Mówiąc to, spojrzał wymownie na Fonteina i Pritchart.
Giscard zaś, słysząc to, z trudem zapanował nad mięśniami twarzy. Większość żyjących oficerów Ludowej Marynarki od lat zastanawiała się, co też skłoniło Amosa Parnella do tak radykalnych zmian w dyslokacji sił tuż przed rozpoczęciem walk, ale naturalnie nikt nie odważył się tego głośno powiedzieć. Oficjalna wersja głosiła bowiem, że był to efekt spisku wśród wyższych oficerów mającego na celu zdradę Republiki i ludu dla własnych, bliżej nie sprecyzowanych celów. Nikt zasługujący na stopień choćby komandora w to nie wierzył, ale niezdrowe było okazywanie wątpliwości. Tym bardziej że oficjalna wersja zwalała winę za katastrofalny przebieg pierwszych walk wyłącznie na korpus oficerski. I dlatego nowe władze przeprowadziły w nim taką czystkę. Dlatego też słowa Bukato były prawdziwą rewolucją oznaczającą, że coś się jednak zmieniało…
Giscard spojrzał dyskretnie na Fonteina. Towarzysz komisarz nawet nie mrugnął powieką, słysząc tę herezję — po prostu siedział spokojnie i słuchał. A to mówiło znacznie więcej niż słowa Bukato.
— Pomimo to zdołaliśmy zebrać pewne dane i poczynić stosowne analizy na podstawie sprawdzonych informacji — podjął spokojnie admirał Bukato. — Co jest godne uwagi, a wyszło na jaw przy okazji ataku zakończonego zdobyciem systemu Adler, to że przeciwnik cierpi na niedostatek sond zwiadowczych wyposażonych w nadajniki szybsze od prędkości światła. Po obserwacji innych pikiet wokół Trevor Star można założyć, że nawet tam nie wszystkie systemy mają rozstawioną sieć wczesnego ostrzegania. A to sugeruje poważne i długotrwałe problemy logistyczne, najprawdopodobniej jeszcze na etapie produkcyjnym. Jest to naturalnie założenie niesprawdzalne, ale pasujące do stałego wzrostu mocy produkcyjnych stoczni przeciwnika. Wygląda na to, że właśnie osiągnęły one maksimum. Przeciwnik położył główny nacisk na budowę okrętów liniowych, co jest zrozumiałe, gdyż bez nich nie sposób kontynuować akcji ofensywnej, ale wydaje się, że osiągnął rzeczywiście imponujące tempo kosztem budowy okrętów innych klas. Na to wskazuje choćby użycie krążowników pomocniczych do patrolowania przestrzeni Konfederacji. Nie uciekano by się do tego, gdyby dysponowali wystarczającą liczbą krążowników i krążowników liniowych. Braki w wyposażeniu zaś sugerują, że nastąpiło przeciążenie istniejących możliwości produkcyjnych Królestwa, bo o reszcie Sojuszu nie warto wspominać. Jeśli tak, to bez zbudowania nowych stoczni i zakładów nie nastąpi dodatkowy wzrost liczebności sił. A to z kolei tłumaczy bierność przeciwnika od czasu zdobycia Trevor Star.
Bukato przerwał i sięgnął po szklankę z wodą. Nie spieszył się, dając słuchaczom czas na przyswojenie sobie tego, co właśnie powiedział, jako że musiały to być dla nich nowości. Następnie odchrząknął i mówił dalej:
— To mogą również być powody, dla których admirał White Haven nadal próbuje stworzyć w systemie Yeltsin nową flotę, i to złożoną głównie z okrętów Sojuszu, a nie Królewskiej Marynarki. Dotarły także do nas sygnały wskazujące na pilną potrzebę poddania okresowym przeglądom coraz większej liczby okrętów liniowych RMN stacjonujących w położonych w pobliżu linii frontu systemach. Wygląda na to, że ich sprawność bojowa w wyniku spadku wiarygodności systemów pokładowych na skutek zużycia zaczyna spadać.
Ta informacja wybitnie ucieszyła Giscarda znającego aż za dobrze ten problem z własnych doświadczeń. To, że powodem był brak wyszkolonego personelu, było zupełnie inną sprawą; skutki wywołane przez konieczność używania nie w pełni sprawnego sprzętu były zmorą Ludowej Marynarki. Royal Manticoran Navy dysponowała nieporównanie lepszym personelem, ale oznaczało to, że choć operatorzy i technicy byli w stanie wykonać więcej napraw na pokładach i wycisnąć więcej z urządzeń pokładowych, to gdy te się wreszcie zużywały i odmawiały posłuszeństwa, robiły to ostatecznie i okręty wymagały napraw w stoczniach.
