Выбрать главу

— Zgadzam się z panią w zupełności, towarzyszko sekretarz. Napływ nowych rozwiązań technicznych Ligi pomógł co prawda części naszych ludzi wyzbyć się przekonania, że są gorsi i stoją na przegranej pozycji, ale większość nadal nastawiona jest zbyt defensywnie jak na mój gust. Potrzebujemy więcej takich admirałów jak Tourville czy Theisman i musimy dać im odpowiednie środki i wsparcie. Oraz wolną rękę.

— Hmm… — mruknęła, nie kryjąc grymasu niezadowolenia, gdy padły te nazwiska.

Lester Tourville i Thomas Theisman, a raczej każda wzmianka o nich automatycznie przypominała jej o całej pożałowania godnej sprawie Honor Harrington. Zobaczyła reakcję rozmówcy i sklęła się w duchu — mógł odebrać ten grymas jako skierowany pod jego adresem, a to było ostatnią rzeczą, jakiej chciała.

Cała ta sprawa miała zresztą swoje plusy, jeśli oceniało się ją na zimno i z pewnej perspektywy czasowej. McQueen zdawała sobie sprawę, że Ransom miała zamiar zrobić przykład z Tourville’a i całego jego sztabu (o ile także nie z Theismana) i ukarać ich za próbę ochrony Harrington przed UB. Nie doszło do tego, bo dała się zabić, i to właśnie była jedyna zaleta całej tej sprawy. Poważna zaleta, jako że ta ogarnięta manią prześladowczą i cierpiąca na przerost ambicji suka nie była już w stanie zagrozić flocie. A przy okazji ułatwiało to życie samej McQueen nie muszącej użerać się z nią o najdrobniejszą nawet zmianę.

Z drugiej strony Urząd Bezpieczeństwa zachowywał się tak, jakby podejrzewał Tourville’a i jego sztab o zabicie mendy i zniszczenie jej okrętu. Count Tilly przybył z systemu Cerberus do Haven prawie cztery miesiące temu i cała jego załoga nadal trzymana była w odosobnieniu i przesłuchiwana przez prowadzących „śledztwo” przygłupów Saint-Justa.

— Zdaję sobie sprawę, że towarzysz admirał Theisman jest nieco… staroświecki — odezwał się Bukato — ale ma nadzwyczajne osiągnięcia na swym koncie, podobnie jak admirał Tourville. Mam nadzieję, że nie pozwoli pani, by jakieś plotki czy…

— Spokojnie, admirale Bukato — przerwała mu, rozumiejąc nagle, do czego zmierza. — Mnie akurat nie musi pan reklamować żadnego z nich. To doskonali oficerowie i wyśmienici dowódcy i nie mam najmniejszego zamiaru obwiniać ich o to, co się przytrafiło towarzyszce Ransom. Niezależnie od tego, co myślą inni, wiem i dopilnowałam, by dowiedzieli się o tym także towarzysz przewodniczący i towarzysz sekretarz Saint-Just, że to, co się wydarzyło, nie było w najmniejszym stopniu ich winą.

Wolała nie dodawać, że mogła mieć jedynie nadzieję, że jej argumentacja dotarła, do kogo trzeba. Saint-Just twierdził co prawda, że trzyma Tourville’a tylko dlatego, że nie chce, by rozniosła się wieść o śmierci Ransom, nim ogłoszą to oficjalnie, ale to wcale nie oznaczało, że mówił prawdę…

Przez chwilę przyglądała się uważnie rozmówcy, a potem podjęła decyzję. Zrobiła co mogła dla Tourville’a i choć rozmowa o tym nie była najrozsądniejszą rzeczą, w zasadzie nadszedł czas, by przetestować admirała… skoro nadarzyła się taka okazja, mogła z niej skorzystać, zamiast stwarzać w najbliższym czasie nową.

— Żałuję jedynie, że nie udało mi się przekonać Komitetu do zablokowania planu towarzyszki Ransom odnośnie do Harrington — dodała. — Moglibyśmy uniknąć całego tego gównianego problemu, gdyby zostawiła ją w rękach floty, zamiast ciągnąć na egzekucję do Piekła!

