Nic więc dziwnego, że zaakceptowali go jako władcę, a jego fobie uznali za drobnostkę nie wartą wzmianki — wybaczyliby mu znacznie większe wariactwa po tym, co dla nich zrobił. Gustaw Anderman zaś, mając stałą bazę i nader lojalnych poddanych, zajął się tym, na czym naprawdę się znał. Wpierw tworzeniem i eksportowaniem dobrze wyszkolonych i wyposażonych najemników dowodzonych przez dobrych taktyków, a potem własnymi podbojami. Kiedy umarł, Potsdam był stolicą sześciosystemowego Imperium, które ciągle rosło, może nie spektakularnie, ale stale. I tak działo się do tej pory.
— Zostaliśmy wywołani, ma’am — zameldował nagle porucznik Cousins, a widząc zdziwioną minę Honor, dodał: — Wiązka kierunkowa, adresowana do kapitana HMMS Wayfarer.
— Przez kogo? — Honor zmarszczyła brwi.
— Nie jestem pewien, ma’am. Nikt się nie przedstawił, ale transmisja pochodzi z namiaru 020.
— Jennifer? — spytała Honor.
Hughes sprawdziła namiar i odparła:
— Jeśli Fred ma rację, to nadawcą jest któryś z superdreadnoughtów, ma’am.
Honor jeszcze bardziej zmarszczyła brwi — nie istniał bowiem żaden logiczny powód, dla którego andermański okręt liniowy miałby wywoływać zwykły frachtowiec należący do Królestwa Manticore. Zabębniła palcami po poręczy fotela, po czym wzruszyła ramionami i poleciła:
— Przełącz na mój ekran, Fred, ale zogniskuj kamerę tak, by pokazywała jedynie moją twarz.
— Aye, aye, ma’am.
Takie zogniskowanie nie było często spotykane, ale nie było także czymś niespotykanym, a przynajmniej nie zdradzi niewygodnego szczegółu, iż kapitan statku handlowego siedzi sobie na mostku w uniformie Królewskiej Marynarki. Uśmiechnęła się na tę myśl, a moment później zapłonęło czerwone światełko w rogu ekranu łączności fotela i pojawił się na nim mężczyzna, z którego rysów widać było, że miał przodków Chińczyków, co było typowe dla większości mieszkańców systemu. Ubrany był w biały mundur admirała Imperialnej Marynarki, ale na prawym kołnierzu miał wyszyte niewielkie złote słońce. Prawo do noszenia go mieli wyłącznie bezpośredni sukcesorzy korony. Nie był następcą tronu, ale kimś nader blisko z nim spokrewnionym. Widząc to słoneczko, Honor z trudem zachowała niewzruszony wyraz twarzy. Mężczyzna uśmiechnął się, przyglądając się jej uważnie, nim się odezwał:
— Gutten Morgen, Kapitain — oficjalnym językiem Imperium był niemiecki, ale po tym powitaniu admirał przeszedł na standardowy angielski, lekko jedynie akcentowany. — Jestem Chien Lu Anderman, Herzog von Rabenstrange, i chciałbym panią powitać w imieniu mego kuzyna Imperatora w systemie New Berlin.
— To bardzo uprzejmie z pana strony, sir — odparła spokojnie, próbując znaleźć jakikolwiek rozsądny powód, dla którego andermański książę krwi miałby osobiście witać kapitana frachtowca.
Nie znalazła żadnego poza jednym, który nie był specjalnie miły, a fakt, że dopiero co znalazła się na terenie Imperium, a powitanie już nastąpiło, sugerował, że należy nader starannie i ostrożnie dobierać słowa.
— Czy mogłaby pani rozszerzyć ogniskową kamery do standardowej, lady Harrington? — spytał uprzejmie admirał i dodał prawie przepraszająco: — Nie warto pani tak sztywno siedzieć tylko po to, żebym nie zobaczył pani kapitańskiego munduru, milady.
Honor uśmiechnęła się bez wesołości.
— Rzeczywiście, jest mi średnio wygodnie — przyznała i dała znak Cousinsowi, po czym usiadła swobodniej.
— Dziękuję — jej rozmówca także się uśmiechnął.