A stocznie były zajęte budową nowych okrętów. Królewska Marynarka najwyraźniej wpędziła się w błędne koło: zdobyła zbyt dużo systemów, ponosząc przy tym zbyt ciężkie straty, i brak jej było okrętów do ich obsadzenia, gdy stocznie miały jeszcze wolne moce przerobowe na przeglądy. Teraz co prawda liczba nowych jednostek stopniowo wzrastała, ale w niewystarczającym tempie, toteż te, które już dawno powinny zostać poddane przeglądom, mogły być zastępowane tylko częściowo, a na dodatek musiano ostro żonglować, by znaleźć miejsce do dokonania nie tylko przeglądu, ale i napraw. Było to oczywiście wykonalne ale powodowało koszmar logistyczny i musiało doprowadzić do osłabienia sił obsadzających systemy uznane za mniej ważne. No i naturalnie wprowadzało dużą ostrożność w postępowaniu dowódców świadomych, że mają nie w pełni sprawne jednostki.
— Musimy także wziąć pod uwagę to, jaka będzie sytuacja za mniej więcej rok, gdyż może ona wyglądać inaczej niż obecnie — dodał Bukato. — Z jednej strony dzięki mobilizacji i szkoleniu będziemy w stanie w pełni wykorzystać wszystkie istniejące moce stoczni, ale wątpliwe jest, byśmy zdołali znacząco poprawić obecne normy budowy okrętów. Z drugiej strony informacje dotąd uzyskane wskazują, że przeciwnik ukończy budowę kilku kompleksów stoczniowych, jak na przykład stocznię Blackbird w systemie Yeltsin, a co gorsza będzie dysponował wyszkolonymi załogami, by obsadzić wszystkie wybudowane okręty. Stanie się tak dzięki zwolnieniu załóg dezaktywowanych już w tej chwili fortów broniących dotąd nexus Manticore Junction. Nie są one już potrzebne, gdyż po zdobyciu Trevor Star w jego władaniu znalazły się wszystkie terminale. Połączenie możliwości nowych stoczni z dużą liczbą wyszkolonego personelu da znaczny wzrost liczebności Royal Manticoran Navy w krótkim czasie, a w efekcie podjęcie przez nią działań zaczepnych. Mówiąc inaczej: ten rok to jedyny moment, w którym dostępne środki przeciwnika są wykorzystane, a jego możliwości zaczepne ograniczone.
Ponownie zrobił przerwę.
Esther McQueen pochyliła się, opierając łokcie o blat stołu, i przyglądała się z ukosa Giscardowi z uśmiechem, w którym były wyzwanie, ostrzeżenie i coś jeszcze… zaproszenie do wspólnego numeru albo do zaryzykowania wszystkiego wraz z nią w zwariowanej próbie uratowania Republiki będącej na straconej pozycji. Widząc ten uśmiech, zdał sobie ostatecznie sprawę, że te zaproszenia są równoznaczne, bo ratunek może nadejść tylko pod jednym warunkiem, i że ma nieodpartą ochotę przyjąć to zaproszenie.
— I tu zaczyna się pańska rola, admirale Giscard — odezwała się McQueen. — Zamierzamy wzmocnić Barnett i jestem pewna, że admirał Theisman użyje wszelkich dostępnych sił w najskuteczniejszy możliwy sposób. Ale nie mam zamiaru poprzestać jedynie na utrzymaniu tego, co mamy, dopóki przeciwnik nie złapie oddechu i nie zdecyduje, gdzie zaatakować. Nadal dysponujemy przewagą tak w ilości okrętów, jak i w tonażu, choć znacznie mniejszą niż na początku wojny, i zamierzam to wykorzystać. Jednym z powodów, dla których dotąd tak sromotnie przegrywaliśmy, był podstawowy błąd naszej strategii. Z rozmaitych względów doktryna nakazywała nam utrzymanie wszystkiego i obronę każdego systemu za wszelką cenę. W efekcie nie zdołaliśmy nigdzie zatrzymać przeciwnika. Żeby mieć szanse na sukces, musimy zaryzykować i pozbawić osłony mniej ważne rejony, bo tylko w ten sposób możemy zgromadzić siły niezbędne do kontrofensywy. A to właśnie mam zamiar zrobić.