Bukato zamarł z wytrzeszczonymi oczyma, słysząc zarówno słowa, jak i pełen gniewu i pogardy ton. Takie dopuszczanie podwładnego do informacji i przemyśleń, których nie musiał znać, było ryzykownym posunięciem, zwłaszcza jeśli te przemyślenia były krytyczne w stosunku do któregokolwiek z ważniejszych członków Komitetu Bezpieczeństwa Publicznego (nawet martwego i nie opłakiwanego). Oczywiście to także był test; problem polegał na tym, że nie wiedział, co jest przedmiotem tego testu. Jego lojalność wobec Komitetu czy też wobec floty i przełożonego (zakładając, że nie były to dwie odrębne sprawy). By dowieść pierwszej, powinien donieść na McQueen przy pierwszej okazji. By dowieść drugiej, powinien milczeć.

— Nie miałem wpływu na tę decyzję, towarzyszko sekretarz — powiedział powoli, starannie dobierając słowa. — Niemniej wydaje mi się ona… wątpliwa.

— Mnie się nie wydaje — warknęła i uśmiechnęła się, widząc jego zaniepokojenie. — Według mnie była to niewybaczalna głupota i nie omieszkałam powiedzieć o tym towarzyszowi przewodniczącemu i towarzyszowi sekretarzowi!

Bukato nie zdołał ukryć ani zaskoczenia, ani szacunku i McQueen z trudem zapanowała nad pełnym zadowolenia uśmiechem. Co prawda nie ujęła tego tak dosadnie, ale była blisko, a nikt, kto posłuchałby nagrań z tej rozmowy, nie mógłby mieć wątpliwości, że dokładnie to miała na myśli. Jeżeli naturalnie tamta rozmowa była nagrywana, a podejrzewała, że była — Saint-Just był wystarczającym paranoikiem na punkcie wymogów bezpieczeństwa, by nagrywać wszystko, co się dało, na wszelki wypadek. Sądząc zaś z miny Bukato, jej szczerość w tak poważnej kwestii właśnie zaowocowała znacznym przewartościowaniem jego opinii na temat jej skromnej osoby.

— Fakt, że to nie był ich pomysł — dodała na użytek podsłuchujących. — I nie sądzę, żeby się im podobał, ale Ransom była członkiem Komitetu i co gorsza puściła już w galaktykę oficjalne nagranie, w którym informowała, co zamierza, przedstawiając to jako decyzję całego Komitetu. Po niedawnym zamachu Lewelerów sytuacja była raczej niepewna i obaj zdecydowali, że lepiej będzie poprzeć jej stanowisko, niż ogłaszać wszystkim, że w najwyższych władzach istnieje zasadnicza różnica poglądów, bo mogło to sprowokować kolejną próbę przejęcia władzy przez wrogów wewnętrznych. No a konsekwencją tego było sfałszowanie egzekucji przez naszą propagandę.

— Muszę przyznać, że nie całkiem rozumiem, dlaczego to zrobiono. Wydaje mi się, że był to zbędny trud.

— Ładne określenie. Ten zbędny trud będzie nas drogo kosztował. Nie ma co się łudzić, RMN, a przede wszystkim Marynarka Graysona, zemszczą się na pewno. Natomiast decyzję o pokazaniu egzekucji podjęto w informacji publicznej i uważam, że tak powinno być: na pewno są lepiej zorientowani co do efektu, jaki to przyniesie w przypadku ludności cywilnej i państw neutralnych, niż my.

Wygłosiła tę tyradę z tak kwaśną miną, że Bukato omal się nie roześmiał. Ton McQueen był śmiertelnie poważny, natomiast mina jednoznacznie świadczyła, co naprawdę sądzi na ten temat. Najwidoczniej założyła, że gabinet jest raczej na podsłuchu niż na podglądzie, co było logiczne, a podsłuchujący usłyszał dokładnie to, co chciała. Natomiast rozmówca zrozumiał to, co zamierzała mu przekazać.

