— Hm… — zamyśliła się Allison, dopijając herbatę. — Zacznijmy od tego… DNA składa się z czterech nukleotydów: adeiny, cytozyny, guaniny i tyminy. Łączą się one w tysiące kodów zawierających plany naszego ciała… i przenoszących te plany do następnego pokolenia. Łączą się w grupy po trzy, stąd określenie trójnukleotyd. Zwykle występują one w grupach czy łańcuchach po około trzydzieści, ale istnieje kilka chorób powodujących znaczne wydłużanie się takich powtarzających się sekwencji. Czasami długość łańcucha dochodzi do parunastu tysięcy sekwencji, co skutecznie… hm… psuje czy też, można powiedzieć, zagłusza fragment właściwego kodu. Czy jak dotąd jest to dla pana zrozumiałe?
— Myślę, że tak — odparł ostrożnie.
— Dobrze, w takim razie idziemy dalej. Ten schemat pokazuje fragment nukleotydu złożonego z cytozyny, adeniny i guaniny, pochodzący z graysońskiego genomu. Ten zmieniony trójnukleotyd przed zmianą był zamkiem. Blokował powtarzanie sekwencji CGG, dzięki czemu zapobiegał uszkodzeniu kodu. Kiedy adenina zmutowała w cytozynę, zamek zniknął, co pozwoliło na niestabilną ekspansję sekwencji CGG, jak tu widać.
Umilkła i czekała na reakcję Sullivana.
— Może nie dogłębnie, ale z grubsza ten proces rozumiem — odezwał się wielebny po chwili. — Natomiast nadal nie wiem, jakie to powoduje konsekwencje.
— W przypadku „delikatnego X”, jak nazywano jedną z chorób, dopóki nie nauczono się korygować tej wady, powodowało to średnie upośledzenie umysłowe. W tym wypadku okazało się groźne, ponieważ zniszczono cześć chromosomu niezbędnego dla właściwego rozwoju embrionu we wczesnej fazie.
— Co oznacza? — spytał Sullivan, nie kryjąc zainteresowania.
— Co oznacza, że spowodowało to śmiertelną mutację w męskich embrionach, wielebny.
Tym razem Sullivan zrozumiał natychmiast — tak gwałtownie się wyprostował, że omal nie upuścił filiżanki. Zdołał złapać ją w ostatniej chwili, Allison zaś dodała rzeczowo:
— Żaden męski embrion posiadający tę mutację nie może się w pełni właściwie rozwinąć i nie może zostać donoszony. Ciąża kończy się zazwyczaj poronieniem. Embriony żeńskie mają podwójny chromosom X, co daje im większą szansę, gdyż jeden z chromosomów pozostaje nieuszkodzony. A w procesie lionizacji wyłączającym jeden chromosom X przeważnie dezaktywowany zostaje uszkodzony. Powoduje to, że embriony rozwijają się dalej, i w efekcie prowadzi do narodzin normalnego, zdrowego dziecka. Płci żeńskiej.
Sullivan przez kilkanaście sekund wpatrywał się w hologram.
— Ale w takim wypadku… — powiedział w końcu. — Jeśli dobrze zrozumiałem, powiedziała pani, że żadne dziecko płci męskiej z tą mutacją nie może żyć? W takim razie jakim cudem nasi przodkowie nie wymarli?! Skoro wszyscy mieli pierwszą wzmacniającą odporność mutację, a wraz z nią w ich organizmach znalazło się to coś, to w jaki sposób nadal rodzili się chłopcy?
— Te dwie mutacje łączy tylko to, że zostały wprowadzone równocześnie i przy użyciu tego samego nosiciela. Każdy, a raczej każdy, kto przeżył, został zmutowany w zamierzony sposób, natomiast na szczęście niepożądana mutacja nie odniosła całkowitego sukcesu. Zdołała zadziałać w około jednej trzeciej przypadków, stąd o tyle spadła liczba rodzących się chłopców. Niestety ci, którzy się urodzili, także mogli być nosicielami, tak więc mutacja była przekazywana i istnieje nadal. W tym samym mniej więcej procencie przypadków. Jeśli przyjąć średnią występującą przy innych tego typu schorzeniach, to nosicielami jest około czterdziestu procent mężczyzn.
— Rozumiem…
— I nic na to nie można było poradzić — dodała szybko. — Modyfikacja pierwotna była niezbędna dla przetrwania wszystkich. Musiała zostać dokonana. Nie wiem, czy ktoś z zespołu, który ją opracował — bo sądzę, że była to jednak praca zespołowa — jeszcze żył, gdy ujawniła się druga. Ale nawet jeśli tak było i nawet jeśli dysponowali jeszcze techniką umożliwiającą badania genetyczne, które umożliwiły poznanie prawdy, to i tak było za późno, by mogli cokolwiek zrobić.
