— Sądziłam, że Rafe was załatwił tym trafieniem w stanowisko sensorów grawitacyjnych — powiedziała.
— Ja też, ma’am — przyznała Hughes szczerze i z uczuciem.
— Cóż, jeśli jemu się nie udało, to piratom nie uda się tym bardziej — uśmiechnęła się lady Harrington.
Treecat bleeknął potwierdzająco.
— Załatwiłby nas, gdyby nie Carol — przyznała Hughes. Porucznik Wolcott pokręciła energicznie głową w geście zaprzeczenia.
— To nie dzięki mnie, skipper — wyjaśniła. — To zasługa Wandermana. Nie wiem, co zrobił, ale to podziałało! — I wskazała z uśmiechem na Aubreya.
— Zauważyłam — zgodziła się lady Harrington, koncentrując na nim uwagę.
Aubrey poczuł, że się rumieni, ale stanął na baczność i spojrzał jej w oczy, krótko, ale zawsze.
— Co zrobiłeś? — zaciekawiła się.
— Ja… puściłem dane inna trasą, ma’am… to jest milady — poprawił się, czerwieniejąc jeszcze bardziej.
— Ma’am w zupełności wystarczy — powiedziała łagodnie. — A co konkretnie zrobiłeś?
— Cóż… antena była sprawna, a w systemie nie działał tylko bufor, którego nie zdążyłbym wymienić, ma’am. Wszystkie dane z anten biegną przez łącze 361, zwane krzyżówką, i dalej ulegają obróbce komputerowej. — Aubrey przełknął ślinę. — Więc zmieniłem program i zmusiłem główny komputer do wyświetlania ich zamiast danych z radaru numer sześć.
— A to dlatego go straciłem! — ucieszył się porucznik Jansen. — Wiesz, że przy okazji wyłączyłeś mi połowę prawoburtowych radarów obrony przeciwrakietowej?
— Ja… — Aubrey spojrzał na niego rozpaczliwie, ponownie przełknął ślinę i wypalił: — Nie myślałem o tym, sir. Jedyne, o czym mogłem myśleć, to jak przywrócić odczyt sensorów grawitacyjnych i…
— I nie było czasu, by o tym dyskutować — dokończyła za niego lady Harrington. — Dobra robota, Wanderman. Bardzo dobra robota. To był pokaz błyskawicznego myślenia i inicjatywy… Nie sądzę, bym wcześniej słyszała o takiej możliwości.
I przyjrzała mu się uważniej. Co więcej, jej treecat także.
— Bo to nie powinno się udać. — Hughes sprawdziła coś na ekranie i gwizdnęła bezgłośnie. — 361 to rzeczywiście łącze krzyżowe, ale nadal nie rozumiem, jak on wymusił kompatybilność danych. Żeby to osiągnąć, musiał przekonać komputer bojowy do użycia trzech niezależnych programów.
Potrząsnęła głową z niedowierzaniem i wszyscy spojrzeli na Aubreya. Ten miał ochotę zapaść się pod pokład, co mu się naturalnie nie udało. Kapitan zaś tylko się uśmiechnęła i uniosła pytająco brwi.
— Skąd wziąłeś odpowiedni program? — spytała.
Aubrey poczuł się z lekka nieswojo.
— Ja… napisałem po drodze… ma’am — przyznał.
Lady Harrington roześmiała się.
— Po drodze? — powtórzyła z uznaniem. — Mamy jeszcze trochę problemów na pokładach artyleryjskich, ale wygląda na to, że na mostku ma pani doskonałą ekipę, komandor Hughes. Wyrazy uznania dla wszystkich.
Aubreyowi zrobiło się nagle przyjemnie, podobnie jak pozostałym, kapitan zaś posadziła treecata na prawym ramieniu i skierowała się ku wyjściu. Jednak nim wyszła, przystanęła i odwróciła się.
— Chciałabym sprawdzić nagranie ćwiczeń dziś wieczorem, pierwszy. Możecie zjeść ze mną kolację, razem z porucznik Wolcott?
— Oczywiście, milady.
— Doskonale. I proszę, weźcie ze sobą zapis improwizacji Wandermana. Może da się ją oczyścić i umieścić w banku pamięci na wypadek, gdyby okazała się potrzebna w przyszłości.
— Aye, aye, ma’am.
— No to zajmijcie się tym po drodze — poleciła miękko i uśmiechnęła się do Aubreya.
A potem opuściła symulator.
