Tym razem ją zaskoczył. Usiadła głębiej w fotelu i wyciągnęła rękę — Nimitz płynnie wskoczył na jej kolana, przekrzywił łeb i wbił badawcze spojrzenie w admirała. Honor przytuliła go, drapiąc jedną ręką po podgardlu, i równie uważnie przyglądała się rozmówcy, najwyraźniej czekając na jego następne słowa.
— Nie jesteśmy pewni powodów, ale pani kandydaturę wysunęła hrabina New Kiev — wyjaśnił. — Sądzę, że pomysł zrodził się w głowie kogoś innego, ale faktem pozostaje, iż reszta opozycji albo poparła hrabinę, albo zachowała milczenie, pomijając obecnego earla North Hollow, ale on był niejako zobligowany do tego losem brata. Gdyby tego nie zrobił, musiałby otwarcie przyznać, że również uważa nieżyjącego za godne jedynie pogardy zero. Podejrzewamy, że pomysłodawca, choć też pani nienawidzi, zdaje sobie sprawę, jaką jest pani profesjonalistką, milady. Innym powodem, dla którego opozycja tak właśnie postąpiła, może być wynik ostatnich wyborów, które przegrała z kretesem, a jedną z nader ważkich przyczyn było to, jak panią potraktowała. Członkowie opozycji mogą uważać, że tym posunięciem odzyskają część wyborców, a równocześnie nie dadzą pani dowództwa, na które pani zasługuje. Może też być jeszcze inny motyw: szansę, że osiągnie pani poważne sukcesy w zwalczaniu piractwa na tak wielkim obszarze, mając jedynie cztery jednostki, są małe, toteż mogli uznać, że wmanewrowując panią w zadanie z góry skazane na fiasko, zyskają usprawiedliwienie swego poprzedniego do pani podejścia.
Honor powoli skinęła głową, zgadzając się z logiką jego wywodu i czując, jak coraz bardziej gniew zwycięża nad radością, którą pierwotnie czuła.
— W normalnych okolicznościach doradzałbym pani odrzucenie tej oferty — dodał rzeczowo earl. — Bo co do pani szans na sukces mają rację. Warunki jednak nie są normalne, a pomysłodawca jest niezwykle sprytnym i doświadczonym manipulatorem. Ponieważ to opozycja wystąpiła z propozycją, Admiralicja nie mogła zaproponować pani innego przydziału. Jeśli pani go nie przyjmie, opozycja będzie twierdziła, że dostała pani szansę i nie skorzystała z niej. Na dłuższą metę nie będą w stanie uniemożliwić pani powrotu do służby, milady, ale opóźnią cały proces co najmniej o standardowy rok i utrudnią, na ile będą mogli, danie pani uczciwego dowództwa. Z drugiej strony, jeśli przyjmie pani zadanie, nie potrwa ono dłużej niż sześć do ośmiu miesięcy: do tego czasu sytuacja na froncie powinna zmienić się na tyle, byśmy byli w stanie wydzielić stosowne siły lekkie i wysłać je na obszar Konfederacji. A nawet gdyby to nie nastąpiło, dostępnych będzie dość krążowników pomocniczych, które są w tej chwili w budowie, by ich użycie wpłynęło w istotny sposób na sytuację w tym rejonie. A skoro wróci pani do aktywnej służby, Admiralicja będzie mogła przydzielić pani dowolne dowództwo i dowolne zadanie bez oglądania się na polityków. Z awansem na stopień flagowy może być trudniej, bo musi go zatwierdzić Izba Lordów, ale to nie powód, żeby nie mogła pani pełnić obowiązków, nie mając stosownej rangi.
— Mówiąc krótko, milordzie, uważa pan, że powinnam się zgodzić.
White Haven skinął głową.
— Sądzę, że tak — westchnął — wolałbym mieć panią jako dowódcę eskadry w 6. Flocie, ale biorąc pod uwagę sytuację, to najlepsze wyjście. Wiem, że nieuczciwe, ale tak już jest urządzony ten świat. Jak już powiedziałem, nikt nie będzie pani winił, jeśli zdecyduje się pani pozostać tutaj, a Protektor, admirał Matthews i mieszkańcy Graysona będą z tego wręcz zadowoleni. Ale brutalna prawda jest taka, że potrzebujemy pani równie desperacko jak rok temu Marynarka Graysona, choć z innych powodów. Toczymy wojnę z najpotężniejsza flotą w znanej galaktyce pod względem tonażu i walczymy o przetrwanie. Ganianie piratów na odludziu może nie wydawać się aż tak ważnym zajęciem, ale wysłanie tam pani na parę miesięcy jest w tej chwili jedynym sposobem gwarantującym powrót do aktywnej służby. A potem będziemy mogli wykorzystać panią tam, gdzie jest pani naprawdę potrzebna. Admiralicja uznała, że cena jest do przyjęcia, teraz pozostaje kwestia, czy również dla pani, milady.
