yearman. — Chce pan zaproponować im kapitulację czy od razu mam zacząć strzelać?

Chernock przekrzywił głowę i spojrzał na niego z uśmiechem. Yearman nie miał już żadnych wątpliwości odnośnie do tego, co zaszło na więziennej planecie, mimo iż żaden z nich nie miał pojęcia, jak skazańcy zdołali tego dokonać. W sumie nie było to jednak ważne.

— Sądzę, że towarzysz sekretarz Saint-Just i towarzysze z ministerstwa finansów woleliby, żebyśmy nakłonili ich do poddania się — odparł, nie kryjąc ironii. — Wątpię jednak, by to zrobili. Na wszelki wypadek proszę ich do tego wezwać. Raz. A gdy odmówią, niech pan natychmiast wyrąbie przejście w obronie systemowej. Towarzysze księgowi będą nieszczęśliwi i będą musieli uzupełnić zniszczone uzbrojenie.

— Z całym szacunkiem, towarzyszu generale, mam gdzieś to, że towarzysze księgowi będą nieszczęśliwi — odpalił Yearman z kamienną miną.

Jak na oficera Ludowej Marynarki była to niezwykle odważna uwaga adresowana do generała Urzędu Bezpieczeństwa. Chernock jedynie parsknął śmiechem, a gdy się uspokoił, odparł ponuro:

— Tak między nami, towarzyszu admirale: ja również!

* * *

— Zbliżamy się do granicy prawdopodobnego wykrycia przez radary wroga, ma’am.

— Rozumiem.

Napięcie na mostku Farnese było prawie fizycznie wyczuwalne, dlatego Honor zmusiła się, by mówić spokojnie, by nie rzec łagodnie. Następnie obróciła się razem z fotelem i omiotła wzrokiem mostek. Od chwili utraty lewego oka nie polegała na oglądaniu się, wiedząc, że w jej przypadku widzenie kątem oka może okazać się zwodnicze. A tak miała pewność, że dostrzeże wszystko, co powinna, i to bez przekłamań. A jak na razie wszystko wyglądało na gotowe — kontrolki lewoburtowych stanowisk ogniowych płonęły budzącą zaufanie zielenią na ekranie taktycznym, a tablica napędu obok sternika rozświetlona była bursztynowym blaskiem oznaczającym, że wszystkie węzły napędu są w pełni sprawne i gotowe do natychmiastowego użycia. Wzięła głęboki oddech, czując lekki zawrót głowy jak po lampce dobrego koniaku.

Spojrzała na Casleta i spytała:

— Namiar?

— Pewny i na bieżąco aktualizowany, ma’am — odparł równie nienaturalnie spokojnym głosem jak ona.

Kiwnęła głową i skupiła uwagę na ekranie taktycznym fotela, obserwując, jak symbole oznaczające wszystkie trzy zespoły okrętów zbliżają się do siebie. Choć jej jednostki miały wyłączone i zabezpieczone przed przypadkowym włączeniem aktywne sensory, obie grupy wrogich okrętów były wyraźnie widoczne dzięki sygnaturom napędów. Od ponad półgodziny cele były podzielone i utrzymywane w namiarze przez wszystkie okręty, a namiary aktualizowane przez cały czas, tak by w każdym momencie można było otworzyć ogień bez straty czasu na przeliczanie poprawek i innych elementów zapewniających trafienie w cel. Uświadomiła sobie w tym momencie w pełni, że jeszcze kilka minut, a dokona czegoś, czego nie dokonał dotąd żaden oficer w dziejach, Royal Manticoran Navy — przetnie kurs przeciwnika, stawiając idealną kreskę nad T i to na dodatek między dwoma zgrupowaniami wrogich okrętów, mogąc bezkarnie ostrzelać pełnymi salwami burtowymi dzioby jednych, a rufy drugich.

I zrobi to, będąc w zasięgu, dział, nie rakiet.

— Dwie minuty do przecięcia kursu! — zameldował nieskazitelnie spokojnym głosem Caslet.