Pokiwał głową na znak, że rozumie, i przestał drążyć temat. W sumie w tym, że spreparowano nagranie, była swoista logika. W ten sposób nie musieli przyznawać, że mniej niż trzydziestu jeńców zdołało wyrwać się z zamknięcia i choć nie zdołali uciec, to zniszczyli krążownik liniowy. Wpływu takiej wiadomości na morale społeczeństwa nawet nie próbował sobie wyobrazić. Co prawda był to ubecki krążownik liniowy, ale zawsze. No i wizerunek niezwyciężonego, groźnego i wszechpotężnego Urzędu Bezpieczeństwa wziąłby w łeb. Mogłoby się to nawet skończyć tym, że kiedy przyjdą po jakiegoś biedaka, jego sąsiedzi ich spiorą i wywalą na ulicę… Byłaby to miła odmiana, ale nie do przyjęcia dla władz. A Harrington i tak nie żyła i nie mogli tego zmienić, obojętnie, jak bardzo by chcieli, więc to, że przy okazji wykorzystano to propagandowo, było rozsądnym posunięciem. Zakładając naturalnie, że w ogóle sensowne było takie właśnie propagandowe wykorzystanie jej osoby.

Otrząsnął się z tych rozmyślań i przyjrzał się z nowym zainteresowaniem swej przełożonej, próbując zorientować się, jaki też jest prawdziwy motyw jej działań. Znał oczywiście jej reputację — wszyscy oficerowie ją znali. Tylko że jak dotąd widział naprawdę niewiele dowodów jej słynnych ambicji. Za to w ciągu sześciu miesięcy zrobiła dla poprawy sytuacji Ludowej Marynarki więcej niż ta oferma Kline przez cztery lata. Bukato był zawodowym oficerem i nie mógł nie dostrzec czy nie docenić tych osiągnięć. Natomiast czuł, iż sam znalazł się na rozdrożu — ten przypływ szczerości nie był przypadkowy, McQueen sprawdzała, czy okaże lojalność wobec niej osobiście… Taka decyzja mogła mieć niefortunne, a nawet fatalne skutki. A mimo to…

— Rozumiem, ma’am — powiedział cicho.

Oczy McQueen rozbłysły. Pierwszy raz użył tradycyjnego zwrotu przysługującego w każdej flocie starszemu rangą oficerowi. Został on zakazany, gdy opętani rewolucyjnym szałem durnie dorwali się do władzy. A raczej nie tyle zakazany, ile zawarowany wyłącznie dla komisarzy ludowych. I dlatego żaden rasowy oficer, podoficer czy członek załogi Ludowej Marynarki go nie używał. Jako cywilny zwierzchnik sił zbrojnych miała do niego prawo, natomiast Bukato użył go nie w stosunku do sekretarz wojny, lecz w stosunku do admirał McQueen, i oboje wiedzieli dlaczego.

— Cieszę się, Iwan — odparła po chwili milczenia.

I z satysfakcją zauważyła w jego oczach błysk zrozumienia.

Nigdy wcześniej nie zwróciła się doń po imieniu. Był to zaledwie pierwszy krok w skomplikowanym tańcu, ale wiadomo, że początki zawsze są najtrudniejsze. Żadne z nich nie miało pewności, jaki będzie finał, ale najważniejsze mieli już za sobą. Nadszedł czas na lekki dupochron, toteż McQueen uśmiechnęła się porozumiewawczo i oznajmiła ze śmiertelną powagą:

— Mamy przed sobą trudne decyzje, nim zarekomendujemy konkretne działania. Zdaję sobie sprawę, że polityczne i dyplomatyczne względy będą miały istotny wpływ na ostateczne decyzje, mimo że chodzi o operację czysto wojskową, ale prawdę mówiąc, jak długo nie uporządkujemy własnego podwórka, cieszę się, że kto inny będzie się martwił o nie militarne problemy. Mamy dość własnych, i to jeszcze na długo, a już samo zgranie czasowe będzie upiorną kwestią. Jeżeli uda nam się powstrzymać przeciwnika i ustabilizować linię frontu na dłużej, wtedy przyjdzie czas na uzgadnianie szczegółów z dyplomatami.

— Naturalnie, ma’am — zgodził się Bukato.

I oboje wymienili porozumiewawcze uśmiechy.