Honor zmarszczyła brwi i zamyśliła się, nie spuszczając jednak wzroku z gościa i nie przestając głaskać Nimitza, który w odpowiedzi mruczał cicho i basowo. Złość walczyła w niej z rozsądkiem, ponieważ uznawała logikę rozumowania earla White Haven. Prosił ją, by oddała dowództwo eskadry superdreadnoughtów we flocie, w której była zastępcą głównodowodzącego, po to, by przyjąć dowództwo grupy krążowników pomocniczych wysłanych na zadupie z misją, która miała niewielkie szansę na sukces. Znowu przez gówniane polityczne rozgrywki miała udowadniać, jak jest dobra, by zająć miejsce, które po prostu jej się należało. Gorzej — miała to zrobić, by móc bronić państwa, w którym się urodziła i którego była obywatelką. Milczała przez pełne trzy minuty.
A potem westchnęła.
— Nie powiem teraz ani tak, ani nie, milordzie — zdecydowała. — Najpierw muszę całą sprawę przedyskutować z Protektorem Benjaminem i admirałem Matthewsem. Rozumiem, że musi pan wracać na front, ale jeśli przez dzień lub dwa pozostałby pan moim gościem, byłabym wdzięczna. Chciałabym rzecz całą jeszcze raz z panem przedyskutować już po rozmowach z Protektorem i admirałem Matthewsem.
— Oczywiście, milady.
— Dzięki. — Wstała. — A teraz, jeśli pan i kapitan Henke zechcecie towarzyszyć mi przy obiedzie, jestem pewna, że szef kuchni będzie zachwycony, mogąc zaprezentować wam oryginalne dania graysońskie.
ROZDZIAŁ IV
Lekki krążownik Nathan należący do Marynarki Graysona drgnął, gdy złapał go promień ściągający, i wyłączył silniki manewrowe używane przez ostatnich osiemnaście minut podchodzenia do HMSS Vulcan. Promień ściągający stacji delikatnie wciągnął okręt do przepastnego hangaru, w czym działające silniki manewrowe krążownika jedynie by przeszkadzały, ale manewrami zajmował się sternik okrętu. Kapitan krążownika siedział bezczynnie w swym fotelu, nie odzywając się, lecz bacznie obserwując całą operację. Był czujniejszy niż zwykle, gdyż nie dość, że wchodził do największej stoczni najlepszej marynarki w znanej części galaktyki, to miał na pokładzie patronkę.
Honor doskonale rozumiała uczucia komandora Tinsdale’a i dlatego nie skorzystała z jego zaproszenia na mostek, gdy rozpoczęli manewry cumownicze. Miała na to ochotę, ponieważ każdy dobrze wykonany manewr, nawet rutynowy, nadal sprawiał jej przyjemność mimo wielu lat spędzonych w przestrzeni, ale ostatnią rzeczą, której potrzebował Tinsdale, była obecność nie dość że admirała, to jeszcze patronki patrzącej mu cały czas na ręce.
Dlatego siedziała przed ekranem w swej kabinie, ale mimo że obserwowała wejście do hangaru, nie była tak skupiona jak zwykle w takich sytuacjach. Powodem było najprawdopodobniej to, że po osiemnastu miesiącach standardowych czarnozłoty uniform Royal Manticoran Navy wydał jej się dziwnie obcy, a poza tym brakowało jej szerokich, złotych galonów na rękawach i gwiazdek na kołnierzu. Nierzeczywiste było to, że znów stała się zwykłym kapitanem z listy. A bez złotego łańcucha patrona na szyi czuła się jakoś tak… nie do końca ubrana.
I tak co prawda wyglądała niczym reklama renomowanego jubilera, mając na sobie Star of Grayson, Manticoran Cross, Order of Gallantry i z pół tuzina pomniejszych medali, ale ponieważ była w galowym mundurze, zgodnie z przepisami winna nosić do niego odznaczenia, a nie jedynie baretki. Obejmowało to również zagraniczne odznaczenia, ale nie oznaki godności czy urzędów, a Klucz Patrona odznaczeniem nie był.