Honor siedziała w swoim fotelu na mostku, obserwując, jak konwój wytraca prędkość, kierując się nadal wraz z falą MSY-002-91 ku granicy pasma beta, by potem wyjść w normalną przestrzeń. Obiektywnie wytracali szybkość w tempie czterystu g, co w normalnych warunkach dawno zabiłoby wszystkich na pokładach, ale nawet najsłabsze nadprzestrzenne fale grawitacyjne były wielokroć potężniejsze od wszystkiego, co człowiek stworzył, a ich granice bezwładnościowe były także znacznie szersze, a poza tym był to obiektywny pomiar. Subiektywnie nadal poruszali się w granicach technicznych możliwości sprzętu. Nie musieli zresztą wytracać szybkości, bowiem przy zmianie pasma na niższe, jednostka i tak traciła ponad dziewięćdziesiąt procent prędkości. Powodowało to jednak przy dużej prędkości wyjściowej niemiłe przeżycia załogi i duże obciążenie węzłów alfa, wobec czego frachtowce wolały łagodniejsze przejścia ku zadowoleniu księgowych i właścicieli.
Konwój zbliżał się do systemu New Berlin, stolicy Imperium Andermańskiego położonego około czterdziestu dziewięciu lat świetlnych od układu Gregor. Eskorta mogłaby tę trasę pokonać w siedem dni obiektywnych (lub pięć pokładowych), ale musiałaby wejść w pasmo alfa, a najstarsze statki konwoju mogły bezpiecznie osiągnąć ledwie pasmo delta, więc komandor Elliot zdecydowała się lecieć w dolnej strefie tego pasma. Dlatego też przelot zajął im dwadzieścia dni obiektywnych (siedemnaście pokładowych). Komandor Elliot na wszelki wypadek uzgodniła to z Honor jako najstarszym stopniem oficerem w konwoju, o czym nikt z pozostałych kapitanów nie musiał wiedzieć. Była to czysta formalność, a Honor wcale nie zależało na pośpiechu, raz, że mogłoby to wzbudzić podejrzenia, dwa, że miała w ten sposób więcej czasu na symulowane ćwiczenia podobne do tych, w których Jennifer Hughes nadszarpnęła nieco reputację Cardonesa.
Uśmiechnęła się na to wspomnienie i odruchowo poszukała go wzrokiem. Podpisywał właśnie jakąś korespondencję, nieświadom jej zainteresowania. Rafe był doskonałym oficerem taktycznym, ale nie był nieomylny — gdy zrozumiał, że sensory grawitacyjne Wayfarera zostały wyłączone z walki i Gudrid nie może użyć zasobników holowanych, poszedł na całość. Co prawda zasady ćwiczeń zabraniały mu korzystania z własnej wiedzy o wyposażeniu i uzbrojeniu statków-pułapek, dopóki nie zostało ono użyte, i zrobił co mógł, by się do tego dostosować, ale nie sposób było tych wiadomości wymazać mu z pamięci. Logiczny zresztą był wniosek, że coś musiało nawalić w systemie sensorów grawitacyjnych, gdy Wayfarer nie ostrzelał jego okrętów rakietowych. Postawił wszystko na jedną kartę i gdyby nie improwizacja Wandermana, wygrałby.
Istnieli oficerowie, którzy mieliby to Wandermanowi za złe, Rafe natomiast był zachwycony. Za zgodą Honor przeniósł chłopaka do obsady mostka i mimo braku starszeństwa przydzielił Carolyn Wolcott na szefa napraw jako pełniącego obowiązki mata. Wanderman nie do końca wierzył we własne szczęście i Honor nie potrzebowała Nimitza, by wiedzieć, że ma do czynienia z ciężkim przypadkiem uwielbienia swej skromnej osoby. Ponieważ chłopak wydawał się nad nim panować, nie poruszała tego tematu — w końcu tylko raz ma się pierwszy w życiu przydział bojowy i marzenia. Nie było sensu go zawstydzać, a rozwianiem ich zajmie się już życie.
Jej myśli niejako automatycznie przeszły z niego na Carolyn Wolcott. Od swego pierwszego przydziału na ciężki krążownik Fearless Carolyn dojrzała psychicznie — jako pełny porucznik dosłownie emanowała wiarą we własne możliwości i kompetencję. Od Wandermana była starsza ledwie o dziewięć lat standardowych, co w społeczeństwie powszechnie stosującym prolong było niewielką różnicą, ale widać było, że wzbudza jego podziw i szacunek.