Zapadła cisza.
— Dobry Boże! — mruknął Sullivan tak cicho, że ledwie go usłyszała.
I znów zamilkł.
W końcu odetchnął głęboko, potrząsnął głową i spojrzał na gościa.
— Jestem przekonany, że upewniła się pani co do wyników swego odkrycia, nim zdecydowała się na rozmowę ze mną, milady — ocenił. — Czy mogę również założyć, że dysponuje pani dokumentacją wystarczającą do przekonania innych ekspertów?
— Tak, wielebny. Poza tym cała sprawa jest o tyle prawdopodobna, że wyjaśnia dwa problemy, których nie byli w stanie zrozumieć genetycy Królestwa Manticore, odkąd nastąpiło zacieśnienie stosunków z Graysonem. Pierwszy to, jak już wspomniałam, niezwykła szybkość, z jaką wasi przodkowie pozornie w naturalny sposób wytworzyli w swych organizmach tak zwiększoną odporność na ciężkie metale, a drugi to utrzymująca się cały czas olbrzymia dysproporcja między rodzącymi się dziećmi obu płci. To drugie zdarza się często w określonych, ekstremalnych warunkach, ale nader rzadko trwa tak długo jak tutaj.
— Rozumiem… — powtórzył Sullivan, przyglądając jej się z namysłem. — Czy można jakoś temu zaradzić? Mam na myśli niepożądaną mutację, naturalnie.
— W tej chwili jest za wcześnie, bym mogła odpowiedzieć na to pytanie z jakąkolwiek dozą prawdopodobieństwa. Teoretycznie znalazłam dwa lub trzy możliwe sposoby, ale w praktyce może się to okazać znacznie trudniejsze z uwagi na problemy spowodowane przez umiejscowienie mutacji. Zmutowany gen X znajduje się bowiem blisko tak zwanego cynkowego genu proteinowego X, który jest kluczowy w determinowaniu płci, a Xp 22.2…
Przerwała gwałtownie, widząc znajomy już wyraz twarzy gospodarza, i uporządkowała myśli. Po chwili ciszy, której Sullivan nie przerwał, zaczęła tłumaczyć prościej:
— W tym miejscu jakiekolwiek zmiany mogą spowodować powstanie kilkunastu różnych chorób. Wiele z nich jest śmiertelnych, a inne mogą wywołać zaburzenia w naturalnym doborze płci. Obecnie wiemy o tym znacznie więcej niż ci, którzy wywołali mutację, ale medycyna nadal nie lubi w tym miejscu ingerować. Po prostu istnieje zbyt duża szansa, że minimalny nawet błąd będzie miał poważne konsekwencje, a nawet gdyby udało się uniknąć najpoważniejszych, Kodeks Beowulfa jasno i zdecydowanie zakazuje manipulacji genetycznych mających na celu wybór płci dziecka. W ciągu pierwszych dwustu lat Przed Diasporą dochodziło do zbyt wielu niemiłych i godnych pożałowania przypadków nadużywania tej możliwości. Zresztą od tego czasu na co bardziej zacofanych planetach nadal się zdarzają. Sądzę jednak, że powinno się udać przynajmniej poprawić sytuację, ale to będzie wymagało czasu i naprawdę dokładnych badań. I najprawdopodobniej rezultatem będzie przynajmniej pewne zmniejszenie płodności w męskiej części społeczeństwa.
— Rozumiem… — powtórzył po raz kolejny Sullivan. — Rozmawiała już pani o tym z przedstawicielami Miecza odpowiedzialnymi za służbę zdrowia, milady?
— Jeszcze nie. Chciałam się upewnić co do wyników, a potem pańskie odwiedziny dały mi okazję, by najpierw porozmawiać z panem. Biorąc pod uwagę rolę, jaką Kościół odgrywa nadal w codziennym życiu obywateli Graysona, pomyślałam też, że rozsądniej będzie, jeśli to pan pierwszy się o tym dowie.
— Kościół naturalnie będzie musiał ustosunkować się do tej sprawy — zgodził się Sullivan. — Ale Kościół nauczył się jak najmniej wtrącać w sprawy świeckie, dlatego uważam, milady, że powinna pani przy pierwszej stosownej okazji zwrócić uwagę Protektora na ten problem. Jeśliby pani potrzebowała w tej kwestii pomocy, proszę dać mi znać.