— Nie ma za co, Herr Herzog — postanowiła być równie uprzejma. — Muszę przyznać, że ma pan nade mną pewną przewagę, sir.
— Jak pani wie, my także posiadamy wywiad, milady. A co byliby z nas za zadeklarowani militaryści, gdybyśmy nie wiedzieli, kto do nas przylatuje? Obawiam się, że niektórzy z pani podkomendnych głośno i wyraźnie wyrażali swoje opinie dotyczące przydziału do pani eskadry, jak też samej eskadry i jej zadania. Być może zechce pani zwrócić na to uwagę admirała Givensa.
— Z całą pewnością, sir — zapewniła go poważnie Honor.
— Mój kuzyn prosił mnie o skontaktowanie się z panią, by zapewnić, że Imperium nie ma nic przeciwko pani obecności w naszej przestrzeni oraz że całkowicie rozumiemy troskę Królestwa spowodowaną sytuacją panującą w Konfederacji — książę przeszedł do rzeczy. — Jego Wysokość uznałby jednak za osobistą uprzejmość, gdyby admirał Caparelli poinformował nas o przelocie następnych krążowników pomocniczych przed ich wyruszeniem w drogę. Rozumiemy doskonale, dlaczego chcecie ten fakt utrzymać w tajemnicy przed władzami Konfederacji, ale potraktowanie nas w ten sam sposób było nieco nieuprzejme.
— Rozumiem, milordzie. Proszę przekazać moje przeprosiny Jego Wysokości za nasze… niedopatrzenie.
— Nie ma takiej potrzeby, milady. Mój kuzyn rozumie, że niedopatrzenie to wyniknęło z winy pani przełożonych, nie pani — widać było, że admirał doskonale się bawi, prawiąc te uprzejmości, ale treść jego wypowiedzi była jak najbardziej poważna. — Ja natomiast byłbym zaszczycony, gdyby zechciała pani zjeść ze mną obiad na pokładzie mojego okrętu flagowego. Obawiam się, że pani reputacja panią wyprzedziła, zarówno ja, jak i moi oficerowie chcielibyśmy poznać panią osobiście. Poza tym cesarz polecił mi zaproponować pani pełne wsparcie logistyczne Imperialnej Marynarki i mój oficer wywiadu chciałby podzielić się z panią najnowszymi informacjami i analizami dotyczącymi warunków panujących w Konfederacji, jakie posiadamy.
— Bardzo dziękuję, milordzie, w imieniu własnym i Królowej. — Honor próbowała ukryć zdziwienie, lecz wiedziała, że jej się to nie udało.
— Milady — Rabenstrange potrząsnął głową i powiedział poważnie: — Imperium i Królestwo pozostają w pokojowych stosunkach, a my zdajemy sobie sprawę, jak ciężkie ponieśliście straty. Piraci są wrogiem wszystkich cywilizowanych państw i z przyjemnością oferujemy każdą możliwą pomoc w walce z nimi.
— Dziękuję — powtórzyła Honor.
— Czy osiemnasta trzydzieści czasu planetarnego będzie odpowiednią porą? — książę wrócił do zaproszenia.
Honor spojrzała na wiszący na ścianie chronometr ustawiony według czasu lokalnego i przytaknęła.
— Jak najbardziej, milordzie. Jednakże przyszedł mi do głowy jeden drobiazg…
— Tak?
— Rozumiem, że nasze środki bezpieczeństwa okazały się nieskuteczne w stosunku do imperialnego wywiadu, ale byłabym zobowiązana, gdybyśmy wspólnie zdołali utrzymać tajemnicę wobec wszystkich innych zainteresowanych stron.
— Naturalnie, milady. Pani konwój pozostanie na orbicie trzy dni. Jeśli zechciałaby pani dotrzeć pinasą do stacji Alfa, będzie tam oczekiwała moja pinasa, która dostarczy panią na Derffingera. Pozwoliłem sobie uprzedzić kontrolę lotów o przybyciu specjalnego gościa na cywilny pokład hangarowy, stanowisko 710. Ochrona stacji dopilnuje, by w tym czasie nie było tam żadnych gapiów.
— Jeszcze raz dziękuję, milordzie. To było przewidujące posunięcie. — Honor przyznała się sama przed sobą do klęski i nie próbowała tego ukrywać.